Wpędza mnie w wysoką irytację sytuacja, gdy mam wiedzę na jakiś temat, którą pogłębiam x lat, analizuję względem innych źródeł i własnych doświadczeń, ale nagle wyskakuje mistrz Wielep, absolwent studium wieczorowego "mówili o tym w Pytaniu na Śniadanie" i nawet nie próbuje mnie posłuchać, tylko wali skrótowcami, które zapamiętał z TV, przekręcając nawet proste nazewnictwo i wykazując kompletny brak znajomości podstaw. Wkurza mnie też to, że napisałam to jednym zdaniem.