Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wrynona

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

Osiągnięcia Wrynona

  1. Chciałabym się zapisać do psychiatry na NFZ, ale w moim miasteczku są odległe terminy. Dlatego muszę szukać w Toruniu, ale nigdy nie byłam tam u żadnego lekarza i kompletnie nie wiem jak szukać. Znalazłam w necie nr do przychodni Nasz Lekarz na ul. Batorego i moja mama tam zadzwoniła, ale odezwała się automatyczna sekretarka z prośbą o czekanie i długo nikt się nie odzywał. Mama zadzwoni jeszcze w poniedziałek, ale skoro dziś nikt nie odebrał to pewnie w poniedziałek będzie tak samo... Nie jestem dobra w te klocki, nie umiem szukać takich rzeczy w necie. Nie wiem też za bardzo jak działa NFZ w przypadku chodzenia do lekarzy w innych miastach, gdzie w ogóle przyjmują na NFZ, nic nie wiem. Dlatego jeśli ktoś z was leczy się w Toruniu będę wdzięczna za pomoc
  2. Boję się używać stoperów do uszu. Leżą kupione, ale to są takie nasączone m.in woskiem, które miękną pod wpływem ciepła, by dopasować się do ucha, więc boję się że mi tam utkną i nie będę mogła ich wyciągnąć, albo że zostanie kawałek, albo że sam wosk mi tam zostanie (niby wiem że są z apteki i wiele innych osób je używa, ale i tak nie mogę pokonać tej bariery). Już i tak mam problem ze słuchawkami, nie wiem czy to od nerwicy czy po prostu są za duże (uważam, że mam bardzo małe dziurki w uszach), ale mam nawyk ciągłego ich poprawiania jest mi w nich niewygodnie, a nie mogą być za luźno bo już mi przeszkadza że dźwięk jest cichszy... Jak patrzę, że ludzie tak szybko wkładają słuchawki i potem wcale ich nie poprawiają, to nie wiem jak oni to robią, czy od razu wkładają je dobrze, czy im nie przeszkadza cichszy dźwięk? No ale mając takie problemy ze słuchawkami, boję się co będzie ze stoperami. Ich nie będę mogła ciągle poprawiać, a mogę mieć taki bezwiedny odruch i to zrobić. Albo boję się że w ogóle nie będę mogła ich wyjąć. Czuję się głupio, tak chciałam te stopery, bardzo ich potrzebuję, bo mam spore problemy z koncentracją, a leżą nieużywane. Dlatego zastanawiam się czy to z nerwicy, czy po prostu jestem dziecinna i bojaźliwa?
  3. Boję się używać stoperów do uszu. Leżą kupione, ale to są takie nasączone m.in woskiem, które miękną pod wpływem ciepła, by dopasować się do ucha, więc boję się że mi tam utkną i nie będę mogła ich wyciągnąć, albo że zostanie kawałek, albo że sam wosk mi tam zostanie (niby wiem że są z apteki i wiele innych osób je używa, ale i tak nie mogę pokonać tej bariery). Już i tak mam problem ze słuchawkami, nie wiem czy to od nerwicy czy po prostu są za duże (uważam, że mam bardzo małe dziurki w uszach), ale mam nawyk ciągłego ich poprawiania jest mi w nich niewygodnie, a nie mogą być za luźno bo już mi przeszkadza że dźwięk jest cichszy... Jak patrzę, że ludzie tak szybko wkładają słuchawki i potem wcale ich nie poprawiają, to nie wiem jak oni to robią, czy od razu wkładają je dobrze, czy im nie przeszkadza cichszy dźwięk? No ale mając takie problemy ze słuchawkami, boję się co będzie ze stoperami. Ich nie będę mogła ciągle poprawiać, a mogę mieć taki bezwiedny odruch i to zrobić. Albo boję się że w ogóle nie będę mogła ich wyjąć. Czuję się głupio, tak chciałam te stopery, bardzo ich potrzebuję, bo mam spore problemy z koncentracją, a leżą nieużywane. Dlatego zastanawiam się czy to z nerwicy, czy po prostu jestem dziecinna i bojaźliwa?
  4. Czeka mnie pierwsza wizyta u psychiatry i planuję przygotować sobie kartkę, na której spiszę to co chciałabym powiedzieć u psychiatry i mu ją dam. Tylko boję się że to będzie niezręczne, nie wiem kiedy to zrobić i co powiedzieć przed... Dlatego chciałabym się dowiedzieć czy ktoś z was tak zrobił i jeśli tak, to jak
  5. Że wpadnę w jakąś hipnozę i się nie będę mogła wybudzić, że zrobię coś źle (i robię) i wtedy mi ten trening zaszkodzi zamiast pomóc, że w ogóle mi sie nie uda zastosowac do poleceń, że jak przerwę w połowie kiedy jeszcze nie jest na to czas to coś mi sie stanie... Pewnie jeszcze coś by się znalazło ale to mi pierwsze przyszło do głowy Dodatkowo nie mogę się skupić bo mam problemy z oddechem i jak za bardzo sie na nim skupiam to jest gorzej, nie mogę lezeć na wznak przez oddech a do tego treningu tak jest najlepiej leżeć niz na boku.
  6. Wrynona

    Pytania TAK lub NIE

    Nie Słuchasz Taylor Swift?
  7. Mam nerwicę lękową, fobię społeczną, depresję i urojenia, psycholog polecił mi trening autogenny Schultza. Spróbowałam i uznałam, że kompletnie się do tego nie nadaję, tak jak zresztą od początku podejrzewałam. Przeraża mnie to, że ten trening ma wprowadzić człowieka w stan podobny do hipnozy, nigdy nie chciałam się znaleźć w takim stanie, od dzieciństwa budziło to we mnie niechęć i kojarzyło mi się z czymś niebezpiecznym. Gdy próbowałam wykonywać sugestie z nagrania bałam się tego co się może stać i nie mogłam się skupić, nie mogłam się zrelaksować. Gdzieś w połowie, przy i tak niskiej koncentracji do tej pory, już kompletnie nie mogłam nadążyć za głosem bo ze strachu nie chciałam tak naprawdę w to dalej brnąć. Wydawało mi się, że jako tako udało mi się osiągnąć uczucie ciężaru w nogach i rękach ale potem mnie coś zaswędziało, musiałam się podrapać i to w połączeniu ze strachem wybiło mnie z już i tak nierównego rytmu treningu. Nie wiem jak mam zrobić krok ku pokonaniu nerwicy lękowej, skoro wszystko mnie przeraża, nawet to co mogłoby mi pomóc... Jak mam wziąć się w garść, żeby mniej bać się czegoś nieznanego, obcego, może nawet niebezpiecznego w moich oczach?
  8. Jeśli ktoś z was stosował trening autogenny Shultza, to czy przynosił efekty? Jak się czuliście przed przystąpieniem do niego, w trakcie i po? I jak zaczynaliście? Bo na stronie Medonet jest napisane, że przez pierwsze 2 tygodnie należy ćwiczyć jedynie uczucie ciężaru, tak więc ile wtedy powinien trwać cały trening? Na innych stronach czytałam, że minimum 15 minut dziennie jest potrzebne, żeby były efekty, a na Medonet jest napisane, że 5 minut należy poświęcić na dane ćwiczenie (czyli przez pierwsze 2 tygodnie będzie to tylko uczucie ciężaru). Chciałabym się do tego zabrać, ale nie chcę czegoś zrobić nie tak jak trzeba
  9. Nigdy się nie wyleczę, bo nigdy nie będę w stanie powiedzieć/wyrazić co mi dolega. Byłam kilka dni temu po raz pierwszy u psychologa i było tak jak się spodziewałam, czyli większości nie powiedziałam, a powiedzenia tego co powiedziałam żałuję, bo zrobiłam to jak jakiś nieudacznik. Miałam skierowanie od laryngologa, bo od dawna mam mocne problemy z oddechem i o tym trochę powiedziałam, i powiedziałam o fobii społecznej, ale nie wszystko. Na pewne pytania pojawiała się pustka w głowie i nie chcąc pozostawiać pytania bez odpowiedzi podawałam pierwsze co mi przyszło do głowy, nie bardzo zgodne z prawdą, ale też nie do końca kłamstwo. Ja po prostu nawet nie potrafię sama dojść do tego co tak naprawdę czuję, nie wiem już co mi dolega a co nie. A to co wiem to nigdy mi nie przejdzie przez usta. Nie wiem jak inni po prostu wiedzą co im jest i opowiadają to specjaliście, ja jestem pewna że wszystko przeinaczę, zapomnę przez pustkę w głowie albo w ogóle nie będę w stanie się z tego zwierzyć. Wiem że psycholog/psychiatra nie postawi mi diagnozy, jeśli ja nie wyrażę co odczuwam, a ja tego nie jestem w stanie wyrazić, bo niczego tak naprawdę nie jestem pewna, OGROMNIE wstydzę się o tym mówić albo nawet tego nie pamiętam z OGROMNEGO stresu i przerażenia. Nawet teraz nie potrafię tu wyrazić dosadnie mojego problemu, wiem, że to co tu napisałam nie oddaje tego co czuję. Nic nie jestem w stanie wyrazić, sama nie wiem co mi jest i nie mam już siły nawet próbować się na tym skupić. Dla mnie już chyba nie ma ratunku!
×