Skocz do zawartości
Nerwica.com

MelonCat

Użytkownik
  • Postów

    21
  • Dołączył

Treść opublikowana przez MelonCat

  1. Na początku chciałabym dodać, że jeżeli taki temat już istnieje, to serdecznie przepraszam Czy macie/mieliście sytuację, w której... Zauroczyliście się w postaci fikcyjnej? Jeżeli tak-kto to był i z jakiej serii (gry, filmu, anime, książki itp.) pochodził? Zacznijmy ode mnie... Jezusie, było tego wiele Obecnie bardzooo lubię Errona Blacka z Mortal Kombat X/Mortal Kombat 11 (gra jest bardzo kontrowersyjna, radzę nie szukać o niej informacji kiedy ma się słaby żołądek i szuka się powodu do nienawiści wobec gier). No to teraz wy pochwalcie się swoimi "crushami"
  2. I to chyba najlepsza rada dla autorki posta.
  3. Więcej luzu z nauką (oczywiście nie chodzi mi o zaniedbywanie jej) i ustalenie, które przedmioty mogłyby coś wnieść do Twojej przyszłości. Jesteś chyba dosyć oryginalnym przypadkiem, który "uzależnił" się od ocen, mimo braku tygrysich rodziców. Być może Twoje koleżanki same przeżywają lęk przed śmiercią i zapomnieniem, ale nie rozgrzebują tego przy innych. W czasie zabawy czy zwykłej pogawędki wyskakiwanie z tematem śmierci, przemijania i ludzkiego cierpienia jest dosyć ryzykowne. Mi w takich momentach pomaga literatura (wracam do Dostojewskiego), kinematografia czy jakaś tam sztuka. To w nich często przedstawiony jest ten wymarzony "rozmówca", który będzie zadawał Ci niewygodne pytania, zmuszał do ciężkiej odpowiedzi i pozostawi Cię z własnymi wnioskami, które wynikły z analizy tego co zobaczyłaś/przeczytałaś. Możesz zobaczyć w tym coś swojego, możesz identyfikować się z problematyką utworu itp itd. Nie bez powodu, serial BoJack Horseman jest animacją tak popularną. W protagoniście (podstarzałym koniu, który ma cały szereg problemów życiowych i psychicznych, przemijający sukces oraz spaprane dzieciństwo) każdy może dostrzec... Siebie. Mimo tego, że sama jestem 18-letnim przegrywem, który z przelotną sławą nie ma nic wspólnego, to bardzo mocno identyfikuję się z tym upadłym antropomorficznym koniem. Rozmawiaj, ale z artystami i filozofami. Być może spośród wszystkich nurtów, sporów światopoglądowych i morza gówna znajdziesz "przyjaciół", którzy wniosą coś doTwojego życia. Zacznij pomału coś tworzyć. Na początku może być to stek edgy bzdur, które będą przeznaczone do szafy. Inspiruj się najlepszymi. I uświadom sobie, że oceny po prostu zaspokajają Twój układ nagrody w mózgu. Ucz się rozumienia swoich emocji, tworzenia i życia w tym świecie. Jedyną moją radą jest pogodzenie się ze stratą. Tego nie pokonamy. Dla osoby, która ponownie stoi po przeciwnej stronie (myśl o śmieci jest dla mnie niesamowicie kojąca, pozwalam światu zabierać mi wszystko, nie staram się o nic, chcę być wymazana i zapomniana) jesteś osobą wyjątkowo silną. Nadal starasz się walczyć oraz potrafisz zadbać o relacje międzyludzkie. Więc nie myśl o drastycznych rozwiązaniach, proszę. Po prostu zmień pewne aspekty, zacznij rozwijać się w pisaniu, a kto wie- może zostawisz po sobie coś więcej niż tkanki stające się częścią gleby i pokarmem dla żyjątek.
  4. Cześć, Czy nauka i oceny to jedyna rzecz na którą poświęcasz maksimum swojej uwagi (nie licząc lęków)? Ja jestem przedstawicielem "opozycji"- moje wyniki w nauce leżą i kwiczą. Jesteś perfekcjonistką? Rodzice kładą szczególny nacisk na Twoje osiągnięcia w szkole? Czy skupianie uwagi na konkretnej nauce przynoszą Ci ukojenie i poczucie celu? Wiem, że nie możesz po prostu odpuścić sobie myśli o opinii nauczycieli, ale zdajesz sobie sprawę, że jesteś jedną z wielu osób, z którymi pracują? Uwierz mi, że spotkali się już z gorszymi przypadkami niż Ty. Poza tym to są zwykli ludzie. Z wadami, własnymi sprawami. Jeżeli doszłoby do sytuacji, w której miałabyś problemy z przyswajaniem nowego materiału, na pewno nie uznaliby Cię za ścierwo godne pożałowania. A to już coś Jak wygląda sprawa z rówieśnikami? To w końcu nerwica, nasze myśli są potrafią nieźle wykończyć. Polecam zapoznać się ze stoicyzmem i niektórymi aspektami taoizmu. Śmierć jest naturalną koleją rzeczy i nic na to nie poradzimy. Jednak możemy jak najlepiej spożytkować czas z najbliższymi TERAZ. Rozmawiałaś o tym z lekarzem? Jestem pewna, że z innymi na forum będziesz mogła przedyskutować temat endogennej natury Twoich lęków i wymienić się doświadczeniami związanymi z proszkami. Większość ludzi skończy jako zapomniane, rozkładające się szczątki. Ba, i tak wszystko na dłuższą metę może być bezsensowne. Albo i nie. Tego nie wiemy. W jakiej dziedzinie się odnajdujesz? Sztuka, nauki ścisłe czy...? Dla Twoich bakterii jelitowych jesteś całym światem, tak w ramach pocieszenia. Ludzie wielcy i tak skończyli tak jak każdy. Ich sukcesy i osiągnięcia (sztuka, świat nauki) są pożywką dla nas, nie dla ich. Zakładam, że nie wierzysz w żadną konkretną wizję życia po życiu? Ja też nie wiem kim jestem. Mam swego rodzaju rozpad osobowości, ale Ty jeszcze się starasz. Może Twoje Superego naciska zbyt mocno na ego, stąd jakieś problemy z określeniem samej siebie? Mówisz specjalistom o tym wszystkim? Masz zasoyu intelektualne, rodzinę i pomoc. To już coś. Nie myśl, że jesteś bezwartościowa przez to, że nikt nie będzie stawiać Ci pomników. Masz dopiero 16 lat. Próbowałaś już pracować, coś tworzyć? Pozdrawiam i trzymaj się tam. Wbrew pozorom większość z nas jest cholernie samotna i zagubiona. Cierpienie nie musi mieć konkretnego celu i sensu- ono po prostu jest. Eden został poświęcony przez naszą własną samoświadomość. Takie są zalety bycia człowiekiem.
  5. MelonCat

    Antytalent społeczny

    Ludzie nie są i nigdy nie będą równi, to jest fakt. Im szybciej człowiek się o tym przekona, tym szybciej dorośnie i ujrzy prawdziwą naturę społeczeństwa i tej całej fasady dążenia do Utopii, która kończy się na jakimś kabarecie. Możesz zmusić się do powierzchownych znajomości, które będą polegały na gadaniu o niczym przy papierosie. Być może Ci ludzie mają do zaoferowania coś więcej, ale nie chcą ryzykować otwierając się. Jak tam z Twoją aparycją? Wygląd ma znaczący wpływ na to jak postrzegają nas inni (chcę za to odkrycie Nobla) i to może przyczyniać się do problemów z kontaktami. U mnie jest to największy problem. Starałaś się o te znajomości? Pisałaś, inicjowałaś spotkania i bywałaś bezczelnie olewana? Często padamy ofiarą zwyczajnych nieporozumień :0 Czyli nie możesz trafić, co? Mam dokładnie tak samo. Ludzie, z którymi rozmawiam są dla mnie nudni, ale z dwojga złego wolę ich niż całkowitą samotność. Wiem, że dla osób wykształconych, czy nawet ponadprzeciętnych byłabym kolejnym tępym szarakiem bez ambicji. Ty chciałabyś otaczać się ludźmi ciekawymi świata, inni chcieliby bogatych i pięknych znajomych. Każdy chcę zadawać się z jak najlepszymi, żeby podnieść swoją wartość. Nawet za cenę swojej godności i przekonań. Gorzkie żale mogą zostać na forum, gdzie nie masz nic do stracenia. Możesz też ubierać swoje problemy w żart, sarkazm. Może poszukaj czegoś w temacie sprzedawania ludziom jakichkolwiek informacji? Tak, żeby Cię słuchano?
  6. Chciałabym się zapytać o pewną rzecz. Czy to jest jeszcze derealizacja? Od pewnego czasu dokucza mi całkowity "odlot", który objawia się: -Zaburzeniami pamięci krótkotrwałej i koncentracji; -Niezdarnością ciała; -Wrażeniem całkowitego odrealnienia. Jawa mierza mi się że snem, nawet kilka h po przebudzeniu nie wiem co jest rzeczywistością, a co moim wymysłem. Nie mam urojeń, ale wszystko jest takie "eteryczne"? Tylko ja jakaś taka ociężała (chodzi o ciało); -Eskapizmem w świat fantazji. To zdarza mi się od dziecka, w gruncie rzeczy. Już jako przedszkolak gadałam sama ze sobą, wcielając się w wyimaginowane przeze mnie postacie. Oczywiście byłam rozmówcą i wiernym słuchaczem także :D. Problem w tym, że teraz świat fantazji wydaję się nieco bardziej realny od tego "naszego" padołu łez. Z jednej strony lubię ten stan (jak każdy człowiek, to niepowtarzalna okazja na bycie faktycznym władcą swojego życia), ale z drugiej przeszkadza mi on w normalnym funkcjonowaniu. Zamiast skupiać się na zadaniach i rozwoju TUTAJ, tworzę w głowie nowe scenariusze. Już nawet nie potrafię uciekać w objęcia książek czy filmów. Po co, skoro w głowie mogę być kim chcę i patrzeć na co chcę? W trakcie obowiązków domowych, moja świadomość skupia się na scenariuszu, a ja stoję bezwolnie, opierając głowę o kij mopa. I marzę. A podłoga nieumyta. Naczynia też nie. O nauce nie wspomnę, bo ledwo udało mi się zdać. Często muszę w czasie eskapizmu chodzić od ściany do ściany, ze słuchawkami na uszach. Nieco to autystyczne, ale pomaga w zatraceniu się. Z jednej strony chodzisz i rozładowujesz emocje, które przeżywasz TAM, a z drugiej jest to czynność na tyle prosta i niewymagająca niczego, że jestem w stanie pokonywać niezłe dystanse. Gadanie do siebie samej nie przeszło. Ktoś z Was ma podobne problemy? Czy jest to mechanizm obronny mózgu, niedobory w diecie czy może jakaś dziwaczna skłonność do życia fikcją?
×