Skocz do zawartości
Nerwica.com

papaghost

Użytkownik
  • Postów

    10
  • Dołączył

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia papaghost

  1. Od kilku dni czuję, że to już koniec drogi dla mnie. Zawsze wiedziałem że sam zakończę swoje życie i często snułem myśli że jak dobiję do konkretnego wieku to się zabiję, bo nie chcę się zestarzeć. Lata mijają, i czuję że dłużej już nie dam rady. Przybija samotność i izolacja od społeczeństwa, brak perspektyw, zero motywacji żeby wziąć się za cokolwiek - samo wyjście z łóżka każdego dnia to sukces. Po co żyć? Nie ma to sensu.
  2. Ja wciąż jestem chętny na spotkanie.
  3. Mieszkam w stolicy, i chętnie spotkam się i porozmawiam.
  4. Hej wszystkim, Jestem ciekaw czy ktoś z obecnych na forum miał podobny problem do mojego. Od dłuższego czasu mam lęki przed jedzeniem przy innych ludziach, jak też przed przygotowywaniem jedzenia przy kimś. Nie jestem w stanie przygotować sobie posiłku gdy ktoś inny jest obecny w kuchni i mnie obserwuje. Mieszkam ze współłokatorami. Zaczynam panikować i mam ochotę uciec, jest to okropna katorga dla mnie. Jeżeli już jakimś cudem uda mi się to zrobić, to natychmiast uciekam z kuchni żeby nikt nie widział jak jem. Jest to bardzo męczące, gdyż często po prostu nie jem godzinami ze względu na to że ktoś przebywa w kuchni. Czasami przygotowuję sobie większą ilość żeby mi starczyło na większość dnia. Jak sobie z tym poradzić? Źródłem problemu jest mój dom rodzinny, gdzie wszyscy byli skłóceni, i nikt nie przebywał nigdy w kuchni razem. Siostra miała anoreksję i nie jadła nic cały dzień, i tylko w nocy ukradkiem wychodziła do kuchni po jabłko i mleko tak, żeby nikt nie widział ani nie słyszał. Jak ja jadłem obiad robiony mi przez matkę, to ta siostra cały czas się wpatrywała we mnie i mój talerz przez co czułem się bardzo niekomfortowo przy jedzeniu. Jak sobie chciałem coś sam przygotować, to druga siostra mnie krytykowała i się śmiała że nie umiem nic zrobić sobie. Ojciec zawsze wypytywał mnie natarczywie codziennie co jem, żeby znaleźć powód aby skrytykować matkę że słabe obiady robi i przez to jestem mały i chudy. Matka zawsze robiła najprostsze i najbiedniejsze dania, takie których wstyd się przyznać (przez co nie wiem jak sam przyrządzać ciekawsze dania i się wstydzę przed kimś stawiać pierwsze kroki w kuchni). Matka sama się żywi beznadziejnie, zwykle to kawa, czekolada, no i chleb z masłem. Ojciec zawsze kupował tylko zupki chińskie - codziennie jadł tę samą zupkę instant (czerwony barszcz), i tak przez jakieś 20 lat, hahaha, i jeszcze nam wciskał. Czyli w skrócie, moja rodzina ma absolutnie koszmarne nawyki żywieniowe, co z kolei przeszło na mnie, i wstyd mi z tym.
  5. papaghost

    Szumy uszne

    Hej, też mam szumy uszne, ciekawa sprawa. Mam je już od 10 lat i zdążyłem się do nich przyzwyczaić. Nie przeszkadzają kompletnie podczas normalnych codziennych czynności, ale czuć znaczne nasilanie się po wysiłku fizycznym, lub przy braku snu. Na samym początku byłem bardzo przejęty sprawą, ale po kilku miesiącach przestałem zwracać na nie uwagi - mózg już się przyzwyczaja i zaczyna filtrować szumy i człowiek nie zauważa ich już tak bardzo. W sumie to moje szumy to tak naprawdę wysoki, ciągły pisk. Ktoś jeszcze tak ma?
  6. Ja wiarę porzuciłem już bardzo dawno. Chociaż jak spojrzę teraz w przeszłość, to za czasów gdy byłem wierzący, nie borykałem się z takim smutkiem i depresją jak teraz. Można nawet powiedzieć, że byłem w miarę szczęśliwy. Hmmm. Ciekawe czy wiara rzeczywiście miała na to wpływ? Nie widzę jednak siebie z powrotem jako wierzącego człowieka.
  7. Bardzo rzadko odczuwam przyjemność, a radości już od wielu lat nie czułem. Dzisiaj odrobinę poprawiła mi humor muzyka. Ostatnio zbyt często słuchałem ponurych klimatów, dzisiaj puściłem sobie żywszą i weselszą muzykę i nawet poruszałem się w jej rytm trochę. Taki highlight dnia.
  8. papaghost

    Heja!

    Cześć wszystkim! Kilka lat temu założyłem konto na tym forum i nawet udzielałem się przez chwilę, jednak szybko porzuciłem to miejsce gdyż jedna znajoma mi osoba mnie rozpoznała i miałem dość ciekawą sytuację później, hah. Przez te kilka lat niewiele się zmieniło, wciąż smutek i depresja. W sumie konto zakładam ponownie trochę z nudów, a trochę w nadziei że będę miał okazję popisać z ludźmi, a może nawet poszukać pomocy.
×