Hej wszystkim,
Jestem ciekaw czy ktoś z obecnych na forum miał podobny problem do mojego. Od dłuższego czasu mam lęki przed jedzeniem przy innych ludziach, jak też przed przygotowywaniem jedzenia przy kimś. Nie jestem w stanie przygotować sobie posiłku gdy ktoś inny jest obecny w kuchni i mnie obserwuje. Mieszkam ze współłokatorami. Zaczynam panikować i mam ochotę uciec, jest to okropna katorga dla mnie. Jeżeli już jakimś cudem uda mi się to zrobić, to natychmiast uciekam z kuchni żeby nikt nie widział jak jem. Jest to bardzo męczące, gdyż często po prostu nie jem godzinami ze względu na to że ktoś przebywa w kuchni. Czasami przygotowuję sobie większą ilość żeby mi starczyło na większość dnia. Jak sobie z tym poradzić?
Źródłem problemu jest mój dom rodzinny, gdzie wszyscy byli skłóceni, i nikt nie przebywał nigdy w kuchni razem. Siostra miała anoreksję i nie jadła nic cały dzień, i tylko w nocy ukradkiem wychodziła do kuchni po jabłko i mleko tak, żeby nikt nie widział ani nie słyszał. Jak ja jadłem obiad robiony mi przez matkę, to ta siostra cały czas się wpatrywała we mnie i mój talerz przez co czułem się bardzo niekomfortowo przy jedzeniu. Jak sobie chciałem coś sam przygotować, to druga siostra mnie krytykowała i się śmiała że nie umiem nic zrobić sobie. Ojciec zawsze wypytywał mnie natarczywie codziennie co jem, żeby znaleźć powód aby skrytykować matkę że słabe obiady robi i przez to jestem mały i chudy. Matka zawsze robiła najprostsze i najbiedniejsze dania, takie których wstyd się przyznać (przez co nie wiem jak sam przyrządzać ciekawsze dania i się wstydzę przed kimś stawiać pierwsze kroki w kuchni). Matka sama się żywi beznadziejnie, zwykle to kawa, czekolada, no i chleb z masłem. Ojciec zawsze kupował tylko zupki chińskie - codziennie jadł tę samą zupkę instant (czerwony barszcz), i tak przez jakieś 20 lat, hahaha, i jeszcze nam wciskał. Czyli w skrócie, moja rodzina ma absolutnie koszmarne nawyki żywieniowe, co z kolei przeszło na mnie, i wstyd mi z tym.