Hej Arturze, historia mojej choroby zaczyna się już dawno, myśle że w latach młodzieńczych natomiast pierwsz epizod ,,umierania miałam'' prawie 12 lat temu.Też jestem 30- latką która wciąż może dziecinnie wierzy w uleczenie tej cholernej choroby.Ataki paniki są straszne, ktoś kto je miewał lub miewa wie coś o tym.U mnie lęki przeplatały się z natrętnymi myślami które powodowały następne i tak koło się zamykło.Na chwile obecną lęki miewam rzadko, niestety uporczywe lękowe myśli wracają.Robie co mogę sport, refleksoterapia ( mnie pomogła bardzo), trening autogenny, terapia, witaminy i to wszystko aby móc żyć normalnie i cieszyć się tym co mam.Też szukam kontaktu z ludzmi, którzy tak jak ja cierpią na tą dziwną chorobę.Powiem Ci, że czasami przed snem ( tak się zaczynały zabiegi u refleksoterapeutki) smaruje pod nosem i wącham ulubiony zapach masła shea, puszczam muzykę relaksacyjną i tak odpoczywał.Często w chwoli lęku łape za ten sam balsam i znowu wącham bo wiem, że wywołuje miłe reakcje.W sypialni spię przy lampie solnej i trochę tak domowymi sposobami pracuję nad poczuciem bezpieczeństwa.