Skocz do zawartości
Nerwica.com

TheDD

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

Treść opublikowana przez TheDD

  1. Wiem z doświadczenia, ze to jest w miarę normalne. Ogólnie osoby ,które nie mają tego problemu , nie są w stanie zrozumieć jak sie czujemy , uważają ,ze to wymysły , głupota , kaprys , nie są w stanie wyobrazić sobie jak to jest i jak wpływa na samopoczucie i psychike. Ja miałem dokladnie to samo z moją Żoną , która zawsze bagatelizowala moją nerwicę, wręcz wkurzala sie na mnie , twierdziła, ze przesadzam , ze nic mi nie jest ,a psuje atmosferę i różne plany. Po jakimś czasie , podczas półrocznej dawki dużego stresu i nerwów, sama doznała ataku nerwicy i paniki , takiej w miarę podstawowej , takiej, która mnie juz nie rusza - wydawało jej sie ,ze sie dusi , gula w gardle, myslala ,ze umiera, pamiętam jej strach, wtedy chyba zrozumiała co dla mnie bywa czasami codziennością. Teraz podchodzi do mnie ze zrozumieniem. Niestety czasami tak bywa ,ze trzeba cos przeżyć ,żeby zrozumiec. Moze dobrym wyjściem w Twojej sytuacji bedzie rozmowa z Mężem, postaraj sie wszystko zobrazować, pokazać jak sie czujesz i wytłumaczyć ,ze bardzo potrzebujesz zrozumienia ,bo to pomaga. Pisz tez wszystko tutaj , napewno mnóstwo osób Cie wysłucha i pomoże. I pamiètaj, ze to wszystko jest tylko w głowie i trzeba walczyć. Ja walcze i jest dużo lepiej. Pozdrawiam
  2. Nerwica na 100%. Miałem identyczne symptomy wiele razy, przerobiłem już większość nerwobólów , chorób , lęków itp. Cztery razy zabierała mnie karetka - takie miałem ataki. Dwa razy leżałem w szpitalu , bo miałem takie symptomy ,że lekarze dla świętego spokoju postanowili mnie zostawić. Ostatnim razem spędziłem tydzień w szpitalu do którego trafiłem po dwutygodniowych codziennych zawrotach głowy ( nie byłem w stanie funkcjonować normalnie, nasilały się na zasadzie ataku typu większość dnia znośne i nagle dwie godziny takie , że nie mogłem chodzić ). Na SORze powiedzieli mi ,że wszystko wporządku ,ale dla pewności pobiorą mi płyn mózgowo-rdzeniowy , wyniki były ok ,ale stwierdzili ,że przewiozą mnie do Szpitala Zakaźnego ,żeby wykluczyć bolerioze. W szpitalu zrobili mi wszystkie możliwe badania, łącznie z TK i Rezonansem głowy, zatok, prześwietleniami klatki , kręgosłupa , zbadali krew i mocz na wszystko co możliwe, okulista , neurolog , ortopeda - wszystko prawidłowo, żadnych zmian. Oczywiście jak tylko trafiłem na SOR , to moje dolegliwości zniknęły, niestety dałem się namówić na to cholerne pobranie płynu z kręgosłupa , co sprawiło ,że dobę po badaniu , przez 4 - 5 dni nie mogłem wstać z łożka tzn. od razu po podniesieniu głowy następowało sztywnienie całego karku i ból głowy w skali 10/10 ( wytrzymywałem max minutę i kładłem się , bo wtedy natychmiast ból i sztywnienie znikało ). Przez to ,że dałem wygrać tej znienawidzonej nerwicy i ze strachu trafiłem do szpitala, to straciłem wyjazd na urlop z całą rodziną ( mieliśmy wyjechać 3 dni po tym jak pojechałem na SOR, ale nie mogłem nawet się wypisać na własne żądanie , bo nie wstawałem z łóżka po tym pobraniu płynu ), Żona mnie prawie zabiła za ten ponowny cyrk , który zrobiłem , cała rodzina znowu zestresowana , stracony wyjazd na który czekała itp. Po wyjściu ze szpitala miałem dwa tygodnie spokoju , przebadali mnie prawie całego, więc wiedziałem ,że jestem zdrowy....do czasu....aż moja nerwica uświadomiła sobie,że przecież nie badali mi żołądka, przełyku itp. ,więc atak w tej okolicy będzie trafiony. Przez kolejny tydzień miałem raka żołądka, przełyku, krtani, co najmniej trzy zawały itp.itd.......Jednak tym razem postanowiłem zawalczyć mocniej. Od razu po wyjściu ze szpitala przez który straciliśmy urlop, postanowiłem zaplanować kolejny , który wypadał akurat trzy tygodnie po wyjściu , czyli w momencie kiedy nerwica uderzyła i rozkręciła się z nowymi tematami. Pomimo fatalnego samopoczucia , pieczenia w klatce , bólu żołądka, przełyku , ogromnego strachu i lęku , wsadziłem rodzinę w samochód i ruszyliśmy na dwa tygodnie na urlop, całą drogę ( prawie 1500 km ) miałem zgagę , bóle , niepokój , kołatanie serca , praktycznie wszystko. Wnosząc walizki do wynajętego domu, nadal czułem lęk i te wszystkie bóle, aż do momentu , kiedy stanąłem na tarasie , w pełnym słońcu , pomyślałem Sobie - dotarliśmy, jesteśmy bezpieczni, teraz muszę tylko uważać na swoje dzieci i Żonę i momentalnie wszystkie dolegliwości zniknęły , zero bólu w klatce, pieczenia , zgagi , zawrotów , po prostu nic, zero , przez cały wyjazd spokój. Ogólnie walczę z nerwicą już kilka lat, raz gorzej, raz lepiej , czasem atakuję takie miejsca, że jestem w szoku , potrafi mnie zaskoczyć w bardzo różnych sytuacjach. Psychoterapia pomogła na tydzień, leków typu Elicea itp. nie brałem, jak narazie jedynym naturalnym preparatem , który na mnie działa i bardzo mi pomaga są olejki CBD, czasami tez biorę Valused. Obecnie np. mam codzienne nudności, uczucie potrzeby odbekania , taki misz masz w żołądku , ale w sumie znośne, tłumacze to też tym ,że zacząłem brać ostropest , który może wywoływać takie uczucia jak odtruwa organizm. No i oczywiście mamy pandemie koronowirusa, więc przynajmniej raz dziennie boli mnie gardło i wydaje mi się ,że mam gorączkę ( mimo to ,że grzecznie siedzę w domu, dezynfekuje ręce i wszystko co dotykam kilka razy dziennie i unikam ludzi ). Jakby ktoś chciał pogadać , to zapraszam, mam już trochę doświadczenia w dolegliwościach somatycznych związanych z nerwicą. Pzdr.
×