Skocz do zawartości
Nerwica.com

kumeika

Użytkownik
  • Postów

    13
  • Dołączył

Treść opublikowana przez kumeika

  1. Umiłowani w nerwach! wracam do Was po prawie rocznej przerwie. Tym razem "czysta" , bez lekarstw (chociaż nie wiem jak długo wytrzymam), jednak z nowymi dolegliwościami. Oczywiście moja korba znowu się rozkręca, od kilku miesięcy mam drgania włókien mięśni na rękach i innych częściach ciała, dziś np. drgał mi kciuk lewej ręki, innym razem coś w okolicach obojczyka, czasem pośladek. Nie są to pojedyncze drgnięcia, raczej serie drgań, czasem trwa to i pół godziny. Oczywiście siada mi przez to psycha i jestem o krok od rozpaczy, bo jak większość nerwicowców szukam sobie diagnozy w Internecie i wychodzi, że jestem chora na SM. Zaczęło się w czerwcu od bólu ramienia, myślałam, że przewiało mnie od klimy w aucie, jednak żadne masaże ani nagrzewania nie przyniosły ulgi i poszłam z tym do neurologa. Wykonałam MR i wyszło, że mam przepuklinę (chyba dwie nawet) kręgosłupa szyjnego i że jest to powodem moich dolegliwości. Z wynikiem udałam się do fizjoterapeuty, który mnie powykręcał we wszystkie strony twierdząc, że bóle ręki przejdą. I faktycznie zmalały, za to pojawił się ból połowy głowy, taki uciskowy, z bólem oka, uczuciem ucisku w nosie, niepozwlający zasnąć. Po dwóch tygodniach męczarni znów wizyta u fizjo, który stwierdził, że ból głowy jest następstwem jego działań w kierunku tej ręki i że on mi ten ból zniweluje. Znów terapia manualna, siniaki na plecach, dwa dni spokoju.... Od wczoraj ręka znów boli, do tego skaczące mięśnie (wspominany wyżej drgający kciuk), zaczynam pogrążać się w lęku. Pytanie mam do Was, czy u kogoś występowały takie drgania, czy mogę to zrzucić na karb nerwicy? Zastanawiam się czy iść z tym znów do neurologa, zwłaszcza, że teraz wszystkie wizyty trzeba odbywać prywatnie (u mnie w mieście wizyta150 zł), a ja już prywatnie u fizjo 3 razy byłam i jeden raz u neurologa (po skierowanie na MR szyi). Większość z Was ma już niejeden epizod nerwicowy za sobą, może będziecie w stanie coś doradzić, pocieszyć... Nic mnie już nie cieszy, mam znów czarne myśli, nie chcę tak żyć. Wspomnę tylko, że mam dwójkę małych dzieci, nerwicę mi zdiagnozowano 4 lata temu, gdy urodziła się moja córka i wkręciłam sobie że mam nowotwór krwi, bo miałam jeden węzeł chłonny nieco powiększony, chyba od zatrzymanej ósemki...Od tamtej pory ciągle coś mi dolega. Wydałam mnóstwo pieniędzy na różne wizyty i badania, w ub. roku jesienią robiłam kolonoskopię i USG transrektalne bo bolał mnie brzuch, nawet do szpitala się dostałam na badania i nic niepokojącego nie wykazały. Miałam ból odbytu (dosłownie) przez bite trzy miesiące, nie mogłam przez to spać, tak mnie bolało, i nagle przeszło, ból podbrzusza też minął, chwila spokoju i teraz te drgania. Oszaleję.
  2. @nerwa czy Ty masz do tych zawrotów również wrażenie że robi Ci się słabo? Ja od kilku dni mam wrażenie że umrę zaraz. Mam zawroty głowy, co jakiś czas robi mi się słabo, czuje taki wewnętrzny dygot, ciężka głowa. Od prawie dwóch miesięcy jestem na paroksetynie - trzecie podejście. Na początku po jakichś dwóch tygodniach było ok, a teraz taki dół. Zastanawiam się czy to może być nerwica? Oczywiście do neurologa się zapisałam, ale dopiero na początku grudnia mam wizytę. Boję się ze nie dożyje..
  3. @angie1989 @nerwa dziewczyny, czy wy przyjmujecie jakieś leki na nerwicę, czy walczycie z nią "na sucho"?
  4. Witajcie, Mam do Was - doświadczonych pytanie. Czy ktoś z Was spotkał się z pojawieniem się skutków ubocznych brania seroxatu po 2 tygodniach od rozpoczęcia leczenia? Zaczęłam brać 20mg 23.10, a od wczoraj mam zawroty głowy i nudności, do tego wrażenie ze gorzej widzę. Lęki zmniejszyły się mocno, ale bardzo mnie niepokoją te zawroty głowy.. Kiedyś miałam podobnie, ale wtedy nie brałam żadnych leków. Dodam ,że w piątek miałam stawiane bańki (profilaktycznie, bo mam dzieci chore, a za tydzień szczepię się na żółtaczkę) - bardzo ciemne wyszły chociaż nie mam żadnej infekcji poza lekkim bólem gardła. Proszę, niech się ktoś wypowie, bo zaczynam się denerwować że coś złego się dzieje...;(
  5. @angie1989 masz absolutną rację. Egoizm. Czuję się z tym strasznie, cały czas skupiona jestem na sobie. Tu mnie boli, tam mnie boli, trzęsę się, boję się, ciągle ja , ja , ja... Najgorzej jak mi nikt nie mówi, że będzie ok. A w tym wszystkim mam męża i dójkę dzieci, którzy też potrzebują uwagi. Mam nadzieję że leki postawią mnie na nogi i będę mogła wrócić do normalnego życia. Tęsknię za zwyczajnym gotowaniem obiadu. Szok co ta choroba wyprawia z ludźmi.
  6. Słuchajcie, proszę , niech się ktoś wypowie, czy po wdrożeniu leczenia paroksetyną może wystąpić na początku pogorszenie objawów fizycznych nerwicy (somatyzacja)? Bo o tym że mogą nasilić się lęki to wiem, natomiast bardzo martwi mnie fizyczny objaw - ból odbytu, który doskwiera mi od dwóch tygodni. Miałam kolonoskopię, nie mam szczeliny, żylaków, hemoroidów a mimo to mnie boli jakoś wewnątrz-jednostronnie. Od kilku dni biorę paro 20mg, wchodziłam na te dawke bardzo powoli zaczynając od 5mg. Lęk i poddenerwowanie towarzyszą mi przez większą część dnia a do tego ból/szczypanie/pieczenie w odbycie, praktycznie przez cały czas, również jak obudzę się w nocy. Może ktoś miał podobnie? Bardzo mnie to dołuje bo nie mogę się na niczym skupić, najchętniej płakałabym schowana gdzieś pod kocem.
  7. @Wojtek1984Dobra decyzja, wiem przez co przechodzisz.Trzymam kciuki:)
  8. tak, miałam zatkaną dziurkę, dokładnie lewą, codziennie bolało mnie gardło i uczucie że coś mi tam przeszkadza/zalega.
  9. Miałam przez prawie pół roku afty i bolesne krosty na języku wtedy kiedy myślałam, że mam raka nosogardła. Wszystko z nerwicy, okazało się że to globus histericus - psychiatra od razu zdiagnozował, ale ja przez pół roku szukałam tego raka, nawet inne objawy obserwowałam (np.: codziennie zapchaną jedną dziurkę w nosie). Jak już wyczerpałam możliwości diagnostyki i stwierdziłam,że trudno-najwyżej umrę, minęło, zarówno globus jak i afty, tyle że wtedy jechałam na antydepresantach. Bez leków pewnie nie odpuściłabym tak łatwo.
  10. kumeika

    Natalia

    Unagi, dziękuję Ci za odpowiedź. Przykro mi z powodu Twojej sytuacji z partnerem, na pewno nie pomaga Ci to w powrocie do równowagi. Mój mąż mnie wspiera, martwi się o mnie, ja to widzę i jeszcze bardziej wpadam w złe myśli, bo również boję się o niego. Ubzdurałam sobie że umrę przedwcześnie i gdyby mojemu mężowi coś się stało, to moje dzieci wylądują w domu dziecka. Ja już sama nie wiem czego boje się bardziej, śmierci, czy życia. Wczoraj miałam taki przebłysk w głowie, że przecież wszytko będzie dobrze, że wiem jak wychować te dzieci, to była chwila - umknęło. Rozpłakałam się tak bardzo brakuje mi normalności, przyziemnych problemów. Jeszcze trzy miesiące temu piekłam szarlotki i gotowałam obiady, sadziłam kwiatki, kupowałam jakieś bibeloty do domu, teraz siedzę z poduszką rozgrzewającą na kolanach i płaczę, unikam jakiejkolwiek aktywności w domu, wszytko zepchnęłam na męża. Dzieci rozdrażnione, widzą że z matką coś złego się dzieje - jestem wybuchowa, krzyczę, chociaż obiecywałam sobie kiedyś że nie będę wrzaskiem tych dzieci stresować. Bardzo mi szkoda mojego dawnego życia. Do tego boję się bo brzuch nadal boli, raz tu raz tam, praktycznie nieprzerwanie, więc moje myśli krążą wokół tego że coś złego się dzieje i nikt mi nie pomoże. Przegrywam z nerwicą, wróciłam dziś do leków, ale na rezultaty muszę poczekać. Smutno mi.
  11. kumeika

    Natalia

    Pani Natalio, ja również cierpię z powodu nerwicy. Uaktywniła się u mnie po drugim porodzie - trzy lata temu i ciągle wraca. Dwukrotnie przeszłam leczenie paroksetyną, odstawiłam, było dobrze lecz od dwóch miesięcy znów jest źle, coraz gorzej, ponieważ zaczęłam odczuwać bóle brzucha i znów boję się o swoje zdrowie. Chciałabym uniknąć antydepresantów, jednak nie umiem poradzić sobie z lękiem i napięciem. Próbowałam psychoterapii, po pierwszym ataku przez trzy miesiące uczęszczałam do psychologa, ale on stwierdził, że nie umie mi pomóc. Zostałam więc sama z problemem, paroksetyna postawiła mnie na nogi i jakoś żyję jednak coraz bardziej boję się, że jestem nienormalna. Wstydzę się moich lęków. Mam dwójkę cudownych dzieci i kochającego męża, a mimo to nie widzę sensu życia. Nie potrafię znaleźć odpowiedzi po co ja żyję, w jakim celu. Boję się przyszłości, wydaje mi się, że nie chcę wychowywać moich dzieci, bo po prostu boję się że nie sprostam. Jestem drażliwa i płaczliwa, nie potrafię się skupić, wciąż wsłuchuję się w moje ciało i bóle które się pojawiły. Psychiatra dopiero za tydzień, a ja dziś ledwo wstałam z łóżka. Do tego bezsenność która wykańcza mnie fizycznie. Śpię po 3 godziny na dobę, wybudzam się ok. 2 giej w nocy i do rana nie zasypiam Boję się że oszaleję.
  12. Ja zrezygnowałam z budowy domu. Mąż bardzo chce budować, a ja się boję że nie dożyję końca budowy, albo że umrę zaraz jak wybudujemy. Szok co się dzieje w głowie...
  13. Witajcie, Czytam Was od jakiegoś czasu, ponieważ sama zmagam się z nerwicą. Zaczęło się trzy lata temu od powiększonego węzła chłonnego za uchem. Lekarze twierdzili, że wszystko ok, jednak jedna lekarka /radiolog powiedziała, że węzeł mi się powiększa i to "nie idzie w dobrym kierunku". To zdanie spowodowało, że uczepiłam się myśli, że jestem ciężko chora i raptem umrę ( miałam wówczas trzymiesieczną córkę i pięcioletniego syna). To zaczęło się w lipcu, a w listopadzie trafiłam do psychiatry bo miałam straszne lęki. Dostałam Seroxat i po 8 dniach poczułam, że napięcie lekko odpuszcza. Jak mój stan psychiczny lekko się ustabilizował pobiegałam jeszcze trochę po lekarzach, wydałam dużo pieniędzy i stwierdziłam, że jak mi się nie pogarsza, to znaczy że jest ok. Wydawało mi się, że panuję nad tym. Seroxat brałam przez ponad pół roku, po czym zaczęłam odstawiać. Było ok. Niestety umarła moja Teściowa. Na raka. Od razu wyczułam sobie guzek w piersi (chociaż Ona umarła na raka jajnika), poczułam znajomy lęk i niestety musiałam wrócić do seroxatu. Tym, razem brałam dłużej - ponad rok, i odstawiłam w lutym tego roku. Czułam się dobrze, wszystko zaczęło się układać, gdy zaczął mnie pobolewać brzuch (w sierpniu) OD tej pory nie przespałam pełnej nocy. Budzę się po 2-3 h od zaśnięcia i do rana już nie zasypiam (np. dziś obudziłam się o 1:20). Żadne leki ziołowe nie pomagają mi na ten sen, do tego od kilku dni nad ranem mam te drgania całego ciała, poczucie napięcia. I tu chciałam zapytać doświadczonych forumowiczów - myślicie że to znów nerwica? Mam dwoje dzieci i Męża, mam dla kogo żyć, a od kilku dni jestem nieobecna - albo płaczę albo wpadam w agresję i krzyczę na dzieci. Czy ktoś z Was cierpiał z powodu takiej bezsenności i poradził sobie z tym bez antydepresantów itp.? Brzuch nadal mnie pobolewa, zrobiłam kolonoskopię i badania ginekologiczne - bez odchyleń, jednak mam poczucie dyskomfortu. Lewa strona na dole i ciągle o tym myślę. Boję się że mi to nie przejdzie i będę cierpieć.
×