Skocz do zawartości
Nerwica.com

GoldShe

Użytkownik
  • Postów

    27
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez GoldShe

  1. Hej, ja mam podobnie, pracuję na infolinii i po każdej rozmowie nie jestem pewna czy nie nagrał się jakiś mój wulgaryzm, czy nie zaklnęłam pod nosem... Nawet nigdy nie mam jak tego sprawdzić i się nakręcam. Współczuję Ci ale musisz iść na terapię, bez tego ani rusz.
  2. Hej, z nerwicą męczę się od 2014 roku, przerobiłam wiele leków : parogen, asertin, cytabax, depakine Chrono, hydroksyzynę aż po kilka poważniejszych substancji już na leczenie schizofrenii itp.,wszystkich nazw już nawet nie pamiętam. Teraz odstawiłam wszystko bo i tak na mnie nie działało nic, z wyjątkiem perazyny ale po niej czułam się tak świetnie, że aż śmiałam się do szafki i w końcu zemdlałam w pracy. Te leki są dla mnie do śmieci. Oczywiście nie chcę aby ktokolwiek brał ze mnie przykład, ja to widzę po prostu po swoim organizmie, że jest gorzej a nie lepiej. Po ostatnim z tych silniejszych dostałam trachykardii, na którą muszę brać dożywotnio leki, bo nic innego jej nie uspokoi. Od 2013 roku non stop mam schizy, fobie społeczne, najpierw strach, że coś mi się przytrafi krępującego przy ludziach a potem poszło dalej, w strach czy mogę kogoś zabić. Dzisiaj moją fobią jest uczucie odrealnienia, silne pogrążanie się w swojej wyobraźni do takiego stopnia, że czasami nie wiem czy coś mówię sama do siebie czy nie. Mam silne zaburzenia lękowe, nerwicę natręctw, zrobiłam badania psychologiczne ale jakoś wyników nie mogę się doczekać. Podejrzewam u siebie CHAD ponieważ zauważyłam, że od wielu lat powtarza się u mnie jeden schemat - albo jestem na szczycie, wszystko idzie mi super i w życiu i w pracy albo spadam na samo dno, mam myśli samobójcze i jestem wrakiem psychicznym. Wystarczy pierdoła, np. Pogdam z kimś w internecie, okaże się on kretynem, zacznie mi czymś grozić a ja dostaję takiej schizy, że zaczynam myśleć, że muszę się zabić. Na ten momemt boję się śmierci ale mam przeczucie, że kiedyś to się źle skończy. Jestem pod stałą opieką psychiatry - od niego słyszę, że w ogóle nie wyglądam na problemy, które opisuję, chodzę do psychologa i ciężko pracujemy nade mną ale... Czasem nie mam siły już tego dźwigać. Czy ktoś ma podobnie? Często czuję się zerem, gorszym od innych ludzi. Przepraszam jeśli piszę to nieskładnie ale jestem cała zapłakana.
×