No wiec tak , siedziałem w psychiatryku od czerwca do lipca , wczesniej poznalem fajna osobe , ktora tez jest niestety chora na chad . . .wyszedlem zaczela sie mania .Panna zadowlona , a ja dalej w to brnolem. Zamieszkalismy ze soba . Jednak zaraz po tym zaczela wchodzic depresja i wyrzuty z jej srrony zwiazane z tym ze wiecznie spie i nie pomagam . Staralem sie jak moglem , chodzilem do pracy , pomagalem , albo tak naprawde nic nie robilem , sam sie pogubiłem , moze rzeczywiście. Od tygodnia nie jestesmy razem .Wpadlem w depeesje przez wieczne prerensje i rozmowy , ze sprowadzilem ja w dol zamist w gore . Nie mam ochoty na powtorke z depresji , do szpitala poszedlem ze wzgledu na nia . . . Reszta byla mi obojętna. Mam taki zjazd , ona ciągle pisze ,ze mam zebrac sie w sobie itp ze wszystko popsuł em ze mnie kocha ja zreszta tez i do szaleństwa. Rozważam samobojstwo bądź wpedzenie aie w manie , znowu bede boski .biore lit lamotrix welbitrin , lit jiz odatawilem , probuje sie wkrecic nie chcę jej stracić nie chcę depresji. Zwariowalem. Sory za bledy pisze z telefonu na szybko