No ja od zawsze bałam się wszelakich żłobków, czy przedszkoli, bo kojarzyłam je z jelitówkami i rzygającymi dziećmi jednoznacznie.
Ogólnie bałam się dzieci ale jakoś lęk oswoiłam, bo od kilku dobrych lat pracuję jako niania i chyba całkiem nieźle sobie radzę. Jednak na pracę w przedszkolu na przykład bym się nie zdecydowała, bo mój poziom lęku byłby wtedy na zbyt wysokim poziomie.
Myślę, że dobrze by Ci zrobiło gdybyś miała chociaż jedną zaufaną osobę, z którą mogłabyś o tym pogadać. Na zrozumienie raczej nie masz co liczyć ale wysłuchanie, uspokojenie to też bardzo duża pomoc. Pełne zrozumienie może Ci dać jedynie inna osoba z emetofobią.
Ja byłam na jednej terapii w nurcie psychodynamicznym i była to porażka totalna, stracone pieniądze i wkurw. Jeśli mogę coś polecić, to terapię behawioralno poznawczą. Słyszałam, że ona sprawdza się w fobiach najlepiej, ale sama na takowej nie byłam, więc się nie mogę wypowiedzieć.
Mnie bardzo pomogły leki ale nie wierzę, że one mogą "wyleczyć". Jest lepiej ale znając mnie, przyjdzie kolejny trudniejszy okres w życiu i dojdzie do nasilenia i powrotu depresji z lękami.