Mogę tylko napisać, że BARDZO BLISKA mi osoba od wielu lat choruje na schizofrenię ...
Po śmierci dziecka, stwierdzono u niej depresję, po wielu latach schizofrenię ... ale do rzeczy.
Na własne oczy widziałem, jak "rozmawiała z Bogiem", "z matką boską" - przy tych omamach - kompletny brak krytyczności ... Przy zagrożeniu życia (między innymi ale nie tylko zupełna rezygnacja z jedzenia) musieliśmy "na siłę" - zawieźć ją do szpitala. To było okropne. Choroba była zaleczona, potem wracała - omamy przybierały inną formę. Było UFO, byli "obcy agenci" ... Dla niej to wszystko jest tak samo realne, jak dla nas to, że 2+2=4.
Dziś nie jest źle, ale ona ciągle się boi ... ŻADNE leki nie pomagają. Niestety straciła już do mnie zaufanie i nie mówi mi o "swoich wizjach" - bo wie, że ja powtórzę to lekarzowi ...
To naprawdę ciężka choroba - ja poznałem ją ze dwadzieścia lat temu. Nauczyłem się cieszyć KAŻDĄ CHWILĄ, kiedy jest z nią lepiej...