Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pattona

Użytkownik
  • Postów

    19
  • Dołączył

Osiągnięcia Pattona

  1. Czy ktoś tu jeszcze zagląda? Wertując Internet znalazłam swoje własne wpisy i o zgrozo, ja dalej się drapię! A minęły 2 lata od założenia wątku. Mam postęp, ponieważ od dwóch tygodni bardzo się ograniczam. Poszłam na terapię DDA, na której jest mowa o krzywdzeniu samego siebie. Nie chcę już tego robić. Napiszcie, co u Was.
  2. Właśnie, na szczęście możemy być piękne na zdjęciach Wolno się goi, bo ciągle coś rozdrapuję i wyciskam. Jestem teraz w fatalnym stanie. Jutro poniedziałek, kolejny, w którym zacznę walczyć (ile razy już siebie okłamałam, nie potrafię zliczyć). Tobie i sobie życzę prawdziwej siły
  3. Też mi nie idzie. Ciągle mówię sobie, że jutro będzie lepiej, a nie jest. Mam dużo stresu i jeszcze go sobie sama dokładam. Postaram się jutro niczego nie ruszyć. Postaram się, bo znów nie zdążę do lata wygoić skóry, by wreszcie móc się cieszyć słońcem
  4. Dziś totalnie przegrałam. Przebudziłam się nad ranem i rozdrapałam wszystko, co zdążyło się już podgoić. Jestem krwawą miazgą. A obwiniam za to wczorajszą kłótnię z chłopakiem. Nie mogłam się dostatecznie wykrzyczeć, zatrzymałam to w sobie, a dziś takie są efekty. Co najgorsze, zakazał mi jego za to obwiniać, powiedział, że przecież JA SAMA SOBIE TO ROBIĘ. Racja, to są moje dłonie i moje paznokcie. Moje są też kolejne rany do wygojenia, na ciele i na duszy.
  5. Ptaki śpiewające za oknem Jest środek zimy, a ja już czuję wiosnę.
  6. Niestety, po przebudzeniu zdrapałam kilka strupków... Wiem, że nie powinnam być na siebie zła, ale czuję rozczarowanie, że naprawdę nad sobą nie panuję. Nigdy nie byłam na terapii, pochodzę z małej miejscowości, więc dostęp do specjalistów był utrudniony. W tym roku już na pewno oddam się w ręce terapeuty, bo bycie DDA plus te drobne natręctw i częste wahania nastroju, naprawdę sprawiają, że czuję się gorsza i nieszczęśliwa. Czekam tylko na stabilizację w nowym miejscu i w nowej pracy. Nie chcę rozpoczynać wszystkiego w jednym czasie, bo wiem, że sobie nie poradzę.
  7. U mnie dzień drugi, nie drapałam i nie wyciskałam. Czytając posty innych grupowiczów uświadamiam sobie, że ja jeszcze nie jestem w najgorszej formie, że ludzie przeżywają gorsze koszmary i problemy... Mam nadzieję, że siła, która płynie z tego forum, pomoże mi wytrwać i wzmocni mnie na tyle, bym mogła pomagać innym.
  8. Cześć! Rzeczywiście masz ciężką sytuację, ale nie jest ona bez wyjścia. Radziłabym Ci porozmawiać z jakimś prawnikiem, by pomógł Ci uregulować sprawy związane z firmą. Na Twoim miejscu również ucięłabym kontakt z rodzicami, ponieważ oni niestety są źródłem Twojego nieszczęścia. Masz przed sobą całe życie, jesteś młody i silny. Dasz sobie ze wszystkim radę, tylko nie możesz się załamywać. Wierzę w Ciebie Zaplanuj sobie ten rok. Rozpisz cele, porozmawiaj szczerze z ojcem o odejściu z firmy. Uświadom go, że chcesz mieć własne życie. Miej własne życie, nie daj sobą manipulować. Bądź odważny.
  9. Moją pierwszą toksyczną znajomością był mój pierwszy chłopak. Miałam 16 lat a on 20. Ja, jako dziecko alkoholika, miałam (i do tej pory mam) ogromne kompleksy. Nie umiałam uwierzyć w to, że ktoś mógł się zainteresować tak brzydką, grubą i nieatrakcyjną dziewczyną. Byłam na tyle zaślepiona, że początkowo nie zauważałam chorobliwej zazdrości ze strony tego chłopaka, która później zaczęła doprowadzać do przemocy fizycznej. Ja również byłam bardzo zazdrosna, ale u mnie wynikało to z bardzo niskiej samooceny, a u niego z urojonych scenariuszy. Na przykład: byłam na trzy-dniowej wycieczce w górach. Pewnego razu nie mogłam odebrać telefonu, ponieważ brałam prysznic, a mój ówczesny chłopak, gdy tylko oddzwoniłam, zaczął mnie wyzywać od dziwek i pytać, czy mi było dobrze z gościem, z którym się właśnie pieprzyłam, bo przecież przez to nie odebrałam telefonu. Byłam roztrzęsiona, ale dalej to tolerowałam. Czarę goryczy przelało kopnięcie mnie kolanem w brzuch, gdy byłam w ciąży. A w ciążę zaszłam po roku bycia z nim, ponieważ nie lubił używać prezerwatyw, a ja byłam na tyle głupia, że nie myślałam o konsekwencjach. Ale ciążę straciłam, być może między innymi właśnie przez to kopnięcie, i to mnie uratowało, bo w końcu sobie uświadomiłam, z jakim potworem jestem. A gdy z nim zrywałam (u mnie w domu), to on płakał, błagał, a potem zamknął się w łazience i zaciskał sobie kabel od suszarki wokół szyi. Musiałam zawołać mojego brata, by pomógł mi z otwarciem drzwi i z wyrzuceniem tego chłopaka z naszego domu. Teraz jest tylko "tamtym chłopakiem", wtedy był całym światem, ale wiem, że to było złe, toksyczne i niszczące. A z drugiej strony teraz tkwię już 5 lat w związku z chłopakiem, który jest dobrym człowiekiem, ale jest mentalnie małym dzieckiem. Ja jestem jego matką. On sam nie podejmuje decyzji, wszystko ze mną konsultuje. Duże zmiany w jego życiu (zmiana pracy, zmiana miejsca zamieszkania, uniezależnienie się od ojca) są wprowadzane dzięki mnie, to ja go prowadzę za rękę. Wiem, że sama na to pozwoliłam, sama pokazałam tę "normę w naszym związku". Teraz obawiam się, że nie da się tego cofnąć, że on się nie zmieni i nie zmężnieje z dnia na dzień... Wiem, że my DDA jesteśmy skazani na toksyczne związki. Jednak jak z tym walczyć? Skąd mamy wiedzieć, co jest dla nas dobre, skoro często my sami siebie nie znamy?
  10. Podejrzewam, co mogło mieć wpływ. Mam ojca alkoholika, który w momencie mojego dorastania robił w domu awantury. Nas, dzieci, nie bił, za to znęcał się fizycznie i psychicznie nad naszą matką. Jestem najmłodsza z rodzeństwa i to ja jedyna nie bałam się przeciwstawiać ojcu, i stawać między nim a mamą. W szkole byłam wzorową uczennicą, nie dawałam po sobie poznać, że jestem z rodziny, w której jest taki problem. Uczyłam się bardzo dobrze, ale miałam niesamowite kompleksy w okresie dojrzewania. Mama ciągle była w pracy, bo musiała utrzymać nas, trójkę dzieci, a ojciec pił. Nie miałam zatem z kim porozmawiać o tym, co się ze mną dzieje. Na siostrę też niestety nie mogłam liczyć, ona wręcz sama mnie wyśmiewała nazywając mnie "płaszczyzną", ponieważ wtedy, kiedy powinny urosnąć mi piersi, niestety się nie pojawiły. Także tak sobie dorastałam, w szkole wzorowa przewodnicząca klasy, a w domu zupełny nikt. Nigdy nie byłam chwalona, doceniana. A gdy było rozdanie świadectw i listów gratulacyjnych dla rodziców, moich rodziców nie było. Oto moje chore dążenie do perfekcji. Nigdy w domu nikt mnie nie zapewnił, że jestem wspaniała, mądra, wyjątkowa. Teraz nie wierzę mojemu chłopakowi, gdy mówi mi komplementy. Ciągle postrzegam siebie jako brzydszą, grubszą, gorszą. Kiedyś miałam przez to myśli samobójcze, teraz też od czasu do czasu przemknie mi to przez głowę, ale wiem, że chcę żyć. Pracuję nad sobą, nad swoim ciałem, nad umysłem i charakterem. Chcę być najlepszą wersją siebie, ciągle się porównuję. Teraz, w dobie Internetu i idealnych ludzi ze zdjęć, tym trudniej mi akceptować swój nieidealny wygląd, ale wiem, że za wszystkimi zdjęciami kryją się filtry. Na szczęście teraz też już wiem, że ważniejsze jest to, co się ma w głowie. Charakteru nikt nam nie odbierze. A jak z tym u Ciebie? Czy rzeczywiście studia były dla Ciebie aż tak stresogenne? Jak teraz jesteś odbierana przez otoczenie? Jak się czujesz?
  11. Trądzik neuropatyczny w Polsce zaczął być traktowany poważnie w 2013 roku. Wcześniej nie miał swojej konkretnej nazwy. Dziś będę cały dzień w domu, ale już mogę mówić o postępie, bo obudziłam się godzinę temu, a do tej pory niczego nie dotykałam. Będę się pilnować. Stwierdzam też, że pisanie tutaj jest dla mnie odprężające. Dobrze, że tu trafiłam. Duża Mi, życzę Ci dobrego dnia.
  12. Nie chciałabym leczyć tego antydepresantami, to dla mnie ostateczność. Dziękuję Duża Mi, dzień się jeszcze nie skończył, ale chcę odliczyć go już jako pierwszy, zwycięski. Długo dziś byłam poza domem, to dlatego nie miałam czasu na drapanie. A jak było dziś u Ciebie?
  13. Cześć, Wiem, że ten temat często się tu przewijał, ale ostatnie odpowiedzi są z 2017 roku. Czy jest tu dalej ktoś z trądzikiem neuropatycznym i chciałby ze mną zawalczyć o wolność? Postanowiłam kilka dni temu (w dniu moich 26 urodzin, po kilku latach drapania i wyciskania twarzy, dekoltu i pleców), że w końcu dam sobie szansę w te wakacje na wyjście w bikini na plażę. Chcę móc ubrać się w bluzkę na ramiączkach, chcę uwolnić się od tego okropnego nawyku! Każdy poniedziałek jest tym, w którym mówię sobie, że to ten dzień, w którym niczego nie wydrapię, rozdrapię lub wycisnę. Niestety, od razu po przebudzeniu dotykam ramion, pleców, twarzy i wszystko zaczyna się od nowa. Wczoraj też tak było, dziś również. Próbowałam nakładać bawełniane rękawiczki, niestety, wystarczy, że nie mam ich w zasięgu ręki i znów się drapię. Proszę, zawalczcie ze mną. Sama nie umiem ze sobą wygrać, chociaż bardzo w to wierzę. Wierzę, że dziś od 10:00 zmieniłam swoje życie i już sama siebie nie oszpecę. Wierzę, ale łatwiej mi będzie, jeśli ktoś stąd będzie mnie wspierać, bo mój chłopak nie rozumie tej przypadłości, nie wie, jaka to jest walka z samą sobą. Czekam na Was. Odezwijcie się i razem odliczajmy dni bez tej niby małej, ale jednak wielkiej autodestrukcji. Patrycja
×