Skocz do zawartości
Nerwica.com

kennyy

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

Treść opublikowana przez kennyy

  1. Wyzdrowiałem, gdy rzuciłem wszystkie nałogi i zacząłem się w miarę zdrowo odżywiać + biegać (od czasu do czasu ale zawsze). Dla mnie depresja to zaburzony chemiczny stan mózgu, który nie jest w stanie udźwignąć problemów, bo o niego nie dbamy. Gdy naprawimy neuroprzekaźnictwo i stan fizyczny organizmu to wróci chęć pomocy innym (energii będzie za dużo na nas samych, ale nie tylko - to niewytłumaczalne xD), rozwiązania problemów przyjdą same bez powodu, po prostu będziemy mieli siłę je przetrawić. WSZYSTKIE NEGATYWNE SYTUACJE TO TYLKO I WYŁĄCZNIE NASZA WINA. Mózg nas na okrągło robi w balona wymyślają niektóre sytuacje i jednocześnie zrzucając winę na innych. Nie ma się mu co dziwić. Po prostu nie jest w stanie funkcjonować na normalnych obrotach i musi wydalić z siebie niepoprawną pracę neuronów aranżując np. jakąś kłótnię i chroniąc siebie jednocześnie zrzuca winę na kogoś innego. Logiczne było by stwierdzenie, że umysł powinien nam powiedzieć, że to tak naprawdę nasza wina, ale on nie chce tego zrobić xD Gdyby to powiedział byłby musiał wskoczyć na wyższe obroty (zmiana kosztuje dużo energii), a on nie ma po prostu surowców żeby to zrobić. Nie będzie służył Panu, który o niego nie dba, który pakuje w siebie fajki, alkohol, który nie ćwiczy mięsni i żre wysokoprzetworzone jedzenie. Woli wyrzec się świadomości i sam być sobie Panem robiąc ją ciągle w ch**a. Oczywiście dawka jest trucizną. Palenie maks 3 fajek dziennie i picie okazjonalne 1-2 razy w miesiącu przy zdrowym trybie życia może nam nawet pomóc, np. "Płytkie zaciąganie się dymem papierosowym aktywizuje mózg do pracy, polepsza pamięć, zwiększa koncentrację. Badania naukowe dowiodły, że palacze osiągają lepsze wyniki w rozwiązywaniu zadań wymagających sprawności intelektualnej niż osoby niepalące." A alkohol moze nam np. pomóc w zawiązaniu nowych znajomości, ale przy wysokich dawkach jest po prostu niszczycielski. Ja jestem za słaby narazie żeby robić to okazjonalnie... Nie ukrywam, że dużo dały mi - Fenylopiracetam i Cytykolina, ale przed suplementacją 1-2 lata żyłem zdrowo. Poczytajcie, nabierzcie siły i spójrzcie na swoje problemy od chemicznej strony (terapia poznawcza także jest ważna oczywiście ale ona będzie się automatycznie działa xD). Trochę się wymądrzam, ale chcę też pomóc. Wszystko co napisałem to moje zdanie i w niektórych sprawach mogę się mylić!:) P.S. Polecam także filmik i inne tego Pana:
  2. Czy uważacie, że stosowanie nootropów jest bezpieczne na dłuższą metę? Ostatnio napisałem taki komentarz na youtube w celu autorefleksji: Super film. Ja stronę naukową to bym jednak nazwał neuroprzekaźnictwem i chemią. Nie każdy ma równe szanse. Pewne zdolności do spokoju, koncentracji i uczenia się zależą od ilości neuroprzekaźników, stanu neuronów itp. ZANIEDBANY STAN UMYSŁU (narkotyczki, alkoholen machen, złe odżywianie, przykre sytuacje losowe niezależne od nas) TO WYGRANA KONIA (kara za brak INSTYNKOWNEJ walki z tymi przypadłościami? - zgadzam się). Np. alkohol działa na GABA i coś z nim robi, że jest go mniej w mózgu. A GABA odpowiada (nie tylko) za podniesienie progu wrażliwości komórek na zewnętrzne bodźce (trudniej nas wkurwić) i co za tym idzie łatwiej jest nam się koncentrować itp. Więc imprezujcie sobie, ale nie dziwcie się później, że wkurwiacie się tylko dlatego, że nie możecie znaleźć kapci Co ciekawe, prawdopodobnie odpowiada też za religię (test bravermana, zresztą najskuteczniejszą opcją leczenia na AA jest uwierzenie w Boga, czyli zwiększenie poziomu GABA, uwrażliwienie receptorów a co ma Bóg do wódy?). Inny neuroprzekaźnik odpowiada za poświęcenie (czasami zbyt wysokie/niebezpieczne) na rzecz społeczeństwa, albo w drugą stronę (gdy jest go mniej) za samolubność. Trzeba znaleźć złoty środek. To, że nie macie dziewczyny to nie dlatego, że tacy już jesteście i ch... xD Więc ogólnie uważajcie co wpieprzacie, bo niektóre substancje odurzające albo leki mają zdolność do przeniknięcia i wprowadzenia ciężkich do odwrócenia zmian w waszych mózgach, więc nie pierdolcie, że umysł to coś innego niż mózg i ciało, i jest gdzieś w powietrzu (bo gdzieś już to tu wyczytałem xD) skoro łykając coś zwiększającego GABA (ileś tam razy, nie raz) można się nawrócić na WIARĘ W BOGA (a to już raczej sprawy świadomościowe, duchowe, "umysłowe" wg mnie). Tym bardziej nie palcie trawki (tak jak ja robiłem :(), bo to ryje beret i na pewno przedostaje się do mózgu (a bardzo ciężko się do niego dostać) i wprowadza chaos. Odrazu gaszę Waszą podnietę iż nie ma magicznych tabletek na ulepszenie siebie a te, które potrafią grzebać tak głęboko (leki) są BARDZO NIEBEZPIECZNE i zawsze jest jakiś skutek uboczny np. nie czujesz już lęku, ale stajesz sie zombie bez uczuć albo uzależniasz się a zaprzestanie brania ich jest dla mózgu i ciała prawdziwą masakrą (ogólnie dzielenie siebie na ciało, mózg i umysł ułatwia sporo rzeczy (ale twierdzenie że umysł to nie mózg jakoś mnie wkurwia). Niby wniosek jest oczywisty, że lepiej być sobą i niż być kimś kto musi brac tabletkę żeby coś osiągnąć, bo to ŻAŁOSNE (i nie tylko, rośnie tolerancja - trzeba więcej brać, KOŃ nie pozwoli sobie grzebać ot tak xD), ALE są pewne substancje pochodzenia naturalnego (bądź sztucznie stworzone z naturalnych tylko po to by nie zostać strawione i przekroczyć barierę krew-mózg), które wytwarza w większości sam organizm, ale niestety w ograniczonych ilościach (np. dlatego że ćpaliśmy, zła dieta, brak ruchu albo po prostu bo tak ma) i teraz uwaga - WYDAJĘ MI SIĘ, że są bezpieczne z dalszej perspektywy (w dłuższej perspektywie?) brania ich tj.: NIE UZALEŻNIAJĄ. Oczywiście nie chcesz przestać ich brać bo działają, ale możesz je rzucić (ot tak z dupy dla sprawdzenia) bez bardzo przykrych konsekwencji psychicznych (bezpodstawnego lęku, rozdrażnienia) albo co gorsza fizycznych (do tych nie doszedłem nigdy na szczęście). Na przykład pewny RODZAJ Choliny bardzo wspomaga zapamiętywanie z szeregiem innych właściwości wykraczających grubo ponad poziom placebo. Pomaga wrócić na właściwe tory (czyli zdrowych ludzi chcących się rozwijać jak Pan Mirosław). Powodują TRWAŁE zmiany bez kaca i bezsenności (nawet się lepiej śpi). Przynajmniej u mnie na szczęście to działa (czyli kogoś kto miał pewne "zaniedbania") u zdrowych osób nie wiem jak to wygląda, ale też pewnie na duży plus. Nie ma się po tym żadnej fazy, pewności siebie (chociaż zależy co przez to rozumiesz) itp. (po prostu się lepiej uczysz, masz wyostrzony wzrok na chwilkę i piszesz długie komentarze xD). Nie używam tylko tego, to był przykład. Oczywiście zdrowa dieta to podstawa bez której to nie ruszy + jakiś wysiłek fizyczny (mój koń na początku tego nie lubiał). Oczywiście z nudów się rozpisałem i trochę egoistycznie staram się pouczać innych tym bardziej, że część to moje osobiste spostrzeżenia, które mogą być błędne, więc przemielcie to przez własny umysł (jesli któś w ogóle to przeczyta xD), doczytajcie coś ZE SPRAWDZONYCH stron i sami walczcie ze swoimi kucykami. Oczywiście filmy Pana Mirka także bardzo mi pomagają, skomplikowane rzeczy są przełożone na prosty język (widać, że nauczyciel xD) a wytłumaczenie przejmującego kontrolę i zaniedbanego umysłu nad świadomością na podstawie bleacha to jest kurwa majstersztyk. Zapomniałem (no kurwa dziwne) właśnie o tej scenie z anime a jest ona super - polecam ten filmik dla odświeżenia: https://www.youtube.com/watch?v=dxN9aF1nfe4 Ja pojmuję Boga jako SIŁĘ, która jest WSZYSTKIMI ZDROWYMI LUDŹMI (albo ich jakoś łączy w pewien sposób, nie wiem jak), którzy swoim zachowaniem oddziałują na wszystko wokół niszcząc zło i dbając o przetrwanie gatunku oraz o resztę planety (wysoki poziom empatii dzięki zdrowemu ciału i mózgowi). Co ciekawe Pan Mirosław widzi Boga jako w wyglądzie przypominającego człowieka, ale nie wiem czy to ma jakiś związek. Dobra dosyć, przekleństwa są bo są. Pozdrawiam i wyłaźcie z negatywnych uzależnień! Co byście tu zmienili/dopisali? Zauważyłem, że trochę się wymądrzam a mogę wcale nie mieć racji.. (Ale po nootropach raczej widzę duży plus)
×