Skocz do zawartości
Nerwica.com

WrazliwyP

Użytkownik
  • Postów

    100
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez WrazliwyP

  1. Hmm. Ja zauważyłem u siebie, że moja tolerancja na alkohol nie jest tak dobra jak kiedyś chyba przez nerwicę. Rozumiem, że człowiek się starzeje ale w wieku 27 lat mieć kaca po 2ch piwach... 

  2. Dobry wieczór,

    Chciałbym opisać moją sytuację po kilku miesiącach. Długo się do tego zbierałem bo w sumie co kogo to obchodzi :D Ale może moje doświadczenia komuś pomogą. Mam nadzieję 🙂 Kiedyś już wspominałem na forum, że gdyby nie niektóre rzeczy poradziłbym sobie z moją nerwicą lękową. Cóż mam powiedzieć... prawie sobie poradziłem 🙂 .  Dzięki psychoterapii i baaaaaaaardzo ciężkiej pracy jestem już prawie po drugiej stronie piekła.
     

    Zacznijmy od początku. Po 7 latach rozstałem się z narzeczoną, która była moją jedyną kobietą. To była kulminacja moich problemów przez, którą spadłem na samo dno. Poprzez stresujące dzieciństwo i wszystkie lata, w których żyłem w stresie nabawiłem się nerwicy lękowej. Do tego stopnia, że nie mogłem sam wyjść z domu. Zresztą z kimś też nie...

    Objawy pojawiające się przez cały czas w różnym czasie o różnym nasileniu:

    • Mocne zawroty głowy
    • Derealizacja
    • Drżenie mięśni
    • Drętwienie kończyn
    • Zaburzenia widzenia
    • Bóle głowy, migrenowe, napięciowe
    • Kołatanie serca
    • Problemy z oddychaniem
    • Zaburzenia snu
    • Osłabienie mięśni
    • Hipochondria
    • Niepokój i lęk
    • Piszczenie i sumy w uszach
    • Uczucie, że moje ciało jest obce

    Więcej grzechów nie pamiętam ale pewnie było ich więcej :( Po rozstaniu trafiłem do psychologa prywatnie Pani Jagody Jerzewskiej w Warszawie, którą serdecznie polecam. Terapia behawioralno-poznawcza przyniosła w moim przypadku bardzo szybką i dużą ulgę. Kiedyś siedziałem w spoczynku w maksymalnym stresie teraz jest dobrze i normalnie. Jak pomyślę sobie jak duży stres i napięcie rządziło moim ciałem cieszę się że większość rzeczy mam za sobą. Poradziłem sobie bez leków. Tylko i wyłącznie ekspozycje, myślenie adaptacyjne i wola wygrania z chorobą doprowadziły mnie do momentu gdzie mogę kierować własnym życiem i nie myśleć o śmierci. Pomogli mi rodzice i przyjaciele ale główną walkę stoczyłem i nadal toczę w mojej głowie. Nie mam już ataków paniki w zatłoczonych miejscach. Nie dorabiam sobie chorób. Okazało się że nie mam stwardnienia rozsianego. Wszystko znajdowało się tylko w głowie. Jeżeli ktoś będzie potrzebował porady i pomocy to służę. Wiem teraz, że nikt nigdy nie dowie się że nerwica to wielkie brzemię dopóki sam jej nie przeżyje. Nikomu tego nie życzę. Wiem tylko, że teraz jestem mądrzejszy i mocniejszy. Trzymajcie się proszę. Dacie radę.

     

  3. 12 minut temu, Doriis napisał:

    Dzis moje samopoczucie jest kiepskie, do tego mam masakryczne bole glowy... pisalam wam wczoraj o bolach ramion. W nocy przez ten ból nie mogłam spac. Przewracalam sie z boku na bok, ale w zadnej pozycji nie mogłam usnąć. Skora w górnej czesci pleców bolała mnie tak, jakbym spaliła sie na słońcu... Mąż nasmarowal mnie na wieczór jakas mascia na ten bol plecow, wydaje mi sie, ze to bylo powodem wiekszego bolu w nocy. Znowu wrocily mysli o nowotworze pluc... mam juz dosc... ale przynajmniej szybciej odstawilam juz wszelkie fajki. Patrzylam na statyski i dopiero w przedziale 35-39 lat u kobiet moga zaczac pojawiac sie nowotwory pluc. Uspokoilo mnie to na chwilę, ale te uporczywe mysli ciagle wracają. W sumie nie mam jakiegos kaszlu (pamietam jak dziadek przy raku pluc kaszlal - to byl taki dlugi, napadowy kaszel z flegma), tylko takie pojedyncze kaszlniecie w ciagu dnia, nie chudne, nie pluje krwia, ostatnio czesciej boli mnie w klatce no i ten bol skory na gorze plecow... nic mi sie przez to nie chce, nic jeszcze nie zrobilam w domu, ani siebie nie doprowadzilam do porzadku... tylko leze i czytam statystki, objawy i fora onkologiczne...

    Ja mam ból pleców i drętwienie jednej z łopatek dokładnie to lewej. Tak jakbym nie czuł do końca skóry na łopatce i do tego boli, kłuje. W moim przypadku jestem wręcz pewien, że to problem braku ruchu, siedzącego trybu życia i nieprawidłowej postawy. Do tego doszły drętwienia rąk.

    Bardzo pomogły mi ćwiczenia na nerwy rąk. W moim przypadku drętwienia dotyczyły małego palca i sąsiedniego. Wyguglałem poczytałem. Poszedłem do neurologa i potwierdził. Przez to, że jestem osobą bardzo szczupłą uciskam sobie nerw łokciowy. Zacząłem stosować ćwiczenia i pomogły. Ćwiczenia te również stosuje mój kolega po wypadku samochodowym. Miał uszkodzenie ręki.
     

     

  4. No powiem tak. Gdybym nie musiał robić gastro to nie brał bym znieczulenia. Nie wyobrażam sobie, ze ktoś mi wpycha rurę do gardła, a ja nie spanikuję. Tak robiąc gastro i kolono za jednym razem płaciłem tylko raz za znieczulenie więc 2 pieczenie na jednym ogniu.

    Kolejna sprawa jest taka, że nie wiem jak jest w NFZ ale tutaj robiąc badania zostałem otoczony należytą opieką. Po znieczuleniu mogłem sobie pospać, a jak sanitariusz zobaczył, że mi zimno dal mi drugi koc i zgasił światełko.

  5. Hej,

    Piszę do wszystkich jelitowco, brzuchowco, żołądkowco panikarzy. Tak się składa, że na ten temat mogę się wypowiedzieć bo miałem z tym duże problemy. Miałem gastro-kolono i wszystkie badania krwi. Chodziłem do bardzo dobrej pani gastrolog. Jeżeli ktoś jest z okolic Warszawy to od razu podam nazwiska i nazwę przychodni. 

    Gastrolog Agnieszka Krawczyńska.

    Badania gastro kolono MediSpace.

    Moja przygoda zaczęła się od masakrycznych mdłości, gorzkim lub kwaśnym posmakiem  w ustach. Bóle brzucha, zielona kupa. Mocne bóle brzucha głównie kłucie w lewym dolnym podbrzuszu. Bóle zdarzaly się jak leżałem długo na plecach. Wszystko to było dla mnie tak nerwowo wyniszczajacymi rzeczami, że popadłem  w nerwicę. Mam ją do teraz ale po badaniach już się nie martwię teraz mam inne zmartwienia :D.

    Mój dziadek miał raka jelita co na pewno dodatkowo mi pomagało w nerwach. Wkurzyłem się poszedłem do lekarza wydałem większość oszczędności. Zrobiłem wszystkie badania gastro i kolono na znieczuleniu ogólnym za jednym razem. Wyszła grzybica żołądka, stany zapalne żołądka i jelit, zgrubienia na jelitach, poważny refluks, żółć w żołądku kwas solny  w przelyku, 20 aft w przelyku. Żadnych patologicznych zmian. Dostałem lek na grzyby. Ogromną ilość supli na jelita, wydałem kolejne niesamowite pieniądze na leczenie.

    Teraz jest dużo lepiej. Robilem wymaz sliny na grzyby. Badania kału. Wszystko bardzo dobrze. Mdłości zostały ale jelitowo jestem już spokojny. Też było sprawdzanie kału w toalecie itp. 

    Śluz w kale to naturalna sprawa. Jest produkowany aby nie podrażniać jelit kałem problem się zaczyna jak jest go za mało :D.

    Czerwone kawałki w kale to prawie zawsze fragmenty warzyw. Uwierzcie mi. Z jelit wycieli mi ze 12 wycinków. Po kolono miałem krew w kale i wygląda zupełnie inaczej niż to co widzimy na codzień. Krew była w kupie i poza nią tak, że woda się od niej zabawiła. Nie martwcie się skórką  od papryki albo buraczkami  to bez sensu. 

    Jak ktoś się nadal martwi niech idzie na kolono. Ja specjalnie poszedłem prywatnie bo nie chciałem czekać i chciałem znieczulenie ogólne. Przy okazji dowiedziałem się że z organizmem jest w miarę ok bo musiałem zrobić ekg i badania krwi. Jakbym się nie nadawał do znieczulenia to by mi go nie dali. Stres był ogromny. Przygotowania do badań są straszne. Dostajecie leki na przeczyszczenie i sikacie tyłkiem. Ja tak miałem cała noc. Wstałem  wyczerpany, słaby. Ktoś musi was zawieźć bo raczej nie dacie rady skrajnie odwodnieni i wyczerpani dojechać na miejsce. Dretwialy mi ręce byłem zdenerwowany tak, że się trzaslem ze strachu. Dosłownie. 

    Później szybkie badania organizmy. Strzykawka z usypiaczem i obudzili mnie kontrolnie po gastro. Wszystko ok to druga strzykawa i od razu kolono.

    Obudziłem się zmęczony zziebniety . Chciało mi się pić ale pić można po paru godzinach żeby nie zwymiotować  po znieczuleniu.

    Na dworze 35 stopni, a ja taki wyczerpany wróciłem do mieszkania bez klimy. Dogorywałem  później kilka dni ale dało rade. 

    Polecam.

  6. 12 godzin temu, Anomka napisał:

    Ja dosc dlugo w wieku szkolnym patrzylam na czarne plamy na dziobach labedzi jak na oczy i sie ich balam jak podchodzily za blisko i co gorsza syczaly XD Dopiero po jakims czasie zauwazylam czarne umaszczenie przy dziobie i na jego koncu wtopione w tlo czarne, male oczy XD 

    I tak w ogole to czesc ;)

    Cześć, cześć 🙂 To właśnie idealne przykłady tego, że często otaczający nas świat to tylko i wyłącznie wyobrażenia naszego umysłu. Dlatego właśnie tu jestem. Myślę, że zemdleję, a od tylu lat nie zemdlałem. W sumie syczenie też się zgadza bo mi piszczy w uszach nieustannie. Głupie łabędzie.

  7. W dniu 25.09.2018 o 00:25, Dawidpopielarz1707@innteri napisał:

    Siema jestem tu nowy ale chce sie podzielić z kimś jak to u mnie sie odbywa no to tak w dzieciństwie jakoś bez żadnej przyczyny zemdlałem w kościele i właśnie po tym zdarzeniu to wszystko sie zaczeło na początku bałem sie chodzić do kościoła bo myślałem że to sie powtórzy ale jakoś bałem sie komuś o tym powiedzieć i zacząłem chodzić i zauważyłem że czuje sie tam jakoś dziwnie niby nic mi nie jest ale czuje sie jakby mnie tam nie było taki matrix troche wszystko przechodzi gdy wyjde tylko z kościoła tak samo jest w szkole podczas lekcji na wfie dlatego często załatwiam sobie zwolnienia żeby to omijać ale do szkoły i do kościoła i tak musze chodzić teraz mam 19 lat a to wszystko zaczeło mniej więcej w wieku 10-12 powiem szczerze że to przeszkadza w normalnym życiu ponieważ dotego człowiek jest często zestresowany nawet wtedy kiedy nie powinien i jest bezpieczny nwm jak można sie tego pozbyć 

    Jakbym czytał o sobie. Identyczny przypadek. Zemdlalem jak miałem z 16 lat i od tego czasu zaczął się stres. Później przeszło na inne miejsca publiczne. Teraz mam 27 lat i lepiej nie jest.

  8. Hej,

    Może komuś to pomoże. Ja długo cierpiałem na migrenę z aurą. Identyczne objawy jak opisuje autorka. Najpierw mały rozdrgany punkt później co raz większy, a jak mijało to migrenowy ból głowy. Lekarze nie potrafili pomóc oprócz leków na ból głowy. 

    Samemu udało mi się znaleźć przyczynę mojej przypadłości. Zauważyłem, że drgająca plamka jest identycznej częstotliwości jak mrugający  telewizor kineskopowy. W moim domu rodzinnym oraz mieszkaniu taki telewizor się znajduje. Migrena zdarzyła mi się również po używaniu okularów VR. Dla testu przestałem oglądać telewizję kineskopową, tyczy się to również starych monitorów CRT. Od dwóch lat nie miałem migreny ocznej. 

    Jak byłem we Włoszech w domku mieliśmy telewizor kineskopowy oglądałem go jakiś czas i znowu mi się to zrobiło co totalnie upewnło mnie w moim przekonaniu. Przez lata doszły mi inne dolegliwości ale tą udało mi się wyeliminować. 

  9. W takim razie dobrze wiedzieć że nie jestem odosobniony. Jak tu żyć jak człowiek czuje się taki obolały i wyczerpany. Zachodzę w głowę jak myśli i stan nerwowy może aż tak mocno ingerować w codzienne funkcjonowanie.

    Jeszcze bardziej staram się przeanalizować jak to możliwe, że świadomy człowiek nie jest w rozsądny sposób zapanować nad swoimi myślami i emocjami. Próby uspokojenia się czy pójścia na żywioł u mnie kompletnie nie działają.

    Wieczory są najlepsze. Wieczorami mi się wydaje, że mogę wszystko. Nie ma ludzi zgiełku, przestrzeni, rażącego światła. Jakby ktoś mi wieczorem pod dom zaparkował samolot to bym w niego wsiadł i poleciał gdziekolwiek. W dzień w życiu bym tego nie zrobił. Prędzej bym umarł z nerwów.

    Ciężko się dźwiga taki bagaż na plecach i kamień w piersi. Ale może właśnie na mnie miało trafić. Nie daj Boże trafiło by na słabszą psychicznie osobę i popełniłaby samobójstwo. Tak przynajmniej jedno życie ocalone :great:.

  10. Wszystko mi się ostatnio nawarstwiło. Jestem przygnębiony przez to rozstanie, gnebią mnie sny co jest dodatkowo dołujące.

    Dodatkowo ta nerwica, której nie jestem w stanie rozgryść. Może też tak macie. Nie wiem co jest prawdą. Czy to że przez nerwicę mam symptomy typu bóle głowy, zawroty. Czy to przez zawroty i wszystkie objawy mam nerwicę bo się stresuję jak ich doświadczam.

    Może po prostu mam jakieś problemy z blednikiem czy unerwieniem albo mózgiem i mam zawroty głowy.

    A może przez nerwy mój organizm jest juz wyczerpany. I dlatego tak źle mi fizycznie.

    Ostatnio bardzo  bolą mnie plecy i dretwieją mi ręce podczas snu. Pytanie czy to przez uraz pleców czy tego że często bywam spięty przez notoryczny  stres.

    To że nie mogę znaleźć przyczyny moich problemów strasznie mnie dołuję. Czemu w Polsce nie jest tak że pójdę do lekarza powiem mu co mnie dręczy a on powie zrobimy Panu badania i znajdziemy dzięki temu przyczynę. Tylko przychodzisz i jedyne co słyszysz oj a wychodzi pan na dwór. Magnez pan bierze? To napewno przez magnez.

    Chciałem zacząć ćwiczyć żeby trochę się wzmocnić bo czuję się jak szmata  fizycznie. Zrobiłem rozgrzewkę jak zacząłem rozgrzewa szyję i plecy to tak mi się zaczęło kręcić w głowie, że zrezygnowałem.

    Kilka miesięcy temu chodziłem na siłownię i żyłem. Co się kurde zmieniło przez ten czas? Urósł mi niekontrolowany guz mózgu? Przestawiły mi się kręgi szyjne?

    Juz sam nie wiem. Umówiłem się na czwartek do ortopedy i laryngologa. Później pójdę do okulisty.

  11. @Aylen90 Hmm Kingdoms Come przeszedłem całe z dodatkami. Niestety gra jest "kaflasta" mocno zbugowana a system walki jest bardzo słaby. Nie dziwię się więc, że ci się nie podoba. Później jak ma się lepszy osprzęt i umiejętności to jest łatwiej. Warto na pewno zagrać dla fabuły bo jest dosyć ciekawa ale koniec bardzo mnie rozczarowal.

    Za każdym razem jak gram w kolejną odsłonę Assassina to mam wrażenie ze jest co raż gorzej. Najlepsza była 2 z Ezio.

    W pozostałe gry które wymieniłaś nie miałem okazji zagrać. Muszę nadrobić zaległości 🙂 .

     

     

    1 godzinę temu, Aylen90 napisał:

     

    O, a ja tak dawno miodu nie piłam, a pamiętam jak za dzieciucha piło się mleko z miodem przed snem, siedząc pod kocykiem w piżamie i oglądając "Herculesa" w tv 🙂

     

    Mleko z miodem kojarzy mi się z przeziębieniem  bo mama mi go dawała jak byłem chory. Ale Herculesa poważam 🙂

  12. 13 godzin temu, alicja_z_krainy_czarów napisał:

    @WrazliwyP 

    Czego chcesz – przyjaźnić się z nią czy być?

    Jak pierwsze, to nie ma sprawy. Umawiaj się na kawy i herbaty, ale licz się z tym, że to nie sprawi, że do Ciebie wróci. Sama tak zadawałam się z facetem, którego rzuciłam po 3 latach związku. Dopiero później zdałam sobie sprawę, jaką krzywdę mu wyrządzam, bo on ciągle liczył, że do siebie wrócimy.W ogóle nie postrzegałam go jako kogoś, z kim chcę kiedykolwiek być, choć go bardzo lubiłam i lubię, cenię, nawet kocham do tej pory – jak się kogoś bliskiego – ale nie była to już romantyczna miłość. Można się tak bujać i parę lat w takiej przyjaźni.

    Natomiast jak chcesz z nią być, to jedyny sposób to się odciąć. Jeśli Cię rzeczywiście nie kocha, to nie wróci. A jak zobaczy, jak się jej żyje bez Ciebie i stwierdzi, że popełniła błąd, brakuje jej Ciebie, to być może jej reakcja będzie inna. Skoro się „wzruszyła”, to możliwe, że jakieś emocje odczuwa, bo ja opisywanego byłego miałam tak dosyć, że jedyne, co czułam, to może wyrzuty sumienia i żal. Nie piszę tego, żeby Ci zrobić jakąś fałszywą nadzieję, bo, jak napisałam, nie czekaj na to. Po prostu się wyprowadź i zajmij sobą, a reszta się ułoży.

    Według mnie nie powinieneś zgadzać się na inne warunki istnienia w jej życiu niż te, których Ty chcesz, być substytutem. To nie jest dziecinne wcale, a utrzymywanie „przyjacielskich stosunków” jest jak reanimowanie trupa. Nie oznacza to, że jak ją zobaczysz na ulicy, to masz uciekać, ale na Twoim miejscu po prostu bym się nie męczyła bardziej niż muszę. Choć zrobisz, jak uważasz. I nie oszukujmy się. Nie ma mowy o przyjaźni zaraz po rozstaniu. Można się przyjaźnić, jak emocje zgasną - ewentualnie. Czyli nie za miesiąc, ale może za rok, dwa nawet.

    Wiem też, że boli, jak ukochana osoba cierpi, ale Ty się dobrze czujesz? Nie. Nie lituj się, że jest jej ciężko. Tobie jest cholernie ciężko, bo masz swoje zaburzenia, a teraz Cię spotyka coś takiego. Toteż sobie kup kinder czekoladę i zjedz, a nie jej ;).

    Z byłym, o którym piszę, teraz utrzymuję sporadyczny kontakt. Nie jest to przyjaźń, bo sądzę, że znowu by to się źle skończyło. Ma nową dziewczynę, myślę, że jest szczęśliwy.  Jednak zawsze jak mówiłam, że się z kimś spotykam, to był zazdrosny – teraz nawet nie poruszam takich tematów. Tylko że znamy się - na chwilę obecną - już dziewięć lat i jesteśmy z 4 lata po rozstaniu ; ). 

    Wyprowadzka już się dokonała. Niestety masz rację. Już czuję, że utrzymywanie regularnego kontaktu na tym etapie to bezsens. Boli przeokropnie, a bolałoby jeszcze bardziej. Staram się nie rozmyślać, gdybać. Zachowuję się na razie jakby nic się nie stało bo sprawnie jestem wstanie zahamować myśli (może przyda mi się taka umiejętność przy zwalczaniu nerwicy ale tutaj niestety nie działa).

    Najbardziej bolą paradoksalnie chwile szczęścia. Mam wyidealizowany obraz tej dziewczyny w mojej głowie i zawsze miałem. Miała swoje wady i fizyczne i charakteru ale jak o niej pomyślę to mam obraz pięknej idealnej czułej kobiety. Choć nie zawsze była idealna i czuła 🙂 . I teraz jak przypomnę sobie te najpiękniejsze chwile gdzie czułem się przenajszczęśliwszy na świecie (a było ich mnóstwo przecież to pierwsza dziewczyna!) to nie uśmiecham się pod nosem tylko czuję ból. I to nie tylko wewnętrzny ból ale i fizyczny. Wzdryga mnie w środku boli mnie klatka piersiowa i czuję jakbym na plecach miał kowadło a w płucach kamień.

    Jakie życie potrafi być przewrotne, to co sprawiało Ci wczoraj szczęście dziś jest największym cierpieniem.

     

     

    9 godzin temu, Kalebx3 Gorliwy napisał:

    jak odejdziesz i nie dasz się zmanipulować , to zobaczysz jak Ona będzie Cie szanować . Jak będzie miała faceta to jej szacunek pójdzie w kierunku obojetności wobec Ciebie,,, jak samotność da jej we znaki to  poleci w marzenia o idelanym facecie , a Ty ewentualnie będziesz , jakimś tam odległym wspomnieniem , możliwością , bytem . 

    Nie jestem złym czlowiekiem. Zawsze patrzę najpierw na potrzeby bliźniego później na swoje w większości przypadków. Gdy widzę głodnego na ulicy, a mam w torebce jedną bułkę to mu ją oddam. Ale mam jedną rzecz w głowie której się wstydzę. Chciałbym żeby była w życiu szczęśliwa, ale chciałbym też żeby jak pozna kolejnego chłopaka zobaczyła jaki klejnot miała przy boku. Żeby zobaczyła że ten Piotrek którego odrzuciła mimo swoich wad był wspaniałym człowiekiem. Pomocny, bez nałogów, rozsądny, kochający czuły itp. Chciałbym żeby pożałowała swojej decyzji. Wstydzę się tego mocno :( . Wiem na pewno jedno. Jakby nawet dziś przyszła i powiedziała "słuchaj popełniłam błąd wróćmy do siebie jednak Cię kocham". Odmówiłbym na 100%. Mimo że ją nadal kocham powiedziałbym że nie. Bałbym się czy za 10 czy 20 lat nie zrobi mi tego samego. Dwa ciosy w plecy od tej samej osoby to o 1 za dużo 🙂 . Pozdrawiam i dziękuję wszystkim za zainteresowanie, pomoc i rady. Szanuję was.
     

×