Hej!
Na poczatku chcialam bardzo wam podziekowac za to , ze dzielicie sie swoimi przezyciami. Sama 2 miesiace temu przchodzilam pierwszy powazny atak nerwicy lekowej, po ktorym zreszta trafilam do szpitala.
Ogolnie od ok. 5 lat przechodzilam przez rozne urojone choroby, ktorych objawy na poczatku potwierdzaly ich istnienie (niedokladni lekarze podawali mi leki i wysylali na zabiegi) a pozniej okazywaly sie wynikiem stresu.
Dwa miesiace temu mialam w przeciagu 2 ataki w trakcie ktorych myslalam, ze umieram- czulam jakbym miala za chwile zemdlec, dretwialy mi nogi i rece, czulam jakbym wychodzila z wlasnego ciala. Na pogotowiu odsylali mnie z kwitkiem:/ W trakcie 2-go ataku trafilam na super neurologow, ktorzy zrobili mi komplet badan. Okazalo sie, ze mam tężyczkę (nieprzyswajalność wapnia).
Kiedys z powodu nerwicy wegetatywnej chodzilam na psychoterapie i na jakis czas pomoglo, jednak pozniej pare rzeczy w zyciu sie zmienilo i znow caly stres sie skumulowal.
Po wizycie w szpitalu przez 3 tygodnie nie chcialam wychodzic z domu ani zostawac sama w domu (balam sie ze umre).
Teraz lecze sie u swietnej pani psychiatry i troszke powaznej, ale dajacej rezultaty pani psycholog. Zazywam leki, ale oprocz tego ZACHECAM do przyjmowania WAPNIA, POTASU i MAGNEZU. W Polsce nie robi sie badan na poziom elektrolitow, a to bardzo czesto napedza skurcze miesni i tiki tak powszechne przy stanach lekowych.
PATRYCJA 1806-- wiem, co czujesz, przezywalam cos takiego pol roku temu, moja sytuacja rodzinna wygladala praktycznie tak samo jak u ciebie. radze ci zglosic sie do psychiatry i psychologa, bo z doswiadczenia wim, ze trudno sobie samej poradzic. Zawsze bylam dusza towarzystwa i "twarda babka: podtrzymujaca wszystkich na duchu,a i tak nie udalo mi sie pewnych rzeczy zahamowac:/
Trzymaj sie i powodzenia
:)