Cześć
Powracam do was z męczącym mnie tematem. Ale żeby go zrozumieć muszę zacząć od początku.
Otóż rozstałem się z dziewczyną jakieś 4 miesiące temu. Do tamtego czasu wszystko było w porządku ale po tym wydarzeniu jakoś ciężko mi się pozbierać samemu w sobie.
Moje samopoczucie z 9/10 spadło do 5/10 ,znowu boję się że zostanę sam całe życie a walka z tym tematem przerodziła się w małą desperację.Muszę zaznaczyć w tym punkcie że już wtedy miałem problemy z ogarnięciem swojego nadmiernego myślenia nad niektórymi pierdółkami ale jakoś dawałem sobię jeszcze wtedy radę ;-)
Za cel po rozstaniu wziąłem sobie znalezienie jak najszybciej dziewczyny ( wiem to głupie ale samotność jest dla mnie do bani) , jak możecie się domyślić z marnym to wyszło skutkiem.
Spróbowałem więc swoich sił w portalach randkowych-ogólnie fajna opcja ale jest dużo stresu z takim umawianiem i strasznie trzeba się namęczyć żeby coś zdziałać(byłem już na takiej randce 2 lata temu), tu w tym punkcie zaczyna się mój problem bo to wtedy zaczęły pojawiać się pierwsze ciężkie noce kiedy to nie mogłem zasnąć poprzez myśl jakiegoś nadciągającego spotkania.Pół biedy gdybym się z kimś wtedy spotkał-niestety 2 bądź 3 randki nie doszły do skutku z różnych powodów( nie, nie myślcie że z mojej winy, cholernie się bałem ale i tak bym na nie poszedł).Po takich 3 nocach człowiek ma wszystkiego dosyć i jest mu już wszystko jedno .
Próbowałem się uspokajać myśląc o tym że to nic takiego ale niestety- takie ciągłe myślenie o jednej rzeczy odbija się czkawką na człowieku.Kładziesz się i bang-przed oczyma masz nadciągające spotkanie/ wyzwanie w kierunku płci pięknej które za cholerę nie daje ci spokoju,i tak w kółko-zasypiasz a ten stres lęk ciągle powraca. Później nawet jak już nad tym nie myślałem to i tak myślałem sobie że o takich głupotach myślałem-rozumiecie? miałem wrażenie że tylko straciłem swój czas na takie obawy.
Obecnie jestem w takiej sytuacji że swojego nadmiernego myślenia już w ogóle czasami nie kontroluje, kładę się spać i potrafię przelecieć całą noc na takim pół śnie gdzie nie wiecie czy gadacie do siebie czy to już naprawdę sen.
Powiedzieć muszę że jak się do czegoś zmuszę to zrobię to-czy to zagadam do jakiejś dziewczyny czy wybiorę się na randkę z neta to wykonam to zadanie ale moja psychika będzie już wtedy zmęczona po takich nocach i ruminacjach.
Myślę że jest mi łatwiej kiedy coś robię spontanicznie bo nie muszę wtedy się zastanawiać jak coś mi pójdzie itp.
Jak widzicie problem jest jeden i od niego wszystko się zaczeło-brak dziewczyny xD
Zwracam się do was z kilkoma pytaniami:
Jak myślicie odpuścić sobie na razie poszukiwania partnerki ? zaczekać aż wszystko wróci do normy i przestać się bawić w te portale randkowe?
Zastanawiałem się czy sobie nie odpuścić ale jest to moim punktem honoru-co z tego że teraz odpuszczę jak i tak kiedyś będe musiał zrobić to i tamto?
Z kolei tu nasuwa się pytanie czy warto robić czasami coś gdzie jesteśmy już totalnie zniechęceni,zestresowani w tej sytuacji czy lepiej poczekać do momentu aż będziemy gotowi stawić temu czoła( mówię tutaj już nie tylko o podejściu do kobiet)
Też tak macie przed jakimiś wyzwaniami że ciężko wam się śpi i przyprawia was to o mocne bicie serca?
Jak już to jakie macie sposoby na wewnętrzne uspokojenie myśli w takich sytuacjach i na zasypianie?
Możecie mi polecić jakieś dobre sposoby tak jak w tym artykule: http://zespokojem.pl/2017/10/03/kazdy-moze-osiagnac-spokoj/ ,albo jakieś zioła cokolwiek ;-)
Ewentualnie pójdę do psychologa/psychiatry aby pomógł mi ogarnąć życie ale zawsze jakoś dawałem sobię radę więc mam nadzieję że teraz tez nie będzie tak źle, potrzebuje tylko wskazówki, dobrej rady od osób które mają podobne problemy.