Hej, mam 23 lata, jestem studentką, studiuję w rodzinnym mieście,ale zawsze jednak.
Studiuję w mieście, w którym się urodziłam, nie wyjechałam nigdzie, jednak w tym roku planuję wyjechać na magistra i w końcu się usamodzielnić. Czemu toksyczność? Już opowiadam.
W domu mam toksyczną mamę, tato wyjeżdża ciągle za granicę. Moja mama, ciągle mnie kontroluję, gdy tylko mam plan gdzieś wyjść, irytuje się gdy jej to mówię, wydzwania o której będę, mimo,że minęły zaledwie 2 godziny od mojego wyjścia. Powiecie, że się martwi, ok, ale to już przesada.
Była sytuacja, gdzie pokłóciłam się z moim chłopakiem i ze łzami w oczach poinformowałam iż wrócę później, żeby się nie martwiła, że muszę to wyjaśnić. Zaczęła wydzwaniać co 5 minut i prosić bym wróciła do domu. Koniec końców, przyjechała autobusem pod blok przyjaciółki, ponieważ to u niej byłam z chłopakiem. Przyjechała, zaczęła dzwonić do mojego chłopaka, mi kazała wyjść, i prosić że mam z nią wrócić,bo jak nie, to pójdzie do matki mojego chłopaka (jestem z nim ponad 7 lat). Nie wróciłam z nią, postawiłam na swoim.
Ciągle chce wiedzieć o co się kłócę z chłopakiem, nienawidzi go, ponieważ kiedyś się przez niego pocięłam. Na brzuchu, blizny mam dalej. W domu nie porozmawia ze mną o kosmetykach, o pogodzie, o pierdołach, czego mi brakuje. Rozmawia ze mną tylko o jakiś problemach życiowych, co mam już dosyć, ciągle widzi jakiś problem. Nie mogę być przy niej sobą. Karze mi wracać na tą i na tą godzinę, co oczywiście się nie słucham i ją informuję tylko o której wrócę. Mimo to, wydzwania. Wszystko chce wiedzieć. Wiele razy, podsłuchiwała pod drzwiami moje rozmowy. Chcę czasem dłużej posiedzieć w nocy, to i tak mi mówi "masz iść spać". Uważa, że moja zmiana (jestem bardziej oschła i stanowcza od jakiegoś czasu) jest zasługą mojego chłopaka. We wszystkim szuka osób trzecich. Nie słucha tego co czuję, jakby o ścianę, mówi tylko o sobie, że każdy ją tak i tak traktuje. Moja siostra się wyprowadziła kilka dobrych lat temu, ma już męża itp, również się do niej wtrącała, chciała decydować, mówiła co ma robić z dziećmi, krytykowała, mówiła, że jest złą matką, (moja siostra jest bardzo dobrą matką, jest starsza ode mnie o 7 lat). Ja chcę również wyjechać na studia, to przeżywa i zamiast mnie motywować, to demotywuje różnymi teksami, ogólnie chce abym została, że różnie z pracą (zaocznie idę),daje mi do zrozumienia, że nie poradzę sobie. Wkurza się przez to,że chcę wyjechać.
Mój chłopak zawsze każdy problem, całą winę zrzuca na mnie, nigdy się nie przyznaje do błędów, i wszystko tłumaczy tym, że się go "czepiam". Czasem się czepiam, jak każdy, ale w większości przypadków po prostu jak coś mi się nie podoba, albo denerwuje, to mu to mówię, zlewa to. Mam tylko jego i naszą przyjaciółkę ( z którą studiuje on), studiujemy na wspólnej uczelni wszyscy. No i on chętniej rozmawia z przyjaciółką, powiedział, że rozmowa z nią go "relaksuje",bo ona się nie czepia. Co mnie zabolało. Wiem, że nic między nimi nie ma, jednak boli sam fakt tego, że to ja jestem jego dziewczyną, a to woli zadzwonić do przyjaciółki z którą rozmawiają po 3 godziny. Ze mną maks 5 minut, ze mną nie piszę, rzadko odpisuje na smsy. W ogóle to jakieś dziwne jest. Przeżywam to bardzo. Wypominam mu to, że ze mną nie rozmawia tyle czasu a on tłumaczy się tym, że "bo się czepiasz i sapiesz". Gdzie te pretensje są właśnie o to, że nie chce ze mną dłużej rozmawiać. Przez te wszystkie lata, praktycznie czas spędziliśmy u niego, przed komputerem, gdzie on grał, ( no czasem obejrzeliśmy jakiś film, raz na kilka mies.) , oczywiście jak jest seks,to odkłada komputer. Praktycznie wszystko ja muszę robić, nawet herbatę zrobić, jedzenie, i to na "już", a gdy jego poproszę o to by zrobił coś, to "zaraz" i nie robi. Często mówi, że jestem sierotą, gdy się kłócimy, i chcę wyprosić o coś jego i wtedy mówi, że robię z siebie sierotę, albo, że wymyślam... Zawsze się tylko liczy to co on chcę. Zawsze u niego siedzimy, u mnie nie, z wiadomych przyczyn (matka). Uważa,że ja się nie staram, a on bardzo. Nie wiem co więcej powiedzieć. Nie będę całego związku opowiadać. Ale nie wiem co z nim zrobić? Co mam zrobić by znów się zaczął interesować. Żeby ze mną rozmawiał chętniej i w ogóle. Na chwilę obecną czuję, że między nami nie ma już silnej więzi. Ciągle ja muszę do niego dzwonić, on nic. Przykro mi, bo ja potrzebuję rozmowy itp. Mam zajęcie ogólnie, rysowanie, ale chciałabym z nim czasem popisać, pogadać, on nie ma odnośnie mnie takiej potrzeby. Ogólnie nasze rozmowy są monotematyczne, nie raz zaczynam jakiś fajny temat jak jestem u niego, ale on w tym czasie gra, i nie ma tego czegoś. Nie odpowiada,albo na odczepnego odpowiada,albo jakby w ogóle nie słuchał i gada tylko o grze. Nie ma tak,że leżymy i się przytulamy.
Mimo tego, że mogę zawsze coś znaleźć do roboty, nudzę się , nudzi mnie życie,nie mam co robić, nic mi nie daje szczęścia ani satysfakcji.Tak nie czuję się szczęśliwa. Nie wiem dlaczego. Jakbym depresję miała. Jest taka nostalgia. Nie mam nikogo poza nim i przyjaciółką, która w większości zajmuje się swoim chłopakiem, nie będę jej męczyć ciągłymi smsami czy telefonami. A mi brakuje fajnych rozmów, zainteresowania, tego, że ktoś uszanuje moje myślenie i zdanie, a nie skrytykuje jak mój chłopak.