poślizgnął się i upadł. Wstał z kolan i poczuł, że strasznie boli go ręka. Czyżby złamanie? O stworzycielu, co za dzień. Siegnął zdrową ręką po telefon i zadzwonił do Jarka. Wyjaśnił mu, że ma kłopoty i że potrzebuje pomocy. Ostatkiem sił zaczął sprzątać na kolanach odchody.
Po godzinie przyjechali znajomi od Jarka i zabrali nieboszczyka w nieznanym kierunku. Po raz kolejny sięgnął po telefon i zadzwonił po szofera, by ten go zawiózł na ostry dyżur.