
Jimmy40+
Użytkownik-
Postów
110 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Jimmy40+
-
MissPanic , bóle kręgosłupa to temat dobrze mi znany, ćwiczony mężnie przez długie lata. Ból kręgosłupa przy przełykaniu jest wskazówką: przełykanie to bardzo złożony proces od strony neurologicznej, gdyż wymaga koordynacji pracy 30 oddzielnych mięśni przełyku (albo 300, nie pamietam). Pomiędzy twardymi kręgami znajdują się mięciutkie, wrażliwe zakończenia nerwowe wychodzące z pnia mózgu, przewodzące sygnały nerwowe do mięśni i organów wewnętrznych. Żeby chronic włókna nerwowe przed urazami mechanicznymi (np. otarciami przez otaczające je kręgi i dyski kręgosłupa), sa one otoczone osłonką mielinową. To cos w rodzaju naskórka, ściera sie i odrasta. Jeśli z przyczyn nerwicowych występuja zaburzenia w pracy organów wewnętrznych, zaburza się między innymi wchłanialność witamin (słynne "drazliwe jelita"). A witaminy są między innymi niezbędne do odtwarzania osłonki mielinowej. Byc może Twoje nieosłonięte włókna nerwowe dają własnie uczucie bólu przy przełykaniu. Taki jest mechanizm często występujących bolesnych ataków "korzonków", jak i innych odcinków kręgosłupa. Pomaga kuracja witaminowa (zastrzyki o nazwie milgama), ale przy nerwicy objawy będą nawracać niestety. Lepiej poszukac rozwiązania skutecznego długofalowo - czyli zrobic cos pożytecznego z nerwicą. Tu a Forum jest mnóstwo wątków, także i moich. Warto tez zastanowić sie, w jakiej pozycji śpisz (czy nie nadwerężasz kręgosłupa i mięśni) i czy przypadkiem nie masz tendencji do zaciskania szczęk podczas snu. Powinien to rozpoznac dentysta, który obejrzy kształt ściernych powierzchni Twoich ząbków i ewentualnie zrobi odlew i na tej podstawie zostanie wykonana cienka płytka ochronna z tworzywa sztucznego, do wkładania miedzy ząbki na czas snu. Nerwica to chojna Pani, sypie szczodrze swoimi "darami" po całym ciele. :-)
-
Samotność i brak związków w wieku 31 lat
Jimmy40+ odpowiedział(a) na riller temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Doskonale wiem, o czym tu piszecie. Sam wielokrotnie czułem się na dnie, mimo że byłem w związku. Byłem nawet ojcem (huhu - "nawet", jak to niby dumnie brzmi). Żeby przerwać błędne koło, trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że ma sie nerwicę i to ONA, będąc stanem umysłu, który nieustannie towarzyszy nam od urodzenia - jest przyczyną wszystkich naszych upadków. Wzlotów zresztą też, bo to ona dawała nam motywację, silną jak sam lęk, typu :jeśli zawale sesję na studiach, rodzice przestaną płacić moje rachunki i każą mi iśc do pracy. To typowy schemat motywacyjny nerwicowców. Zamiast myślec "jak to będzie wspaniale, gdy się wysilę i osiągnę progres", wolimy mysleć: "jeśli sie nie wysilę i przez to dam ciała, to spotka mnie wielka nieprzyjemność". Unikanie lęku jest emocja pierwotną. Drugą jest szukanie przyjemności. U nas pierwsza jest znacznie, znacznie silniejsza. U większości ludzi tez jest silniejsza, ale nie az tak znacznie, żeby dominować w 99,9%. Nerwica to złożone pojęcie. Bez jego zrozumienia i zdania sobie sprawy z jej wszechpotężnego działania w naszym zyciu (a nie tylko w momentach, gdy swiadomie odczuwamy wewnętrzne napięcie, np. na randce), nie ma szans na zapanowanie nad nią. Nerwica to nie choroba. Nerwica to Ty i ja, sposób w jaki postrzegamy, analizujemy, zapamiętujemy zdarzenia, nadajemy im emocjonalny znacznik, na podstawie którego przywołujemy w przyszłości reakcje w podobnej sytuacji. Znacznik ten ma zabarwienie negatywne, bo tak działa nasz mózg, a dokładniej ciało migdałowate. I nic na to nie poradzisz. Zatem zamiast obmyślać sposoby podrywu i maskowania swojej nerwicy przed miłą dzieweczką/chłopcem, raczej zacznij poważną przemianę w sobie. Dopiero wtedy reszta sie zacznie układać. Bez tego dupa zbita, o czym swiadczy tysiące relacji opisanych tu na Forum oraz całe moje niedawne jeszcze zycie. Mój wiek jest w nicku. Jak wprowadzić zmianę? Podejdź do tego jak do najwazniejszego wyzwania w swoim zyciu. Kolejny "słomiany zapał" niczego nie zmieni. Sposób, który mi pomógł, opisałem w dziale "Kroki do wolności", w wątku: "Metoda sugestywnej narracji - 3 Kroki ". -
Droga Carico, mam nadzieję, że nie masz mi za złe, że wystąpiłem w Twoim imieniu, widząc Twoją przedłużajacą się nieobecnośc w tym wątku. Przyswiecała mi jedynie idea zachowania dynamiki zabawy, gdy padła prawidłowa odpowiedź. :-) distorted_level68, czy zamieszczona grafika, to kadr z filmu, który mamy odgadnąć? :-)
-
Hanashiro, nic na siłe, bo z lękami nie wygrasz w bezpośredniej konfrontacji, Zawsze okaża sie silniejsze, bo po to zostały wymyślone przez Naturę. Mozna próbować stworzyć sobie mechanizm nagrody: jeśli pójde na spotkanie, to wtedy w nagrodę pozwolę sobie na cośtam miłego :-) I w kolejnych dniach przybliżających do spotkania, myślec NIE o spotkaniu, a o nagrodzie. I teraz pytanie do Ciebie i byc może innych osób odczuwających ambiwalencję: czy wolisz, by ustalić termin spotkania w dalszej przyszłości, czy tez lepiej zostac niejako zaskoczonym. Jeśli ta druga opcja, to wtedy moglibyśmy umówić sie wstępnie (ale nie znaczy niezobowiązująco), np. na drugi tydzień marca po południu (gdy już bedziemy znali grafik na nowy miesiąc), ale info co do konkretnego dnia moglibyśmy przekazać sobie "z zaskoczenia", na dzień-dwa przed spotkaniem. :-) Co Wy na to?
-
deadundead, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby stworzyć sobie w umyśle taki 'pstryczek'. Zapewniam, że jest to możliwe. Mechanizm istnieje i można z niego skorzystać, bowiem tworzymy sobie mnóstwo takich pstryczków nieświadomie, zgadza się? Można tego dokonać także świadomie. Praktycy twierdzą, że przy w miarę intensywnym treningu potrzeba do tego 28 dni pracy nad sobą, bo tyle potrzeba, by nowa umiejętność świadoma zaczęła być podświadoma. Mówię poważnie. Jeśli nie wierzysz, przypomnij sobie, jak uczyłaś się jazdy na rowerze, pływania, bądź prowadzenia samochodu. To dokładnie ten sam mechanizm.
-
Metoda sugestywnej narracji - 3 Kroki
Jimmy40+ odpowiedział(a) na Jimmy40+ temat w Kroki do wolności
/Obiecany ciąg dalszy/ Nerwica, fobie, obsesje, kompulsje, samoocena Układ limbiczny pracuje w trybie sprzed milionów lat. Non-stop dokonuje błyskawicznej, acz wybiórczej, analizy sygnałów płynących od zmysłów. Reaguje na sytuacje biologicznego zagrożenia poprzez generowanie pierwotnej emocji – lęku, który instynktownie wymusza reakcję uciekaj/walcz. Gdy lęk jest generowany nieustająco, staje się stresem przewlekłym. Wtedy pojawia się wyzwanie dla systemu nerwowego: jak optymalnie zarządzać zasobami psychofizycznymi, by móc stale sprawnie na lęk reagować, a przy tym nie doprowadzić do zagrażających przetrwaniu konfliktów wewnętrznych, które mogłyby skutkować trwałą deregulacją bądź zapaścią układu. Rozwiązaniem tego wyzwania, na które miliony lat temu wpadła Natura, jest właśnie nerwica. Jednym z jej mechanizmów ochronnych jest unikanie sytuacji lęk wzbudzających – fobie; oraz podmiana lęku większego na mniejszy – obsesje (odwrócenie uwagi od lęku głównego, oswajanie z lękiem pod postacią nie aż tak „straszną”). Obsesje muszą znaleźć gdzieś ujście w postaci działania przynoszącego chwilowe zmniejszenie lęku – kompulsje. Z czasem dochodzi do utrwalenia tych zachowań – natręctwa i uzależnienia. Mózg bowiem „nagradza” i zapamiętuje działania przynoszące chwilową ulgę. Często mechanizm podmiany lęku na mniejszy działa na zasadzie wzbudzenia sztucznej koncentracji uwagi na czynnościach i/lub zachowaniach instynktownych, które w normalnym funkcjonowaniu nie skupiają naszej świadomej uwagi. Są to takie proste, naturalne czynności jak: jedzenie, higiena ciała, wydalanie, rozmnażanie, opiekowanie, podległość, dominacja, umieranie. W wczesnym dzieciństwie były one stopniowo odkrywane przez niemowlę, co pozostawiło zapis w podświadomości, który czasem odzywa się w postaci fiksacji: oralnych, genitalnych i analnych - to naturalne, wszyscy je mamy . Mechanizm nerwicowy podmienia, neguje i/lub łączy ich pierwotne znaczenia, tworząc NOWE ZACHOWANIA POPĘDOWE. Mają one wzbudzać z jednej strony nowy lęk poprzez swoją „dziwność”, a z drugiej wydają się „niby-instynktowne”, czyli silnego lęku nie wzbudzające. Przyznajcie, że to sprytna auto-manipulacja, jeśli weźmiemy pod uwagę, jak skromne zasoby nasze limbo miało pod ręką. Jest to mechanizm ochronny. W sensie przetrwania, ale już niekoniecznie w sensie sukcesu społecznego. Mechanizm jest bardzo kreatywny, stąd biorą się niektóre „malownicze” parafilie (dawniej zwane dewiacjami, zboczeniami). Trzeba pamiętać, że powstają one w obszarach mózgu, które nie znają kryteriów estetycznych, moralnych, czy innych abstrakcyjnych. Jednak obserwowanie takich zachowań u samego siebie, zwłaszcza gdy się jest nieświadomym posiadania „dwóch mózgów”, może prowadzić do powstania konfliktu wewnętrznego. Kora mózgowa (ten drugi mózg, bardziej ludzki, szlachetny) operuje kategoriami moralnymi, estetycznymi, itp i dokonuje oceny tego, co oceniane w tych kategoriach BYĆ NIE POWINNO. A to uruchamia kolejne mechanizmy ochronne naszej psychiki – racjonalizacje, które mogą prowadzić do negatywnej samooceny, wypierania i zaburzeń osobowości. To racjonalizacje powodują, że chcąc pogodzić ze sobą ogień i wodę sprzecznych odczuć towarzyszących kompulsjom (np. ulga i jednocześnie wstręt do siebie) dokonujemy zmiany przekonań dotyczących własnej osoby – pojawia się „wytłumaczenie”, np. w postaci niskiej samooceny. I tak nakręca się spirala nieporozumień wewnętrznych, w której tkwi bardzo wielu nerwicowców. Popędy skomponowane sztucznie przez „gadzi mózg” w celu kompensacji obezwładniającego lęku, są niepotrzebnie analizowane, oceniane, a w końcu uznawane za brudne/grzeszne/nieludzkie/poniżające/zboczone/chore – a następnie ta kompletnie NIEADEKWATNA ocena jest niepotrzebnie łączona z własnym ‘ja’. Oceniać można jedynie następstwa zachowań kompulsyjnych na nasze relacje w związku, rodzinie, społeczeństwie. I dopiero za to jest się odpowiedzialnym w sensie ludzkim, moralnym i prawnym (pedofilia jest przestępstwem). Trudno w prosty sposób, siłą samej tylko woli, tłumić kompulsje i parafilie, gdyż mechanizm je wywołujący jest tak samo silny, jak pierwotny lęk. Nie znaczy to, żeby im swobodnie ulegać, warto je trzymać pod kontrolą. Terapia samych tylko zachowań, to skupianie się na objawach, których prawdziwą przyczyną są stany lękowe i powstała na ich gruncie nerwica. Nerwicę ma się od urodzenia, choć można być jej nieświadomym, aż do czasu zaistnienia zdarzeń życiowych, międzyludzkich, które ujawniają jej istnienie, np. silny stres lub niszczące związek silne uzależnienie od kompulsji. Zespół stresu pourazowego (PTSD) w naszym rozumieniu nerwicą nie jest, choć daje podobne objawy i może nerwicy towarzyszyć w następstwie czynników losowych. Przyczyna nadmiernego generowania stanów lękowych pozostaje nieznana. Prawdopodobnie dochodzi do splotu czynników genetycznych, poznawczo-behawioralnych i środowiskowych. Nikt nie miał na nie świadomego wpływu. Jedną ze strategii życiowych rozwijających się na gruncie nerwicy jest wyuczona bezradność. Warto o tym wiedzieć. Doraźnym rozwiązaniem jest trening uważności i samokontroli, czyli wytworzenie umiejętności interpretacji własnych emocji, myśli, zachowań i strategii życiowych, by być w stanie wskazać prawidłowo ich źródło. I dopiero wtedy nadawać im BEZEMOCJONALNĄ INTERPRETACJĘ I ADEKWATNĄ OCENĘ. Wyrobienie takiego nawyku osiąga się poprzez terapię, zazwyczaj opartą o zmianę TERAŹNIEJSZYCH schematów poznawczo-behawioralnych. Proces wymaga wysiłku i cierpliwości. Ponadto, po zaprzestaniu treningu, umiejętność zanika. Następuje powrót do stanu pierwotnego, czyli nerwicy. Dlatego, w poszukiwaniu bardziej skutecznej metody, dającej definitywne rozwiązanie, pojawiły się pomysły, że interwencja terapeutyczna powinna odbywać się NIE na poziomie teraźniejszego ‘ego’, ale głębiej, czyli w obszarach, których rozwój dokonał się znacznie wcześniej. Czyli w bardzo wczesnym dzieciństwie. Służą temu mniej lub bardziej naukowo udokumentowane techniki terapeutyczne. Często bazują one na pojęciu wewnętrznego skrzywdzonego dziecka, którego nieustający niepokój, odczuwany podświadomie, jest przyczyną stanów lękowych. Jedna z tych technik, „Sugestywna Narracja” (moja AMATORSKA), jest opisana we wcześniejszych postach w tym wątku. Sugeruję w niej, że skoro mamy rozmawiać z dzieckiem, musimy używać języka, emocji i skojarzeń zrozumiałych dla dziecka. Nie posługiwać się językiem dorosłych (tak jak to robią terapeuci poznawczo-behawioralni), lecz używać narracji podobnej do prościutkiej bajki (polonista powiedziałby: baśni), bądź czegoś jeszcze prostszego - czystej projekcji emocjonalnej. Niezależnie od metody, jaką zdecydujecie się zastosować, warto dokonać autoanalizy, zaakceptować fakt, że mamy „dwa mózgi” i rozdzielić naturalne popędy od wzniosłej moralności. Tym samym zerwać ze spiralą błędnych, przekonań i oskarżeń, która skutkuje powstaniem fałszywych, negatywnych wniosków. Przejrzeć na wskroś zwodniczą ułudę racjonalizacji, która albo przekonuje nas, że świat jest wszystkiemu winien, albo że moje ‘ja’ jest niewiele warte. Oba wnioski są BŁĘDNE, a sama konstrukcja logiczna alternatywy jest FAŁSZYWA. Prymitywny mechanizm nerwicy nie był w stanie wymyślić niczego lepszego. Powstał miliony lat temu, w czasach, gdy nie było jeszcze internetu :-) -
Nerwicowamama, słuchaj, co mówi men. :-) Dobrze gada! Postaraj się zrelaksowac, odpręzyć, wyciszyc myśli. Najlepsza pora, to ta przed snem, gdy juz lezysz w łózku, dzieci juz spią. Poczytaj o jakichs prostych technikach relaksacyjnych. W moim przypadku pomagało postawienie obok łózka maleńkiej, zapalonej swieczki. I patrzysz na tę swieczkę leżąc wygodnie . I patrzysz, i patrzysz. Starasz się skupiac wyłacznie na swieczce i płomyczku. I nadal patrzysz... odsuwasz od siebie myśli dotyczące dnia codziennego, wydarzen, emocji... nadal patrzysz.... lekko przymykasz oczy, ale nadal patrzysz i myslisz o swieczce, jak to miło byc taką swieczką i ogrzewac się własnym ogieńkiem....i znów odrobinke przymykasz oczy... Az do całkowitego zamkniecia oczu, ale nie przestajesz myslec o swieczce... widzisz ją oczami wyobraźni... donikąd sie nie spieszysz... Następnie powoli robisz w wyobraźni taką sztuczkę, że umieszczasz swieczke w takim jakby tunelu przed sobą i starasz się POWOLI, bez napinania sie, oddalić ten widok swieczki od siebie wprzód, jednoczesnie wyciągając razem z nią cały tunel. I gdy już swieczka będzie daleko, to poczuj swoją własna obecność, swoje ciało, które pozostało na początku tego tunelu (swieczka jest na drugim, dalekim koncu). I wtedy wsłuchaj sie we wlasny oddech, krótszy wdech i powolny, dłuższy wydech. Odwiedź w myslach najdalsze krance swego ciała. Rób to powoli, leniwie. Poczuj jak przez kazdy kawałeczek ciała przepływa łagodna energia zasypiania. Trik polega na tym, żeby nie dopuscic do powrotu myslenia na inny temat. Jesli to Ci się zdarzy, przybliż widok swieczki do siebie (tak jakbys w tej procedurze robiła krok wstecz, zeby cos naprawić) i sprobuj na nowo oddalac swieczkę, moze tym razem wolniej. I postaraj sie w tym stanie usnąć. Jeśli przyjdzie Ci do głowy lepszy pomysł, niz swieczka, skorzystaj z niego. Swieczka słuzy jedynie zafiksowaniu Twoich myśli, moze to byc dowolny przedmiot budzący łagodne, cieple, nieskomplikowane skojarzenia. I napisz, co Ci sie przysnilo :-) Aha, jedna wazna rzecz, postaraj sie nie spalic domu! :-)
-
Tak, to c.r.a.z.y. Carica Milica sprytnie sprokurowała odbicie lustrzane kadru :-). Tym większe gratulacje dla Ciebie, distorted_level68, Twoja kolej.
-
Nerwica to nie choroba, lecz zaburzenie, a ja wole określenie instynktowny mechanizm przystosowawczy, który działa optymalnie w kategoriach przetrwania biologicznego, ale niekoniecznie w kategoriach funkcjonowania społecznego . Zródłem jest lęk, często nieuświadomiony. Nerwica jest sposobem na obłaskawienie odczuwanego nieustająco lęku. Ma do dyspozycji multum narzędzi naszej wewnętrznej, nieuświadomionej psychiki. Wymaga nieco wprawy, by umiec dostrzec te nieuświadomione procesy. Ich wspólnym elementem jest cos, co nazywam samookłamywaniem. To mechanizm ochronny, ale prowadzi do powstania błednego koła. Sam sie w nim "kręciłem" przez lata. NIezaleznie, czy boli cię oko, noga, jelita, głowa... czy masz obsesje, kompulsje, mysli natretne, negatywne, hipochondrię - wszystko to może byc następstwem odczuwania nieustającego stanu lękowego, z którym potencjalna nerwica stara "sie dogadać". Choć jasnym jest, że trzeba sie przebadac, by wykluczyć chorobę somatyczną. Ale nie ulegac panice i nie biegac od doktora do doktora. Najpierw sugerowałbym poczytac o lękach i nerwicy lekowej. Tam szukac przyczyny. Jej usunięcie w krótkim czasie spowoduje ustanie objawów chorób somatycznych (jeśli były urojone). Samo usunięcie pierwotnej przyczyny nie jest zadaniem łatwym. To raczej bieg długodystansowy niż sprint. Trzeba sie odpowiednio nastawić na starcie i nie podłamywać chwilowymi niepowodzeniami. Zareklamuje własny wątek (uwaga autoreklama), w którym przedstawiam sposób myślenia o sobie, swoich lękach i nerwicy, tak aby umiec zaakceptować siebie i ją, przestać trwonic energie na kontr-produktywną walke i wpędzać się w niska samoocenę. A przez to odnależc drogę do wyzdrowienia. NIech to będzie inspiracją, a nie gotowym schematem: https://www.nerwica.com/metoda-sugestywnej-narracji-3-kroki-t62601.html Ale tez, oczywiście, warto czytac całe Forum, bo to odpwiednie miejsce i wartościowe informacje można tu napotkac co krok.
-
NIedawno w TVN-ie był emitowany popularno-naukowy film zatytułowany "Hakerzy pamięci". Znalazłem tylko anglojęzyczną wersję: Warto obejrzec, choćby z dwóch powodów: 1. nauka o mózgu idzie ostro naprzód i proces przyspiesza, 2. sa pokazane niesamowite eksperymenty dowodzące, że mózgiem, nastrojem (w szczególności lękami) i procesem zapamiętywania i przypominania można sterować dosłownie jak przełącznikiem światła. Polecam eksperyment zaprezentowany około 44. minuty, Jest pokazany szczur laboratoryjny, wpuszczony do nieznanej mu klatki. Odczuwa lęk i demonstruje reakcje zaniepokojenia. Szczur ma do mózgu wprowadzone elektrody/światłowody, którymi badacz przesyła sygnał. Pstryk, i szczur przestaje odczuwac lęk. Dzieje się to w sekundę. Zaczyna przejawiać spokojna ciekawośc nowym miejscem i czysci sobie futerko, co jest znanym objawem odczuwania braku stresu u szczurów. Zmiana reakcji jest tak wyraźna, że każdy laik jest w stanie ja zauważyć. Za chwile kolejny "pstryk" i szczur błyskawicznie porzuca miły relaks i zaczyna sie kryć po kątach klatki. I tak w kółko. Dla wnikliwych opisze o co chodzi w eksperymencie. Szczur ma wprowadzoną w budowie włókien nerwowych modyfikację genetyczną polegająca na tym, że reaguja one na światło (geny pożyczono od alg morskich przejawiających fotoaktywność). Swiatłem lasera sterowane jest przewodnictwo nerwowe lub jego brak. Skupione światło lasera pozwala precyzyjnie dotrzec do wybranego obszaru mózgu i go wzbudzić bądź uśpić. Ide o zakład, że w eksperymencie jest nim ciało migdałowate (po angielsku: amygdala). Można sie wsłuchac i spróbowac zorientowac, czy pada tam takie określenie.
-
Wszyscy, jako całośc populacji, mamy "gadzi mózg" (to fakt naukowy), oprócz tego drugiego "świadomego". Zatem w każdym z nas istnieje prymitywny, biologiczny mechanizm ukierunkowany na optymalne dopasowanie do wymogów środowiska w oparciu o dostępne zasoby wewnetrzne. Działa on najintensywniej we wczesnym dzieciństwie, czyli wtedy, gdy nie ma między nami, jako poszczególnymi osobami (niemowlętami), zbyt wielu różnic na poziomie zasobów, więc raczej nie ten czynnik (różnice w zasobach) jest decydujący, ale może sie mylę. Ten mechanizm czasem przybiera postac nerwicy, niejednokrotnie nieuświadomionej. Byc może dzieje się tak dlatego, że mamy rózne wzorce wspomnianego "optymalnego dopasowania" (które są bardziej matrycą danych niz algorytmem, czyli numerkami w węzłach sieci neuronowej, a nie samym mechanizmem te numerki wyliczającym). Może te wzorce nie nadążają za tempem zmian cywilizacyjnych? Z pewnością jednak można na nie aktywnie wpływac, nawet w dorosłym wieku, do czego namawiam :-)
-
deadundead , brawo Ty! Czekamy na kolejne znaki obecności i zainteresowania spotkaniem (na razie bez doprecyzowania, jak duża grupa i w jakim miejscu - może tak będzie łatwiej zacząć). Po prostu dajcie tu krótki wpis. Znak dla wszystkich pozostałych, że jesteście i odwiedzacie ten wątek. Przez ostatnia dobę wątek był wyświetlony ok. 100 razy, ale zliczane jest każde wejście, a nie unikalni użytkownicy. Sądzę, że to przekłada się na 20-25 osób. To fajnie!
-
Witam wszystkich Warszawiaków, jak i inne osoby z Forum, które odwiedzają ten wątek Uważam ideę spotkania się za niezwykle cenną. Staram się właśnie takie spotkanie zorganizować. Ponieważ z lektury Forum zorientowałem się, że duzym problemem zniechęcającym do uczestnictwa w spotkaniach są fobie i odległości, dlatego proponuję, żebyśmy te trudności pokonali metoda małych kroków. Czyli zacznijmy od spotkań w niewielkich grupach, blisko domu. I wykorzystujmy to Forum, żeby sie bliżej poznać i zacząc spotykać. Najważniejsze jest, by ruszyć z miejsca, wyrwac się z domu, pokonać fobie. Jak juz poczujemy się pewniej w niewielkich grupach, łatwiej będzie pomyślec nad jakimś większym zlotem ogólnowarszawskim. Co do terminu, to dobrze byłoby poznac nasze preferencje. Jedni wola sie spotykać w tygodniu po pracy/szkole, inni w weekend. Jeszcze innym jest to obojętne. Co do miejsca, marzyłoby mi się jakieś wnętrze z miękkimi siedzeniami, na których można rozłożyc się w pozycji lekko półsiedzącej, gdzie nie ma muzyki za głośnej dla rozmowy przyciszonym głosem, gdzie nie ma zbyt wielu klientów. Czyli nie powinien być to zbyt popularny lokal. Takie lokale w Warszawie są, choć wiele z nich, ze względu na niską frekwencję, jest u progu bankructwa. Wydaje mi się, że własnie takiego miejsca byśmy potrzebowali. Zgłaszajcie propozycje :-) Gdybyście byli zainteresowani moimi poglądami nt. nerwicy, a jeszcze istotniejsze - moim pomysłem na SKUTECZNĄ terapię, to można o tym przeczytać tu: https://www.nerwica.com/metoda-sugestywnej-narracji-3-kroki-t62601.html Jestem z Ursynowa, ale mogę dojechac dalej (najchętniej metrem, ale niekoniecznie), Moge sie spotkać w tygodniu wieczorem lub w weekend o dowolnej porze. Mam nerwice od urodzenia. Postarajmy się ściągnąć pocztą pantoflową jak najwięcej osoób z Wawki do tego wątku. Ożywmy go! Ja tu będe regularnie zaglądać.
-
Metoda sugestywnej narracji - 3 Kroki
Jimmy40+ odpowiedział(a) na Jimmy40+ temat w Kroki do wolności
Ciało migdałowate To obszar mózgu, którego nie miały dinozaury (ale to nie dlatego wymarły; plotka głosi, że znacząco przyczynił się do tego spory kawałek skały zawierającej iryd, który spadł z nieba wprost do Zatoki Meksykańskiej w późnej kredzie, czyli dokładnie 66 mln lat temu – napisałem "dokładnie", bo to musiał być wtorek - co definitywnie zakończyło ciepły mezozoik jednocześnie dając początek chłodniejszemu kenozoikowi). Ten obszar mózgu pojawił sie dopiero u ssaków i to nie od razu z chwilą ich pojawienia się w permie (200 mln lat temu), lecz znacznie później, najprawdopodobniej już po „czarnym wtorku”. Czyli zajęło to Naturze prawie 150 mln lat - warto zdawać sobie sprawę z jakimi skalami czasowymi mamy do czynienia, gdy mówimy o ewolucji naszego układu nerwowego. Zaliczane także do układu limbicznego (ale ssaków) ciało migdałowate, jest połączone z wieloma innymi rejonami, zarówno korowymi (wyższymi) jak pozostałymi ośrodkami znajdującymi się w układzie limbicznym. Podobnie jak u gadów, odpowiada ono za generację negatywnych emocji, agresji oraz reakcje obronne, a także... motywację,. Odgrywa ważną rolę w naszym funkcjonowaniu socjalnym, o czym świadczy fakt, że jego rozmiary są proporcjonalnie większe u ludzi towarzyskich . Darujmy sobie dokładny opis budowy. Istotne jest to, że składa się z dwóch częsci: starszej wewnętrznej połączonej z ośrodkami zmysłów i motoryką; i młodszej zewnętrznej połączonej między innymi z korą przedczołową. Analiza jego budowy pozwala przypisać mu u człowieka rolę POŚREDNICZĄCĄ pomiędzy mózgiem „dolnym” kierującym sie błyskawicznymi emocjami i popędami , a „górnym” myślącym wolniej ale dokładniej i na spokojnie. Ciało migdałowate, gromadzi zapis doświadczeń w postaci wzrokowych migawek zabarwionych emocjonalnie, dzięki czemu może przywołać odpowiednią reakcję organizmu z dość ograniczonej palety zachowań typu „uciekaj-walcz”, poprzez wygenerowanie emocji pobranej z „archiwum zdjęć grozy”, do których dopasowuje na podstawie uproszczonej informacji wzrokowej aktualną sytuację nas otaczającą. Gdy idąc przez las, zauważymy wśród gałęzi podejrzanie podobnie do węża wyglądający kształt, to ciało migdałowate błyskawicznie zablokuje nam możliwość uczynienia kolejnego kroku, a dodatkowo jeszcze odetnie nam na chwilę racjonalnie myślącą korę mózgową. A dokładniej płat przedczołowy, który jest w stanie bardziej wnikliwie przeanalizować kształt, fakturę, ewentualne ruchy poskręcanego jak wąż, ale nieszkodliwego patyczka i dać sygnał, że alarm był fałszywy. Ale ta reakcja pojawia się dopiero w kolejnych sekundach od momentu, gdy ciało migdałowate przyłączy na powrót płat przedczołowy. I taka reakcja następuje zawsze, bo Natura wyszła z założenia, że bezpieczniej jest dopuścić do wielokrotnych fałszywych alarmów, niż choćby tylko raz zaalarmować za późno. Opisane migawki wraz z emocjonalnym planem szybkich działań są zapisywane w miejscu zwanym hipokampem. Tak jeszcze do niedawna sądzono. Ale dzięki badaniom PET, wiemy że u niemowląt zapis migawek wspomnień dokonuje sie BEZPOŚREDNIO W CIELE MIGDAŁOWATYM, które w tym okresie życia rozwija się znacznie szybciej niż sam hipokamp. Naukowcy sądzą, że zapis ten jest wprawdzie w dorosłym życiu niedostępny, ale może nakładać się na pracę ciała migdałowatego i wyzwalać REAKCJE LĘKOWE!!! Potwierdza to obecnośc w nim neuroprzekaźników i receptorów specyficznych dla tego typu reakcji. Pamiętacie metaforę maleńkiego przestraszonego dziecka z parteru pukającego w sufit? Większość doświadczeń niemowlęcia ma emocjonalne zabarwienie lękowe bądź negatywne, a już na pewno jest silniej kodowana niż pozytywne. Występuje „skrzywienie” w kierunku negatywnym, wzmacniające zapis doświadczeń nieprzyjemnych, jednocześnie prowadzące do zacierania zapisów skojarzonych z emocjami pozytywnymi. Ciało migdałowate, działając także i w dorosłym życiu, stosuje podobne schematy kojarzeniowe emocjonalno-wzrokowe, mimo że codzienność osoby dorosłej w niczym nie przypomina tej z pierwszych miesięcy życia. Zatem wychodzi na to, że układ, który ma koordynować nasze dwa mózgi... ma emocjonalność i mentalność dwulatka! Z tego wszystkiego, co opisałem w tej części, wypływają dwa wnioski - pierwszy, na miarę epokową i wiekopomną: jaszczurki nie miewają nerwicy. Jednak my świadomie zrezygnujemy z należnej Nagrody Nobla i zajmiemy się wnioskiem drugim: to w ciele migdałowatym należy szukać przyczyn nerwicy i tu powinna nastąpić interwencja terapeutyczna. Następna część za kilka dni. Będzie o nerwicy, fobiach, obsesjach i kompulsjach. A potem spróbujemy pogodzić ze sobą postaci żony, męża, brata i siostry z przytoczonych na wstepie tej częsci dialogów i znaleźć na to wszystko rozwiązanie w postaci Sugestywnej Narracji, na podbudowie szkoły behawioralno-poznawczej (z niewielkimi, acz istotnymi modyfikacjami). -
Metoda sugestywnej narracji - 3 Kroki
Jimmy40+ odpowiedział(a) na Jimmy40+ temat w Kroki do wolności
Masz dwa mózgi Wiemy już, jak reakcje w układzie limbicznym wpływają na nasze zachowania. Czy zatem można ten mechanizm odwrócić? Zamiast przeżywania emocjonalnego wzburzenia, „zaprogramować się” na bycie wewnętrznie spokojnym? Zauważmy, że myśli abstrakcyjne, bez zabarwienia emocjonalnego, lęku nie wzbudzają, bo czy zastanawiając się nad fenomenem czarnych dziur, odczuwasz lęk? Albo robiąc listę zakupów? Nie? Ja też nie. Ale można poprzez procesy myślowe doprowadzić do reakcji emocjonalnej takiej jak lęk, ale również takiej jak radość czy nawet rozkosz. Ba , można nawet doprowadzić do pojawienia się adekwatnych reakcji fizjologicznych, o czym nieodmiennie dowiaduje się każdy młody chłopak i dziewczyna, gdy odkrywają własną seksualność. Różnica polega na tym, że w przypadku czarnych dziur i listy zakupów, mamy do czynienia z niewzbudzającą żadnych emocji abstrakcją. Natomiast w przypadku myślenia o rzeczach nieprzyjemnych badź przyjemnych, w sposób wystarczająco sugestywny, nadajemy im falę nośną w postaci emocji (pozytywnej, negatywnej, bez różnicy), która pozwala na ich przepływ „w dół”, z wyższych partii kory mózgowej do układu limbicznego. I wywołanie w nim adekwatnej reakcji. Ten mechanizm działa w dwie strony. Emocje pierwotne przesyłane przez układ limbiczny wpływają na nasze procesy myślowe, co manifestuje się w postaci naszego nastawienia do świata. I podobnie, tylko w drugą stronę, nasze myśli, których „całokształt” formuje chwilowy nastrój, wpływa na nasze zachowanie kontrolowane przez układ limbiczny. Zatem możemy to wykorzystać na dwa sposoby. Po pierwsze „zrównoleglać” impulsy płynące z limbo i tym samym rozpraszać ich wpływ na nasze działania popędowe. A po drugie, możemy świadomie generować przekaz emocjonalny poprzez własne myśli, opakowywać go w sugestywną narrację i przesyłać jak polecenie do wykonania przez układ limbiczny. W teorii brzmi to prosto. Podobnie prosto opisują to poradniki typu „Jak odnieśc sukces w życiu”, którym poświęciłem wiele lat bezowocnych prób. Ale nie był to czas tak do końca stracony. Wtedy brakowało mi wiedzy o jeszcze jednym elemencie układanki... -
Metoda sugestywnej narracji - 3 Kroki
Jimmy40+ odpowiedział(a) na Jimmy40+ temat w Kroki do wolności
Limbo kontroluje także temperaturę naszego ciała i dopasowuje to do naszej aktywności, a więc ma kontrolę nad tym, kiedy sie pocimy (!) lub kiedy należy rozszerzyć naczynia krwionośne, co manifestuje się jako rumieniec (!!) na twarzy, szyi i dekolcie (!!!). Brzmi znajomo? Wygląda, że jesteśmy coraz bliżej celu, prawda? Limbo kontroluje także i inne układy nerwowe i hormonalne naszego organizmu, takie jak gruczoły dokrewne, mięśnie oddechowe, pracę jelit i układów wydalniczych. Widać to u zwierząt, u których np. w chwilach paniki następuje spontaniczna defekacja. Ma to głęboki sens praktyczny, jeśli uwzględnimy główny cel, dla którego układ ten został wynaleziony przez mądrą Naturę. Reakcje zachodzą błyskawicznie. Szybciej niż jesteśmy w stanie zdać sobie z tego sprawę (próbowaliście grzebać w ognisku i odruchowo gwałtownie cofnąć rękę, zanim poczuliście, że coś was parzy? Poczuliście przy tym trwający krócej niż mgnienie oka ścisk d... (mniej szlachetnego zakończenia waszego układu pokarmowego)? To właśnie zadziałało kombo współczulno-limbiczne. Czas reakcji układu limbicznego u człowieka przeciętnie wynosi 0,003 sek. (trzy milisekundy). Natomiast analogiczny czas jaki upływa w wyższej korze mózgowej wynosi 0,1 sek. (sto milisekund). Stosunek na poziomie 1:30. Nasze gadzie limbo zasuwa na wysokich obrotach od milionów lat, generując fale neuroprzekaźników, która zalewa ośrodki nerwowe położone w naszej ludzkiej, rozleniwionej, pracującej na wolnych obrotach, rozmyślającej wiecznie o niebieskich migdałach, nowej korze mózgowej. Dlatego limbo musi działać samodzielnie, nie czekając na swoją zamyśloną towarzyszkę. Poetycko rzecz ujmując: w czasie krótszym niż Twoja świadomość zdąży załapać, co się tak naprawdę wokół Ciebie dzieje, Twój wewnętrzny dinozaur wyśle lakoniczny komunikat do d..., a ta zdąży się już co najmniej trzydzieści razy ... no, wiadomo, o co chodzi. I właśnie ta konieczność błyskawicznego działania była przyczyną ewolucyjnego powstania jeszcze jednego ważnego mechanizmu – kontrolowanego chwilowego „black-outu”, czyli gwałtownego odłączenia racjonalnego myślenia jako zbędnego obciążenia w danej chwili. To właśnie wtedy „wychodzi z nas zwierzę”. Przestajemy pamiętać, że kochamy, szanujemy, podziwiamy, opiekujemy się. Chcemy za to sprawić ból, zniszczyć, poniżyć, wdeptać w ziemię. Często zdarza się w takich momentach doświadczyć rozdwojenia jaźni, poczuć się jednocześnie obserwatorem z zewnątrz, ponieważ część jaźni pozostaje w odłączonej chwilowo korze mózgowej i stamtąd przygląda się nam. Ze smutkiem. Dlatego, gdy opadną emocje, a nasza jaźń na powrót się scali, czujemy żal i wyrzuty sumienia. Teraz, gdy rozumiemy już mechanikę tych procesów oraz to, że są one naturalne (i były kiedyś niezbędne), łatwiej będzie nam nad nimi zapanować. Całowicie pozbyć ich się nie da, można próbować je „zrównoleglić”. W bardzo prosty sposób: czując uderzenie furii, przez chwilę zamknąć oczy, wziąć głębszy wdech, wstrzymać oddech i spokojnie ale dobitnie powiedzieć do siebie w myślach: „ONA chce, żebym zaatakował”. Wypowiadaniu myśli towarzyszy spokojny wydech. Na początku, gdy jeszcze nie będziecie mieć wprawy, może okazać się, ze potrzebujecie tę technikę powtórzyć dwu- trzykrotnie, żeby zadziałała w konkretnej sytuacji. Z czasem nabierzecie większej wprawy, reakcja zakoduje się i jej wyzwolenie trwać będzie ułamek sekundy tak krótki, że niezauważalny przez innych. Aha, zapomniałem dodać, że po wszystkim można juz na powrót otworzyć oczy :-) Trick polega na zamianie „JA” na „ONA”, czyli moja pierwotna, zwierzęca natura. A jeszcze lepiej będzie, gdy nadamy jej imię własne, i uczynimy jedną z bohaterek naszej Sugestywnej Narracji. Wrócę do tego później. Teraz tylko sygnalizuję, żebyście mogli od dziś zacząć próbować i przekonać się, że to ma szanse zadziałać, że jest w tym potencjał, który w pełni rozwiniemy już niedługo. -
Metoda sugestywnej narracji - 3 Kroki
Jimmy40+ odpowiedział(a) na Jimmy40+ temat w Kroki do wolności
-
Metoda sugestywnej narracji - 3 Kroki
Jimmy40+ odpowiedział(a) na Jimmy40+ temat w Kroki do wolności
Układ limbiczny Pamiętacie film Incepcja i czym było tam „limbo”? To przygotujcie się na podobną „jazdę” jak na filmie :-) Układ limbiczny zajmuje struktury położone w naszym mózgu głębiej, pod nową korą mózgową. Dziedzina jaką się zajmuje, jest bardzo prosta, wręcz prymitywna z dzisiejszego punktu widzenia. Należą do niej takie aspekty jak: - przetrwanie - głód, pragnienie - popęd seksualny - przyjemność / unikanie dyskomfortu, a zwłaszcza BÓLU Jego wpływ na nasze zachowanie, którego jesteśmy nieświadomi, można rozpoznać pośrednio. Poprzez dekompozycję towarzyszących temu silnych pierwotnych emocji, które zawsze należą do następującego zbioru impulsów: - muszę, pożądam, pragnę - jestem „głodny wrażeń”, - umrę, zwariuję, będę się źle czuł, jeśli nie (podejmę tego działania) Zauważcie, że na pierwsze miejsce wysuwa się „JA”, co sprawia, że dla naszej świadomości komunikat brzmi przekonująco jako pochodzący od nas samych, a zatem wiarygodny i ważny, a przez to trudno go zlekceważyć lub mu się sprzeciwić. Od tej siły perswazji zależało przecież przetrwanie, zatem musiała ona być przemożna. I ten mechanizm działa także i dziś. Ale dziś nasze przetrwanie nie zależy już od tego, że musimy „pragnąć pożywienia aż tak silnie, żeby być w stanie przemierzać kilometry w poszukiwaniu żeru”, wystarczy otworzyć lodówkę. Ba, możemy sobie pozwolić, by tej lodówki nie otworzyć i nie stanie się żadna z tych przykrych rzeczy, których wizję podsuwał nam układ limbiczny. Prócz tego, układ limbiczny zawiera prymitywny procesor obrazu. Analiza musi być szybka, dlatego jest wybiórcza. Na przykład analizuje on jedynie wybrane obszary obrazu twarzy; tylko te, które przejawiają największą aktywność mimiczną, by błyskawicznie rozpoznać sygnały zagrożenia, gniewu, agresji, paniki lub też ich brak. Okazuje się, że limbo ma także podręczną pamięć. Gromadzi doświadczenia, czyli zapisy bodźców i uruchomionych reakcji (tzw. zachowania popędowe). Są to zapisy uproszczone, głównie z sytuacji zagrożenia i ...aktywności seksualnej. Krótkie schematyczne migawki powiązane z zapisem towarzyszących emocji i... zapachów :-). To nie żart, limbo ma bardzo gęstą sieć połączeń z nerwami zapachowymi (feromony?). Jak bardzo prymitywna i wybiórcza jest to pamięć, a jednocześnie jak szybko wyzwala reakcję,, możecie przekonać się sami: -
Metoda sugestywnej narracji - 3 Kroki
Jimmy40+ odpowiedział(a) na Jimmy40+ temat w Kroki do wolności
Żona warczy na męża: - Może byś wreszcie posprzątał po sobie pety z popielniczki. Nawet nie chce ci się w domu palcem kiwnąć i mi pomóc. Wiecznie musze wszystko po tobie sprzątać. Ja już nie mam siły, ciągle bałagan!!! Innym razem mąż wyładowuje na żonie swoją frustrację: - Ile razy mam prosić, żebyś nie ruszała moich rzeczy. Potem nic nie mogę znaleźć. Tyle razy prosiłem i groch o ścianę!!! Ojciec wchodzi do pokoju nastoletniego syna i starając się zachować spokojny ton głosu, ale z grymasem złości na twarzy, cedzi dobitnie artykułując każdą sylabę : - Kie-dy się wre-szcie we-źmiesz za na-ukę? Tyle razy było mówione! Będziesz pracował u szewca, zobaczysz! Ale tobie to zwisa i powiewa. Tylko wiecznie w ten komputer grasz!!! Brat do siostry: - Ruszałas mój żel do włosów, ty tępa dzido? Jak ruszasz, to chociaż odstaw na miejsce!!! Jeszcze raz to zrobisz, a ci.... - A ty co taki nakręcony? Majeczka puściła cię w trąbę? Dobrze zrobiła, poznała sie na tobie, mądra dziewczyna -odgryza się błyskawicznie siostra. Żeby zrozumieć, co się tak naprawdę stało w powyższych sytuacjach, musimy cofnąć się w czasie o 130 milionów lat. Wtedy to właśnie, jak twierdzą paleontolodzy, na ziemi zapanowały gady (kopalne, ale nie dlatego, że to one pierwsze wymyśliły kopalnie – jak wiadomo, dokonali tego Ślązacy :-). Wiemy na tyle dużo o tych stworzeniach, by być w stanie wskazać, jaki mechanizm ewolucyjny był odpowiedzialny za ich adaptacje do warunków otoczenia w stopniu tak doskonałym, że mogło dojść do ich ekspansji. Mechanizmem tym był lęk. Nawet te najgroźniejsze i najbardziej drapieżne velociraptory przez większość życia odczuwały tęgiego pietra. Osobniki, które były spietrane najbardziej, żyły najdłużej, bo udawało im sie unikać śmiertelnych niebezpieczeństw, choćby ze strony odważniejszych przedstawicieli własnego gatunku. A przez to, miały najwięcej potomstwa. Dzięki temu, mechanizm ewolucyjny potwierdzał swoją przydatność, a więc doskonałość i następowało jego UTRWALENIE. Kolejne przychodzące na świat dinozauriątka, dziedzicząc geny po rodzicach, były coraz bardziej płochliwe. W takich to właśnie mało epickich okolicznościach waleczność ustąpiła w wyścigu ewolucyjnym miejsca inteligencji. Przynajmniej tak twierdzą ewolucjoniści. I dodają, że to właśnie dzięki temu wymyśliliśmy z czasem wspólnotę plemienną, prawo własności i demokrację. Tak właśnie, ze strachu :-) Zajrzyjmy do mózgu takiego płochliwego drapieżcy. Spodziewamy się, że musiał on dysponować ulepszonym w stosunku do poprzedników układem nerwowym. U osobników, które z umiejętności salwowania się ucieczką uczyniły swój sztandar w sztafecie pokoleń, spodziewamy się natrafić na układy o budowie zwartej, stosunkowo niewielkich rozmiarów, aby impulsy nerwowe mogły osiągać cel w krótkim czasie, o dużej ilości wejść i wyjść i dosyć skomplikowanej, różnorodnej strukturze wewnętrznej odpowiadającej złożonemu zadaniu przetwarzania różnorodnych bodźców w komunikat o dwu możliwych stanach „uciekaj” albo „walcz”. Z badań na zwierzętach (i ludziach) wiemy, że za takie właśnie szybkie, choć powierzchowne, przetwarzanie bodźców na reakcje obronne odpowiada obszar w mózgu, który mają płazy, gady i ssaki. Oczywiście z upływem ewolucyjnych eonów stawał się on coraz bardziej złożony, ale generalna zasada jego działania i zastosowanie pozostały te same. Układ ten miał tylko jeden cel: w jak najkrótszym czasie zawyrokować, czy bodźce dochodzące z otoczenia (głównie wzrokowe i węchowe) oznaczają sytuację zagrożenia i należy w mgnieniu oka przestawić cały organizm w tryb walki/ucieczki, czy tez dalej można zażywać słodkiego lenistwa pławiąc się w promieniach słońca mezozoiku . Czas najwyższy przedstawić już naszego gościa. Oto przed Państwem... -
Zacznę od leków, uważam je za zło konieczne jedynie w napadach cięzkich depresji, a nie z powodu nerwicy. Nerwicę obłaskawia się zmianą sposobu myślenia, ale nie na poziomie obecnego ego, tylko na poziomie ego-skrzywdzonego dziecka (najczęsciej, jeśli pomijamy PTSD). Pewnie się powtarzam, ale nerwice ma sie całe życie od urodzenia, choć można byc jej nieświadomym. Trzeba to zaakceptowac w sobie. Bez tego nie ruszy sie naprzód. Zachowania obsesyjno kompulsyjne to OBJAW nerwicy. Bez sensu leczyc objaw, a wspomniane przez Ciebie dzielenie objawów na tiki, rytuały, itp ma stworzyć wrażenie, że tak precyzyjnie zdiagnozowane przez psychiatre objawy udało się usunąc poprzez trafny dobór leku. On jedynie przytepia te objawy, albo i nie. A przy okazji powoduje masę skutków ubocznych. Nie znam nikogo, kto wyleczyłby sie z nerwicy (nie mówie o depresji) samymi TYLKO lekami. Często taki pogląd bierze się stad, że chorych stosujących psychoterapie i leki jednoczesnie, u których widac poprawę, kwalfikuje sie jako sukces wyłącznie farmakoterapii. Duże pieniądze są w to zaangażowane na pozimie miedzynarodowych koncernów. Zatem do tego momentu zgadzam się z Tobą. Różnimy się, gdy chodzi o metodę. Odradzam dopuszczanie do rozpadu osobowości. Nalezy dązyć do "przestawienia" (jakby na równoległe tory) swojej dotychczasowej reakcji na niepewnośc oraz poprzez interwencje na poziomie ego-dziecka skrzywdzonego rozplątac emocjonalne więzy, a tym samym do uśpienia źródła niepewności. Zatem Twoje "albo-albo" zamieniam na "i to i to" Czytałes moja metodę, to wiesz, co mam na mysli. Psychoterapia to nie wizyta u fryzjera czy mechanika samochodowego. To spory wysiłek, aktywnośc nie bierność.
-
Dlaczego faceci patrzą na kobiety przez pryzmat "dupy" ?
Jimmy40+ odpowiedział(a) na Agasaya temat w Seksuologia
nvm, nawet gdybys jej nie poznał z kolegą i tak by odeszła. Nie miałes wpływu, że trafiłeś akurat na taką. Wiele kobiet zaburzonych nie ma świadomości swoich niedoborów, a niedojrzałość socjalna sprawia, że są egocentryczne. Tu nawet trudno powiedzieć, że "bawią sie meżczyznami", bo to zakładałoby świadome działanie. I wymagało wyrachowania i panowania nad emocjami. Ona mi na taką nie wygląda, skoro, gdy rozmawialiście po latach, zasłaniała sie niepamięcią. To wskazuje, że działała bez planu, a po wszystkim było jej zwyczajnie głupio. Na miejsce, gdzie przebywałeś, tez nie przychodziła z Twojego powodu. Nie miała interesu w tym, żeby Ci dopiec, skoro jej nie skrzywdziłeś. Wolała swoja energie obrócić na poznanie następnego chłopaka (czyli jeszcze nastęnego po Twoim koledze, z którym ją poznałeś), który zapewne tez kręcił się w tamtej okolicy. Po prostu biedna, pogubiona emocjonalnie dziewczyna. Im szybciej o niej zapomnisz, tym lepiej dla Ciebie. Nie ma sensu rozkminianie i doszukiwanie się sensu w jej działaniach, ani jakiejkolwiek winy w samym sobie. Takich kobiet, intrygantek z zimną krwią, jest garstka i one polują na mężczyzn dających im wygodne życie. Nie rozpraszają swojej energii na młodzików. Zazwyczaj sa starsze od Twojej znajomej, bo rozumiem, że opisałej zdarzenia sprzed kilku lat, a Ty nawet dzis nadal młodzian jesteś. Podsumowując, trzeba być uważnym angazując się w nowy związek. Odróżnić zauroczenie od miłości. A nie zrobisz tego nawet i po kilku miesiącach znajomości. Trzeba wiele z siebie dawać, ale i wiele wymagać. Nie zaspokajac sie byle czym, relacją bez głębszych emocji, bez odwzajemniania wrazliwości. W młodym wieku bardzo łatwo za miłośc bierze się zwykłe chwilowe zauroczenie. A jeśli ono mija i związek się kończy, to nawet trudno mówić o jakimkolwiek "bolesnym rozstaniu", chociaz wiem, że boli, zwłaszcza gdy się jest młodym. Ot, po prostu orbity dwojga ludzi przyciągneły sie na chwilę, pokrązyli wokół siebie, a następnie orbity sie rozeszły. Kobiety potrafią lepiej panowac nad swoimi emocjami. Angazują się w związki rozważniej. Mężczyźni, zwłaszcza młodzi, po zerwaniu odchorowują to. Uwierz mi, doświadczonemu w dwu małżeństwach i kilku "chodzeniach ze sobą", że nad emocjami można panować (to nie znaczy byc zimnym, ale inwestowac je proporcjonalnie do rozwoju relacji). Tak samo można panowac nad reakcjami na porzucenie. Do wszystkiego dojdziesz. Miałem jako nastolatek kumpla-rówieśnika. On miał takie podjście, że gdy rzucała go jedna dziewczyna, ani chwili nie tracił na rozkminianie. Wychodził z założenia, że dzieki kolejnemu związkowi, który się właśnie kończył, poznaje jeszcze lepiej siebie i kobiety i dlatego TYM ŁATWIEJ będzie mu wejśc w nowy związek. Wtedy, jako nastolatek, oceniałem go, że jest "zimny drań". Byłem najprawdopodobniej w błedzie, dziś jest szcześliwym ojcem trójki dzieci, kocha swoją żonę, która była jego n-tą poznana kobietą. Ona zna wartośc liczby 'n' i jest z nim szczesliwa. Widac w ich związku szacunek. A jego "byłe" są często w przyjacielskich z nim stosunkach. Taka jest moc pozytywnego myślenia, którego Tobie i mnie brakuje (choć jestem juz na dobrej drodze) . Zatem każde porzucenie traktuj WYŁACZNIE jako kolejny krok do sukcesu. Którego Ci życzę. Postępuj rozważnie, bądź uwazny i oczekuj relacji opartej o szacunek z obu stron. -
Lunaa, dzięki za dobre słowo. Przygotowanie takiego spotkania terapeutycznego to praca na kilka tygodni i spore wyzwanie. Dlatego dałem już dzis sygnał, żeby zorientowac się, czy wogóle byłby ktos zainteresowany. Mam swiadomośc, że trzeba najpierw sie poznać. Ale może sie to odbywac równolegle z przygotowaniami. Poza tym, przed samym wyjazdem proponuje spotkanie (bądź spotkania) zapoznawcze w kawiarni w Warszawie. Wiem, że sa tu osoby zaburzone. Sam taki jestem. Ja Was doskonale rozumiem, nieufność i lęki, że Wam sie "nowy" wpakował w wątek i zaburza coś, w czym się dobrze czuliście. Powróćmy do pierwotnej idei mojego wpisu, czyli zaproszenia. Całą resztę najlepiej potraktowac jako nieporozumienie.
-
Dobra, wyjasnijmy to sobie jeszcze raz na spokojnie. Po pierwsze, chodziło mi o ogłoszenie pomysłu na spotkanie w małej grupie terapeutycznej, sądząc, że wśrod osób na Forum, pomysł spotkania, na którym można spróbowac zrobić cos interesującego, znajdzie chętnych. Jeśli dla kogos nie jest to interesujące, to przeciez nie zmuszam do uczestnictwa. Moją metodę opisałem w innym, ODPOWIEDNIM wątku, łatwo to znależc, metoda 3 Kroków. W zaproszeniu nadmieniłem, że nie jest moim celem rozmowa WYŁĄCZNIE o mojej metodzie, ale generalnie poznanie innych SKUTECZNYCH metod, czyli wymiana doświadczeń. Wybrałem tutejszy wątek jako ogólnotematyczny i żywy, aktywny, bowiem zależało mi na poinformowaniu jak najszerszego grona. Wywiązała sie początkowo żartobliwa dyskusja, po czym sam distorted_level68 spytał" to jaką zabawę proponujesz? zabawa w "psycho" jest nudna, tu wszyscy w nią grają!". Wychodząc z założenia, że skoro propozycja wychodzi od jednego z Was, to odpowiadając na nia nie zostanę posądzony o cytuje: "pierdy". A przy okazji będziemy mogli sie lepiej poznać. Wiem, że wątki zabawowe sa gdzie indziej, ale to nie ode mnie wyszła propozycja zabawy. Ja ją tylko kulturalnie zaakceptowałem. Pretensje o zmienianie Waszego wątku kierujcie nie do mnie. To co pojawiło sie w kolejnych wpisach, to nakręcanie jakiegos nieporozumienia. Czy to, że zamieściłem zaproszenie w tym wątku, to takie wielkie przewinienie? Wątki poświęcone zlotom i spotkaniom grupy mazowieckiej są mało aktywne. Moja propozycja spotkania nadal aktualna.
-
distorted, więc wspieraj, nie krytykuj. Po tytule wątku i lekturze wpisów trudno sie zorientować, że jego tematyka podlega jakimś zasadom, zgodzisz się? Poza tym po czym kwalifikujesz, że cos jest wsparciem, a nie, cytuję:"pierdem"? na_leśnik, zaproponowano mi wymyślenie zabawy w wątku, który ma charakter bardziej czatu, niż forum, więc to zrobiłem. Miałem na myśli wyłącznie zabawe w celu poprawienia Wam humoru. Tak rozumiem wątek wspierający.
-
Doprecyzuję: Czy zdarzyło Ci się wybuchnąć JEDNOOSOBOWO śmiechem w kościele, w bliskiej obecności księdza, podczas mszy, tak że potraktował to, że śmiejesz sie z niego?