Ja po przeprowadzce przygarnęłam ze schroniska starego kocura Filemona. Podobno miał depresję i przestał jeść zupełnie i nie wychodził z legowiska "budki". Wiadomo - dla mnie to już było niczym przeznaczenie. Wcześniej w domu miałam psa małej rasy, szczekliwego yorka z adhd. Trochę trudno mi się przyzwyczaić, że kot jest bardziej niezależny, śpi, je, śpi, je, śpi... Czasem wskoczy na kolana i trochę się poprzytula, ale brakuje mi tej energii, która biła od mojego poprzedniego zwierzaka. Mimo wszystko nie żałuję, zdążyłam Filemona już pokochać całym sercem i przynajmniej jest z kim pogadać od czasu do czasu