Skocz do zawartości
Nerwica.com

wesołysmutasek

Użytkownik
  • Postów

    82
  • Dołączył

Osiągnięcia wesołysmutasek

  1. Ratunku mam 2 przyjaciółki, one się troszke gorzej znają (nie są bardzo zżyte ze sobą) miedzy sobą ale się bardzo lubią. Miałyśmy dzisiaj lecieć za granicę na 4 dni ale się pochorowałam, wskutek czego musiałam zostać w domu. Oprócz tego miałam stan depresyjny, nie wiedziałam co robić - jechac chora i załamana czy zostać i juz trudno. Wybrałam to drugie ponieważ nie mogłam się zebrać i wyjść z doła + źle się czułam przez gorączkę.  Ale teraz czuję się jeszcze bardziej fatalnie i depresyjnie na myśl, że one sobie lecą, że będą we 2, że się lepiej poznają, że potem będą przy mnie mówić jak było super i w ogóle bardziej się polubią niż mnie :(( jest mi tak ciężko z tym mimo że wiem,że to niedobre myślenie. Ale przez to mam (irracjonalne) wrazenie ze to koniec swiata, że nie ma nadzieji juz na nic i mam chęć się zabić... pomocy :CCCC
  2. witam, jest mi bardzo smutno, chodzi o moją przyjaciółkę... nie wiem, czy powinnam się martwić tą sytuacją, czy może wszystko jest w porządku Mam 23 lata Znamy się z Anią bardzo długo, od trzeciej klasy gimnazjum się przyjaźnimy. Dużo razem przeżyłyśmy, nasza relacja jest bardzo dobra. Jednak ostatnio były 2 miesiące ciszy. Obie miałyśmy do siebie żal, ona była zazdrosna o moją koleżankę, a mi bylo smutno, że mnie olewała (z wiadomego juz powodu). Podczas szczerej rozmowy wyjaśniła mi, ze czuła się zazdrosna, bo nasza relacja była bardzo dobra, znamy sie bardzo długo, a z moją koleżanką znam się troszke krocej (mimo że tez długo, i tez jest wazna, to po prostu Ania poczuła się "niżej w chierarchii. Mówiła też, że np ja dla niej tez jednak bylam zawsze pod tym wzgledem wazniejsza, pod względem długotrwałości relacji).Wszystko zostało wyjaśnione i z powrotem jest dobrze, jest jak wcześniej. Ale za niedługo jest sylwester. W tamtym roku Ania pojechała na wyjazdowego sylwestra z grupą z zajęć dodatkowych , na które chodzi. Pytała się mnie, czy będę na nią zła, że jedzie, i bała się, że przez to nasza przyjaźń już nie będzie taka sama. Ja ją zapewniałam ,ze nie, i mówiłam, żeby jechała (wiedziałam,ze bardzo chce) i że to super okazja. I tak też się stało, spędziła tam sylwestra, ale mówiła że nastepnego razem spędzimy. Teraz, dzisiaj się spotkałyśmy. Pytałam o sylwestra i powiedziała mi, że znowu wyjeżdża , na zorganizowanego sylwestra (za granicą) , z 2 osobami z tych dodatkowych zajęć. Było mi strasznie smutno, wracając do domu płakałam. Płakałam, bo boję się, że już nie jestem dla niej ważna. Co prawda ona sama od siebie mi powiedziała, ze nie widzi jakiejs wiekszej wartosci w świetowaniu sylwestra, to jednak pomyslalam sobie, że może mimo wszystko tamte 2 osoby są dla niej ważniejsze ode mnie. Czy mam powód do smutku ? Czy to na pewno świadczy o tym , że jestem mniej ważna ? (czy może moj smutek jest nieadekwatny do tego co się "dzieje"?) Proszę o pomoc, bardzo się męczę
  3. Czemu ważny?? Jak to sie zauważa? Nie poruszyłam to było okropne uczucie ale juz trochę o tym rozmawiałam z Terapeutką, napisałam sobie na kartce to wszystko - tak było łatwiej. Juz jest w miarę...wyjaśnione... chociaż trudno mi było mowić o tym, to takie obnażanie siebie... ale na szczęście poszło wszystko do przodu, przynajmniej czuję się lżej. Tylko dalej nie wiem, czy ona zrobiła to celowo, żeby wywołać we mnie jakieś uczucia,czy moze to była akurat taka sytuacja. czy Wam sie kiedyś takie coś zdarzyło, albo znacie kogoś kto miał podobnie ?
  4. witam wszystkich, mam do Was pytanie. czy odczuwacie czasem zazdrość jak widzicie innego pacjenta waszego T.? jakie macie doświadczenia z tym związane? czy rozmawialiście kiedyś o tym z Waszymi terapeutami, jeśli tak to co wam odpowiedzieli ? U mnie ostatnio wydarzyła się pewna sytuacja. Terapeutka wyszła z pacjentką z gabinetu i zaczęły rozmawiać przy mnie na błahy temat oraz umawiały się na kolejne spotkanie. Miałam wrażenie, że ich rozmowa była ciepła. Czułam się niezręcznie, no i, ich rozmowa zachodziła na mój czas. Bardzo mnie to uderzyło, poczułam się gorsza, nieważna. Miałam wrażenie, że T. bardziej zależy na niej, że o nią się martwi, a ja jestem jej obojętna. Podczas sesji byłam bardzo zestresowana, zamknięta, nie potrafiłam rozmawiać nt poważnych spraw, T. też chyba się nie chciało. Rozmowa była płytka, a T. była miła, ale zdystansowana. Pomysłałam sobie "pewnie całą energię zużyła na rozmowę z tamtą, wtedy była zaangażowana i zainteresowana, i to się odbiło na mnie"... Gdy wyszłam z sesji, w drodze powrotnej się strasznie poryczałam. Czułam się okropnie. Nie wiem, z czego takie cos u mnie wynika, nie wiem nawet czy to normalne.
  5. Mam nadzieje, ze jest tak jak piszesz :) Tylko niepokoi mnie to milczenie... bo ona czasem sie zgadza, ale często tez milczy moze mówię głupstwa!
  6. dzień dobry, mam pytanie. Jak to jest z odslanianiem siebie przez terapeutę? Mam na myśli konkretne sytuacje: 1) czy gdy terapeuta śmieje sie (życzliwie :) ) z czegoś co powiedział pacjent to jest to jego prawdziwa reakcja, naprawdę go tak odbiera, czy moze jest to wyuczone i musza być jakieś momenty "rozluźnienia" itp? 2) gdy mówimy o swojej religii, opisujemy jakas swoją sytuacje w tym kontekście i terapeuta mówi, ze : "tak właśnie mogło rzeczywiście być " , tak jakby tez wierzył w to co my, to znaczy to ze mamy podobny światopogląd i odsłania sie on, bo wie, ze w to samo wierzymy, czy moze jest to technika, dzięki której POCZUJE i ODBIORĘ to tak, ze jest po mojej stronie, i uważa tak samo i poczuje sie bezpieczniej ?
×