
kitt3n
Użytkownik-
Postów
11 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Osiągnięcia kitt3n
-
Nie boje się latania per se; mam derealizacje i związany z tym lęk, który nasila się w sytuacjach, z których nie mogę uciec. Także transport publiczny w ogóle mi to wzmaga, ale też jazda samochodem (jako pasażer, nie prowadzę). Samolot jest sytuacja maksymalnie triggerujaca, bo co by się nie działo, nie da się w trakcie lotu opuścić. Do tego dochodza głośne szumy, które też wzmagają u mnie wrażenie odrealnienia. Boje się że zupełnie wpadnę w panikę. Czyli mówisz by wziąć na sam lot? On trwa 2.5h, ale przed czeka mnie też jazda pociągiem, która nie wydaje się być aż tak straszna jak samolot, ale też mocno stresująca. Czy wziąć większą dawkę jeśli 0.5mg nie zadziałało na mnie?
-
Hej byłam 5 lat na SSRI podczas tego okresu objawy lękowe znikły calkowicie, ale odstawiłam niedawno leki. Przez około 2 miesiące po całkowitym odstawieniu było super, jednak niedawno wszystko wróciło, jest wręcz gorzej niż przed. Poszłam na terapię, ale to potrwa miesiącami zanim będzie poprawa. Dostałam więc alprox na sytuacje kryzysowe, m.in. chciałam wziąć na lot samolotem. Wzięłam jednak raz pół tabletki - zero efektu. Dziś całą i poza zamuleniem też nie widzę efektów. Nie wiem czy powinnam po prostu zwiększyć dawkę, bo samo branie tego mnie stresuje bo się naczytałam o reakcji paradoksalnej. Może się po prostu nawale do tego samolotu, bo alkohol chociaż pomaga :/
-
Ja brałam buspiron (spamilan), żebym mniej cierpiała podczas wskakiwania na paroksetynę (miałam silnie zwiększone objawy choroby w pierwszym tygodniu). Na samym początku niewiele pomagało mimo że brałam 3 razy dziennie. Ogólnie nie zauważyłam jakiegoś większego efektu poza sennością. Teraz już tego nie biorę, ale mam brać jeśli nagle mnie objawy dopadną to dwie tabletki mają pomóc na atak.
-
Hej, nie wiem czy tu powinnam pytać, ale zna ktoś może spoko terapeutę w Gdańsku na NFZ? Nie widzi mi się trochę wywalania dodatkowych kilku stówek miesięcznie.
-
Zarówno pobierałam prywatne lekcje angielskiego, jak i sama później je prowadziłam. Mnie korepetytor przygotował do zdania egzaminu CAE. Szczerze, to dużo zależy od Ciebie. Korepetycje są na pewno lepsze, niż nauka w szkole czy w grupie, bo nauczyciel podchodzi do Ciebie indywidualnie i poświęca Ci 100% uwagi. Trzeba jednak chcieć się uczyć i się przykładać, bo bez tego żaden korepetytor nie pomoże.
-
jeśli ktoś ma konsolę, to polecam zaopatrzyć się w Nier Automatę i Personę 5. Jedne z lepszych gier, w jakie grałam :) Nier ok. 30 a Persona 100 godzin nie moje. Baaardzo wciągają.
-
Hej, zdiagnozowano u mnie nerwicę lękową, z którą jak wskazywałyby objawy borykam się od dziecka. Lęki przyjmowały u mnie różną postać w różnym okresie życia. Od przeszło roku borykam się z derealizacją i depersonalizacją. Na początku objawy miałam rzadkie w określonych sytuacjach (głównie komunikacja miejska), ale silne, potęgowane tym, że nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Z czasem pojawiały się częściej, ale przyzwyczaiłam się i były lżejsze. Jako że już długo się to ciągnęło, udałam się w końcu (pierwszy raz w życiu) do psychiatry. Lekarz przepisał mi Parogen i Spamilan, by złagodzić trochę początkowe nasilenie objawów po Parogenie. Po samej wizycie poczułam się lepiej może dlatego, że się wygadałam i udało się to wszystko jakoś nazwać. Bardzo bałam się leków i nawet się zastanawiałam, czy jakimś cudem po prostu nie wyzdrowiałam, by nie musieć ich brać. Ale jako że nerwica jest ze mną w zasadzie od zawsze, postanowiłam, że jak się powiedziało A, to czas na B. Aktualnie jestem po drugim dniu (1/4 tabletki 20mg) i było strasznie. Pierwszy dzień był w porządku, ale siedziałam bezpiecznie w domu, gdzie lęki dopadały mnie niezwykle rzadko. Dzisiaj wyszłam z domu, przejechałam parę przystanków i odwiedziłam rodzinę. W komunikacji miejskiej jak mnie dopadło, to myślałam, że zupełnie odlecę ze strachu. Ataki były tak silne, jak na początku. A przecież dostałam ten Spamilan na wyciszenie - nie wiem, co by się działo bez niego. Jutro idę do pracy i strasznie się boję. W pracy siedzę po 12h przy komputerze. Nie jest to stresująca praca, lubię ją, ale i tam zdarzały się napady. Rzadkie, ale jednak. A jako że derealizacja jest u mnie silniejsza niż wczesniej, to boję się że nie dam rady Nie chcę w pracy mówić z czym się borykam. Chciałabym normalnie funkcjonować, ale czekać kilka tygodni na poprawę męcząc się to nie wiem czy nie jest ponad moje siły.