Dzień dobry Wszystkim. Trafiłam na forum dzisiaj, ponieważ szukam rozwiązania moich problemów. Mam 23 lata i nie radzę sobie samą ze sobą. Moim problemem jest HIV, a raczej strach i paranoja w tym temacie. Dwa miesiąc temu zmarła po długiej chorobie moja babcia. babcia tym też czasie natrafiłam na wzmiankę o HIV w książkę która czytałam. Od tego zaczął się mój koszmar. Nie mogłam normalnie żyć, nie mogłam jeść, myśleć o czymkolwiek innym. Miałam koło tygodni wyrwanych z życia. Co ciekawsze, oprócz mojego obecnego partnera, miałam tylko jednego chłopaka z którym byłam ponad 2 lata. Lecz naczytalam się tyle,wiem że nawet stały partner może nasz oszukiwać i zakazic. W końcu, po kilkutygodniowych katorgach, postanowiłam pójść na test. Właściwie byłam już wtedy pewna, że mam wirusa. Zaczęłam dopatrywać się i siebie objawów...schudłam 5 kilo, dostałam zapalenia gardła, powiększony migdał...każda kropkę na ciele podciagalam pod to. Test zrobiłam prywatnie, zależało mi na czasie. Wynik odebrałam tego samego dnia-ujemny. Super....tylko mi wcale nie przeszło. Jest chyba gorzej. Ciągle czekam na list polecony, że jednak źle odczytali wynik i jestempozytywna. Mnoze teorie spiskowe, popsuta aparatura, błąd laboranta....cokolwiek co mogli się teoretycznie zdazyc. Jestem klebkiem nerwów. Pomagają mi tylko leki uspokajające, które mnie otumaniaja i pozwalają zgadnąć....ewentualnie alkohol, który wyłącza mi pesymistyczne myślenie. Tylko czy tak sięda na dłuższą metę? Dla bliskich stałam się niemila, nerwowa....Właściwie to wszystko no jedno; odpuszczam sobie moje obowiązki...na książce nie moge skupić się dłużej niż 10 minut. Jest fatalnie. Proszę Was o pomoc bo nie wiem co dalej.