Witam wszystkich. :)
Dzisiaj wzięłam pierwszą tabletkę wenflafaksyny w postaci Prefaxine. Zaczynam od 37.5mg. Na depresję leczę się od lat - z licznymi jednak załamaniami i przerwami. Wpierw brałam Seronil, później Setaloft. Na fobię społeczną i dręczące mnie niepokoje dostałam Hydroksyzyną oraz doraźnie chlorpothixen. Za równo Seronil, jak i Setaloft początkowo zdawały się działać, lecz nie jestem pewna, czy było to faktyczne działanie leku, czy zwykłe placebo. Od kilku miesięcy jednak moje samopoczucie znacząco podupadło - nie będę się wdawać w szczegóły, ale doszło do tego, że straciłam pracę, przestałam się kontaktować z ludźmi, zaczęłam nadużywać alkohol, a z domu wychodziłam już tylko do sklepu. Uznałam wtedy, że przy okazji umówionej wizyty pora poprosić lekarza o zmianę leku i tak skończyłam z receptą na Prefaxine.
Receptę wykupiłam w poniedziałek, ale do dzisiaj się biłam z myślą, że powinnam wziąć w końcu te tabletkę - Z tego, co czytałam tutaj na forum, jak i w innych miejscach odczytałam prosty przekaz - Jest duża szansa, że ten lek mi pomoże, ale pierwsze dni będą koszmarem.
Póki co dochodzę do wniosku, że moje obawy były niepotrzebne - Co prawda minęło dopiero 7 godzin od pierwszej tabletki i to również pierwszy dzień, ale staram się być dobrej myśli.