Skocz do zawartości
Nerwica.com

ZlotyChlopak

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

Treść opublikowana przez ZlotyChlopak

  1. @Dryagan @acherontia styx dziękuję za wyjaśnienia i wybaczcie, że tak zniknąłem bez dalszej dyskusji choć zakładam, że to tutaj nie jest rzadkie zjawisko. Prawie miesiąc spędziłem leżąc, a może już dwa. Czytałem cały czas fora i dokumenty medyczne próbując się diagnozować. W zasadzie mam wszystkie objawy tzw. schizofrenii prostej czyli takiej bez objawów wytwórczych, albo OCD - zapadam się w myślach uciekając przed życiem. To jest jakiś dramat, bo mam bardzo trudne i pilne tematy do załatwienia. Już dawno nie pamiętam, żebym tak się bał podejmować jakichkolwiek decyzji. Nie wiem jakim cudem są wokół mnie jeszcze ludzie, którzy chcą mieć ze mną kontakt, który w większości i tak odrzucam. Jestem trochę dźwignięty z gleby. Karbamazepinę zacząłem oczywiście brać w kratkę, bo i tak odczuwam sporo skutków ubocznych wenlaflaksyny. Naczytałem się dużo o amisulprydzie dobrego i może zaproponuję, choć do mojej mieszanki to pewnie może być maniotwórczy. Zabawne, że w każdym wątku o dowolnym leku jest wpis @zaburzony, że właśnie wchodzi lub odstawia dany lek
  2. Tylko już ciekawszym zjawiskiem jest mania/hipomania PO odstawieniu leków, a nie po wejściu na nie. Bo przecież lek przeciwdepresyjny (chyba) powoduje, że np. serotonina metabolizuje się wolniej. Więc nagle po jego odstawieniu metabolizuje się szybciej. Brałem wenlaflaksynę. Ogólnie na zestawie wenlaflaksyna + bupropion funkcjonowałem chyba najlepiej i odbywało się to bez jakichkolwiek stabilizatorów. O tych odczuciach z ciała mówię z perspektywy rozwoju duchowego raczej, traumy itp. i mojego subiektywnego spojrzenia na ten temat. Jeśli chodzi o stabilizatory to boję się że gdybym nagle takowy odstawił to mógłbym mieć padaczkę. To faktycznie inna jednostka chorobowa, ale gratuluję że udało ci się złapać manię w zarodku. To z pewnością nie jest łatwe. Ja w zasadzie cały czas w depresji. Szkoda, że tyle lat to wszystko zajmuje - nie tylko depresja, ale nawet ta "akceptacja". Ostatnio czytałem jakieś badania - zwykle dużo się ich czyta w depresji - że Chad w sporej mierze dotyczy osób, które zostały szybko rozdzielone z rodzicami lub były dotknięte przemocą seksualną. Moja psychiatra wspominała, że po olanzapinie się tyje mocno, z litem nie wierzy mi że będę robił badania (słusznie) więc zapisała mi karbamazepinę.
  3. Cześć, Miło Cię "poznać" w takim razie Które z leków w końcu Cię ustabizowały lub jaka zmaina w Twoim podejściu do choroby - czy można powiedzieć, że przez te wcześniejsze kilkanaście lat jednak nie dowierzałeś diagnozie? Ja mam coś takiego, że nigdy nie ufam lekom i diagnozie i ciągle czuję potrzebę, żeby coś zmienić lub odstawić - bardziej odstawić. Podobno mam też ADHD. Faktycznie tak jak napisała @acherontia styx nie dodałem, że miałem polekową manię/hipomanię, a potem srogi zjazd - bardzo ciężką depresję. I teraz pytanie brzmi (retoryczne) czy gdybym nigdy nie wziął leków i nigdy nie miał manii, to oznacza, że nie jestem Chad'owcem? A mam zacząć brać leki, po których potencjalnie mogę mieć padaczkę itp. Ciężko mi zrozumieć po czym Chad tak właściwie się diagnozuje. Poszedłem do psychiatry, która pracowała na oddziale Chad i mówi "z jednej strony wystarczy jeden epizod, żeby Pana zakwalifikować jako Chad'owca, z drugiej strony faktycznie są takie przypadki po wenlaflaksynie nawet w depresji jednobiegunowej". I ja nie wiem czy sobie znowu robię kuku tymi kombinacjami i zastanawianiem się - czy broni się w tej sytuacji zdrowa część mnie czy niezdrowa. Ja uważam, że bardzo duża ilość traum przełożyła się na odczucia z ciała, one zaś na głowę. I jako, że nie ma jakiegoś protokołu na przepracowanie tego to daje się normiotyki na zmniejszenie odczuwania z ciała. Ja pewnie zostanę przy poczuciu, że Chad de facto nie istnieje, ale moje życie od tak wielu lat ulega degradacji, że walka z tym że mam Chad nie ma sensu.
  4. Czy mi się tylko wydaje czy osoby z Chad mają większe tendencje (poza tymi, którzy stosują leki "rekreacyjnie") do ciągłego podważania zdania lekarza, diagnoz i zmieniają sobie leki/dawki? W związku z diagnozą Chad byłem u 5 psychiatrów i jest 5 różnych propozycji. Psychiatra u której jestem najdłużej twierdzi że mam Chad przy czym jedynie polekowy. Czyli dwa razy w życiu po nagłym odstawieniu Wenlaflaksyny i drugi raz po dużych dawkach modafinilu - to na przestrzeni 10 lat Czy Chad to nie jest po prostu informacja z ciała, że ono cierpi, a lekarze próbują to zabić/uciszyć lekiem na jakieś neuroprzekaźniki? Bardzo brakuje mi tu osób, które po prostu w chodzą tu jak czują się dobrze @acherontia styx z tego co pamiętam jesteś z okolic Poznania. Masz możliwość / otwartość, żeby porozmawiać lub spotkać się? Mogę podesłać swoje dane wcześniej na pw.
  5. Biorę ten lek już jakiś rok (a próbowałem praktycznie wszystkich). Mimo, że z różnych względów muszę rozważyć zmianę to i tak polecam.
  6. ZlotyChlopak

    Seksoholizm

    Nie jesteś w stanie sobie sam z tym poradzić. Choruję na to od 25 lat. Polecam ośrodek Radzimowice i grupy wsparcia SA. Przeszedłem to. Przestań siedzieć na forach i podejmij REALNE działania. Jesteś bezsilny wobec żądzy i tego uzależnienia. To najsilniejsze ze wszystkich uzależnień. Jeśli się za to nie weźmiesz to są tylko 3 opcje wyjścia: Więzienie, Szpital, Śmierć. Nie ma innych możliwości. Powodzenia
  7. Cześć, Ciekawi mnie ilu z Was łączy depresję z uzależnieniem oraz jak widzicie źródło Waszej depresji. Jeśli Waszego źródła nie ma w ankiecie, napiszcie je w odpowiedziach Zdrowia! M.
  8. Cześć, Moja psychiatra zawsze powtarzała, że mam nie wchodzić na fora i nie czytać o depresji, bo piszą to tylko ludzie chorzy. Dlatego, jako "zdrowy" - postanowiłem tu wrócić i napisać kilka słów ku pokrzepieniu. Z depresją walczę co najmniej 9 lat. Brałem już wszystkie leki, niestety sam rzucałem je kilkukrotnie co kończyło się masakrą. Byłem na dnie, szurałem ryjem o podłogę, nie mogłem wstać, ruszyć się, umyć itp. Biorę od 3 miesięcy Dulsevię w dość końskiej dawce, bo 120 mg oraz lamotryginę na dwubiegunowe wahania nastroju. Ogólnie czuję się bardzo dobrze. Nie miałem w zasadzie od samego początku żadnych działań ubocznych. Teraz bardzo kiepsko sypiam, stąd pewnie będę musiał zmniejszyć dawkę. Zacząłem też ćwiczyć, ale to można robić dopiero jak będzie lepiej. Wszyscy którzy piszą o bieganiu maratonów w depresji, chyba prawdziwej depresji nie widzieli. Pomoc innym ludziom - nawet posiedzenie z kimś niepełnosprawnym lub z hospicjum pomaga. W depresji czujemy się bezwartościowi, jak gówno, zastanawiamy się po co my w ogóle oddychamy, jaki jest sens tego życia, uważamy że lepiej żeby nas nie było. To mówi depresja. Będąc w tak fatalnym stanie - zamiast leżeć na kanapie, można wyjść do osoby niepełnosprawnej i posłuchać jej. Przypominam, że nieodłączną kwestią związaną z depresją jest kiepskie jedzenie i/lub UZALEŻNIENIE - nawet od masturbacji czy pornografii (dotyczy mnie). Jeśli palicie codziennie maryśkę i narzekacie, że antydepresanty gówno dają, to musicie zweryfikować swoje podejście. Jeśli nie macie zamiaru nic zrobić z uzależnieniem, to może być ciężko wyjść z depresji. Wiem, że depresja napędza niejednokrotnie uzależnienie i na odwrót. Polecam ośrodek Radzimowice, jeśli ktoś z Was jest gotów podjąć walkę. Życzę Wam siły przed nadchodzącą jesienią. Nie rezygnujcie z siebie! M.
×