Skocz do zawartości
Nerwica.com

MartaF

Użytkownik
  • Postów

    76
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez MartaF

  1. Pięknie Kapralis... ja też zamierzam walczyć... Powodzenia :)
  2. A mój ślub tuż tuż... Muszę pogodzić się z tą blokadą i uwierzyć, że te lęki doprowadziły mnie do takiego stanu... Może i nie kocham (co podpowiada mi moja głowa), ale walczę, bo nie wyobrażam sobie życia bez Niego. Nie chcę odchodzić, chcę tylko tego mężczynę a nie żadnego innego - pewnie dlatego tak cierpię i rozpaczam. Nic nie czuję prócz blokady? Trudno... muszę się z tym pogodzić... Wolę życie w cierpieniu, niż bez Narzeczonego.. Ciągle zadaję sobie to pytanie, natrętnie i non stop, dlaczego się zablokowałam jednego dnia, dlaczego chcę czuć uczucie a nie mogę??? Nieważne.. tylko z Nim wyobrażam sobie życie !! I tylko tego chcę !! Olać chorobę...
  3. Zaczęło się wszystko w czerwcu ubiegłego roku, dwa razy blokada minęła w lipcu i sierpniu... Od tego czasu totalny dół. Chodzę do psychoterapeuty, ale ona mówi, że źle robię wychodząc za mąż. Nie rozumie, że czekanie niczego nie zmienia, a ja i tak nie chcę od Niego odchodzić. Tak więc po raz pierwszy nie poszłam już dzisiaj do niej. Znajomy ksiądź psycholog powiedział mi kiedys, że zablokowałam w sobie uczucie i ta blokada nie zniknie.. albo w jedną stronę albo w drugą powinnam iść.. Też mi się wydaje, że moje uczucia są uśpione
  4. Nie biorę już żadnych leków, na własną rękę odstawiłam asentrę, bowiem przez ponad rok wypróbowałam już wiele leków - żadnego efektu, blokada jak jest tak jest. Zaczynam mysleć, że żadne leki mi już nie pomogą, bo być może naprawdę Go nie kocham...
  5. Ninfa, odpowiadajac na Twoje pytania powiem, że nie mieszkam ze swoim Narzeczonym, nie cieszy mnie wspólne spędzanie czasu bo tak cierpię.. Ciągle myślę będąc z Nim, że mam blokadę.. Jednocześnie jestem w rozpaczy bo chcę z Nim być, chcę żeby się wszystko zmieniło.. Będąc w tym stanie zdecydowałam się na ślub bo do czegoś musiał ten związek zmierzać, zostało mi 44 dni do ślubu a nic się nie zmienia (
  6. Ninfa, czytam Twój post i płaczę... Ja Go nie kocham i dlatego płaczę.. Ta blokada jest i nie znika od ponad roku, każdego dnia mam nieustanną myśl, że Go nie kocham - chcę to zmienić a nie potrafię. Powinnam odejść, ale nie chcę.. Chcę Go kochać... Boże dlaczego nie można?? Wiem, że nie da sie kogoś pokochać na siłę, ale ja nie chcę odchodzić od Niego... Chcę umrzeć...
  7. Cardaxx, powiało optymizmem. Dziękuję za radę, jednak nie skorzystam. Nie powiem swojemu Narzeczonemu, że Go nie kocham, bo kocham, ale walczę z chorobą natrętnych myśli. Dla bycia w temacie polecam przeczytanie naszych postów. Pozdrawiam.
  8. Mam nadzieję, że mimo wszystko dalej będziemy się wzajemnie wspierać. Powiedzcie mi czy można kogoś nie kochać a chcieć z Nim być? Ja nie chcę innego mężczyzny niż mój N. mimo, że Go nie kocham... Ratujcie ((
  9. Jak Ty to Agusiu wszystko trafnie diagnozujesz i określasz. Trzymaj się mimo wszystko!!
  10. A u mnie ciągle to samo... Blokada jak była tak jest - psychiczne zamknięcie się na drugą osobę, i brak uczuć. I tak od 14-stu miesięcy... Większość z Was ma lepsze i gorsze momenty - u mnie ten lęk, ścisk, panika trwa nieprzerwanie, wystarczy, że tylko pomyślę o mmoim Nrzeczonym, nie mówiąc już o spotkaniu z Nim. Mimo to postanowiłam ruszyć swoją sprawę w któraś strone. Albo odchodzę od mojego N. albo wychodzę za mąż. Rozstawać sie nie chcę, bo nie widzę swojego życia z innym mężczyzną - muszę więc wyjść za mąż. Modlić się i ufać, że to wszystko kiedyś puści. A jeśli nie to zmarnuję sobie i Jemu (
  11. Dziękuję Agusiu, i Wam wszystkim też za trzymanie kciuków. Mój Narzeczony mimo nacisków swojej rodziny powiedział, że nie jest w stanie mnie zostawić. I o ile miał moment, że myślał, że to nie ma sensu, tak nie wyobraża sobie odejść... Nie chce.. Wczoraj miał urodziny, życzyłam mu spełnienia marzeń, a On powiedział: Marzenie mam tylko jedno, Ty i ja, i to żeby nam się ułożyło.. O niczym innym więcej nie marzę... Dzisiaj znowu psychoterapia. Pani doktor powiedziała, że zablokowałam w sobie uczucia, że w podświadomości powiedziałam sobie, że skoro siostra przyniosła mi list od jakiejś osoby mającej podobno dar proroctwa, w którym napisane było, że Bóg nie chce żebyśmy byli razem, to ja się tak wystraszyłam, że podświadomie Go odrzuciłam. I to cholerstwo dalej siedzi... A ja przecież tak bardzo chcę czuć, że ja Go chcę... I te natrętne myśli, że nic nie czuje, nie kocham etc.. Do wykończenia... Tak się zastanawiam czy ja tutaj do Was pasuje ze swoim problemem
  12. Wy to jestescie szczesciary... czujecie bliskosc drugiej osoby, lubicie sie przytulac, tylko walczycie z myslami... A ja czuje kompletny brak uczuc, emocji na widok mojego Narzeczonego, malo tego, kazda mysl o Nim, spotkanie z Nim, powoduje scisk w zoladku i budowanie blokady... Teraz sobie mysle, ze nie kocham Go, ze nic nie czuje, ale chce z Nim byc bo jest taki fajny, i drugiego takiego nie spotkam.. Jaki to ma sens? Walcze juz w tym rok, ale czy nie jest to walka z wiatrakami? Moze ja Go nie kocham a na sile probuje z Nim byc bo jest fajny.. Mozna tak??
  13. Kochani... Dzisiaj mam myśli, że ja Go wcale nie chcę... Wykończę się (((((
  14. Witajcie Kochani, jestem z powrotem, te dwa dni szkolenia w Warszawie nastawily mnie niezwykle pozytywnie.. Spotkalam tylu fajnych ludzi, smialam sie i wyglupialam... A moj Narzeczony napisal mi, ze juz nam sie nie uda. Odezwal sie raz podczas tych dwoch dni i dodal jeszcze, ze wiele razy go odrzucalam i wtedy sie wszystko rozstrzygnelo... A ja dzisiaj prowadzac samochod doznalam olsnienia... Wiem skad ta blokada.. Wmowilam sobie, ze Go nie chce.. Bo szybko sie dzialo, wszysyc mi odradzali wyjazd nad morze i porzucenie wszystkiego i ten nieszczesny list, w ktorym pisalo, ze Pan Bog przeznaczyl mi kogos innego niz moj Narzeczony... Myslalam, ze z wrazenia wjade w drzewo. Przeciez wiem, czego chce, chce Jego i tylko te mysli, ze nie chce... Ta mysl o wmowieniu wprowadzila mnie w cudowny nastroj. Przeciez nikt nie meczy sie, placze caly rok, walczy jesli naprawde kogos nie chce.. A ja przeciez wiem, ze tylko On. Jutro pogadam o tym z moja psychoterapeutka, bo mam wizyte, dlaczego sobie wmowilam.. Czy wolalam sie wycofac, bo wszyscy mi tak radzili, ze za szybko chcemy wziac slub.. wiec sobie podswiadomie wmowilam sobie, ze mnie nie wolno kochac.. Tak !! To jest to.. A niech ona rozwiaze ze mna ten problem... Wlasnie napisal moj Narzeczony esemesa czy bezpiecznie dojechalam juz do domu.. Chyba jednak szuka kontaktu...
  15. Wyrzuce z siebie jeszcze jedna rzecz... Wczesniej, przed poznaniem mojego Narzeczonego, bylam w dluzszym zwiazku. Mocno zaangazowana i szczesliwa. Pewnego dnia, zupelnie niespodziewanie, moj owczesny chlopak odszedl. Po wspolnie spedzonych u moich rodzicow Swiat, w milej atmosferze, pocalowal mnie na dowidzenia w czolo i powiedzial: zyj sobie swoim zyciem i wyszedl. Od tego czasu z nim nie rozmawialam, nie spotkalam... Nie wytlumaczyl mi dlaczego odszedl, a mnie wydawalo sie ze wszystko w naszym zwiazku gra i nie zapowiadalo tragedii... Probowalam sie z nim kontaktowac by uslyszec slowo wyjasnienia, ale nigdy wiecej nie chcial zamienic ze mna ani slowa. Do dzisiaj nie wiem dlaczego zostawil mnie z dnia na dzien. Zamknelam w sobie ta tragedie, byleby nie czuc... Plakalam przez dwa tygodnie, potem powiedzialam sobie nigdy wiecej... Kto wie, ze nie wmowilam sobie, ze kolejny zwiazek nie moze sie udac, ze juz nigdy nie moge byc szczesliwa. Moze stad ta blokada.. Pamietam tylko tyle, ze na poczatku znajomosci z moim Narzeczonym ciagle pytalam Go czy mnie przypadkiem nie zostawi... Ach, musialam sie wygadac...
  16. Dziekuje Wam dziewczyny... jestescie kochane... Cicha, nie mozemy dac sobie czasu, juz Go nie dostalam, moj Narzeczony zwatpil, wypalilo sie w Nim uczucie... Agus, nawet nie moge zdecydowac sie na slub, bo On juz Go nie chce.. Juz nie jestem partnerka, z ktora chcialby spedzic cale zycie. I tak jestem mu wdzieczna, ze wytrzymal ze mna w tym koszmarze rok - wy macie jakies chwile lepsze, ja przez caly czas bylam zalekniona, na kazda mysl o Nim, spotkanie odczuwalam panike i zero przyjemnosci. On w tym trwal... Piko, nie bedzie juz drugiej szansy. To bardzo madry, wierzacy i kochany chlopak. Majac 30 lat marzy o rodzinie... A nie o kobiecie, ktora ma wszystkie zablokowane uczucia wzgledem Niego.. Nie wiem skad wziela sie ta blokada, czego tak bardzo sie przestraszylam w milosci, dlaczego zatrzymalam swoje uczucia na uwiezi. Tak bardzo chcialam, tak walczylam, robilam wszystko by uczucia uwolnic. Ciagle ta blokada i mysli, ze nic nie czuje, ze znowu blokada i tak w kolko... Nie wiem jak bedzie wygladalo moje zycie, nie wyobrazam sobie ani sekundy bez Niego... W calym swoim dwudziestoosmioletnim zyciu nie wiedzialam, ze mozna cierpiec tak jak teraz.. I nawet wizyta w hospicjum ( w ktorym zostalam wolontariuszem) nie pomogla.. Moze i bluznie, ale zamiast skupic sie na cierpieniu innych mowilam Bogu, z chetnie bym sie zaminila.. Byle nie czuc, nie oddychac bez Niego...
  17. Nie wyobrażałam sobie, że można tak cierpieć... Że można być w takiej rozpaczy, kiedy wydaje sie, że z bólu nie przeżyje się kolejnej minuty... Przy tym cierpienie związane z nerwicą natręct było lekkie.......
  18. Był dla mnie wszystkim.. i nie wyobrażam sobie bym mogła kiedykolwiek z kimś innym się związać. Nie mówię tego pod wpływme chwili, ale z pełnym przekonaniem, bo już nigdy żaden facet nie będzie Nim... To była moja jedyna i najwieksza miłość, taka jaką spotyka się w życiu tylko raz... Niestety nie chce już czekać, a ja z dnia na dzień nie stanę się szczęśliwą dziwczyną, pewną w 100%. Mam w swoim sercu i głowie jedną myśl, że jest blokada... i nie chce to ustąpić... Gdyby choć na chwilę udało się o tej myśli zapomnieć...
  19. Próbowałam podnieść górę, wierzyć i ufać, ale widać Bóg miał inny plan. Wczoraj mój Narzeczony powiedział, że stracił siły, że umarło w Nim uczucie.. I widocznie nie dane nam jest być razem. Powiedział, że skoro trwa blokada, to jest to wyrażny znak, że Bóg nie przeznaczył nas sobie. W miłości i planach ślubnych nie może być miejsca na wątpliwości.. Moja gwiazda zgasła, ktoś dał mi najpiękniejszą obietnicę życia u boku wymarzonego Mężczyzny i to zabrał. Dał spełnienie marzeń i wielką szansę na szczęście, by powiedzieć, że to jednak nie dla mnie... Pozostaje mi wrócić tam, skąd przyjechałam, spróbować ułożyć sobie życie na nową i żyć wspomnieniem tego, co mogłobyć dla mnie bajką. Czułam się jakbym dostała Gwiazdkę z nieba, a teraz jedna wielka pustka i brak pomysłu na dalsze życie... Dziękuję Wam wszystkim za wsparcie i ciepłe słowa w najtrudniejszych chwilach. Wierzę, że będzie Wam dane wreszcie szczęście, o którym tak wszyscy marzycie. Trzymam za Was wszystkich mocno kciuki, choć dla mnie samej skończyło się już wszystko. Nie ma już sensu, nie ma już nic...
  20. Piko, ja regularnie kupuje kosmetyki MAC, mimo tego, ze pracuje jako informatyk, to jestem tez wizazysta. Kupuje je w Warszawie w Zlotych Tarasach. Z uwagi na moja prace przynajmniej raz w miesiacu bywam w Warszawie. Teraz wybieram sie znowu w czwartek, jesli cos potrzebujesz to moge Ci kupic. Odbierzesz sobie w Sopocie wszak jestesmy sasiadkami.
  21. Dziekuje Vesna. No właśnie pod wpływem swoich najbliższych mój M. też dzisiaj zwątpił. Powiedział, że skoro mam myśli, że nie kocham, czuje dyskomfort gdy się do Niego przytulam (a ten dyskomfort to te myśli, które mnie paraliżują przy Nim), to być może naprawdę nie chcę z Nim być. Że już dwa razy przekładałm datę ślubu, i może powinnam z kimś innym być szczęśliwa. Powiedział, że chyba potrzebuje separacji, i powinnam się zdecydować w kwestii ślubu i dać mu znać ((. Znalazłam się w sytuacji bez wyjścia. Nie chcę innego faceta, nie wyobrażam sobie życia z kims innym, jak się rozstaniemy to się załamię.. A lęki dalej mnie nie odstępują. Jest moim wymarzonym mężczyzną, i jeśli życie mi Go odbierze, to już na zawsze będę się czuła, że ktoś mi odebrał marzenia. Dał najpiękniejszy prezent i mi go zabrał ((.
  22. Właśnie się dowiedziałam, że rodzina mojego M. uważa, że On marnuje sobie tylko życie z taką dziewczyną jak ja I że powinien się dobrze zastanowić co robi... chlip chlip ;((( Boże jak mi jest ciężko...
  23. Agus, mysle, ze powodow jest wiele. Zawsze bylam osoba, ktora raczej sie asekurowala, i wolala sie wycofac, niz kierowac sie wlasnymi myslami i uczuciami. W momencie pojawienia sie mojej milosci, stanelo na drodze na wiele spraw. Sprzeciw przyjaciol, ktorzy stwierdzili, ze wybieram kogos, kogo nie znam, ze zamierzac rzucic wszystko, ze szybko decyduje sie na slub. Doszla depresja mojej mamy, ktorej nie chcialam zostawiac, reakcje moich siostr, ze nie wybiera sie kogos z tak daleka, one nigdyby etc.., ze mam wszystko i wszystkich w nosie w imie swojej milosci. Dodatkowo list od osoby duchownej, takie z darem proroctwa, ze ten mezczyzna nie jest dla mnie, i ze Bog nie jego mi przeznalczyl.. To wszystko bardzo brutalnie zderzylo sie z moim zakochaniem. A ze zawsze bardziej liczylam sie z opinia innych, inni za mnie decydowali a nie ja sama, inni byli wazniejsi od moich uczuc, to moze podswiadomie zablokowalam w sobie uczucie do Niego. Moze stwierdzilam, ze nie wolno mi kochac... wolalam sie wystraszyc i podswiadomie wycofac. Nigdy nie wiedzialam kim jestem, czego chce, przeszlam wiele trudnych w zyciu chwil, czego efektem byla ucieczka w zaburzenia odchudzania (odchudzilam sie o 30 kg) i przez kilka lat obsesyjne myslenie tylko o tym co zjadlam i czy przytylam chociaz 10 dkg. Tym samym oslabilam swoja psychike i przyzwolilam sobie na natrectwa myslowe i obsesje. A moze po prostu czulam, ze wszystko za szybko sie dzialo (szybkie oswiadczyny), pedzilam do przodu na zakochaniu, nie analizujac sie i zastanawiajac czy nadazam, czy takie sa moje prawdziwe checi i temo - i pewnego dnia sie zapadlam. A moze nie dalam sobie czasu na analize swoich uczuc - moze zauroczenie bylo, pociag do nowych rzeczy, ale braklo w tym prawdziwych uczuc? Tylko z drugiej strony dlaczego tak bardzo Go chce? Dlaczego tak walcze z tymi cierpieniami? Gdybym nie chciala juz dawno rzucilabym w tym w cholere... A moze jest tak jak mowisz, ze podswiadomie jestem na niego zla, ze to ja musialam poniesc tyle wyrzeczen? Kto to juz wie... On chce podejmowac decyzje, naciska na slub...
  24. To ja Ci powiem, że u mnie zaczęło się 7 maja ubiegłego roku... Zobacz jak długo się męczę... Cierpię katusze, a mimo to rzuciłam pół roku temu swoją pracę, mieszkanie, przyjaciół, rodzinę i przeniosłam się na drugo koniec Polski do mojego M. Nic się nie zmianiało, a ja gdy tylko pomyślałam, że mogę go stracić - to nie chciałam. Wolałam się przenieść... I jaki to wszystko ma sens?? A zaczęło się po pół roku znajomości. Więc ja to mam podtsawy myśleć, że zauroczenie nie przerodziło się w miłość po tak krótkim czasie. Ale nic, będę walczyć - musi się udać !!
×