Skocz do zawartości
Nerwica.com

marwit

Użytkownik
  • Postów

    33
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez marwit

  1. SSRI/SNRI nie niszczą receptorów, tylko po 3-4 tygodniach od przewlekłej inhibicji SERT (przez SSRI/SNRI) serotoninowe receptory presynaptyczne 5-HT1a ulegają downregulacji (zmniejszenie ich gęstości) . Po odstawieniu leków, po ok. 2-3 tygodniach ulegają one upregulacji. Downregulacja to normalny proces adaptacyjny, wynikający ze zwiększonego stężenia serotoniny w przestrzeni synaptycznej po podaniu SSRI/SNRI. Dzięki za szczegółowe wyjaśnienie. "Niszczy" to był taki może niefortunny zwrot. Jeśli faktycznie to jest tak, że po 2-3 tygodniach wraca do normy to OK. Czytałem raczej o kilku miesiącach.
  2. Spoko spoko, widzę, że się uniosłeś, heh Możliwe, że możesz brać takie dawki i większe i nie popaść w uzależnienie, ja mówiłem za siebie, że efekt to Alprazolamie mi przypominał uzależnienie, że cię ciągnie do następnej. Ale rozumiem, że każdy lek na każdego trochę inaczej działa, poza tym buduje się tolerancja. Po pierwszym Lorafenie odbijałem się od ścian jak pijany, teraz biorę z rana i jest luzik. A z tym Xanaxem (Alpra) to w zagranicznych artykułach piszą, że ma największy potencjał uzależniający, a Diazepam jest stosowany do schodzenia z benzo, bo jest tak lajtowy. Tak więc sobie sam tego nie zmyśliłem. P.S. Tak, wierzę Ci, że nie jesteś uzależniony, nie traktuj tego tak dosłownie i osobiście, luz.
  3. Tak, moja pikawka swoje przeszła przez nerwicę i stres. Ale to nie jest bezdech, tylko jakby oddychanie jest tak samo ciężkie jak wszystko inne, mięśnie wiotczeją i najwyraźniej wszystkie i też te odpowiedzialne za oddychanie, więc czuję oddychanie bardzo słabo, i na początku spanikowałem i ten lek na długo odstawiłem. Zobaczę jak z tą Mirtą, na razie biorę, jednak coś tam podobno daje, podobno jest to dobry antydepresant i jego działanie nie opiera się na niszczeniu receptorów jak SSRI, co już jest plusem
  4. No to masakra. Ja mam takie uczucie osłabienia, że nie czuję jak oddycham i to też do przyjemności nie należy, chyba coraz słabiej to czuje, ale mimo wszystko. Pierwszy dzień na Mircie to pojechałem na ostry dyżur ze strachu, że przestanę oddychać, no ale usiadłem przed szpitalem i tak siedziałem i mi przeszło, a później dostałem euforii i myślałem, ze że już jestem zdrowy, jeszcze wpadłem do sklepu, kupiłem całą reklamówkę słodyczy i wszystko zeżarłem na raz. Niestety następne dawki działały podobnie jak ta pierwsza, ale już bez euforii Coraz słabsze te efekty uboczne, ale nie wiem, nie chce mi się spać do południa po leku, który wziąłem o 22 poprzedniego dnia.
  5. Ciekawie rozumiesz pojęcie "uzależnienie". Ale na szczęście to tylko dla Ciebie. Prawda jest inna, zupełnie. I nie tak prosto ją ocenić. "Biorę 2 x 1,5mg alpry na dzień, a więc jestem uzależniony" (zażywam doraźnie w okresie lęku, max 2 x w tygodniu) "Biorę 1 x 0,5mg alpry na dzien, a więc nie jestem uzależniony" (zażywam od pół roku codziennie) Haha dobre dobre. Oj dobra, to był taki skrót myślowy, albo raczej ocenianie po sobie. Rozumiem co masz na myśli, mi chodziło o branie codziennie. Widzę jak to cholerstwo działa - weźmiesz jedną, a za parę godzin już kusi, żeby wziąć następną, dlatego uważam to trochę za uzależnienie. Lorafen tak mocno nie działa, tym bardziej Diazepam. Może to tylko i wyłącznie kwestia tego, że Alpra jest silniejsza, ale myślę, że ma też to związek z bardzo szybkim i wyraźnym efektem, zachodzącym na "haj". Dla mnie jest to niebezpieczna benzodiazepina.
  6. Mi się wydaje, że każdy zareaguje trochę inaczej. Dla mnie Alpra jest mocna zajebiście, ale też przez to usypia szybko. Relanium działa subtelnie, powoli, ale powiedziałbym, że mnie aktywizuje, nie odbiera energii. Jak dla mnie Alpra max 1 x 1mg na dzień i to pod wieczór, więcej to już uzależnienie. Diazepam 3x 5 mg to wciąż chillout i luz. W ogóle tylko Diazepam widzę jako lek do dłuższego, przewlekłego stosowania, reszta to "quick fix", fajnie kusi, ale lepiej uważać
  7. A dlaczego odstawiłaś? Długo brałaś? Ja właśnie rozważam za i przeciw. Mam kilka antydepresantów w zanadrzu. Podobno Mirtazapina jest jednym z najskuteczniejszych leków, ale te skutki uboczne: 1. Senność, i to nie byle jaka. Jak wezmę po 22 to jestem śpiący jeszcze przedpołudnie następnego dnia. A tu przydałoby się pracować. 2. Słabość - czasami nie mam siły ręką ruszyć ani się zwlec z łóżka 3. Płytki oddech - przynajmniej takie wrażenie, czuję jakbym niekontrolował oddechu i zaraz miał się udusić 4. Doszło niedawno - jak zasypiam to zanim zasnę, zaczynam już mieć sny, ale jeszcze jestem przytomny, jakby wchodzę w sen jeszcze będąc świadomym, co wygląda jak halucynacje, ale to jest sen, tylko, że jeszcze nie zasnąłem. Dziwne to w cholerę. -- 20 mar 2017, 10:34 -- Bym wziął, ale sam nie wiem czy nie będę odstawiał, bo mnie ten lek zajebiście męczy.
×