Cześć. Jestem tu nowy.
Chcę Wam opowiedzieć o moich problemach ze zdrowiem, być może ktoś miał podobne i udało mu się z tego wyjść.
Mam 34 lata, jestem chory od 3 lat na nerwice lękową.
Miałem wtedy ciężki okres w życiu, dużo stresu, głównie wynikającego z zerwania wieloletniego związku z dziewczyną. Miałem przez to ogromne poczucie winy, wszyscy byli przeciwko mnie, żyłem w ciągłym lęku. Pewnego dnia w tamtym okresie przestraszyłem się obrzęku skóry, że to rak albo jakaś inna choroba, skonsultowałem to z lekarzem i mnie uspokoił że to nic groźnego.
Lecz od tego momentu moje życie się zmieniło. W ciągu jednego dnia straciłem popęd seksualny (wysoki do tamtego okresu), za chwile doszły problemy ze snem. Po pół roku dostałem silnego ataku lęku w czasie rozmowy z ludźmi (piłem dużo alkoholu w tamtym czasie, wiec podejrzewam że przez to pogłębiłem chorobę) wszystkie te dolegliwości towarzyszą mi do dzisiaj. Dopiero po tym odwiedziłem psychiatrę, najpierw brałem 9mcy sertralinum, potem 9mcy venlafaxinum, potem 3mce paroksetyne , nic to nie dało. Zecydowałem się odstwawić leki , od pół roku nic nie biore (czasem trittico na spanie) ale ciągle mam te same objawy. Chodzę na psychoterapie, która pomaga mi ale tylko chwilowo, bezpośrednio po spotkaniu lęki społeczne słabną.
Nie pomaga mi to że jestem samotny, nie potrafię stworzyć relacji z żadną kobietą bo wiem że moje problemy wyjdą za jakiś czas i przeżyje tylko upokorzenie (raz się tak zdarzyło). Terapia lekami obniżyła libido tak że nawet sildenafil nie działa.
Tracę wiarę że mogę z tego wyjść, nie mam żadnego pomysłu jak poradzić sobie z tą chorobą