
Agusko41
Użytkownik-
Postów
48 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Agusko41
-
Mezus- ja czekam na moment kiedy fajki przestaną mną rządzić. Ja co prawda palę niecałą paczkę dziennie, ale coraz bardziej mnie ten nałóg wkurza. W mojej głowie coraz częściej pojawia się myśl-rzuć to w cholerę.
-
Tukaszwili--ale Ci fajnie, też tak chcę! Ojjj, ale bym była przebadana . A tak to wszędzie skierowanie, rejestracja, czekanie. W czepku urodzony jesteś :) Jak Twoje wyniki na boreliozę, bo chyba już powinieneś mieć?
-
Mezus, masz rację w tym co piszesz. Sama jestem tego przykładem. Zrobiłam TK brzucha, wszystko wyszło ok (a przecież według mnie, powinien wyjść guz na trzustce), no i co? Cieszyłam się wynikiem kilka godzin, a zaraz potem przyszły myśli: czy sprzęt był odpowiedni, a może lekarz coś przeoczył..hmm, może zmiana była na tyle mała że nie dała się zauważyć? I święty spokój szlag trafił. Nie powiem, jest ciut lepiej, ale całkowitej nirwany w tym temacie nie ma. Jeszcze wczorajsza diagnoza że mam/miałam (bo ponoć wycięcie tego raka kończy leczenie, potem tylko kontrole ) raka podstawnokomórkowego małżowiny usznej dobiło mnie . Nijak nie potrafię wyciągnąć z tego pozytywów, choć wiem że mogło być o wiele gorzej. I tym pesymistycznym akcentem kończę ten wywód
-
To szybko. No bo ja na razie szału nie widzę. W sumie to mogę powiedzieć że żadnej poprawy nie ma. Psycholożka ponoć bardzo dobra, sama już nie wiem. Tez się zastanawiam czy nie ma potrzeby wspomóc mnie farmakologicznie, ale ona nic nie mówi na ten temat. Hmm. Może jak jej dziś opowiem o piątkowej histerii to zmieni zdanie Tukaszwili..a po co rezonans? Pytam bo serio nie wiem. Miałam niedawno tez prześwietlenie tego odcinka, tez wyszły zmiany ale o rezonansie nie pomyślałam
-
Słuchajcie, mam takie pytanie. Po jakim czasie terapia u psychologa, zaczęła u Was przynosić jakieś efekty? Mniejszy lęk? Rzadsze myślenie o nowotworach?
-
Mezus, masz rację. W sumie nie spotkałam na forum nikogo kto by "chorował" np. na tyfus czy malarię..hmmm ciekawe dlaczego
-
Dziękuję za kciuki. Będzie dobrze, musi być dobrze. P.s. Wybieram się na wczasy nad wodę..ciekawe jak będę wyglądać w chustce na głowie , którą muszę moje ucho zasłonić
-
Tukaszwili. Tak bałam się raka trzustki a tu zobacz. Pojechałam dziś odebrać wyniki narośli na uchu, wyciętej przed miesiącem. Po żadne wyniki nie jechałam z takim spokojem a tu patrz- rak podstawnokomórkowy skóry. Złośliwy. Na szczęście prognozy są bardzo pomyślne. Praktycznie nie daje przerzutów, jeśli już to "tylko" odrasta. Żadnego leczenia poza wycięciem, które już za mną. Kontrola za 3 miesiące. No ale jednak rak. Tyle że wiesz co? Sama się dziwię swoją reakcją. Spokój, opanowanie-jak nie ja. Mam nadziej e że Twoja wkrętka na raka kości jest przejściowa, chociaż wiem doskonale że te nasze bóle potrafią nieźle namącić w głowie. Wiesz, że tak naprawdę jesteś zdrowy tak ja ja? Wiesz prawda?
-
Tukaszwili, Ty to umiesz rozśmieszyć . Kurde, czekam na te lepsze dni. Słońce świeci, kwiatki kwitną, pogoda piękna a ja markotna że aż mi samej wstyd za siebie. Muszę znaleźć sposób na zrobienie porządku w moim łbie. Wszystko się mi poprzestawiało. Mam zamiar jeszcze trochę pożyć, więc przydałoby się jakoś ogarnąć (jak to moja 14-latka mówi). Pozdrawiam i życzę miłego dnia- zdrowa kobieta
-
Weekend w miarę spokojny. Z pomocą tabletek ziołowych jakoś dałam radę. Były nawet żarty i uśmiechy :). Dzieciaki zadowolone, mąż tez uśmiechnięty widząc mnie w takim stanie. Wspaniały człowiek, bardzo mnie wspiera i nie traci cierpliwości( na razie). Tylko na ile mu jej jeszcze wystarczy ? Mam nadzieję że powoli sytuacja zacznie się normować i z biegiem czasu wrócę do dawnej formy.
-
Tukaszwili, dziękuję za otuchę. Łapię każde jedno, dobre słowo :) Tyle że wiesz, ja jestem na początku drogi do wyleczenia się z tego cholerstwa i ciężko w to wszystko uwierzyć. Mam wrażenie, ze im więcej o tym moim raczysku myślę, tym więcej odczuwam realnych bóli i dolegliwości. W nocy jest ok, ale w dzień ciągle coś kłuje, boli, ściska...no i tak się kółko zamyka. Tłumaczę sobie w tym moim chorym łbie, że przecież w takich chorobach ból się nasila, albo przynajmniej nie zanika w nocy i że coś bym przecież czuła. Ale to uspokaja na chwilę. Pozostaje mi tylko przetrwać to jakoś i czekać aż terapia zacznie przynosić wyniki :) Ale naprawdę, bardzo Ci dziękuję za każde słowo pocieszenia
-
Wczorajszy wieczór to jedna wielka porażka. - 100% przeświadczenie że jednak lekarze coś przegapili i raczysko całkiem dobrze się ma i żeruje sobie w mojej trzustce. -czy mąż sobie poradzi jak zostanie sam z córkami -paniczny, histeryczny szloch przez godzinę aż do utraty tchu, oraz telefon do przyjaciółki, która zjawiła się po 5 minutach i próbowała mnie przywrócić do życia. -ogromny strach przed stanięciem na wagę. Dzisiejszy poranek - pobolewanie żołądka, podbrzusza, pleców, boków ciała, czucie ciężkości nóg od kolan w dół. Nie wytrzymałam do jutra i weszłam na wagę- 10 deko więcej. 5 minut radości że nie spadła w dól, a zaraz potem myśl: ale dlaczego nie przytyłam, skoro nie ograniczam jedzenia? hmmm. Przecież powinnam ważyć coraz więcej a nie praktycznie od miesiąca stać w miejscu. Od rana do teraz ciągłe "podszepty" że coś jest nie tak.
-
Tukaszwili- mów mi tak jeszcze . A zmieniając troszkę temat, jaka pogoda nad naszym polskim morzem ? Gdynia to piękne miasto . Pozdrów ode mnie "Parę Kaszubów na ławce" :) Uroczy staruszkowie .
-
lockheed- to Ty lepszy ode mnie jestes w raku tzrustki, bo ja nawet nie wiem co to jest przewód wirsunga. A myślałam że taka mądra jestem..hihii
-
Tukaszwili- no paCZ, a ja nie załapałam. Zresztą krucho u mnie od jakiegoś czasu z poczuciem humoru i uśmiechem. Ja , dawniej dusza towarzystwa teraz bym najchętniej nie wychodziła z domu, a najlepiej jak by jeszcze był ze mną cały czas mąż. Nie musi nic mówić, wystarczy żeby był w pobliżu "umierającej" żony. Że też on to wytrzymuje jeszcze.
-
" najlepsze badanie w celu wykrywania tej CHOROBY, KTÓREJ NAZWY NIE WOLNO WYMAWIAĆ " Tukaszwili- co miałeś na myśli pisząc to zdanie? Pytam serio. Dlaczego nie wolno wymawiać tego słowa które nas prześladuje? Zalecenia psychologa czy inny powód? Przepraszam , może głupie pytanie ale jestem nowa w temacie i bardzo mnie to zastanawia. "
-
Agni82, dziękuję za Twój wpis. Wydaje mi się że rozumiesz co przechodzę. Siedzę teraz w pracy, kłują mnie plecy, boli podbrzusze, 4 razy byłam w wc..a głowie tylko jedno. W połączeniu z niewyjaśnionym spadkiem wagi sprzed miesiąca wszystko wskazuje na raka trzustki. Nie przekonują mnie badania laboratoryjne, tomografia brzucha i 2 usg (zapewne coś lekarze przegapili, sprzęt był stary albo nowotwór w pierwszym stadium i dlatego niezauważony. Wiem, wiem jak to brzmi dla osoby racjonalnej..po prostu stek bzdur A dla mnie to wielki problem. Dlaczego wciąż coś boli skoro wg lekarzy jest ok?..i setki innych pytań w głowie. Na fora nie wchodze odkąd zaczęłam terapię, czyli dopiero od miesiąca, tyle tylko, że naczytałam się o wszystkich objawach przez 3 ostatnie lata i NIESTETY wszystko pamiętam, jakie objawy do jakiego raka pasują. Zastanawiam się czy istnieje jakieś badanie po którym będę się w stanie uspokoić, bo mam wrażenie że nawet jak ich zrobię jeszcze tysiąc to i tak nie rozwieją moich strachów. P.S. 3 lata terapii? o kurde, myślałam że pójdzie stanowczo szybciej
-
Kurde, chciałabym jak Tukaszwili mieć choć chwilę spokoju. Dacie wiarę że ja już mężowi przed odbiorem wyników, polisy ubezpieczeniowe przygotowałam? Taka byłam pewna że to rak. Wczoraj siostra mi powiedziała, że będzie miała TK brzucha i że dadzą jej kontrast do wypicia. Hmm..moja pierwsza myśl? Kurcze, ja dostałam kontrast dożylnie-może dlatego nie widać było zmian na trzustce? Oczywiście natychmiast miałam ochotę poczytać na necie jakie podanie jest lepsze przy TK jamy brzusznej, jak inni mieli, ale się powstrzymałam..No i tak to u mnie właśnie wygląda. Wystarczy jedno zasłyszane zdanie a ja już analizuję
-
Lockhed, a wiadomo skąd ten duży spadek wagi? Wróciłeś do normalnej? To mnie najbardziej martwi u mnie. Hmmm. Co do Twojego przypadku faktycznie, gdyby to byl rak trzustki to od stycznia do dziś mogło by Cię tu nie być. Ehhh te nasze myśli. Masakra jakas. Pewnie Twoje podejrzenia do ALS też okażą się bezpodstawne. Tego Ci życzę.
-
Zazdroszczę , że potrafisz już trochę spokojnie podejść do tematu. Ja się ciągle zastanawiam dlaczego kłuje, boli, puka, skoro wyniki wyszły dobre a bakteria została wyleczona. Ciągle myśli galopują po głowie. Mam nadzieje że z czasem trochę wyluzuję, bo w przeciwnym razie wykończę siebie i całą rodzinę
-
Tukaszwili- dziękuję za odzew Psycholog powiedziała , że po kilku sesjach będzie można stwierdzić czy jest potrzebne leczenie farmakologiczne, jeśli tak, pokieruje do psychiatry. Na razie cisza, więc czekam. Są chwile że jest dobrze, przekonuję sama siebie że jestem zdrowa, czytam wyniki badań po 10 razy, uśmiecham się..i nagle pstryk..wszystko wraca. No, ale pewnie znasz to uczucie ciągłego lęku i strachu, więc wiesz o czym mówię. P.S. Słowa wyróżnione wielkimi literami w poście który napisałeś bardzo mnie cieszą. Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę dobrego humoru :)
-
Witam Was wszystkich bardzo serdecznie Jestem wrakiem człowieka i sama jestem sobie winna. Od lat zaczytywałam się w forach i artykułach onkologicznych. Od 3 żyję w ciągłym strachu że mam raka (oczywiście coraz to innego). Dziesiątki badań, wizyt lekarskich.. Każdy ból kojarzę z nowotworem. Gdy tylko coś zaboli lub zakłuje, od razu siadam do kompa, wpisuję swoje objawy i co widzę? Rak płuc, rak trzustki, czerniak, chłoniak..itd ..itp. W marcu miałam operację wycięcia guza piersi. Wynik- ropień sutka, czyli nic groźnego. Potem 3 tygodnie w domu, no i się zaczęło. Po miesiącu od operacji stanęłam na wagę i 6 kg mniej, bez żadnej diety!!. Co zrobiłam? Oczywiście internet, hasło” szybka utrata wagi bez przyczyny” i co czytam? Jeden z pierwszych objawów różnych nowotworów. Wtedy załamałam się całkowicie. Faktem jest że jadłam w tym czasie mniej, miałam mniejszy apetyt. Jestem osobą otyłą, więc zdaję sobie sprawę że te 6 kilo dla mnie to nie to samo co 6 kg dla kogoś kto waży 60 kg. Do tego zaraz doszły objawy somatyczne: ból brzucha, ból lędźwiowy, kłucie w lewym boku, kłucie w żołądku, czasem nudności-moja diagnoza- rak trzustki. Strach i napięte nerwy nie opuszczały mnie nawet na chwilę. Trafiłam na badania do szpitala z powodu tego spadku wagi. Badania jakie miałam zrobione to: usg brzucha, kolonoskopia , gastroskopia, tomografia komputerowa brzucha, wszelkie amylazy, lipazy , badania na tarczycę i mnóstwo innych . Wyszły jedynie: bakterie helicobacter pyroli , nadżerki na żołądku, powiększona i stłuszczona wątroba. Po wyjściu ze szpitala i antybiotykoterapii objawy brzuszne ustąpiły. Waga od wyjścia ze szpitala do dziś (a minął miesiąc) wzrosła o 1,5 kg. Ja niestety zamiast się cieszyć że nie spada dalej, zastanawiam się dlaczego tak mało przytyłam skoro jem dużo. Mam się ważyć raz w tygodniu w celu kontroli wagi- cały tydzień od niedzieli do niedzieli to jeden wielki stres, czy aby nie zacznie spadać znowu. Wiem ,wiem, każda normalna otyła osoba cieszyła by się z każdego zgubionego kilograma. Ja normalnie też, ale nie w sytuacji, kiedy mam w głowie, że na pewno mam raka, tylko lekarze coś przeoczyli. Powiem wiem że ja nawet wiem jaki to rak- rak trzustki, czyli ten najgorszy, nierokujący i którego ciężko rozpoznać. Niezły ze mnie „lekarz” co? Tyle tylko, że żadne z badań obrazowych ani laboratoryjnych ( a mam ich zrobionych mnóstwo) tego nie potwierdzają. (tu znów się zastanawiam czy aby lekarz opisujący tomografię jest wystarczająco wyszkolony, czy sprzęt był dobry, a może zmiany są, ale nie były widoczne) Od kilku dni znów wróciły lekkie pobolewania w brzuchu, częstsze wypróżnienia, delikatne odczuwanie lędźwi. To wszystko dzieje się ciągu dnia. W nocy nie odczuwam żadnych bóli, śpię w miarę spokojnie. Jedynie zaraz po przebudzeniu odczuwam ból w dole brzucha i musze iść do toalety. To co mnie najbardziej męczy to ten niewyjaśniony spadek wagi. Żadne tłumaczenia na mnie nie działają. Niedawno dostałam bóli w klatce piersiowej i z tyłu na plecach. Towarzyszył temu duży ból przy przełykaniu. Od razu myśl- no tak, skoro nie trzustka to pewnie rak płuc: schudnięcie, ból w klatce, ból pleców-wszystko pasuje. Wylądowałam na pogotowiu i okazało się, ze mam zagrzybiony przewód pokarmowy po antybiotykach- kilka dni nystatyny i bóle mięły. Od miesiąca chodzę na terapię do psychologa. Czy pomaga? Nie wiem, chyba za krótki czas, bo szałowej poprawy nie ma. Diagnoza: nerwica lękowa. Wykańczam siebie, wykańczam męża i córeczki. Nie chcę umierać , nie chcę ich zostawić . Najchętniej słuchałabym od każdego „ nic Ci nie jest” " Na pewno nie masz raka" " Na 100% jesteś zdrowa"..tyle że to pomaga na 2 minuty. Nie wiem co mam robić. Mam dość.
-
Jestem 41 letnią kobietą, mężatką, mamą dwóch nastolatek. Od kilku lat czytam fora onkologiczne i właśnie "dzięki" temu trafiłam dziś tutaj. Przez te lata miałam mnóstwo różnych nowotworów (oczywiście tylko w mojej głowie), które jednak tak zniszczyły moją psychikę, że jestem tu gdzie jestem