Skocz do zawartości
Nerwica.com

who em I

Użytkownik
  • Postów

    60
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez who em I

  1. poza tym u specjalistów już byłem. Stwierdzili nerwice i silne stany lękowe. To ja mówie, że mam nerwicowy początek schizofrenii.
  2. tomakin, jakbyś dobrze przeczytaś to marihuana przepaliłem się 7 lat temu i od tamtego czasu nie miałem z nią kontaktu. Poza tym od ok. ponad 5.5 roku czułem się dobrze. Dopiero po silnym stresie, który przeżyłem w styczniu po rozstaniu się z dziewczyną wróciły dziwne stany (dopiero pod koniec lutego). Więc chyba nie wszystko dobrze zrozumiałeś. POZDRAWIAM
  3. widze ze nikt nie odpisuje wiec chyba moj przypadek jest naprawde ciezki. no ale.....
  4. witam wszytskich. otoz moj problem zaczal sie po zdradzie mojej dziewczyny z ktora dalej jestem. problemy zwiazane z nerwica mam juz od 7 lat -zaczelo sie po przepaleniu marycha z ktora skonczylem na nastepny dzien, niestety skoczylo sie palenie, a zaczela sie nerwica. poczatkowy byla to derealizacja, depersonalizacja, stany lekowe i depresyjne. dziwnym trafem kiedy to sie zaczelo 7 lat temu zaczalem chodzic wlasnie z moja ukochana. to ona byla moim lekarzem, we wszystkim mi pomagala, pocieszala chociaz nie wiedziala do konca co czuje. wtedy jeszcze nie czytalem o chorobach psychicznych, jakos dawalem rade. poza tym szkola, obowiazki. pamietam ze na poczatku bylo ciezko. walilem glowa w sciane bo nie wiedzialem co sie ze mna dzieje. przeszlo po chyba 1.5 roku, pojawialy sie stany lekowe co jakies 3 miesiace ale przechodzilo po tygodniu. i tak trwalem do stycznia 2008r. wtedy to bedac za granica dowiedzialem sie ze moja dziewczyna mnie zdradzila, moja ukochana. byla dla mnie wszystkim poniewaz nie mialem duzo milosci w domu. rodzice tylko we mnie inwestowali i uwazali ze to wszystko, nie czulem sie kochany. poza tym matka manipulatka, strasznie krzykliwa. ojciec troche stal z boku, nigdy nie czulem jego ojcowskiej bliskosci. co wazne ze nigdy wczesniej nie mialem klopotow w kontaktach z ludzmi, mialem wielu przyjaciol i bylem bardzo towarzyski. dopiero po rozpoczeciu choroby zaczelo sie -izolacja, nerwowosc, ciagle siedzenie w domu. tak jak wczesniej pisalem przeszlo. teraz wrocilo 10 razy silniejsze. w styczniu kiedy dowiedzialem sie ze moja ukochana mnie zdradzila z pseudo kolegom ktorego znam od urodzenia odrazu wrocilem do kraju. prosilem zeby do mnie wrocila, ze ja kocham. ona zawsze mi mowila ze taka nie jest ze nigdy mnie nie zdradzi, ze sie tym brzydzi, byla dla mnie ta idealna, to jedyna, po prostu wszystkim. moze tez swiety nie bylem i swoje za uszami mialem. po moim powrocie do kraju dogadujemy sie i jest ok. wracam do szkocji jeszcze na 2 miesiace, niestety budze sie pewnego ranka i juz nie jestem soba. zaczela sie masakra. nawet koledzy zauwazyli ze cos nie tak. nie jestem soba. silne lęki, wyplakiwanie do sluchawki mamie i ukochanej, napiecie, jakbym juz wariowal, nawet czasami mysli samobojcze. dzwonie po pomoc po bezplatne porady co moze mi dolegac. panie mowia ze wyglada to na silne stany lekowe. nie wytrzymuje wracam do kraju, zostawiam wszystko. niestey nie przechodzi. ide do psychologa, psychiatry. oboje sie zgadzaja ze to nerwica i natrectwa. niestey ja mam inne zdanie. caly czas twierdze ze mam poczatek schizofreni. nie czuje sie soba, leki biore od 2 miesiecy (luxeta -rano 2 po 50mg, ok 15.00 1 po 50mg do tego 2 razy dzienie hydroxizine). niestety lęki sa tak silne ze nie daje z nimi rady. placze, siedze cale dnie w domu, izoluje sie, nawet jak mam silne lęki to sie nie myje, o jedzeniu juz nie wspomne. jestem przerazony. czasami prosze o smierc. oczywiscie byly dnie lepsze w ktorych wydawalo sie ze bedzie ok, niestety nie trawalo to dlugo. dzis znowu jest bardzo zle. siedzi we mnie smutek, zlosc, przerazenie, kompletny chaos. ciagle zacisniete zemby, podkurczone palce u nog. poza tym bardzo boje budzenia sie, poniewaz mam wtedy cos bardzo dziwnego. budze sie, leze i chyba jakbym zasypial i wtedy np wydaje mi sie ze babcia do mnie mowi, otwieram oczy i nie wiem czy mowila czy nie, czy to jakies omamy, albo jak np po przebudzeniu slysze cos przez, nastepnie jakbym znowu zasypial slysze to ponownie ale nie wiem czy to faktycznie slyszalem czy to w mojej glowie. mam tak prawie codziennie, strasznie sie tego boje. po obudzeniu i wstaniu z lozka juz tego nie ma. ale lęki sa tak silne ze czasami mam wrazenie ze trace kontakt z rzeczywistoscia. mam wrazenie ze juz wariuje. boje sie ze zrobie krzywde bliskim ktorych kocham. czekam na poczatek choroby psychicznej, ktorej przeciez tak strasznie sie balem. teraz juz sie nie boje, teraz jakbym na nia czekal az przyjdzie, jakbym byl pewien ze to kwestia czasu, ze to schizofrenia. wiem ze to juz bylo i czytalem wiele postow ale.........ja dalej swoje. nie wiem jak sobie radzic, czasami mam wrazenie ze moje cierpienie skonczy jedna rzecz hmmm........wiecie jaka. ale staram sie jeszcze walczyc, a moze przejdzie, a moze sie uda. placz i lzy sa prawie codziennie. jestem mniej rozmowny, rozmyslam. musze przyznac ze ostatnie 4 dni byle lepsze, co z tego jak dzis jest bardzo zle. nie umie sie cieszyc. chcialbym byc juz zdrowy albo chory psychicznie bo to co teraz sie ze mna dizeje to jakby wyczekiwanie na wyrok. czasami sobie jakos radze, czasami jak np dzis totalna rozpacz. nie wiem co robic. PROSZE WAS O POMOC. CO O TYM MYSLICIE, JAK SOBIE RADZIC, PRZEPRASZAM ZA DLUGI TEKST, ZA ODPOWIEDZI DZIEKUJE I POZDRAWIAM
  5. no tak ale do mnie to nie dociera. caly czas boje sie ze trafie do zakladu psychiatrycznego ale zrobie cos sobie bo mam dosc juz tych -nie wiem w sumie co to jest. nie wiem czy nie lepiej dla mnie zebym poszedl do psychiatry po jakies leki. jak piszecie ze osoba chora na schize nie wiem o tym ze jest chora to ja juz starem sie dopasowac i mysli w mojej glowie ukierunkowuja sie ze to reszta jest chora, a ja jestem zdrowy. wiem ze to ze mna cos nie tak ale to mysli sa takie silne ze nie moge nad nimi zapanowac. poradzcie cos!? pozdrawiam
  6. najgorsze jest to ze nic do mnie nie dociera. caly czas mysle ze zamkna mnie w zakladzie albo ze sobie cos zrobie. mam wlasnie czasami takie glupie mysli. nie wiem czy nie lepiej dla mnie zebym poszedl do psychiatry i wzial jakies leki na wyciszenie bo nie daje sobie z tym rady. doradcie co robic?? pozdrawiam
  7. no ale jak myslisz co to jest?
  8. witam. ja tez mam podobne problemy. tzn musialem wrocic z zagranicy bo pewnego piekknego ranka obudzilem sie i nie czulem sie soba. poza tym historia tego co mi dolega jest dluzsza ale nie chce nikogo zanudzac. kontynujac znajomi zauwazli ze cos ze mna nie tak, przez 3 dni nie mogelem sie pozbierac. nie chodzilem na przerwy, zamykalem sie w sobie i dzwonilem do swojej dziewczyny zatruwajac jej zycie. po pracy spotykalem sie ze znajomymi bo nie szlo tego uniknac i jakas czulem sie lepiej ale nic specjalnego. dalej napiecie, obawa przed choroba psychiczna, zacisniete zeby. czasami jak szedlem czulem sie jakbym byl lekko pijany tzn straszne zawroty w glowie, chwilowo mysli zeby ze soba skonczyc, o dziwo spalem dosc dobrze. po 2 tygodniach meczarni postanowilem wrocic do kraju. po powrocie to samo i do tego doszlo czytanie na stronach www i dopasowywanie sobie chorob a w szczegolnosci schizofrenii. nie ukrywam ze bylem tak przerazony ze plakalem przed rodzina. nastapily problemy ze snem. po tym co przeczytalem zaczalem szukac glosow (omamow sluchowych), kazdy najdrobniejszy szelest powodowal u mnie niepokoj. kolejne objawy to niechec do wychodzenia z domu, wyostrzony sluch, silny szum w uszach. jak wyszedlem z psem (obowiazek) i spotkalem kogos znajomego jak wszystkie objawy szly na drugi plan. pozniej pokoj i znowu to samo. po paru dniach wizyta u pschologa (pani od 20lat pracuje na odddziale psychiatrycznym w szpitalu, bardzo mila z reszta) ktora rozpoznaju u mnie silne stany lekowe i nic poza tym. poza tym doradza wizyte u psychiatry w celu wyciszenia lekow przy pomocy lekow. 2 dni po wizycie zauwazam ze przechodzi. wychodze na powietrze, siatkowka ze znajomymi, wspolne wyjscia. zaczyna sie wszytsko normowac, nie mysle o glupotach. wczoraj wieczorem kolejny raz to cos podobnego ale juz innego. napiecie, niepkoj i nastepnie interenet i czytanie o chorobach pschicznych. wydawalo mi sie ze slysze jakies dzwieki chociaz wiem ze to wytwor mojej wyobrazni, znowu silny szum w uszach, biore hydroxizine i zasypiam. niestey rano znowu to samo. uczucie wyobcowania, mysli ze zwarijuje. najbardziej przeraza mnie to ze tak sobie dopasowuje te objawy ze w sytuacjach kiedy jest smutno i rozmawiam o tym z mama mysle zeby sie rozesmiac (po raz kolejny obajaw schizofrenii), chcez zaslonienia zaslonek i zamkniecia sie w pokoju -tak jakby dazenia do wlasnego swiata. poza tym oprucz tego podczas ataku nie ma mowy o jedzeniu, w kibelku to co 10 min, przyspieszone bicie serca, czasami lekkie bole w klatce. mama mowi ze sam sobie nie poradze i chce zebym zaczal brac jakies leki. ja nie wiem co robic! prosze o pomoc i co o tym myslicie. z gory dziekuje
×