Witaj.Doskonale Cie rozumiem, tzn mam nadzieje. Mam 33 lata i dwóch synow, jestm 3 lata po rozwodzie.
Powiem Ci tak - to co teraz odczuwasz MINIE, a wiem to , bo podobnie zylam z czyms takim przez jakis czas.
A to bylo tak; moj ex jest alkoholokiem i narkomanem w czasie naszego pozycia pil i cpal, oczywiscie nie bylo to wszystko od samego poczatku, tylko sukcesywnie w czasie sie pogarszalo, bardzo kochalam meza, lecz mialam tez dosc jego picia i cpania, zaczelam szukac pomocy i zaczelam terapie dla wspoluzaleznionych. Moimi objawami nerwicy bylo; lek przed snem , gdyz balam sie ze umre, wystarczylo ze polozylam sie i zamknelam oczy a mialam wrazenie ze gdzies spadam, ze umieram, to bylo straszne, zasypialam na siedzaco ogladajac tv, poza tym maialam dusznosci , jakbym miala kluche w gerdle i sie dusila, balam sie byc sama w domu w nocy, nagle szybkie bicie serca, suche poty, powiekszone zrenice. Meczylam sie z tym kilka lat, lecz w miedzyczasie podjelam terapie grupowa z psychologiem i pomoglo.
Dzis zasypiam bez problemu choc tv jest wlaczony, zostalo mi jeszcze popracowac nad hipochondria bo czasami pozwalam jej by mnie dopadla. Celowo pisze ze pozwalam bo wiem ze to ode mnie zalezy co bede myslec i jak bede sie czuc.
Pozdrawiam cieplutko i jestem dowodem ze mozna z nerwicy wyjsc bez lekow.