Witam serdecznie
Najpierw chciałem się przywitać z Wami wszystkimi. Mam 24 lata i cierpię... Nie wiem na co mój psychiatra mi tego nie powiedział. Nie wiem czy to się zalicza do nerwicy lękowej, czy do nerwicy natręctw. Zaczęło się zaraz po maturze. Myślałem, że sam sobie z tym poradzę, ale niestety objaw mam taki, że boję się że nie zdążę do toalety i jak o tym myślę to momentalnie chce mi się iść na stronę. Mój problem polega na niekontrolowanym oddawaniu kału bez względu na miejsce. Jeżeli myślę o tym, że nie ma toalety to narobię w spodnie. Są dni, że wytrzymuję bez toalety, ale jak mam zrobić coś nowego lub gdzieś pojechać w nowe miejsce w, którego nie znam to co 5 sekund lecę do toalety. Kilka razy sfajdałem się w spodnie. Co teraz jeszcze bardziej potęguje strach przed czymś... Przed tym, że tam gdzie idę nie ma toalety. Boję się, że nie zdążę na czas i koniec. Zaczynam o tym myśleć a to działa jak samo spełniająca się przepowiednia. Gdyby można było załatwiać się gdziekolwiek to nie miałbym z tym problemu, albo gdybym miał na plecach własną toaletę to bym mógł przejść cały świat i nawet z niej nie korzystać. Paniczny lęk pojawia się zawsze wtedy gdy zaczynam o tym myśleć... Gdy myślę co się stanie jak nie zdążę do toalety... Jest to strasznie męczące i ograniczające. Boję si, że kobieta mnie przez to zostawi... Zresztą boję się żyć...Boję się, że nie poradzę sobie w dorosłym życiu... Czy ktoś z Was spotkał się z podobnymi objawami? Jak sobie z tym radzicie, ja jestem teraz po 3 miesięcznej terapii farmakologicznej łykam: Sulpiryd, Clonazepamum i chlorprothixen. Jednak nie ma poprawy. Z chęcią nawiążę kontakt z osobą, która ma podobny objaw...
Pozdrawiam