Skocz do zawartości
Nerwica.com

Julek

Użytkownik
  • Postów

    33
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Julek

  1. Julek

    marzenia - nerwica

    dorota574 Ja to myśle, że trafne jest znalezienie przyczyny, bo ona jakoś jakaś..hmm.. powiedzmy umyslowa "anomalia" spowodowala jakies psychiczne dolegliwosci u danej osoby. Mysle, ze osoba chora powinna poznać tę "anomalię" zrozumieć w jakiś sposób to wszystko sie zaczęło i z pomocą psychologa odwrócić skutki naprowadzając umysl na właściwą scieżkę. Jak pobłądzisz i nie masz mapy to wracasz do punku wyjścia i zmieniasz kierunek na prawidłowy. Jeśli ktoś myśli inaczej to proszę o krytykę.
  2. Zgadzam się z Tobą, tacy jak my, ludzie bardzo wrażliwi, o wiele więcej czujemy i więcej rozumiemy. Potrafimy dostrzec o rzeczy, bądź cechy ktorych inni nie zauważają i mówie to na własnych doświadczeniach. Dzięki temu m.in. łątwej nam trafić w potrzeby emocjonalne innych łatwiej pomagać bo ja sam w przeciwieństwie do innych czesto potrafie wyczytać atmosfere, odczucia rozmowców i reagować na nie. w końcu nie ma tego zlego, co by na dobre nie wyszlo.
  3. Ja co prawda, jedyny lek ktory bralem to Hydroxizinum, nigdy nei bylem u psychologa choć wiem, ze powinienem bo stan mojej psychiki to istne wysyspiko odpadow, kotluja sie same zle mysli, i smutki z calego zycia, oddzialuja na mnie silnie. Pewnie stad wziela sie, nadpobudliwosc, wrazliwosc na kazde slowo, nerwice. Po kazdym dniu pracy jestem psychicznie wyczerpany, czuje się fatalnie, nie moge pozbierać myli, emocje szaleją, czesto po przsyjsciu do domu zostaje tylko troche popłakać i wylać ten żal, ale nic nie pomaga mi tak jak rozmowa z kims bliski, z kims kto wiem, że mnie wyslucha. Przechodzi na jakis czas, ale pozniej ten cały kłebek emocji wraca i zataczam błędne koło. Piszesz, że poznałaś kogos, jesli się kochacie to wystarczy jak opowiesz mu o tym co Cibie gnębi, a on Cie wyslucha i postara zrozumieć, a może sam przezył cos podobnego w życiu? Jesli wyrzuisz to z siebie to łatwiej będzie funkcjinowac, bo bedziesz miala obok siebie kogoś kto o zna Twoje tajemnice i mimo wszsytko bardzo CIebie kocha. Czy to nie jest piękne? Mam nadzieję, ze choć trochę Ci pomoglem. Pozdrawiam.
  4. Julek

    sama

    Wiem o czym mówicie, sam czuje się fatalnie przez ostatnie miesiące z samym sobą, jeszcze gorzej w towarzystwie innych kiedy czuje, ze nie jestem sobą i momowolnie robie z siebie - we własnym odczuciu - jakieś pośmiewisko. Zima zaczyna mi juz coraz bardziej doskwierać, wciaz utrzymujaca sie zla pogoda, smutna szara, nie pozwala mi oderwać myśli od nieszczęść i smutków, stąd od rana taki nastrój. Teraz przez święta trochę odpocząłem, ale na dłuższą metę to nie wystarczy. Byle do wiosny(prawdziwej). może uda sie myśli skierować na jakieś "cieplejsze". Pozdrawiam!
  5. Julek

    Witam serdecznie

    Dzięki za mile przywitanie
  6. Witam. Od wczoraj jestem użytkownikiem forum i już zdążyłem zauważyć, że wielu ludzi boryka się z podobnymi problemami z którymi borykam się ja. Czasem też udało mi się w wielu postach odnaleźć opis, odbicie własnych przeżyć i osobowości. Pomyślałem.. "udało mi się znaleźć miejsce gdzie będę mogł sie otworzyć". Chciałbym porozmawiać właściwie o każdym z Nas, o jego przeżyciach, odczuciach, chorobach i o tym w jaki sposób żyło bądź żyje się z nimi. Chciałbym byśmy opowiedzieli swoje historie... Ja swoja opowiem pierwszy raz. Pochodze z dość małęj miejscowości w której właściwie nic się nie dzieje. ludziach wszczepione są normy zachowań, przekonań i jeśli ktoś od nich odstaje jest tym "złym". Konserwatywność, ale każdy chyba wie jak wygladala tolerancja ok. 15 lat temu jak po raz pierwszy poszedłęm do szkoły. Moi rodzice byli innego wyznania i tak też mnie wychowywali, nie moge powiedzieć o nich nic złęgo, wzorce, które mi wpajali były bardzo dobre, lecz.... inne dla ludzi z zewnątrz...tak zaczęło się moje cierpienie, jednej z najmniej tolerancyjnych klas w szkole. Jako dziecko przyżyłem ogromną traume. Zaczęło sie niewinnie strach lekki stres przed każdym wyjsciem do szkoły.....zaniżenie samooceny,nasilila sie niesmialosc, juz w 4 klasie podst. po szkole leżałem cały czas w zgaszonym pokoju, sam na sam z myślalmi, nie chcialem nigdzie wychodzić, nic nie sprawiało mi radości wszytko co mnie otaczalo jakby nie istnialo. Jednakze nauczylem sie kamuflować wstyd, niesmialosc i lęk, nakladając na siebie maskę z wyrytym "wiecznym uśmiechem". Osamotniony calkowicie, splątany strachem i stresem bałem się ludzi, balem się, że mnie nie nawidzą, choć sam niewidzialem dlaczego mam być nienawidzony, czulem sie gorszy.Tak naprawde pozniej nic tak bardzo zlego sie juz nie działo, lecz przez te lata zachowanie "wyryło" sie mojej psychice....nie wiedziałęm co mam robić...wiec, zaczalem coraz zadziej chodzic do szkoly. Pozniej pojawaiaja sie lęki( siedzac na krzesle zaczynam czuć nasilający sie strach, paniczny lęk, zaczynam sie trząś) natęctwa( mycie rąk po 10 min. raz za razem, ze łzami w oczach), odlaczam sie od ludzi zaczynam szukać odzwierciedlenia swojej osobowosci w wierszach, sam zaczynam je pisac, uciekam do świata fantasy w grach komputerowych, gdzie wswzystko jest piekne i dobre. Jak nietrudno sie domyslić, moje oceny na koniec podstawowki byly fatalne, a stał przedemną jeszcze dylemat wyboru nastepnej szkoly. Przez chwile poczulem ulge, ulge ze koszmar sie skonczyl, ale moja osbowość juz nie chciala sie zmienic, stalem sie zamknietym, zakompleksionym, niesmialym opetanym panicznym strachem, depresja. Nowa szkola to miał być dla mnie nowy start, jednak takim nie był. Moj stan coraz bardziej sie poglebiał, teraz gdy mam juz 22 lata i gdy ciezko jest mi przypomniec sobie jeden radosny dzień w moim życiu, cieżko mi jest luźno rozmawiać z innymi, czuje, ze jestem kimś innym w domu przy matce przy ktorej zwsze moglem sie wyplakac otwieralem sie calkowicie, wtedy poznawalem siebie i bylo mi lżej. Wsrod znajomych, przyjaciol jestem inny spięty, płytszy, zamkniety, oniesmielony, boje sie uwolnić swoje mysli i uczucia ktore kotlują sie we mnie, wskutek tego czesto zachowuje sie dziwnie sam siebie nie rozumiem. W pracy moje uczucia są całkowicie zdominowane przez stres, w umysle zatarlo sie poczucie niższosci, slabosci, smutku i zwiazanego z tym stresu, ktory mnie parazlizuje, teraz kazda uwagą mnie zabija, przywoluje na mysla stare odczucia ponizania, niewinny zart niższy moj spokoj i sieje zamęt emocjonalny.W skutek kilku slow..staje się rozsypką człowieka emocje radza sie jakby gdzies z głebi umyslu i oblepiają moj umysl... i przestaje myśleć, trace rownowage. Kazdego dnia towarzyszy mi ciągły stres, mój umysl znajduje sobie, sytuacje myśli choć bardzo drobiazgowe, zaczynam sie nimi dręczyć. W chwilach samotnosci gdy umysl jest "czysty" natychmiast wracaja nagorsze myśli z mojego życia, najsmutniejsze i najgorsze przezycia, moj mózg chyba tylko takie potrafi liczyć...bo jesli kaze sobie pomsylec o czyms milym to trudno mi to znaleźć, potrafie jedynie marzyc, ale marzenia zaraz przeradzają się w jakąś tragedię. Jakby mój mózg musiał myśleć o rzeczach przykrych, którę mnie powoli zabijają. trudno jest mi ując w słowach emocje i myśli, które mną miotają. Myśle jednak, że każdy kto przezył coś podobnego wie o czym mówie. Dziękuje tym którzy chcieli to przeczytać Pozdrawiam i czekam na Wasze historie.
  7. Julek

    Zaniżona samoocena

    Ja również jestem osobą cierpiącą przezx niską samoocenę. Czesto mam tak, że gdy jakaś mijająca mnie osoba spojrzy na mnie i po czym zacznie rozmawiać z towarzyszem/ką wydaje mi się, że smieją się właśnie ze mnie. Ten stan ma również odbicie w pracy. Wciąż wydaje mi sie, że pracodawca mnie obserwuje i w myslach krytykuje, patrząć w okol widze samych lepszych od siebie ludzi, co dodatkowo wzbudza stres blokuje myślenie i cały mój porządek w tym momencie sypie sie w drobne kawałki. Teraz gdy od rozpoczęcia pracy minal rok, nie potrafie zwlec sie z łóżka i wciąż gnębi mnie stres, jestem ciągle pod jego paraliżującym wpływem. Mimo tego, iż wiem, że potrafie sobie poradzić z wieloma rzeczami stres mi na to nie pozwala, wiąże mój umysł w ciasne sznury. Odbija sie to coraz bardziej na moim życiu osobistym i uczuciowym ( nie potrafiłbym za Chiny wyznać uczuc ). kotłuję się we mnie jakiś rosnący mętlik myśli i pomieszanych emocji. I nawet gdy wszystko jest dobrze, byle jaka sugestia na mój temat bądź niewininy żart kogos ze znajomych potrafi wywrócić mój "pion".
  8. Julek

    Witam serdecznie

    Witam wszystkich uzytkowników forum. Jestem 22 letnim mężczyznom, szukałem tego typu portalu, wlasciwie szukalem pomocy, opini innych ludzie cierpiących na dolegliwosci zwiazane z depresja nerwica i natrectwami., bo sam jestem "na wycienczeniu". Mam nadzieje, że dużo się dzięki Wam naucze. Pozdrawiam!
×