Ciekawe, ciekawe. Pozwolę sobie dorzucić swoje 0,05 pln.
Ja mam tak od około pół roku. Znajomych aktualnie 0 + zupełny brak potrzeby bliskości z ludźmi. W sumie to wygodne, gdyż m. in.:
- nie muszę po raz kolejny kłamać w odpowiedzi na pytanie "co słychać?", kłamać zacząłem w momencie, kiedy ludzie w ogóle zaczęli się ode mnie odsuwać słuchając moich narzekań i spostrzeżeń natury różnej;
- nie muszę odmawiać zaproszeniom na wesela czy chrzty - od dawna nie umiem cieszyć się szczęściem innych ludzi a uczę się nawet tego dostrzegać (od razu wchodzi mechanizm - tej osobie wiedzie się o wiele lepiej niż mnie, mimo że ja jako dzieciak siedziałem w książkach a ta osoba piła wódę na klatce z kolegami itd.) oraz w końcu nikt nie uznaje tego dziwnym, że nie lubię imprezować, tańczenie mnie krępuje i nie lubię alkoholu;
- mogę w końcu stwierdzić, że w tym naszym nieszczęśliwym kraju trzymają mnie co najwyżej prawa fizyki i rodzina,
- mogę poświęcać czas na rozmyślania czy pływam teraz w zwykłym gównie czy gównie ekstraordynaryjnym.
Inne osoby:
Rodzina - tak, jak najbardziej potrzebuję, ale nigdy w nadmiarze.
Ktoś bliski - tak, chcę kogoś bliskiego, ale nie umiem w ogóle zaufać ani nawet dopuścić flirtującej ze mną kobiety na odległość długości tyczki lekkoatletycznej.
Summa summarum - Od miesiąca wygaszam wszystkie znajomości, na telefony odpowiadam co najwyżej w sprawie pracy. Na krótką metę preferuję takie trwanie w hibernacji socjalnej od smutku, który więzi społeczne ostatnio u mnie wywoływały. Czy to spontaniczna akcja mojej psychiki czy reakcja na negatywne bodźce typu stres - nie wiem, nie chcę wiedzieć i nie mam zamiaru tego analizować. Najważniejsze, to że jestem świadomy, że ten stan jest przejściowy, wynika on z mojej decyzji i na podstawie mojej decyzji się zakończy. Ten stan jest wygodny, ale nie może trwać za długo, bo:
a) zdziczeję do reszty,
b) kończy się już mi na to czas - znalezienie pracy na pewnym poziomie bez znajomości jest po prostu niemożliwe w PL a tym bardziej za granicą.
I to mnie jakoś trzyma w równowadze, pozwala zebrać siły, spojrzeć na siebie i swoje otoczenie bardziej obiektywnie, docenić swoje tzw. zasoby. Jeśli u Ciebie to, że powinnaś się spotykać z innymi wynika z podobnego powodu, to myślę że jest dla nas jeszcze szansa a obecny stan, chociaż obiektywnie patologiczny, potraktujmy jako swoisty "autonomicznie podjęty urlop od życia na 100%".
Hm?