Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lukrecja.

Użytkownik
  • Postów

    24
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Lukrecja.

  1. Na drugi dzień po odstawieniu dostałam jeszcze gorączkę. Ogólnie to 1,5 tyg schodziła mi wysypka. Brałam leki antyhistaminowe w potrójnej dawce i wapń z kwercetyną. Lekarz zbagatelizował alergię i uznał że to nie może mieć związku z lamotryginą... Obecnie mam w tych miejscach jaśniejsze plamki, ale to raczej kontrast do opalonej skóry. Leków nie biorę.
  2. I właśnie osoba kompetentna przedstawi mi te wyniki. Obawiam się po prostu że będzie to tylko w formie ustnej i większość zapomnę. Nie chodzę stale w to miejsce, gdzie miałam badania. Poza tym, jest to placówka dydaktyczna, więc pomyłka może się zdarzyć
  3. Podbijam temat. Niedawno robiłam w poradni test MMPI-2. Zrobiłam zdjęcie wyników jakie zaznaczyłam na karcie odpowiedzi. Czy ktoś może dysponuje tzw. kluczem? Lub poda link do testu on-line, w którym zaznaczylabym po prostu te same odpowiedzi. Test robiłam jeszcze w listopadzie, A wyniki poznam pod koniec stycznia, także tego... ciekawość mnie zżera
  4. Zajrzyj na stronę Ani z wilczoglodna.pl mnie sporo rozjaśniło w głowie. Grupa na fb też jest pomocna i tam prędzej uzyskasz odpowiedź, niż tutaj :)
  5. Więc... obecnie czas oczekiwania na 1. wizytę (konsultacja z psychiatrą w poradni) to 2 mc. Po prostu genialnie. Zapisałam się, ale nie wiem czy wytrzymam.
  6. Zagląda tu jeszcze ktoś po terapii na Lenartowicza? Jakie są tam obecnie terminy przyjęć na oddział? Czy jeśli poza innymi problemami mam depresję i nie bardzo mam motywację, to w ogóle mnie tam przyjmą?
  7. Help! Znów sobie nie radzę. Gdyby tak można było w ogóle nie jeść, to nie byłoby problemu. A tak, jak już wezmę jeden kęs to przychodzi mi taki apetyt, że nieustannie muszę ze sobą walczyć. I nie ważne czy jest to kawałek ciasta, serek czy śliwka. Jeden kęs i nagle przeszywa mnie taki impuls... Przeraża mnie to. W pracy jest ok, zjem to co przyniosę, lub nawet zostawiam na kolejny dzień. Ale w domu, a jak jeszcze zostanę sama... Czuję się cholernie słaba. Wiem, że to wszystko reakcja na emocje, doskonale zdaję sobie z tego sprawę, cały czas jestem w terapii. Ale ostatnio świat mi się wali, porażki na każdym froncie, rozpaczliwie szukam pocieszenia, zapełnienia pustki. Chciałam się wyżalić, wiem że poprawa zależy tylko ode mnie, ale po napisaniu tego jest mi troszkę lżej.
  8. U mnie tłumiona na wszelkie sposoby nerwica i nie pozwalanie sobie na przeżycie smutku i jednocześnie stresu doprowadziło parę lat temu własnie do problemu z tzw parciem naglącym. Wtedy nie wiązałam tego problemu z głową. W końcu poszłam z tym do lekarza rodzinnego, bo już nie widziałam co robić, byłam przerażona tym że nie panuję nad własnym ciałem. I z tego całego stresu rozpłakałam się w gabinecie (a teraz jestem tak zblokowana, że na terapii ciężko jest mi się choć uśmiechnąć). Ale do czego zmierzam, dostałam lek Driptane i przeszło już na drugi dzień. Czułam się jak sahara Podkreślam, że chodzi tu o parcie naglące, czyli w ciągu sekund czujesz sygnał że musisz już,teraz,natychmiast skorzystać z toalety (zdarzyły mi się dwie przykre wpadki..). Poczucie że znów panuję nad pęcherzem mnie uspokoiło. (A tłumione emocje po czasie odezwały się i wyraziły w napadach obżarstwa..) Nie znam jednak magicznego sposobu na częste o oddawanie moczu. Choć z tym też się borykam. Znam położenie chyba wszystkich publicznych toalet w mieście. Nie raz słyszałam docinki na ten temat. Najgorzej jest jak idę do terapeuty, bo mimo tego, że jadę tam 15 minut, to zdarzyło mi się w połowie drogi wstępować gdzieś do wc i oczywiście przed samą terapią także i najlepiej też i po. Strasznie to uprzykrza życie, jakby się miało nie dość innych objawów nerwicy.
  9. Z jednej strony boję się bliskości, a z drugiej pragnę jej. Typowe niestety. Tak jak i to, że w tej chwili zamiast zejść do gości, wolę siedzieć sama w pokoju. I myślenie na zasadzie że przecież tak dobrze im się rozmawia beze mnie, więc po co mam się włączać w spotkanie.
  10. Oficjalnie nie mam żadnej odpowiedzi, ale zbyt długo to trwa. Ale już nawet nie chodzi o staż, przywykłam do odrzucenia. Za dużo niepowodzeń mi się nawarstwiło i nie radzę sobie z tym. Wiele wysiłku włożyłam w to żeby jakoś iść do przodu, a nie przynosi to żadnych rezultatów. Czuję, że jadę na oparach, nie wiem ile jeszcze zdołam z siebie wykrzesać. Przy tym bardzo brakuje mi bliskości z drugim człowiekiem, chociaż takiego niby zwykłego przytulenia.
  11. Dopiero co dzieliłam się tu z Wami jak to dobrze się czuję i co? Oczywiście zapeszyłam. Znów wpadam w stare schematy, odzywa się zapomniana przez chwilę dystymia, poczucie wszechogarniającej pustki i bezsensu. Nic nie idzie po mojej myśli, pomimo moich szczerych chęci (i czynów). Pracy nie mam, znajomych nie mam, rodzina w rozsypce, z T się nie rozumiemy, od paru miesięcy nawet płakać nie potrafię. Jestem tak rozdarta wewnętrznie, że aż mnie nosi, a najgorsze jest to że nie mam się komu wygadać, nawet Terapeucie (spotkania są coraz krótsze).
  12. Korat Gratuluję wytrwałości, bo 3,5 roku to szmat czasu i można powiedzieć że na stałe zmieniłeś styl życia. Wiesz już czego potrafisz dokonać, jeśli tylko odpowiedni trybik zaskoczy :) Widzę, że mam podobne podejście - zero-jedynkowe. Bardzo ciężko mi wypośrodkować, bo albo superzdrowy styl życia, albo... Wiem też, że jak spróbuję kawałek ciasta, to na jednym nie poprzestanę. A później jest mi już wszystko jedno, bo czuję, że zawiodłam samą siebie i dawaj - ładujemy ile się da (działanie autodestrukcyjne?). Wiadomo ile trudu kosztuje później wyjście z takiego ciągu.
  13. warrior11, nigdy nie brałam leków psychotropowych, ani innych stymulatorów czy leków przeciwdepresyjnych, chociaż bywałam w czarnej d. Psychiatra sugerowała, że może mi coś dać w związku z dystymią i fobią, ale odmówiłam. Stwierdziłam (po rozmowie z terapeutką), że najpierw dam szansę psychoterapii i wygląda na to, że był to dobry wybór. Ale przyznam że jestem zaangażowana i pracuję nad sobą.
  14. To nie za dużo? Ja zażywam połowę tego codziennie i wydaje mi się, że znacznie przekraczam dzienną dawkę. 4000 to wg badań maksymalna bezpieczna dawka dla codziennej suplementacji, podczas leczenia ciężkich przypadków dawkowanie wynosi nawet 10000 i więcej. W sumie mam zamiar zażywać 60 dni, później zmniejszę do 2000. A Ty widzisz u siebie jakieś skutki suplementacji D3? Ciekawa jestem czy tylko na mnie tak działa :)
  15. Można tu wtrącić trochę radości i samochwalstwa? :) Dziś w końcu zebrałam się w sobie (a z domu od 3 dni nie wychodziłam) i osobiście złożyłam podanie o staż w firmie, w której zawsze chciałam, chociaż jest to zupełnie inna droga niż studia które ukończyłam. Wyszłam stamtąd uśmiechnięta i dumna z siebie. Idąc za ciosem zdecydowałam się wziąć udział w otwartym wykładzie znanego dr, który od dawna obserwowałam na fb i dodatkowo pojechać tam autobusem (co też jest dla mnie trudne, bo auto to mój schron). Żeby było zabawniej wylosowali mnie tam do odebrania upominku :) Podsumowując: jak już się ruszy z miejsca, to dalej wszystko toczy się jak śnieżna kula i wychodzimy coraz dalej i dalej ze strefy komfortu. Jutro pewnie będę odreagowywać Nie pamiętam kiedy tak się czułam, pewnie kilkanaście mc temu. Psychoterapia zaczyna przynosić skutki, intensywna suplementacja D3 (4000j) i Mg+B6 (250mg) pewnie też sporo wnosi a łykam dopiero miesiąc.
  16. Myślałam, że udało mi się pokonać problem objadania się. Od miesiąca trzymałam się dzielnie zdrowej miski. Dziś jednak zauważyłam, że powoli wraca, ale pod inną postacią - opycham się owocami i np. kefirem, białym serem. Pewnie pomyślicie, że to nic w porównaniu ze słodyczami, ale boję się, że i do tego prosta droga. A byłam tak dumna ze swoich postępów w samokontroli i terapii.
×