Skocz do zawartości
Nerwica.com

Neurosi

Użytkownik
  • Postów

    49
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Neurosi

  1. Neurosi

    Uzależnienie od Stilnoxu

    leki te( Mitra , Niansa ) również Neurosi mają wiele minusów , o czym trzeba wspomnieć . To ,że nie uzależniają to jedno ( chwała im za to ) , ale powodują wilczy apetyt , z rana często występuje po nich ( u mnie )masakryczne zmulenie i nerwowość . Posucha w gębie taka ,że ciężko ślinę przełknąć . Triticco brałem dużo , ale raz działa dobrze , za innym podejście żle , potem trzeba zwiekszac dawki . Myślę ,że dla większości te trzy leki to dobra alternatywa do benzodiazepin . Ja jednak wolę benzo , kiedy nie mogę zasnąć . Wiem ,że to szambo , ale co ( jeszcze gorsza jest nieprzespana noc ) . Na lęki też biorę Xanax . A ile brałaś dziennie benzo ,że się od nich uzależniłeś ? Pozdrawiam Tak to prawda, żre się po tych lekach bardzo, ale wolę to niż benzo. Ja się szybko uzależniłam, w ciągu dwóch tygodni. Brałam tranxen i/lub lorafen 3-4 tabletek dziennie - za uzależnienie mogę podziękować psychiatrze, który uważał, że ważniejsze jest utrzymanie pracy niż wylecenie z niej. Z pracy i tak wyleciałam, a do tego się uzależniłam od benzo. Lekarze psychiatrzy powinni ponosić zawodową,a nawet karną odpowiedzialność za uzależnienie pacjentów od benzo. Na oddziałąch psychiatrycznych jak tylko pacjent ma niepokój, lęki - ładują benzo. A dlaczego? Bo wolą dać komuś benzo niż słuchać jego jęczenia. Pacjent z lękami, niepokojem, to pacjent jęczący, zwracający na siebie uwagę, a lekarze chcą mieć święty spokój i dlatego ładują benzo. po benzo większość pacjentów się uspokaja, albo w ogóle idzie spać i lekarz ma święty spokój. Tylko, że to nie leczenie, a święty spokój od jęczącego pacjenta. Mam nadzieję, że psychiatrzy czytają to forum i w końcu zaczną się 10 razy zastanawiać zanim podadzą komuś benzo. Niestety uzależnienie wraca, bo ilekroć mam napad konwersyjny sztywnienia - ładują we mnie zastrzyki z benzo, a że ja wtedy mówić nie mogę, to i się bronić nie mogę. Benzo mi nie pomaga, co najwyżej zmuli,a i tak dalej sztywnieję.
  2. Neurosi

    Uzależnienie od Stilnoxu

    Stilnoxu nie wolno brać z alkoholem. Stilnox to lek nasenny, a więc uzależniający. Moja choroba zaczęła się od bezsenności. Pierwszy lekarz do jakiego trafiłam specjalizował się w bezsenności. Są leki, które działają nasennie, a nie powodują uzależnienia, jak Stilnox. Są to np mirtazapina (Mirzaten, Mirtor) - ja to stosuję, mianseryna (Lerivon) oraz Trittico CR (z powodzeniem stosuje to wiele osób) - plusem tych leków jest to, że nie uzależniają. Stilnox, Imovane, Nasen - to wszystko uzależnia. Ja byłam (jestem - w sumie uzależnionym jest się do końca życia) od leków benzodiazepin. Koszmar, piekło. Witaj na forum
  3. Kalebx3, dziękuję Ci bardzo. Jestem udręczona tym cierpieniem. Ani nic zaplanować, ani nic zrobić się nie da. Czy ktoś mógłby polecić mi dobrego psychiatrę od dysocjacji?
  4. Kaleb, ja codziennie modlę się do Boga, wołając o ratunek. Byłam już nawet Msza Św. o moje uzdrowienie i nic. Do tej pory mówiłam sobie - zawsze przecież się mogę zabić. Ale ponieważ jestem silnie wierząca, a wierzący ludzie wierzą w piekło, zaczęłam się bać, że ja niczego nie skończę, tylko zacznę jeszcze gorsze męki. I tak mam 30 lat i żadnego wyjścia z sytuacji. Chcę być zdrowa. Skoro mam życie i nie wolno mi sobie go odebrać, to chcę móc żyć godnie, bez tych strasznych lęków. Wiecie jak to jest, jak jest się na dworze, wśród obcych ludzi i nagle dostaje się panicznego lęku z tym zesztywnieniem, wykrzywianiem twarzy, zesztywnieniem języka, pluciem parskaniem, wydawaniem nieartykułowanych jęków i wrzasków, a potem przychodzi moment, że się duszę i wtedy zsikuję się w majtki i wszystko co mam. To jest takie upokorzenie. Ja już nie mogę tak dłużej żyć. To jest golgota za życia. Nie mam wypracowanych żadnych lat pracy, ani zasiłku, ani renty. Ja nie wiem co mam robić. Ja nie chcę tej paskudnej choroby.
  5. Ale ja już praktycznie wszystko brałam z leków. Wszystkim dookoła pomagają, a mi nie. U wszystkich jest poprawa, u mnie pogorszenie. Stałam się inwalidką. Mój umysł robi mi autodestrukcje. Najpierw była tylko bezsenność, potem lęki, potem nerwica natręctw, potem koszmarne ataki paniki, co pociagnelo za sobą uzależnienie od benzodiazepin, a teraz są dysocjacyjne zaburzenia ruchu. Lekarze w szpitalu guzik rozumieją. Uważają, że jak objaw nie występuje w szpitalu, to znaczy, że wyleczyli. A tu wychodzę ze szpitala, mierze się z życiem i znowu napady konwersji. Nie można tak żyć, to jest cierpienie nie do udźwigniecia. A najgorsze, że sama nie mogę tego skończyć, bo boję się piekła, boję się, ze moje piekło, to będą non stop napady konwersyjne i duszenie się w nieskonczonosc. Mam 30 lat, ja już nie zniose dłużej tego cierpienia. Lek Lyrica mial być przełomem, a okazało się, ze na nim były jeszcze częstsze napady paniki z napadami konwersyjnymi. Hydroksyzyna absolutnie nic nie pomaga. -- 10 sty 2016, 20:26 -- Nadia, wysłałam Ci prywatną wiadomość, mam nadzieję, że doszła ?
  6. Ja cały czas ląduję w szpitalu. Cały czas. W szpitalu jest parasol bezpieczenstwa, objawów konwersji nie ma, tylko wyjdę ze szpitala, od razu są napady konwersji. Wszędzie, czy na Sobieskiego w IPiN, czy w Szpitalu Nowowiejskim, czy w Szpitalu Wolskim mówią, że Oddział ogolnopsychiatryczny nie jest dla mnie. W Klinice Nerwic byłam już 3 razy. Beznadziejny przypadek.
  7. Lekarka psychiatra, która mnie prowadzi od 2011 r. mówi, że jest bezsilna, ze nie umie mi pomoc, ze wszystkie leki już brałam. Że gdyby znała lek, który by mi na to pomógł, to by mi sama go kupiła. To zalamuje, gdy już lekarz stwierdza swoją bezsilnosc. Błagam pomóżcie. Nie mogę dłużej już tak żyć.
  8. Tak, dokładnie cały czas odczuwam silny niepokój, lęk i napięcie, nie mogę w ogóle funkcjonować, ani się niczym zająć, na terapii nie jestem w stanie pracować, bo czuję potworny niepokój, nie czuję żadnej innej emocji poza lękiem i niepokojem. Stany te są przerywane atakami paniki- takim lękiem 10000%, który szybko przechodzi w napad konwersyjny ze sztywnieniem języka i twarzy, usta się przymusowo wykrzywiają, otwierają, język sztywno wychodzi przymusowo, zaczynają się dziwaczne ruchy mimowolne. Zaczynam wydawać z siebie nieartykulowane jęki, krzyki, potem jest moment duszenia się i wtedy kiedy się duszę, puszczają zwieracze pęcherza moczowego i zsikuję się w majtki. Proszę pomóżcie mi, bo ja już nie mogę dłużej tak żyć. To jest golgota nie życie. Już dwa razy próbowałam podjąć pracę i zaraz pierwszego dnia taki napad- szok otoczenia, przerażenie, karetka pogotowia, SOR. Ja strasznie cierpię. Gdyby nie to, że jestem wierząca, już dawno bym się zabiła. Taki wstyd, takie upokorzenie. I tą całą autodestrukcje robi mi mój umysł. Bo to jest rozpoznawane przez lekarzy jako dysocjacyjne zaburzenia ruchu. Nikt mnie nie potrafi z tego wyleczyć. Mimo że biorę maksymalne dawki leków Seroxat 60 mg i Mirzaten 45 mg, to non stop czuję lęk. Ani do kina, ani na spacer, o pracy zawodowej nie wspominając. Proszę pomóżcie. Ataki konwersyjne zaczęły się w grudniu 2013, kiedy w wieku 30 lat podjęłam pierwszą pracę. Oczywiście wyrzucili mnie z niej.
  9. Lyrica ma działać na lęk, a mi nasilala jeszcze bardziej ataki paniki i napady konwersji. Dlaczego lek mający działać na lęk wywolywal ataki paniki?
  10. Neurosi

    Powitanie

    Niestety mój umysł chce mnie wykończyć. Wczoraj wyprodukowal kolejny napad konwersyjny (dysocjacyjny) - zesztywnienia mięśni twarzy i języka, dziwaczne otwarcie ust w wykrzywieniu jak w opetaniu, język na wierzchu sztywny, co powodowało straszny ból, wygięcie głowy, nieartykulowane krzyki i jęki, duszenie się, posikanie się w majtki- wszystko poza świadomą kontrolą. Straszne, spektakularne, upokarzajace. W szpitalu nowowiejskim dano mi 2 zastrzyki z tranxenu, hydroksyzyny i 2 tabletki relanium i nie przeszło. Po kilku godzinach wypuszczono mnie do domu, choć napad dalej trwał. Tata zaczekal do 20tej i zawiózł mnie do szpitala Wolskiego, tam kolejny zastrzyk z hydroksyzyny i odesłania mnie do domu, bo lekarz stwierdził, że konwersja i napad paniki nie są powodem do hospitalizacji. Kochani, pomóżcie, jak wyzdrowiec z konwersji? To mój umysł powoduje te napady. Teraputka mówi, że jestem w błędnym kole objawów. Zaraz kończy mi się zwolnienie lekarskie, a panicznie się boję powrotu, bo boję się ataku. Już dwa razy miałam napad w pracy i dwa razy przerażona szefowa wiozla mnie na SOR. Kochani, czy ktoś z Was choruje na dysocjacyjne zaburzenia ruchu, jak ja?
  11. Neurosi

    Powitanie

    Bardzo dziękuję za odpowiedź. Tak, to lekarze ze Szpitala Wolskiego zdecydowali o takiej formie odstawienia Lyrica i włączeniu od razu w to miejsce Lamotrixu w dniu 15.12.2015. W szpitalu czułam się jeszcze średnio, ale znośnie, więc dostałam wypis. Mój dramat zaczął się po wypisie w dniu 25.12.2015. I trwa do dziś. Już drugi dzień jestem na Relanium. Ale nie wolno Relanium brać w kółko. Jutro najpóźniej muszę odstawić Relanium. W tej chwili jestem tylko na Seroxacie 60 mg, Mirzatenie 45 mg i doraźnie Relanium. Co to jest GABA? Jak pregabalina działa na GABA? Pierwszy raz słyszę nazwę GABA.
  12. Ze mną jest już tragicznie. Musiałam zacząć brać relanium. Mam straszne stany niepokoju i lęku, non stop boję się i płaczę, ani chwili wytchnienia. Nie wiem czy to dobry wątek do opisania tego co się ze mną dzieje. Zaczęłam się zastanawiać, czy możliwe jest, że to są objawy odstawienne po odstawieniu pregabaliny - w szpitalu odstawiono mi pregabalinę nagle z 600 mg do 0 mg w dniu 15.12.2015.. Bo zanim mi włączono lamotryginę, odstawiono mi w szpitalu z dnia na dzień pregabalinę, którą brałam w maksymalnej dawce 600 mg i nagle odstawili mi do zera. Nie było stopniowego odstawiania, tylko od razu z 600 mg do zera i włączenie lamotryginy. Pregabalinę odstawiono mi nagle 15 grudnia, czyli 3 tygodnie temu. Ze mną jest strasznie, nie wytrzymuję niepokoju, lęku. Odstawiłam już stopniowo lamotryginę. Jestem na Seroxacie 60 mg i Mirzaten 45 mg, a lęk, niepokój koszmarny, stąd już relanium. Byłam wczoraj u jakiegoś psychiatry, włączył mi pernazynę, ale żadnej poprawy nie było, żadnego uspokojenia, a jeszcze całą noc nie spałam. Dziś próbowałam jeszcze z pernazyną i dalej zero poprawy, więc już sięgnęłam po relanium. Tylko że jak przestało działać relanium, to znowu potworny niepokój, lęk, płacz non stop, więc znowu wzięłam relanium. Proszę napiszcie czy mój stan w Waszym odczuciu jest efektem tego nagłego odstawienia pregabaliny w dniu 15.12 w szpitalu (ale to już 3 tygodnie minęły), czy po prostu moja nerwica lękowa jest tak silna. Relanium mogę wziąć góra 3 dni, bo uzależnia, a co potem zrobię? Zaraz kończy mi się zwolnienie lekarskie, a nie jestem w stanie niczego zrobić. Może ktoś mi poleci jakiegoś bardzo dobrego psychiatrę w Warszawie - specjalistę od bardzo trudnych przypadków z silnym lękiem, niepokojem nie do wytrzymania, lekoopornością. Z góry dziękuję za wszelkie odpowiedzi.
  13. Neurosi

    Powitanie

    Ze mną jest już tragicznie. Musiałam zacząć brać relanium. Mam straszne stany niepokoju i lęku, non stop boję się i płaczę, ani chwili wytchnienia. Nie wiem czy to dobry wątek do opisania tego co się ze mną dzieje. Zaczęłam się zastanawiać, czy możliwe jest, że to są objawy odstawienne po odstawieniu pregabaliny. Bo zanim mi włączono lamotryginę, odstawiono mi w szpitalu z dnia na dzień pregabalinę, którą brałam w maksymalnej dawce 600 mg i nagle odstawili mi do zera. Nie było stopniowego odstawiania, tylko od razu z 600 mg do zera i włączenie lamotryginy. Pregabalinę odstawiono mi nagle 15 grudnia, czyli 3 tygodnie temu. Ze mną jest strasznie, nie wytrzymuję niepokoju, lęku. Odstawiłam już stopniowo lamotryginę. Jestem na Seroxacie 60 mg i Mirzaten 45 mg, a lęk, niepokój koszmarny, stąd już relanium. Byłam wczoraj u jakiegoś psychiatry, włączył mi pernazynę, ale żadnej poprawy nie było, żadnego uspokojenia, a jeszcze całą noc nie spałam. Dziś próbowałam jeszcze z pernazyną i dalej zero poprawy, więc już sięgnęłam po relanium. Tylko że jak przestało działać relanium, to znowu potworny niepokój, lęk, płacz non stop, więc znowu wzięłam relanium. Proszę napiszcie czy mój stan w Waszym odczuciu jest efektem tego nagłego odstawienia pregabaliny w dniu 15.12 w szpitalu (ale to już 3 tygodnie minęły), czy po prostu moja nerwica lękowa jest tak silna. Relanium mogę wziąć góra 3 dni, bo uzależnia, a co potem zrobię? Zaraz kończy mi się zwolnienie lekarskie, a nie jestem w stanie niczego zrobić. Może ktoś mi poleci jakiegoś bardzo dobrego psychiatrę w Warszawie - specjalistę od bardzo trudnych przypadków z silnym lękiem, niepokojem nie do wytrzymania, lekoopornością. Z góry dziękuję za wszelkie odpowiedzi.
  14. Kochani, dziękuję za odpowiedź. Ze mną jest już tragicznie. Musiałam zacząć brać relanium. Mam straszne stany niepokoju i lęku, non stop boję się i płaczę, ani chwili wytchnienia. Nie wiem czy to dobry wątek do opisania tego co się ze mną dzieje. Zaczęłam się zastanawiać, czy możliwe jest, że to są objawy odstawienne po odstawieniu pregabaliny. Bo zanim mi włączono lamotryginę, odstawiono mi w szpitalu z dnia na dzień pregabalinę, którą brałam w maksymalnej dawce 600 mg i nagle odstawili mi do zera. Nie było stopniowego odstawiania, tylko od razu z 600 mg do zera i włączenie lamotryginy. Pregabalinę odstawiono mi nagle 15 grudnia, czyli 3 tygodnie temu. Ze mną jest strasznie, nie wytrzymuję niepokoju, lęku. Odstawiłam już stopniowo lamotryginę. Jestem na Seroxacie 60 mg i Mirzaten 45 mg, a lęk, niepokój koszmarny, stąd już relanium. Byłam wczoraj u jakiegoś psychiatry, włączył mi pernazynę, ale żadnej poprawy nie było, żadnego uspokojenia, a jeszcze całą noc nie spałam. Dziś próbowałam jeszcze z pernazyną i dalej zero poprawy, więc już sięgnęłam po relanium. Tylko że jak przestało działać relanium, to znowu potworny niepokój, lęk, płacz non stop, więc znowu wzięłam relanium. Proszę napiszcie czy mój stan w Waszym odczuciu jest efektem tego nagłego odstawienia pregabaliny w dniu 15.12 w szpitalu (ale to już 3 tygodnie minęły), czy po prostu moja nerwica lękowa jest tak silna. Relanium mogę wziąć góra 3 dni, bo uzależnia, a co potem zrobię? Zaraz kończy mi się zwolnienie lekarskie, a nie jestem w stanie niczego zrobić. Może ktoś mi poleci jakiegoś bardzo dobrego psychiatrę w Warszawie - specjalistę od bardzo trudnych przypadków z silnym lękiem, niepokojem nie do wytrzymania, lekoopornością. Z góry dziękuję za wszelkie odpowiedzi.
  15. Kochani, proszę napiszcie, czy ktokolwiek doświadczył stanu silnego niepokoju (lęku) po wdrożeniu lamotryginy? U mnie nastąpiło duże pogorszenie kilka dni po tym, jak wskoczyłam na 50 mg Lamotrixu. Lekarz z Izby Przyjęć zdecydował o odstawianiu lamotrixu. Wczoraj już zmniejszyłam dawkę do 25 mg. Ale cały czas mam silny niepokój (lęk), czuję się wręcz sparaliżowana lękiem. Nie wiem czy to od lamotryginy, czy od interakcji lamotryginy z paroksetyną i mirtazapiną, czy po prostu moja choroba (nerwica, zaburzenia lękowe, mieszane zaburzenia osobowości) przybrała na sile. Proszę napiszcie coś, bo ten niepokój (lęk) wykańcza. Każdy dzień jest torturą.
  16. Co Wam pomaga na nałogowe/nawykowe obgryzanie paznokci?
  17. Neurosi

    Powitanie

    Byłam dziś na Izbie Przyjęć Szpitala Wolskiego, bo czuję się koszmarnie - mam silny niepokój i lęk. Spytałam lekarkę, czy to złośliwy zespół neuroleptyczny. Stwierdziła, że nie. Że to konwersja w przebiegu zaburzeń lękowych. Zmniejszyła mi dawkę Lamotryginy z 50 mg do 25 mg, a po 4 dniach mam odstawić. Załamałam się tym wszystkim. Mam cały czas niepokój i lęk. Nie da się wytrzymać.
  18. Dziękuję. Byłam dziś na Izbie Przyjęć w Szpitalu Wolskim. Mam zmniejszyć dawkę z 50 mg do 25 mg, a potem odstawić.
  19. Neurosi

    Powitanie

    W zastrzykach nie, tylko w tabletkach
  20. Neurosi

    Powitanie

    Kalebx3, przed 2007 dokuczała mi jedynie bezsenność. W 2006 wyszłam za ukochanego za mąż, a w 2007 zaczęłam się bardzo źle czuć. Morfeusz92, te dyskinezy były na różnych lekach, więc lekarze zaczęli je łączyć nie z lekarstwami, tylko z chorobą główną - nerwicą. Zaczęłam na własną rękę szukać też pomocy u neurologów, bo może to jakaś przyczyna neurologiczna. Rezonans magnetyczny w porządku. Zrobiono mi próbę tężyczkową - wyszła dodatnia. Zaczęłam suplementować magnez, wapń, witaminę D3, ale ataki dalej się zdarzały. Ostatnio jak miałam atak, to lekarz internista podał mi na SORze wapń w kroplówce, a ja dalej sztywniałam. W końcu po 10 godzinach zesztywnienia wezwali psychiatrę i na Oddziale postawili diagnozę - dysocjacyjne zaburzenia ruchu. Tę samą diagnozę postawili w IPiN na Sobieskiego. Ataki są, mimo że od roku nie biorę żadnych neuroleptyków (ostatnim był Ketrel). Ataki były zarówno na Anafranilu, Fevarinie, Brintellixie, jak i Seroxacie z Mirzatenem.
  21. Neurosi

    Powitanie

    Dziękuję bardzo :-) Tak, biorę leki. Od marca 2015 paroksetyna w dawce 60 mg/dobę (Seroxat, wymiennie na Parogen) i mirtazapina (Mirzaten) w dawce 45 mg/dobę. Te leki biorę cały czas, także obecnie. Moim głównym problemem jest potworny lęk i niepokój, przybierający w skrajnej postaci formę napadu paniki z zesztywnieniem języka i twarzy, wykrzywianiem twarzy, ruchami mimowolnymi, przymusowym otwarciem ust, przymusowym wysunięciem języka - okropnie to wygląda, strasznie spektakularne i upokarzające. Często trzeba wezwać karetkę pogotowia i tak trafiłam do IPiN na Sobieskiego, gdzie włączono mi pregabalinę (Lyrica), ale nasiliły mi się po tym jeszcze bardziej ataki paniki z tym okropnym tężeniem, sztywnieniem. Do tego nerwica natręctw. I teraz trafiłam do Szpitala Wolskiego i odstawiono mi pregabalinę (Lyrica) i włączono lamotryginę (Lamotrix) i jest źle. Włączono mi Lamotrix w dawce 25 mg/dobę w dniu 15.12.2015, w dniu 21.12.2015 zwiększono mi Lamotrix do 50 mg i wypisano do domu, było średnio, ale znośnie, ale od 25.12.2015 zaczęło się piekło - potworne lęki, niepokój, okropne ssanie od środka, płacz i to trwa nieprzerwanie właśnie od 25.12.2015, strasznie cierpię, niepokój wykańcza mnie. Nie wiem co robić. Obecnie biorę: Seroxat 60 mg, Mirzaten 45 mg i Lamotrix 50 mg. Nie wiem czy to pogorszenie jest od lamotryginy? Czy lepiej odstawić tę lamotryginę? Wypisali mnie ze szpitala i generalnie mają gdzieś jak ja się teraz czuję, a ja nie jestem w stanie funkcjonować, mam takie lęki i niepokój. Zadzwoniłam do szpitala, to powiedzieli, że lamotrygina działa od razu, więc jesli nie zadziałała na mnie dobrze w dawce 50 mg, to zmniejszyć do 25 mg. Z kolei mój psychiatra uważa, żeby jeszcze zwiększyć lamotryginę. Absurd jakiś - co lekarz to inny pomysł. Czuję się jak królik doświadczalny. Nie wiem co robić. Czy zwiększyć, czy zmniejszyć, czy zostawić dawkę bez zmian, zagryźć zęby i czekać. Nie wiem naprawdę. Mętlik mam w głowie od tych opinii różnych psychiatrów. Tutaj napisałam post o tym moim pogorszeniu po włączeniu lamotryginy - będę wdzięczna za Wasze odpowiedzi: post2183149.html#p2183149
  22. Bardzo proszę o pomoc. Choruję na nerwicę natręctw z silnymi stanami lękowymi, atakami paniki i napadami konwersyjnymi (dysocjacyjnymi). Od kilku miesięcy byłam na Seroxacie w dawce 60 mg/dobę i Mirzatenie 45 mg/dobę. Ostatnio trafiłam do szpitala. gdzie do Seroxatu i Mirzatenu dołączono mi Lamotrix (w dniu 15.12.2015 włączono mi 25 mg Lamotrix, a w dniu 21.12.2015 zwiększono mi dawkę Lamotrix do 50 mg i wypisano do domu). Czułam się średnio, ale jeszcze znośnie. W dniu 25.12.2015 nastąpiło duże pogorszenie - bardzo nasiliły mi się lęki i niepokój, płakałam przez większą część dnia, myśli przykrej treści i katastroficzne. Generalnie od 25.12.2015 jest ze mną źle. Nie potrafię ocenić, czy to po tej Lamotryginie, czy choroba się tak rozwija, dlatego będę wdzięczna za wszelkie informacje zwrotne. Czy ktoś z Was po włączeniu Lamotryginy miał pogorszenie? Czy to było chwilowe pogorszenie, a potem było lepiej? Z góry dziękuję za wszelkie informacje, bo nie wiem czy nie omówić z lekarzem jednak odstawienia tego leku, bo strasznie się męczę i cierpię, czy jednak zagryźć zęby i poczekać. Bardzo proszę o odpowiedź. Dziękuję.
  23. Neurosi

    Powitanie

    Witam serdecznie :-) Pierwszy raz w życiu loguję się na forum poświęconym nerwicy. Mam 30 lat, od 2007 r. leczę się psychiatrycznie - im dłużej się leczę, tym gorszy jest mój stan. Od 2007 r. biorę leki (próbowano już wszystkiego) i ciągle jest źle. Z powodu choroby mam ogromne straty w życiu - odejście ukochanego, odejście wielu osób, które nie są w tanie wytrzymac ze mną, ciągłe utraty pracy, więc tak naprawdę jestem całkowicie zależna finansowo od rodziców. Jak zaczynałam się leczyć, to stwierdzono mi epizod depresji, potem OCD (nerwicę natręctw), osobowość chwiejną emocjonalnie, osobowość lękowa (unikająca). Dziś do tego wszystkiego doszły potworne stany lękowe z napadami paniki przebiegającymi bardzo spektakularnie - z napadami konwersyjnymi (dysocjacyjne zaburzenia ruchu). Byłam hospitalizowana wiele razy. Teraz wyszłam ze szpitala i jest źle. Jestem tym wszystkim załamana, nie widzę nadziei na poprawę mimo ogromnego wsparcia psychologa. Mój psycholog uważa, że jestem rozhuśtana farmakologicznie. Mam nadzieję, że znajdę tu na forum pomoc.
×