Skocz do zawartości
Nerwica.com

niemamnie

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia niemamnie

  1. Ja chodzę prywatnie. Fakt, że sporo to kosztuje, ale koleżanka mi powiedziała, że zdrowie jest bezcenne i ma rację. Również postrzegam to jako inwestycję w siebie. Ja jestem zadowolona, dobrze się czuję po spotkaniach, a mówimy na nich z terapeutką po równo, jest angaż z jej strony. Jeśli ktos z was nie jest zadowolony ze swojego prywatnego terapeuty, to trzeba poszukać innego po prostu, to jest tak samo jak z każdą inną płatną usługą, czasem jest się zadowolonym, a czasem nie i wtedy trzeba szukać kogoś lepszego. Pytałam z ciekawości terapeutki o te terapie z NFZ i mówiła, że kiedyś pracowała i mimo szczerych chęci ciężko im było pomagać ludziom, jeśli trudno było dostać termin i pacjent przychodził raz albo dwa razy w miesiącu.
  2. Dzięki za odpowiedź. Niestety masz rację, inaczej nie pytałabym w internecie.. Jestem po prostu ciekawa, chciałabym poznać nazwę tego, przez co rozpadła się moja rodzina i przez co byłam traktowana jak pies lub jak powietrze przez własnego ojca. Nie wydaje mi się, żeby on kiedykolwiek odniósł refleksję, że coś z nim nie tak i że przydałaby mu się wizyta u specjalisty. Nie widziałam go dawno i z tego co mi wiadomo, jego zamknięcie się we własnym świecie pogłębia się jeszcze bardziej aż do granic absurdu. A jeszcze odniosę się do poprzedniego postu: Z nim było tak, że np. raz przyszedł do mnie i kazał mi coś zrobić, a ja mu tłumaczyłam, że nie jestem w stanie tego zrobić. A on dalej swoje. Mówił, że mam zrobić to i to, a ja mu tłumaczyłam, że nie mogę bo coś tam... I tak 15 minut w kółko bezskutecznie, on swoje żądanie, ja że nie mogę i nic nie docierało do niego. I były takie sytuacje, że podejmował ważne decyzje nie oglądając się na nikogo, czyli robił co chciał, reszta rodziny była potem wściekła. W sumie to mówienie do siebie było dawno, bo potem jak zaczął się coraz dziwniej zachowywać to już przestał sam do siebie mówić. Pracę zmienił na lepszą.
  3. Dziękuję za odpowiedź. Co do typowych zachowań fizycznych które wymieniłaś to nie przypominam sobie takich objawów (choć ja mam kiepską spostrzegawczość jeśli chodzi o takie rzeczy). Czyli wychodzi na to, że nie musi wcale mieć Aspergera. Choć jakieś zaburzenie na pewno ma.
  4. Prawdopodobnie przez ten cholerny zespół Aspergera rozpadła się moja rodzina. Mój ojciec najpewniej właśnie na to cierpi, choć nigdy nie został zdiagnozowany, ale objawy by tak raczej wskazywały na to. Bo każdy z rodziny zgodnie twierdził, że on ma jakieś zaburzenie, ale nikt nie wiedział co. Niestety dowiedziałam się tego dopiero teraz, kiedy od dawna już nie mam kontaktu z nim (i dobrze mi z tym). Mój ojciec jest informatykiem, bardzo cenionym, zatrudniono go w świetnej firmie, a poprzednia nadal walczy o to, żeby do nich wrócił chociaż na część etatu. Nowa firma po jakimś czasie zgodziła się, żeby on z domu pracował zdalnie, więc przestał z domu wychodzić i od rana do wieczora programował, wcześniej jak wracał z pracy to też tylko tym się zajmował w wolnym czasie, w weekendy, non stop. Żonę olewa, bo woli siedzieć przed kompem i programować. Jak przychodzi odwiedzić swoją matkę to siada przed komputerem i pisze jakieś skrypty czy coś. Jak musi wyjść z domu to też z laptopem i potem jak jest chwila to go wyciąga i programuje. Programuje do późna, a potem śpi na podłodze w pomieszczeniu w którym pracuje. Nie pamiętam, żeby wychodził gdziekolwiek. Zauważyłam też u niego objawy nadwrażliwości na niektóre dźwięki. A przede wszystkim miałam wrażenie, że jest kosmitą bez uczuć. Nikt nie był w stanie się z nim porozumieć. Czasem nawet normalnej rozmowy nie dało się z nim przeprowadzić - tzn. pamiętam taką sytuację, że był zły na mnie i coś chciał ode mnie, a ja 15 minut bez skutku próbowałam mu przekazać jeden prosty komunikat. Ogólnie to odciął się ode mnie emocjonalnie, nie zwracał się do mnie bezpośrednio, w zasadzie to jak psa mnie traktował, przez większość czasu po prostu mnie olewał. Moje prośby, groźby, płacze, nic do niego nie trafiało, beton, mogłabym równie dobrze do ściany gadać, zero reakcji, jak kosmita. Cała nasza rodzina się sypała przez niego, a on nic. Aha pamiętam też, że jak bardzo chciał coś podkreślić, to powtarzał jedno i to samo zdanie kilkanaście razy z rzędu, tak jakby nie był w stanie tego zrobić przy pomocy intonacji... Wszystkie poważne problemy zlewał jakby go nie ruszały wcale, zamykał się w swoim świecie programowania i tyle. Jak żona próbowała z nim pogadać o poważnym problemie, to wychodził z pomieszczenia. Uwielbiał za to gadać sam ze sobą, nie zważając na to, że ktoś jest w mieszkaniu i go może słyszeć, rozmawiał sam ze sobą przykładowo o swoich problemach w pracy. Wydaje mi się, że z zewnątrz tzn. dla innych osób wydawał się normalny, ale jak ktoś go bliżej poznał, to już co innego - cała najbliższa rodzina zgodnie twierdziła, że "jest świrem". Myślicie że to był ZA?
×