Skocz do zawartości
Nerwica.com

ffasd

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ffasd

  1. ffasd

    beznadziejność

    @Mylisz się. Myślę, że mógłbym zaufać psychologowi. Nawet mam zapisany numer w telefonie, ale nigdy nie ma dobrej pory, żeby zadzwonić. Odkładam to w nieskończoność i nie mogę. Staram się zachowywać normalnie, a w dzisiejszym świecie, kiedy nikt w mieście nie zwraca na nikogo uwagi uchodzę w tłumie. Mam też problem z niespełnionym marzeniem, ale to standardowa opowieść typu "złamałem nogę i nie zatańczę już", więc staram się o tym nie myśleć, bo to zbyt żałosne. Teraz jest lepiej, nie zaglądam tu często. Jeśli ktoś chce popisać o filozofii wszystkiego, marności, samotności, chorym szczęściu z nieszczęścia albo czymś innym daje numer GG: 10138024
  2. Dowiedz się jaką ilość wykryli - jeśli bardzo śladową to raczej żadnego wpływu nie będzie to miało. Nie czułeś się jakoś inaczej w tym klubie? Czy nie chciało Ci się przypadkiem dużo śmiać albo miałeś nadzwyczajnie dobry humor? Słyszałem że 'najarać' biernie się nie da, tak żeby jakikolwiek efekt używki uzyskać, ale widocznie w organizmie zostaje.
  3. Kiedy na zajęciach znam odpowiedź na zadane pytania, nie odzywam się. A zwykle potem wykładowca mówi, że jakiś taki jestem zaspany albo coś. Wtedy gotuję się w środku. Na Wf-ach zawsze byłem spychany na bramkę, co doprowadziło do tego, że złamałem palec. A jestem 'muzykiem' jako takim, gram na klawiszach od 9 roku życia (teraz mam 20) więc to zdarzenie dobija mnie i uważam że nigdy już nie będę w to dobry i prawie kompletnie to rzuciłem, już nie chodzę na lekcje a jak siadam do klawiszy zbiera się we mnie taki smutek głęboki i łzy że nie potrafię już nic zagrać : ( : ( : ( : ( Nie spotykam się z ludźmi, jestem cichy i gotuję się w środku kiedy przedłużam ciszę, wtedy kompletnie nic nie potrafię powiedzieć sensownego i wpadam w błędne koło myśląc no 'powiedz cokolwiek' ale do głowy nic nie przychodzi. Ktoś pomoże?
  4. ffasd

    beznadziejność

    na jedną dobrą myśl ciągle przypada 100 złych, że świruję albo coś. czuję że powinienem iść do psychologa, już od paru tygodni mam zapisany numer takiego jednego uniwersyteckiego od nas... Jedyne kontakty jakie mam to właśnie na uczelni, poza nią z nikim się nie spotykam. uczę sie daleko od domu. jest jeszcze rodzina, z którą przebywam ale nie czuję do nich więzi, wspólnych tematów, uważam nawet ich za głupich. miasteczko w którym mieszkam jest bardzo obce dla mnie, boję się tam wychodzić na ulicę bardziej niż tu gdzie mam mieszkanie, w większym mieście z większą anonimowością. codzienność zapełniam filmami, serialami, przeglądaniem czegoś, czytaniem czegoś, czasami muzyka. ale dobija mnie brak kontaktów. lubię te chwile kiedy razem z kimś zdarzy mi się zaśmiać. grupy osób to bardzo trudne miejsce do wypowiedzenia się dla mnie. kiedy mam się wypowiedzieć wolę już nic nie mówić. dobijają mnie sytuacje kiedy mam dobrą uwagę na jakiś temat, błyskotliwe rozwiązanie problemu o którym mowa, ale tego i tak nie powiem. gotuję się wtedy w środku. nie jem dużo, nawet za mało, czasem nawet 1 posiłek dziennie. ale kontakty z ludźmi u mnie są zagmatwane, jeśli już się z kimś spotykam to w większym gronie i to pijących, starych znajomych. dawno nie było tak, żebym spotkał się z grupą osób nie pijąc. alkoholowego problemu nie mam, uważam go za beznadziejny i nierozwojowy sposób na poprawę nastroju która jest ogłupiająca i pusta. chodziłem kiedyś do psychologa i żałuję bo nie pomógł. kazał oddychać i liczyć. ale to nie rozwiązało żadnego problemu które teraz mam. zauważam teraz że nawet jej nie słuchałem po pewnym czasie, ale pieniądze szły na nią. wiem, że powinienem szukać pomocy ale obawiam się otwierania i analizowania ponownie tego co było- przeszłości. potrzebuje raczej pomocy do mojej teraźniejszości. cały czas czuję się tak samo. jest to raczej złe uczucie. nie brałem żadnych leków na depresje. pozdrawiam, sorry za ortografie.
×