Skocz do zawartości
Nerwica.com

RenaUchiha

Użytkownik
  • Postów

    21
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez RenaUchiha

  1. Wczoraj znów miałam myśli samobójcze. No, może nie do końca samobójcze... Wracałam autobusem i myślałam sobie: "Gdyby ten autobus się rozje*ał... Czemu nigdy nie miałam takiego szczęścia... Tyle ludzi umiera, giną w wypadkach. Gdyby tak zebrać do takiego autobusu takich nieudaczników jak ja... Przynajmniej raz byłby szczęśliwy wypadek śmiertelny...". Nie pomógł fakt, że nic nie jadłam cały dzień. Że przeszłam jakieś 15 kilometrów. Że oparłam się pokusie ciastek, popkornu, nawet głupiej herbaty... Jestem beznadziejna. Gdyby ten autobus miał wypadek, mimo że jechało w nim jeszcze jakieś 5 osób, naprawdę, świat by wiele zyskał...
  2. RenaUchiha

    Cześć

    Przepraszam za błąd, tam miało być 1000*. Nie stosuję diety ujemnych kalorii. To już dawno zostało obalone. Takie rozwiązanie jest tylko dla ludzi, którzy lubią jeść, nie mają wystarczająco dużo siły, by przestać i szukają rozwiązania, jak jeść, aby nie czuć wyrzutów sumienia. Jedzenie to jedzenie. Każde jedzenie tuczy, nie ma czegoś takiego jak ujemne kalorie. Zgodzę się jedynie z tym, że surowe warzywa mają je w jakimś stopniu... Ale to raczej wychodzi z fakty, że takiego pomidora można spalić krótkim spacerkiem do śmietnika czy pozmywaniem naczyń. Matka powiedział, że ma mnie dość. Groziła, że wyrzuci mnie z domu i wyśle do ojca, bo jestem zła, bezczelna, leniwa, chamska, pusta i nie mam serca. Słyszałam od niej dużo obelg, ale dzisiaj nieco przesadziła. Wzięłam paracetamol. Liczę, aby nie przedawkować. dzisiaj tylko 2500 mg, do 4000 trochę brakuje, więc jestem bezpieczna. Odechciewa się żyć.
  3. RenaUchiha

    Cześć

    Nie byłam u gastrologa, boję się badań i lekarzy. Wiesz, można jeść 100 kcal, a tyle zażywać ilościowo pokarmu, błonnika, płynów i innych tego typy bzdetów, że nie ma czegoś takiego jak "czynniki niesprzyjające" w takim wypadku.
  4. Witaj na forum. Też miałam jako dziecko do czynienia z alkoholem, ale pewnie nie tak jak ty... Na mnie tak to też nie wpłynęło. Mam nadzieję, że ta terapia okaże się pomocna.
  5. RenaUchiha

    Cześć

    Hahahahahahha Doskonały metabolizm. I gdyby nie Laxol i Dulcobis chodziłabym do kibla raz na dwa tygodnie... Nie, dziękuję. Luzie zazdroszczą sobie kasy, a ja zazdroszczę wszystkim, że chodzicie do kibla kilka razy w tygodniu, bo ja tak nie potrafię! I wiesz mi, może i mam BMI poniżej 18.5, ale tego po mnie nie widać. I z takim ciałem nigdy nie spełnię swoich marzeń.
  6. RenaUchiha

    Cześć

    Patrzę na te zdjęcia codziennie. I jedyne, co przez to zyskuję, to przeczucie, że nigdy nie będę tak piękna. 5 kg w 10 dni? Nie, nie chcę cudów. Chociaż po kompulsie trzy dniowym podczas trzech następnych dni (piątek, sobota, niedziela) przy odżywianiu się 150 kcal/dziennie na diecie płynnej, ćwiczeniach 1 godzinę dziennie i środkach przeczyszczających zgubiłam około 4 kilo. (67.8 kg -> 63.9 kg). Da się? Da się. Po prostu nie mam motywacji. I za bardzo ciągnie mnie do słodkiego. Niestety, to mnie gubi. Mój rekord: 13 dni bez słodyczy. Nigdy tego nie pobiję. Nie pamiętam, co mnie wtedy tak zmotywowało. Chyba spotkanie z dziewczyną.
  7. RenaUchiha

    Hejka

    Problemy komunikacyjne... Dużo osób z tym walczy. Może jakieś grupy wsparcia? Tam u was w wielkim mieście pewnie coś podobnego być musi. Tak w sumie, to witaj. Jak na osobę taką właśnie, jaką opisałeś, nawet sprawnie i ciekawie się ciebie czyta.
  8. RenaUchiha

    Cześć

    Nie pójdę do psychologa. Ani psychiatry. Ani dietetyka. Nie dam rady. Siedzę nad komórką i usiłuję nacisnąć zieloną słuchawkę. Zamiast tego zaczynam ryczeć. Nie dam rady, nie zrobię tego, boję się. Nie mam anoreksji. Jestem zbyt wielkim zerem, aby być tak perfekcyjna jak one. Anorektyczni nie żrą trzy dni po 3000 kcal. Nie rzygają. Nie srają po tabletkach. I są chude.
  9. RenaUchiha

    Cześć

    Mizoginizm najczęściej dopada mężczyzn, ale widocznie istnieją wyjątki. Dzisiaj był ok. Mimo iż rano miałam małego kompula. Wczoraj dostałam ataku paniki i ćwiczyłam przez 2 godziny. Wszystko mnie boli. Wzięłam prochy na przeczyszczenie. Super. I tak nic nie działa.
  10. RenaUchiha

    Cześć

    Rozumiem. Mam nadzieję, że dla Pani wyżej się poprawi i jutro wstanie prawą nogą, ewentualnie obiema na raz (tak też chyba jest ok?).
  11. Dziękuję. Wejdę na tę stronę i poszukam. Nie wiem, tylko, jak zareaguje matka... Ale (odpowiadając przy tym na wcześniejsze pytanie), jestem już dorosła, więc chyba mogę decydować o takich rzeczach. Mam 18 lat.
  12. RenaUchiha

    Cześć

    Nie sądzę, że wiem sama najlepiej... GDyby tak było, nie pytałabym się, nie prosiła o pomoc... Nie wiem, dlaczego ten atak, przepraszam...
  13. RenaUchiha

    Witam wszystkich

    Kalebix3, u mnie jak zazwyczaj, gdy nie dotrzymuję diety, ch*owo, ale nie chcę zaśmiecać tym kolejnego tematu, szczególnie, że to temat nowej towarzyszki (powiedziała osoba, która założyła tu konto wczoraj) i kulturalnie by było się dopytać co tam słychać. A o byciu po ludzku ciekawym o jej samopoczucie nie wspomnę, bo może zabrzmieć niegrzecznie (zaraz, czy ja właśnie o tym wspomniałam?). Więc, ponawiam, co słychać? Jak się dzisiaj czujesz? Jakie plany na jutro?
  14. Sama nie wiem co pomaga na obżarstwo. Próbowałam ćwiczenia, thinspiracje, podobno fluoexytyna pomaga (czy coś takiego, nie pamiętam dokładnie nazwy), niweluje głów. Są też jakieś ćpuńskie proszki dodające energii i zmniejszające głód... Mam z tym ogromny problem, wciąż walczę z kompulami... Niby najlepszym odpowiednikiem jest odpowiednio zbilansowana dieta i miara białeg do węglowodanów i tłuszczy, ale nie sądzę, aby to się sprawdziło przy depresji czy innych tego typu...
  15. RenaUchiha

    Witam wszystkich

    Cześć. Skoro założyłaś tu konto, masz zapewne jakieś problemy? Może być przybliżyła coś użytkownikom?
  16. Dziękuję Wam z chwilę uwagi i pomoc. Muszę pomyśleć nad tym specjalistą... Może nie będzie to tak straszne złe... Jeżeli to jedyne wyjście, to może warto jednak spróbować... Nigdy nie wierzyłam w borderline, było to dla mnie jedynie doszukiwaniem się problemów, wymyślaniem chorób... Jakby się okazało, że mam takie COŚ, spaliłabym się ze wstydu... Nie chcę tu nikogo obrażać, to moja subiektywna opinia wynikłą z wychowania... Do myśli o ED jakoś już przywykłam... Może podpowiecie, co powinnam zrobić, aby skontaktować się ze specjalistą? I jakim najlepiej? Ne wiem, co miałabym powiedzieć matce... "Mamo, podejrzewam, że jestem pierdolni*ta, zapiszesz mnie do psychiatry?". Nie widzę tego... Wyśmieje mnie i zrobi awanturę...
  17. RenaUchiha

    Cześć

    Nie chcę iść do dietetyka... To tylko strata pieniędzy. Nie dam rady trzymać się tych wszystkich zasad. 500 kcal dziennie to dla mnie porażka, jakbym miała jeść 1800 czy 2000, to bym się załamała... Dlaczego "szumowiny"? Bo kiedyś byłam u psychologa, tuż po rozwodzie rodziców. Dziewięcioletnie dziecko nastawiane przez matkę przeciw ojcu i przez ojca przeciw mace... Gubiłam się. A ona wysłała mnie do psychologa. I co powiedział? Żeby jeszcze bardziej "ukróciła mi sznurek, to będę bardziej posłuszna". Nie miałam dzieciństwa. Moje dzieciństwo ograniczało się do wieczorynki, "Rancza" i bajek, gdy nikogo nie było w domu i mojego pokoju. Później, w gimnazjum poznałam kogoś przez Internet. Dobrze się zachowywałam, dobrze się uczyłam, miałam celujące oceny, byłam grzeczna... Tylko zaczęłam ubierać się na czarno i wiecznie chodziłam przylepiona do komórki. I co z tego wynikło? Telefon od "pedagoga" do mamusi. Zakaz na telefon. Dopiero co wyszłam z jednego uzależnienia od Internetowej przyjaźni (to nic, że weszłam w drugie). Przez trzy lata korzystałam z telefonu, tak, aby nikt tego nie widział, wychodziłam w zimę na kilkugodzinne spacery, aby móc normalnie popisać z ludźmi, korzystałam z każdej możliwości wyjazdu do babci, ojca, ciotek... Byle z dala od niej. Dlatego "szumowiny". Nie chcę mieć jeszcze bardziej zepsutego życia. Wystarczy brak dzieciństwa. Dla niej ja jestem nienormalna. Ale dlaczego nikt nie patrzy na NIĄ.
  18. Mam do Was pytanie. Znacie się bardziej niż ja, zapewne wielu z Was spędziło tu kilka dobrych lat, a ja, taki szarak przychodzę i bezczelnie zakładam temat,zaśmiecając forum. Przepraszam. Czytam Wasze posty, CHAD rzuciła mi się w oczy jako pierwsza... Zaczęłam czytać. Już od jakiegoś czasu podejrzewałam u siebie "dwubiegunówkę", a teraz... To przybrało jakiegoś sensu. Wydaje się nieco jaśniejsze. Nie pamiętam czasów, kiedy zachowywałam się tak, jak moi rówieśnicy. Zawsze byłam odrzucana. Czasem tryskałam energią, nie mogłam doczekać się w-fu, gadałam do wszystkich, mimo iż oni nie chcieli gadać do mnie, zajmowałam się tym, co kochałam najbardziej (w danym momencie, to bardzo szybko ulegało zmianie), nie przeszkadzało mi nic, wszystko wydawało się takie kolorowe, ciekawe... Wystarczyła mała kłótnia, słowo nie tak, brak koncentracji przy nauce czy brak kasy na koncie, aby wysłać głupi SMS... Stawałam się agresywna. Kiedyś do innych, potrafiłam drapać, gdy ktoś nie słuchał, traciłam czucie, nie wiedziałam, kiedy robię coś za mocno i czy kogoś coś boli. Całe dnie chodziłam jak cień, nosiłam brudne ubrania, potrafiłam się nie myć, nic mnie nie obchodziło, olewałam dom, naukę, ludzi... Teraz też tak jest. Ciągle zmienia mi się nastrój, przez chociażby najmniejsze wydarzenie... Chociaż nie. Ostatnio w moim życiu nie ma najmniejszych wydarzeń... Jest tylko wielkie wysypisko nierozkładających się problemów, na które praktycznie codziennie dochodzą nowe śmieci. Czasem mam chwile, że wszystkie te brudy olewam i mam przebłyski dobrego humoru, dużo energii, trzymam głodówkę, ćwiczę, czytam, uczę się... A czasem jestem niezdolna do życia. Oprócz wielkości problemów zmieniło się jedynie to, że zamiast być agresywna w stosunku do innych, zaczęłam ranić samą siebie. Ostatni rok-pół roku wytrzymałam bez tego, ale boję się, że znów mi wróci... Nie są to tak prymitywne rzeczy jak cięcie się żyletką czy super ostrym nożykiem. Kąpiel we wrzątku, lub- zimnej wodzie, rozdrapywanie rąk, rysowanie igłami po skórze, wbijanie paznokci i pinesek... Nie chcę do tego wracać. Wystarczy mi problemów.... Czy to jest ChAD? Co to jest? Nie proszę o głaskanie i użalanie się nade mną ( Zresztą, większość Was miała dużo gorsze problemy, jestem zwykła nastolatką, nic nie wiem o życiu.), tylko o odpowiedź. Jak mogę sobie pomóc?
  19. RenaUchiha

    Cześć

    Hej. Sama nie wiem, jaki jest cel tego, że założyłam tu konto. Stwierdziłam, że Wasza obecność może być pomocna. Nie wiem, co mam. Za bardzo się boję poprosić o pomoc, za bardzo boję się psychiatrów, psychologów i innych tego pokroju szumowin... Trafiło się, że założyłam konto w całkowitym nieładzie. Jestem wrakiem. Za kilka dni mi przejdzie, znowu będzie dobrze, znowu wrócę do życia... Boję się tylko, że niedługo znów przyjdą kompule. Dopiero co się odratowałam po całym tygodniu obżerania... Staram się znów dojść do 63,9 kg. A potem do 22 listopada muszę schudnąć 5 kg, obiecałam to sobie i innym... Jestem cholernie gruba, muszę coś z sobą zrobić... Pewnie dlatego wszyscy mnie opuszczają. Jak będę szczupła, zaczną mnie zauważać i doceniać. Przestanę być NIKIM. Czemu nikt mnie nie wspiera? Nawet dla matki jestem "złą, bezczelną i leniwą". Kochana mamusia. Tak mnie docenia... Wspiera... Pociesza... Chce mnie wysłać do dietetyka, mówi, że jestem chora i źle oddziałuję na wszystkich w domu. Że jestem jak alkoholik. Nie niszczę tylko siebie, a całą rodzinę. Ale i tak mnie nie wyśle. Szkoda jej kasy. To tylko groźby. Można przywyknąć.
×