Skocz do zawartości
Nerwica.com

janek80

Użytkownik
  • Postów

    32
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez janek80

  1. Mam , jeszcze tylko 2 tygodnie . Nie cierpie tego miejsca . MAcie racje , lepiej to zostawic i uciac , ale ja nie umiem , przynajmniej jak tutaj jestem . Nie potrafie sie do tych ludzi usmiechac bo szczerze ich nie lubie . Nigdy nie czulem sie tutaj dobrze . Wszedzie indziej potrafie , tutaj nie . [ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:24 pm ] Dzieki za odpowiedzi , pozdrawiam :)
  2. Mam taki problem i nie latwo bedzie zaczac od poczatku . Moze tak . 10 lat temu wprowadzilem sie z rodzicami na osiedle , ktorego szczerze nie cierpie . Nie nawizywalem tu kontaktow , nie lubilem tego miejsca , tych ludzi ( poza dilerami ) . Nie jestem stad . Nie odnajduje sie tu . Po mniej -wiecej 4 latach mieszkania tu zachowalem sie dosc glupio . Nikomu nie zrobilem krzywdy , bo nie mam tego w zwyczaju . KAtuje soba siebie i swoja glowe . ALe po tym ciagnelo sie za mna takie cos , ze inni wiedza i nie traktuja mn ie powaznie . Po jakims czasie wynioslem sie stad . 1.5 roku temu wpadlem na wakacje . Oczywiscie postanowilem sie nacpac , co bylo zlym pomyslem . Gosciu ktory mi to sprzedal byl moim kumplem . To miala byc amfetamina . Zwariowalem po tym , do tego stopnia ze policja i pogotowie przyjechalo . Przez 5 dni nie wiedzialem , gdzie jestem a to co sobie wyobrazalem wydawalo mi sie prawdziwe . Ciezko to wytlumaczyc . Zrobilem z siebie idiote . WYjechalem znow . Teraz wrocilem na kilka miesiecy . To miejsce zle na mnie wplywa , dzieja sie ze mna zle rzeczy (doslownie ). Dzis dostalem odczuc , ze jestem idiota , sasiedzi sie ze mnie smieja . Od dlugiego czasu trzymam to z dala od siebie , teraz mnie dotknelo .Mimo , ze nie znam tych ludzi i sa mi obojetni , biore to do siebie . Bedzie znowu gryzc . Kiedy jestem tutaj i tak nie jestem soba , nie wychodze z domu , bo wstyd mi za siebie . Chcialem tego unknac i w koncu mnie dopadlo . Juz nie jest fajnie , juz chce stad wyjechac . Nie potrafie tutaj zyc . Wszedzie indziej potrafie. Nie jestem do konca normalny , tutaj dostalem to odczuc . Nie potrafie sie do tych ludzi usmiechac , nie potrafie z nimi gadac . Nie lubie nawet z psem wychodzic , bo nie chce mijac tych ludzi . Czuje sie tu zle . Kolejna rzecz , ktora bedzie sie za mna ciagnac .
  3. Te mialem placzliwosc . Teraz sie poprawia , ale piwo i whisky szkodzi . To chyba dobrze , bo mniej pije . Mniej jem . To dobrze . Jak biore zoloft po 30 minutach chca mi sie spac . To przechodzi . Zauwazylem , ze jesli zjem czekolade (kostke gora 10 ) to szybciej sie wchlania . Pewnie retardy . Przez pierwsze kilka dni zrobilem w domu rzeznie , bylem wredny , upilem sie whisky i lezalem w krzakach . Teraz sie stabilizuje . Nie chce mi sie w domu siedziec , ale mam jeszcze troche leki , szczegolnie gdy napije sie kawy . Mam nadzieje , ze niedlugo nie bede potrzebowal kawy zeby byc obudzonym . Jesli ktos czytal forum to widzial , ze przewracolo mi sie w glowie . Teraz jest inaczej . Alkohol mi nie wchodzi , kusi , ale nie wchodzi , wymiotuje . Biore 50mg 2 tygodnie . Przesiadlem sie z paxtinu , po paxtinie bylem agresywny po tym mniej , ale pierwsze dni to koszmar i chcac nie chcac pytalem siebie na glos po co zyje , teraz juz nie , ale tez drobiazgi ktore mnie meczyly dobrze sie poukladaly . Za 2 tygodnie znow napisze co dalej . Widze , ze po zolofcie kazdy pisze tylko o poczatkach , jak mu zle . Skoro tak , to znaczy , ze innym potem jest dobrze ;] Pozdrawiam.
  4. Nie mieszkam z rodzicami . Prawie caly rok jestem w podrozy . Zmieniam prace na lepsza , ale na to samo . Bede mial do konca roku swoj wlasny dom ;] Smieszna historia : przelecialem 2000 mil na rozmowe o prace . Strona firmy wygladala bajecznie , pierwsze pertrakcje byly dziwnie mile . Na miejscu okazalo sie , ze to kant . Nagle wszystko zrobilo sie inne . Ogolnie ciezkie tyranie za smieszne pieniadze . Ale : psychologia jest wielka . Absolutny majstersztyk wkrecania i uzalezniania od siebie ludzi . Bylem jedyna osoba , ktora to olala . Reszta byla z lapanki i poszla na to , nie sluchajac mnie , ze ta praca to oszustwo . Wyplata to 1/2 tego co daja gdzie indziej . No i ta atmsofera , ze to wspaniala praca dla wybranych i najlepszych . Jako jedyny mialem certyfikaty na rozne rzeczy , blablabla . Pokazalem , potem poczytalem umowe i przez chwile myslalem , ze rzewczywistosc sie zawiesila . Bardzo chcieli mnie zatrzymac ...Wielkie polowanie na noobow . Wstyd mi tylko , ze dalem sie nabrac na stare numery z wkrecaniem ludzi , na te durne psychologiczne techniki robienia z ludzi idiotow . Zawsze wyczuwalem szwindle , ale ten byl perfekcyjny . Oszczedze szczegolow . To byla dobra lekcja . Przez ostatnie 2 lata poznalem swoja wartosc . Wiem , ze jest duza . Nie jest tak zle , jak pisalem w poprzednich postach . Chociaz nie mam pracy , to jestem naprawde zadowolony :D Moge wybrzydzac ! Szkoda mi tylko tej kasy na podroz , to jedyny minus . Teraz znow jestem w domu . Ojciec chowa mi flaszki . To zabawne . On chyba sie martwi . Moze on naprawde nie kuma , ze mnie zniszczyl ?* Strasznie sie denerwuje , ze ja chleje w tydzien wiecej niz on kiedykolwiek zgromadzil w swoim barku . Jego ojciec byl alkoholikiem i wynosil rzeczy z domu . Nie wiem , czy byl agresywny ( nie sadze , ale dal sie weznaki ) Teraz ma syna alkoholika . Ja jestem inny , bo zarabiam na alkoholizm . Pozatym , nigdy nie zrobilem w domu rzezni po pijaku . Pije i gadam bzdury , smieje sie , albo zamyklam sie sam z soba . Moja eks powiedziala , ze taki alkoholizm ( zly mimowszystko ) jest najbardziej przystepny .Niestety , on zaklada , ze ja chce byc gnojem i dlatego chleje . On jest biedny . Nie sadze , zeby byl az tak wyrachowany , zeby gnoic mnie , za to co sam zrobil . JA WIEM ZE CHLEJE , BO TO WYBRALEM , bo chce . Chleje , bo jest mi lzej , weselej , pewniej i mam w nosie problemy . Mam mase problemow w zyciu , ale nie bede sie nimi zagryzal . Staram sie patrzec do przodu . Wieczorem jest trudno , gdzies miedzy 1 a 3 nad ranem wszystko wraca ze zdwojona sila . Jak sie leje dzieciaka do utraty sil i wyzywa go od bydlakow a potem wyrzuca sie go z domu i to sie powtarza , czy ciagle , nawet jak sie nie ma racji udowadnia komus , ze jest idiota , sra sie na jego uczucia , neguje pomysly i utrudnia mu sie wszystko to beda problemy . Ma co chcial . Wiem , ze kazdy ma jakies blizny z dziecinstwa .Moze sie roztkliwiam i histeryzuje , ale w najmniej waznych kwestiach zycia widze , ze ciagne to za soba . W roznych sytuacjach . Brak mi jeszcze troche pewnosci siebie , chociaz wiem , ze mam ogromna wiedze i potrafie zagiac specjalistow . Wiem , ze jestem zabawnym gosciem ale na trzezwo brak mi smialosci . Zawsze jak siedze , z jakas dziewucha na kawie , to wydaje mi sie , ze jest zbyt fajna dla mnie . Wtedy zamiast sie skupic na rozmowie , skupiam sie na pierdolach , nie myslac nad tym co mowie . Przez internet jestem fajny , ale face2face wlaczaja sie wsteczne i fobie . Prozak i paxtin duzo zmienily ,ale to jeszcze nie to . NApisalem to , zeby wypluc z siebie zal ... *Jestem gruby , brzydki i zakompleksiony . Wiem , ze duzo moge , ale to co siedzi w glowie jest nie do pobicia . Kiedys nie bylem taki . Zanim zaczela sie ta druga , gorsza czesc jazdy . To jest najgorsze . To jest jak kod : nie wazne , co osiagniesz , to pewnie byl fart .
  5. Bardzo malo mieszkam w domu , wiekszosc czasu jestem w podrozy . Nie chodze do psychiatry , sprobowalem z psychologiem nic mi to nie dalo a wlasciwie glupio sie poczulem , jak idiota . Babka sluchala i nie powiedziala nic kontruktywnego ... Na alkoholizm powinienem sobie znalezc zajecie zastepcze ... Zwykly lekarz przepisuje mi leki . Mam urlop i siedze ciagle w domu . Tylko raz pojechalem do kogos w odwiedziny . Jestem na chodzie po 40 - 50 godzin . Zle na mnie wplywa siedzenie w moim bylym pokoju . Jak pracuje to jest mniej wiecej tak samo . Moge bez problemu dzien , noc i dzien . Od kilku miesiecy tak mam , bo jestem w dziwnej sytuacji zawodowo - tzn. po 2 bardzo dobrych latach zrobilo sie zle i z kazdej strony nadciagaja klopoty . Takie na ktore nie mam wplywu , troche z mojej winy troche nie . W domu siedze i gram w gry z innymi ludzmi przez internet . Czekam , az znowu pojade do pracy . Przyjaciele ... zwierzylem sie jednemu . Potem 3 razy pod rzadpotraktowal mnie chamsko . Jego zona ma na to wplyw , ale kompletnie nie rozumiem dlaczego , bo nic zlego im nigdy nie zrobilem . Wrecz odwrotnie . Reszta liczyla na to , ze pojedziemy na impreze i bede stawial chlanie albo kokaine . Nie stawiam , wiec maja mnie gdzies . Kilka razy sie upomnialem i przypominalem o sobie i tylko sie w tym zdaniu utwierdzilem . Kiedys szastalem pieniedzmi , teraz juz nie . 3 osoby sie przy mnie zostaly . Takie , ktore o mnie pamietaja . Nie chce mi sie z nikim gadac . Niby mam jakies kolezanki na gadu , ale nie chce mi sie i udaje , ze mnie nie ma . Nie umawiam sie z nimi , bo okropnie wygladam . Utylem , wygladam beznadziejnie . Sadze , ze w koncu pojde do AA . Tylko , ze bedzie to tyle trudne , ze jestem ciagle gdzie indziej na swiecie , nie mam swojego wlasnego miejsca , zyje na walizkach . Raczej tego nie zmienie , bo nie chce wracac do domu . W tym roku chce wszystko zmienic . Chce miec swoje mieszkanie , swoje zycie , czas dla siebie , schudnac , chcialbym miec kogos bliskiego znow , chcialbym miec dla kogo zyc , zeby nie pic . Tylko czasami mam takie dni , ze wszystko to , caLy ten plan ktory wybuduje sobie w glowie upada , odechciewa mi sie wszystkiego i siedze sobie w takim dolku . Czuje sie jak lajza i pije jeszcze wiecej . Ostatnie 2 tygodnie takie byly , wczoraj doszedlem do dna . Dzieki , ze ktos przeczytal i odpisal na poprzedni post .
  6. Od jakiegos czasu to rozpracowywuje ... Jestem uszkodzony , to napewno . Chce zeby bylo normalnie , nie chce ciagnac za soba syfu , chcialbym wystartowac z czysta karta , bez calego balastu , bez poczucia bycia gorszym . Ojciec sie na mnie wscieka , ze chleje na umor . Chleje od 2 lat bez przerwy , ale to przestaje dzialac bo i tak wpadam w doly . Jestem alkoholikiem i cpunem . Cpalem amfetamine . NIGDY nie mialem w zyciu normalnie i nie pamietam , zeby bylo tak , ze mialem swiety spokoj . Tata napieprzal mnie z calej sily , dostawalem lomot wszystkim za wszystko . Nazywal mnie w najgorszy mozliwy sposob . Zawsze bylem grubasem i zawsze bralem do siebie wszystkie wyzwiska . On ma mi za zle , ze okradalem Mame , ale niezaleznie od tego jak sie staralem nie dostawalem nic . Jak juz cos mialem , to mi zepsul . Moj brat mial wszystko ( urodzil sie z problemami ) a ja chodzilem w jednych spodniach i butach z dziura przez rok . Moj tata zrobil wszystko , zeby udowodnic mi , ze jestem nic nie wart . To bylo bez powodu . Potem zaczal sie mnie brzydzic i przynajmniej raz w tygodniu wyrzucal mnie z domu . Mialem dosc duzo zainteresowan , ale jakos zawsze wystarczyl drobny pretekst , zeby mnie ostudzic . Zawsze kochalem muzyke , to mi rozwalil magnetofon i zakazal uzywac swojego . Zrobil wszystko , zebym nie mial jak sluchac . Chcialem sie nauczyc grac na keyboradzie , to zakazal mi chodzic na lekcje , bo oceny byly slabe . Chcialem miec deskorolke to musialem jezdzic na pozyczonej . Ostatecznie zgodzil sie na taka na ktorej nie dalo sie jezdzic . Kupil komputer a potem , po 2 dniach mialem szlaban , za oceny . Przez prawie rok nie moglem go tknac bo oceny byly slabe . Szczytem perfidi bylo granie z moim bratem w moje ulubione gry . Wyprosilem Mame o komputer do nagrywania i komponowania muzyki . Nigdy tego nie zapomne . Nie wyrzucilem smieci a on mi powiedzial ze mial byc komputer na gwiazdke , ale juz nie bedzie , bo sobie nagrabilem . Ciagle cos . Moje zabawki byly wspolne a cudze byly nie dla mnie . Raz obudzil mnie rano zwyzywal i kazal wynosic sie z domu . Razem z kolega dostawalem w podstawowce lomt od meneli . Ojciec kolegi przyszedl i wymierzyl sprawiedliwosc . Moj tatus stwierdzil , ze powinienem bronic sie sam . Fajne bylo , jak lezalem na ziemi i kilka osob mnie kopalo . Z czasem oczywiscie nauczylem sie bic i to chyba jedyne co dobre w tym wszystkim . Jak brata bili to natychmiast poszedl . Setki takich akcji byly . Nie wiem , po co bylem . Wyzywal tak , zeby bolalo , w taki sposob , zeby sobie ulzyc . Wlazil na uczucia jak tylko mogl . Drobiazgi byly dobrem pretekstem , zeby mi udowodnic , ze jestem smieciem . Jak ktos ma 15 lat i dojrzewa to jednak w takich warunkach od lat , to raczej nie bedzie normalny .Pamietam , ze jak bil , to tak dlugo jak mial sile . O drobiazgi . Wiem , ze nie bede mial dzieci , mam za duzo w genach po nim . Nie bede dla nikogo takim kutasem jak on dla mnie . Potem zaczelem cpac , po to , zeby pokazac , ze ja tez moge . Nigdy nie cpalem rekreacyjnie tylko w jakims celu . Zeby cos pokazac , ze ja dam rade . Oczywiscie on doszedl do wniosku , ze cpam , bo chce byc zly z wyboru . Wreszcie jakos sie z tego wyrwalem , zaczalem robic kariere i zarabiac pieniadze o jakich on moze pomarzyc . Nie wiem po co , ale dalej zabiegam o jego uczucia i staram sie go kupic sobie . W sumie wyroslem na dobrego czlowieka , cierpienie uszlachetnia . Niedawno Mama przyznala , ze nie powinienem az tak dostawac .Mama kocha . Ciagne to za soba i nie moge sie uwolnic . Zawsze staram sie pokazac w towarzystwie , ze jestem ok . Zawsze mam tak , ze przy kobietach czuje , ze nie zasluguje na nie . Umowienie sie na kawe sprawia mi problem . Inna kwestia jest to , ze nie potrafie dostrzec kobiety w dziewczynie , ktora ma mniej niz 40 lat . Nie potrafie zakochac sie w rowiesniczce (mam 28 lat )Bardzo dlugo bylem sam (nawet jak z kims ) . Mama dostala wycisk , jak poznala moja kobiete niewiele mlodsza od niej Teraz jestem sam , jest mi zle . Roztylem sie i zaczelem pic w zaskakujacych ilosciach . Jest mi zle . Moj najlepszy kumpel (jak sadzilem ) po szczerej rozmowie doszedl do wniosku , ze moze mnie olac . To dziwne , bo zawsze o nim pamietalem . Kilka lat temu pocielem sobie zyly , ale bylem zbyt pijany zeby zrobic to skutecznie . Teraz , od kilku miesiecy znow jestem na skraju i wiem , ze znowu mi odbije .Jestem sam , nie mam nic oprocz pracy . Owszem , interesuje sie wieloma rzeczami , ale nie mam z kim tych pasji dzielic . Antydepresanty niby dzialaja , ale nie do konca . Mam duzo gorsze dni . Siedze wtedy sam i lzy same leca . Nie jestem jakas lajza , pracowalem w zyciu ciezko czasami . Jestem aspoleczny , zeby uniknac upokorzen . Bralem prozac , potem paxtin . Teraz bedzie zoloft . Chcialbym , zeby bylo normalnie , chcialbym miec spokoj . Poszedlem do Pani psycholog , ale Ona wiedziala chyba mniej odemnie i czulem sie tak jakbym jej dawal lekcje . CIagne to za soba i nie moge sie uwolnic . Chcialbym miec znow kogos blisko . Raz na jakis czas dopada mnie dzien taki jak dzis .Ktoregos dnia mi sie przebierze . Chleje juz w takich ilosciach , ze az wstyd sie przyznac . 3/4 whisky idzie wieczorem na rozruch . Nawet upic sie nie moge . Moi koledzy maja zony , sa szczesliwi . Ja mam ciagle jakis problem . Jestem w takim kole - obzeram sie i chleje . Wygladam obrzydliwie , nie akceptuje siebie . Czasem sie zawezme i zrzuce kilka kilo . Nie moge spac jak nie wypije . To sie zle skonczy , narobie sobie klopotow . Nie wiem po co zyje . Chcialbym miec to co wazne , ale nie moge . Ciagne ten gnoj za soba . Wiem , ze to kretynsko brzmi , ale znow sie zblizam do punktu w ktorym nie bede widzial nc . Nie chce mi sie zyc , nie chce mi sie wegetowac . To taka proteza zycia , a ja nie moge tego zmienic . Niby mam przyjaciol , ale ciagle jestem sam . Nie moge juz tak , touwiera . Mam przez to problem w komunikacji miedzyludzkiej , bo czuje se gorszy . Podswiadomie . Nawet jak na chwile to zmienie to to wraca . Liczylem , ze prozak to zmieni . Owszem , budze sie w dobhrym humorze i to tyle . Kiedys sie nawale alkiem i mi odbije . A jak nie , to i tak zachleje sie na smierc ... Jak mam wysjc z tego blednego kola i wyprostowac to co sie wykrzywilo ?
×