Skocz do zawartości
Nerwica.com

jakotako

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia jakotako

  1. Z tym alkoholem to mógłbym przystopować na raz w tygodniu lub jakbym się mocno spiął to może co dwa tyg. Wszyscy moi znajomi to właściwie pijący i jak z kimkolwiek się spotykam to jest alkohol. Raz nie piłem trzy miesiące ale to właściwie musiałem siedzieć weekendami sam w domu. Czy nawet jakbym zdecydował się na kuracje to pijąc mogę sobie jeszcze bardziej zaszkodzić czy po prostu leczenie nie da żadnego efektu? Oczekuje jedynie braku napadów lękowych w kontaktach z kobietami. Po alkoholu nie mam problemu w nawiązywaniu znajomości lecz jak już dochodzi do robienia drugiego kroku to pojawia się nie uzasadniony lęk i każe mi uciekać...
  2. Mam osobowość silnie neurotyczną, napady nieuzasadnionego lęku oraz lęki klaustrofobiczne. Mam także bardzo duże problemy w nawiązaniu bliższej znajomości z płcią przeciwną a mam juz ponad 30 lat. Nigdy nie byłem w związku i na samą myśl o nim mam ataki lęku. Psychiatra zalecił terapie ssri (escitalopram). Boję się tych leków i jeszcze nie zdecydowałem się zacząć je brać a wykupiłem je już rok temu. Boję się zmiany osobowości, że ludzie zauważa że się zmieniłem i będą wiedzieli o lekach. Pracuje jako kierownik dużej grupy ludzi, pracy nie chciałbym stracić ale boję się że leki do tego doprowadzą. Czy w ogóle przy moich problemach jest sens brać ssri? Depresji raczej nie mam chociaż nie powiedziałbym że jestem zadowolony ze swojego życia. Mam problem z alkoholem i raczej nie jestem w stanie go odstawić więc zastanawia mnie to czy jest sens brać leki jak pewnie alkohol będzie wszystko niszczyl. Prosze o poradę
  3. @UP. Dawno temu miałem kilkukrotnie ataki lękowe po spożyciu alkoholu. Coś strasznego, helikopter, zaburzenia równowagi + stan napięcia nerwowego, brak możliwości zaśnięcia, matrix, niepokój ... ale i tak dalej pije
  4. Witaj Marcinie, mój imienniku. Moja przygoda z nerwicą trwa ponad połowę mojego życia, chciałem napisać 'walka" z nerwicą jednakże doszedłem do wniosku, że trzeba jakoś z tym żyć i próbować podejść do tego jak do 'normalnego' stanu rzeczy. Chciałem odnieść się do kilku kwestii które poruszyłeś, a właściwie zgodzić się z tobą patrząc na moje doświadczenie w tym temacie. Mianowicie : "Myślisz o czymś? Jak nie chcesz o tym myśleć, to i tak o tym myślisz." Moimi najczęstszym lękiem jest lęk przy próbie zaśnięcia. Zwykłego zaśnięcia... A przed czym ten lęk? No właśnie przed LĘKIEM! Boję się, że mnie 'zaatakuje' jakaś myśl lękowa i będę miał problem z uśnięciem... A zaczyna się to najczęściej od tego, że zaczynam myśleć o tym czy przypadkiem uda mi się dzisiaj w nocy wyspać i co zrobić aby o tym nie myśleć... a jak zaczynam próbować o tym nie myśleć to efekt jest odwrotny. Tak samo w tej sytuacji idealnie pasuje ta kwestia " Zbyt agresywna próba przywrócenia dobrego nastroju może się skończyć namnożeniem natręctw." Na siłę próbuje walczyć z lękiem jednakże wtedy odczuwam, że jedynie go wzmacniam i wydłużam. A co mi pomaga? Właśnie dobrze to opisałeś w tym fragmencie : "Chciałbym na początek zwrócić uwagę, że skoro żyjecie, chodzicie do pracy, żyjecie wśród ludzi i wychodzi Wam to chociażby połowicznie dobrze, to już jesteście dwukrotnie silniejsi od przeciętnego, nieznerwicowanego obywatela pięknej Rzeczypospolitej" Tzn. jeżeli udaje mi się coś co według mnie (moich lęków) jest dla mnie za trudne, nie do wykonania, a jednak odniosłem sukces, pozwala mi to myśleć o sobie właśnie w taki sposób który opisałeś. Chciałbym także dodać coś od siebie. Jeżeli chodzi o moje obserwacje to najczęstszym momentem ataku lęku jest słaba dyspozycja naszego mózgu. Dlatego sport, nauka, rozwój, hobby, życie towarzyskie znacznie poprawia kondycje psychiczną naszego mózgu który staje się silniejszy od lęków(lub przynajmniej zmniejsza ich występowanie) . Dlatego dla każdego nerwusa polecam te czynności. :)
  5. Nerwice lękową mam odkąd pamiętam... dopiero po pewnym czasie zauważyłem, że to może być jakieś zaburzenie psychiczne bo jak byłem nastolatkiem to myślałem, że to normalne. W moim krótkim życiu (27l) najgorszy jest właśnie ten ostatni okres czyli jakieś ostatnie 7 lat. Próbuje żyć normalnie, unikam stresu chociaż jest to bardzo trudne lecz nigdy nie próbowałem szukać u kogoś pomocy. Szczerze to z mojego otoczenia nikt nie wie o moich problemach i to chyba jest dla mnie najgorsze. Nie wyobrażam sobie rozmowy z kimkolwiek o tym co mnie dotyka bo po prostu jest mi wstyd, nie chce aby ktoś się nade mną rozczulał lub patrzył na mnie jak na świra. Z takich typowych ataków to mam matrixa, trudności z oddychaniem, ciągły nieprzerwany od jakiś 4 lat ucisk w karku, ataki nieuzasadnionego lęku, problemy z zasypianiem, kołatanie serca itp... lecz nie jest to dla mnie najgorsze ponieważ to są jedynie fizyczne objawy. Najgorzej mi jest żyć w ciągłym napięciu nerwowym, z atakami agresji z niemożnością podejmowania ważnych decyzji ze względu na to że zawszę znajdę jakąś negatywną myśl która mi powie, że czegoś nie umiem, że mi się nie uda, że się tylko ośmieszę itp... Dlatego żyje sobie taki samotny 27 latek który szuka szczęścia w uprawianiu sportu i nie rzadko w alkoholu :)
×