Witaj Marcinie, mój imienniku. Moja przygoda z nerwicą trwa ponad połowę mojego życia, chciałem napisać 'walka" z nerwicą jednakże doszedłem do wniosku, że trzeba jakoś z tym żyć i próbować podejść do tego jak do 'normalnego' stanu rzeczy.
Chciałem odnieść się do kilku kwestii które poruszyłeś, a właściwie zgodzić się z tobą patrząc na moje doświadczenie w tym temacie.
Mianowicie :
"Myślisz o czymś? Jak nie chcesz o tym myśleć, to i tak o tym myślisz."
Moimi najczęstszym lękiem jest lęk przy próbie zaśnięcia. Zwykłego zaśnięcia... A przed czym ten lęk? No właśnie przed LĘKIEM!
Boję się, że mnie 'zaatakuje' jakaś myśl lękowa i będę miał problem z uśnięciem... A zaczyna się to najczęściej od tego, że zaczynam myśleć o tym czy przypadkiem uda mi się dzisiaj w nocy wyspać i co zrobić aby o tym nie myśleć... a jak zaczynam próbować o tym nie myśleć to efekt jest odwrotny.
Tak samo w tej sytuacji idealnie pasuje ta kwestia " Zbyt agresywna próba przywrócenia dobrego nastroju może się skończyć namnożeniem natręctw." Na siłę próbuje walczyć z lękiem jednakże wtedy odczuwam, że jedynie go wzmacniam i wydłużam.
A co mi pomaga? Właśnie dobrze to opisałeś w tym fragmencie :
"Chciałbym na początek zwrócić uwagę, że skoro żyjecie, chodzicie do pracy, żyjecie wśród ludzi i wychodzi Wam to chociażby połowicznie dobrze, to już jesteście dwukrotnie silniejsi od przeciętnego, nieznerwicowanego obywatela pięknej Rzeczypospolitej"
Tzn. jeżeli udaje mi się coś co według mnie (moich lęków) jest dla mnie za trudne, nie do wykonania, a jednak odniosłem sukces, pozwala mi to myśleć o sobie właśnie w taki sposób który opisałeś.
Chciałbym także dodać coś od siebie. Jeżeli chodzi o moje obserwacje to najczęstszym momentem ataku lęku jest słaba dyspozycja naszego mózgu.
Dlatego sport, nauka, rozwój, hobby, życie towarzyskie znacznie poprawia kondycje psychiczną naszego mózgu który staje się silniejszy od lęków(lub przynajmniej zmniejsza ich występowanie) . Dlatego dla każdego nerwusa polecam te czynności.
:)