Tak więc po kolei. Czyli mówisz że ten lek podnosi Ci libido i masz taką sytuację że masz potrzebę częstego rozładowania napięcia seksualnego. Widzisz u mnei sytuacja 180 stopni w drugą stronę, bo
. I właśnie o to mi chodzi że jeśli jeśli u Ciebie wzrasta libido tak bardzo to prawdopodobnie nic Ci się będzie po odstawieniu leków, jeżeli mi równo co Tobie rośnie - spada, (a tak się dzieje bo parogen całkowicie zeruje moje libido w poziomu właśnie 3 masturbacji dziennie(uzależnienie od porno)) to jestem ciekawy czy u mnie nie będzie efektów ubocznych w rodzaju trwałej impotencji.
Co do moich problemów to są to rzeczy przyczynowo-skutkowe, moje życie wygląda opłakanie, a już wiele lat męczę się i próbuję je zmienić, ciąglę mając poczucie że stoję w miejscu. NIE JEST to sytuacja gdzie nagle coś się zmieniło, dlatego uważam, tzn. podjąłem taką decyzję - jestem ciekawy że potwierdzicie czu słuszną, żeby nie polegać na lekach, natomiast użyć ich tyle czasu ile potrzeba, ale nie za dużo bo uzależniają. Także długoletnia depresja, samotność, lęk przed otwarciem się na innych ludzi, przed bliskością, nienawidzę tego jak wyglądam, nie mogę zebrać myśli, mam zaburzenia osobości, stanu nieświadomości co się dzieje (że jakby pstryknie się palcami i mija kilka dni), no i zupełnie nie cieszy mnie życie.
Natomiast nie jest to jakaś moja dysfunkcja że leki muszę brać, tylko raczej sytuacja, pokój w którym się znajduję, no i chcę skupić się w 100% na wizji mojego życia, a to że brak mi woli zmiany, łatwości podejmowania decyzji, swobody w przebywaniu z innymi ludźmi, poczuciem wartości jakiejkolwiek przez zaburzenia mi przeszkadza.
Dysfunkcja seksualna, brak orgazmu (baardzo cięzko osiągalny). ogólnie boję się że przerwałem leczenie po 9 dniach, i wiecie, może to było w ostatnim momencie czy coś? może wystarczyło pociągnąć leczenie kilka dni dalej i miałbym o wiele większy problem, np. miesięczna impotencja czy coś w tym stylu. Po prostu nie wiem jak się tym lekiem obsługiwać, gdzie jest moment w którym trzeba kategorycznie odstawić. - a przecież tego momentu nie da się chyba zauważyć no bo jak nie odczuwam potrzeb seksualnych, a także libido pozostaje na niskim poziomie przez cały czas, i dopiero po skończeniu leczenia można zobaczyć No i co? to będzie loteria czy libido, erekcja i orgazm wrócą do normy i po jakim czasie?
Ogólnie nie robiłbym dramatu (bo ludzie po kilka lat biorą ten lek) - gdyby nie to że do PSSD wystarczy kilka dni-tygodni zażywania leku, i jeśli miałbym się znaleźć w tej grupie to już wolę nie brać.
Dlatego miałbym takie pytanie do was czy bylibyście w stanie mi odpowiedzieć - jak duża jest szansa na to że może przytrafić się PSSD, czy da się to stwierdzić. Czy uważacie że lepiej jest nei brać i nie żałować że się nie brało, czy ryzykować i próbować zmieniać swoje życie, z takim zagrożeniem że potem będę miał duże problemy żeby się nim cieszyć?