Ludziska! Pomóżcie! Nie daje już rady. Jutro biorę ostatnią tabletę Andepinu z pierwszego opakowania. Zaczynam popadać w hipochondrie. Co chwilę mnie gdzieś boli, ręka, noga, bok, w mostku, plecy, kołacze mi serce(odczuwam, jakby bulgotało), jest mi duszno, kaszle, ciężko mi się oddycha. Nie wiem czy to skutki uboczne leku i mam czekać, aż zacznie działać, czy ten lek w ogóle nie pomaga i to jest moja somatyzacja. Nie wiem dokladnie jak określiła moje zaburzenie pani psychiatra, w każdym razie jest to m. in. somatyzacja. Nie radzę sobie już psychicznie, odczuwam, że jestem bezużyteczna, boję się szukać pracy, bo nie chcę co chwilę latać na zwolnienia i robić z siebie obłożnie chorej, kiedy tak naprawdę fizycznie niby nic mi nie dolega. u kardiologa byłam- wszystko w porządku stwierdził, że mam lęki. Mam przepisany afobam doraźnie, ale nie chcę się nim faszerować i biorę go jak już nie daje rady. Choruję też na chorobę hashimoto. Mam też za wysoką prolaktynę, ale guzek jest mało prawdopodobny, endokrynolog podejrzewa, że jest ten poziom wywołany emocjami. Mam też nieregularne miesiączki i tworzące się pęcherzyki na jajnikach, które nie pękają, przez co gienkolog przepisał mi tabletki antykoncepcyjne, żeby je wyłączyć i nie niszczyć komórek jajowych. Jeszcze ich nie biorę, o czekam na miesiączkę(może kiedyś przyjdzie). Powiedzcie mi, czy wy też tak macie, że jesteście zdrowi, a myślicie codziennie, że jesteście o krok od śmierci? Ja już mam tego dosyć naprawdę. Mam 21 lat