Yvaine nie żałuję mimo wszystko! mój psychiatra mówił ,że muszę to zrobić , że to może być życiowa szansa.Całe życie zastanawiałam bym się (no może nie całe) czy faktycznie może mu się podobałam.
Ale najbardziej irytuje mnie to że gdy z nim pisałam (wymienilismy 100 wiadomości w ciągu tych 2 dni) nazwałabym to delikatnym flirtem, 2 dnia spytałam czy się odezwie. Napisał "nie może być inaczej".Ja cała w skowronkach.Czekałam cały dzień odezwał sie pod wieczór spytał co u mnie...I tak sobie pisalismy.ZAprosiłam go na spotkanie -zgodził się.
A kiedy ja się odezwałam nastepnego dnia napisał mi, że nie chce mi robic przykrośći , że ma rodzinę , że ja zasługuje na prawdziwe uczucie a nie przygodę.
Spytałam czy się spotka jeden raz . powiedział , że da się to zrobić . Jednak zabeczana zadzwoniłam do niego czy obiecuje.Powiedział ,że obiecuję.Potem on oddzownił pytał czy płaczę. Że nie wie jak ze mną rozmawiać.Że nie chce mi robic zawodu. Mówię mu źe juz zrobił a on ale o co ci chodzi? Głos miał miły , ale tak jakby rozbawiony. Spytałam czy go to bawi , stwierdził ,że nie ,ale 'żonka stoi obok'. Byłam wtedy z kolezanka krzyczałażebym nie gadała z tym skur.. on to usłyszał i śmiał mi się do słuchawki..'no już nie mamy o czym rozmawiać' tak mi powiedział no to pa narazie.
Nie rozumiem jednego dlaczego. DLACZEGO od razu mnie nie spławił nie powiedział ,że sory jestem zajęty .
To jest chore , tak cierpieć przez obcego człowieka.