Skocz do zawartości
Nerwica.com

stapelia

Użytkownik
  • Postów

    39
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez stapelia

  1. ja skończyłam zażywać w lutym. Bałam się oczywiście co to będzie, jak się będę czuła, jakie objawy odstawienne będę miała. A tu nic! samopoczucie świetne, zero objawów, zero lęków i świat jest piękny - chodzę na psychoterapie pracuję nad sobą i idę do przodu:)
  2. wiecie, jak zaczynałam to w tym konkretnym momencie objawy były koszmarem, teraz wspominam je ze śmiechem:) bo jak inaczej można wspominać sytuację kiedy siedzisz w toalecie i nie możesz się wysikać. Albo jak cię dziwne prądy przeszywają. Myślę, że przez ten rok nabrałam do siebie nieco dystansu i nawet jak się będę chwilę gorzej czuła to będę wiedzieć, że to odstawianie i postaram się za bardzo na sobie nie skupiać. Do tego wyciszenia emocji musisz przywyknąć - a może właśnie było tak, że szał zakupowy to był jakiś schemat działania, żeby zapomnieć o problemach?? a teraz tego po prostu nie potrzebujesz. Nie jestem lekarzem, ale nie sadzę aby 2h spóźnienie powodowało jakieś realne objawy (poza tymi w twojej głowie;) a czytacie coś? ja czytam bardzo dużo różnych książek o rozwoju, medytacjach, chodzę na jogę - to naprawdę pomaga. Mam jakieś książki do przesłania mailem więc jak ktoś chce to napiszcie mi na pw adres:)
  3. hehe no to normalne. Ja mam ostatnie 10 tabletek. Postanowiłam je podzielić jeszcze ale nie zażywam co drugi dzień tylko odsypuje kulki. Nie wiem co lepsze - pewnie najlepsze jest słuchanie lekarza, który kazał normalnie odstawić i hej ale nie ukrywam boję się trochę tych jaj odstawiennych. Choć przy zmniejszaniu dawki nic sie nie działo.
  4. no coś sie dzieje, bo wszyscy piszemy po kilka tych samych postów:) Katarzynka - ja po zmniejszeniu dawki do 37,5 poczułam się jak człowiek. Wróciły emocje i te gorsze i te lepsze i cieszę się z tego bo mogę analizować swoje reakcje.
  5. biorąc pierwszą lepszą ulotkę Effectinu widzę że nic tam takiego nie ma. A wiecie że najgorszym lekarstwem w jego skutkach działania jest najzwyklejszy w świecie węgiel leczniczy? Nie straszcie ludzi głupotami, leki są przebadane na 10 stronę - sama znam dwóch farmaceutów, którzy pisali doktoraty z ich działania i na szczęście mam podstawy żeby im wierzyć. Oczywiście cieszę się, że już za 10 dni pozbędę się tego świństwa :) i mam zamiar się dobrze czuć i korzystać z życia:)
  6. że zmienię temat tej pasjonującej aczkolwiek już nieco nudnej i nic nie wnoszącej dyskusji:))) mam przed sobą ostatnie 10 kapsułek 37,5:) i postanowiłam to jeszcze podzielić, lekarz mówi że bez sensu ale... myślicie, że lepiej odsypywać kuleczki i brać pół dziennie czy brać normalnie ale co drugi dzień?
  7. haha ubawiłam się setnie czytając Twój post - niezły test. U mnie np było zupełnie na odwrót - wypoczęta, wesoła, szczęśliwa, z siłą do życia i pracy nad sobą. I nie zwalaj wszystkiego na psychiatrów - to że trafiłeś na kogoś niekompetentnego nie znaczy, ze wszyscy psychiatrzy są tacy. I wybacz ale źle o tobie świadczy, ze zażywałeś to tyle czasu bezkrytycznie, skoro nie czułeś się lepiej - trzeba było zmienić psychiatrę. A nie wypisywać teraz bzdury. Ja do mojego na początku chodziłam dwa razy w miesiącu, zlecał szczegółowe badania krwi, eeg, hormony - mogłam do niego dzwonić o każdej porze z najgłupszymi pytaniami. Kiedy minęło pól roku terapii namawiał na odstawienie - po prostu porządnie się mną zajął i wcale nie za jakąś ciężką kasę.
  8. oj przecież nikt nie mówi że to jakiś cudowny cukierek. Jesteśmy w większości dorośli i za siebie odpowiedzialni. Co zrobimy z czasem kiedy zażywamy leki to nasza sprawa, jedni myślą że to sposób na problemy, inni pójdą na terapię i wezmą się za siebie. Nie obraźcie się ale pomyślcie kto siedzi na forum?? bo chyba nie ci, którym leki pomogły cieszą się teraz życiem i zapomnieli o lękach czy depresji?? bo po co mieliby na forum siedzieć. Piszemy raczej ci nieliczni, którzy albo zaczynają i źle się czują albo kończą i boją się odstawienia, albo ci co niezależnie od tego co by brali mają jakiś ze sobą problem. Nikt, kto nie ma objawów, lęków nie będzie się katował czytając te wszystkie okropne rzeczy:)
  9. dasz radę - nie odstawiaj!! już sporo czasu minęło i zaraz będzie tylko lepiej. U mnie najgorsze były 4-5 dni a potem coraz lepiej. A te cztery dni to masakra!! Cierpliwości!!
  10. ja miałam też niefajne początki ale nie ma reguły, nie każde odstawianie kończy się katastrofą. Zresztą ja sobie tłumaczę, że znam już te objawy, wiem co to parestezje, skoki ciśnienia czy telepania wiec nie będę się aż tak tego bała. Jako, że równolegle leczę się u lekarza zielarza to jestem obstawiona ziołami, może mi będzie łatwiej. Głęboko w szufladzie mam afobam ale boję się go brać, więc nie biorę:)
  11. witam ponoworocznie:)) 28 grudnia zaczęłam odstawiać effectin. Na razie z 75 ER do 37,5. Bałam się trochę ale jest git! nic się wielkiego nie dzieje, może ciut gorzej śpię ale może to spowodowały liczne podróże, więc jeszcze nie mówię ze to akurat przez zmniejszenie dawki. Nawet pokuszę się o stwierdzenie, że czuję się lepiej bo normalniej - wróciły mi emocje:)) Pod koniec stycznia odstawiam na amen. Lęki wracają jak nie pracujemy nad sobą, nie biorą się z kosmosu - musimy się siebie nauczyć, rozwiązać problemy, dlatego właśnie wskazana jest terapia. Ja chodzę na terapię, od miesiąca też na jogę, która faktycznie daje niesamowite efekty!! Trzymajcie się dzielnie i nie skupiajcie na sobie za bardzo bo tacy ludzie jak my wszystko są w stanie sobie wkręcić. Sny są faktycznie niesamowite. Parestezje się zdarzają ale nie jest to żadne telepanie tylko takie mocniejsze dreszcze - nic strasznego, nawet to śmieszne jest:)
  12. Wesołych Świąt dla wszystkich lękowców panikarzy i smutasów :) - niech przyszły rok przyniesie wyzwolenie od wszelkich trosk i kłopotów!!
  13. ja pierwszą poprawę poczułam po ok tygodniu, potem stopniowo było coraz lepiej. Za dwa tygodnie zaczynam przygodę z odstawianiem effectinu. Najpierw miesiąc na 37,5 a potem niech się dzieje co chce (pod warunkiem, ze się będzie dobrze działo hehehe)
  14. albo, że nie jest dobrym psychiatrą. 2,5 roku wydaje mi się to dużo. Nie mogłeś tego z kimś skonsultować? Moja wiedza jest taka, że od pół roku do roku w zależności od nasilenia objawów i stanu pacjenta w trakcie kuracji.
  15. LEKI NIE ROZWIĄZUJĄ PROBLEMÓW - to pewne! LEKI TO CHEMIA - nie cudowna, nie panaceum- też pewne. Mają skutki uboczne, oddziałują na nasz organizm - też nie ma co z tym dyskutować. Dla mnie mają jeden plus - dają nam bazę do pracy nad sobą. Dają czas, żeby spokojnie, pod okiem terapeuty przepracować problemy, nasze reakcje na nie, wypracować nowe zwyczaje. I tyle - potem leki trzeba odstawić i wykorzystując nowe, wyuczone pozytywne nawyki pracować nad sobą dalej.
  16. nie wiem co to za choroba i nawet nie chce mi się czytać - ale ja takie objawy miałam przy nerwicy lękowej czy jak to tam zwał o pójściu do psychiatry zadecydował tygodniowy atak paniki, non stop byłam shiperwentylowana, więc pewnie jakby mi ktoś spirometrię zrobił to wynik nie byłby najlepszy. Znam dwie osoby, które są farmaceutami i są właśnie po obronie doktoratów z tej grupy leków. Rozmowy z nimi bardzo mi dużo dały w zrozumieniu, że owszem jest to chemia, lepiej się bez niej obejść ale nie jest to lek który znamy od tygodnia i nikt z nas królików doświadczalnych nie robi.
  17. i co się dziś śniło?:)) Ja też mam takie odczucia z tymi lękami, że gdzieś się od spodu dobijają. Ale to wymaga pracy. Skoro widzę że może być dobrze, a wiadomym jest, że lęki produkujemy sobie sami w głowach to sami możemy wpłynąć na to żeby ich nie było. Ale to wymaga pracy. Leki za nas nic nie załatwią, one ułatwiają nam pracę, nad tym co dla nas trudne. Ja sobie powiedziałam, że czas zażywania leków to czas intensywnej pracy nad sobą, że muszę wyrobić sobie takie mechanizmy, które po odstawieniu pomogą mi normalnie żyć. Zobaczymy, mam nadzieję, że się choć trochę uda. i dziękuje za życzenia:)
  18. miałam kiedyś miesięczny epizod z pramolanem ale brałam połówkę tabletki najmniejszej dawki. Radziłam sobie całkiem nieźle, choć lęki codzienne mnie paraliżowały i blokowały rozwój. kilka lat temu zaczęłam mieć w nocy ataki paniki ale zdarzały się rzadko i potrafiłam sobie z nimi radzić. Wszystko się skiepściło jak w lutym tego roku atak paniki złapał mnie w dzień w samochodzie. I kompletnie nie umiałam się z niego wygrzebać. Trwało to tydzień- tygodniowy atak paniki non stop. I zdecydowałam się iść do psychiatry. Dostałam effectin 75ER i depakine chrono. Depakiny już nie zażywam kilka miesięcy. W sumie to trochę żałuję że zaczęłam zażywać, choć z drugiej strony cieszę się, bo dzięki lekarzowi poznałam super panią terapeutkę, która nie skupia się na tym co złe tylko kopie mnie po tyłku i pcha do przodu. I chyba jej się udaje:) zobaczymy jak będzie po. Mam nadzieję, że to że mam epizod z efectinem nie oznacza, że już jestem skazana na leki i że będę potrafiła sobie poradzić sama. Na razie zrobiłam coś, czego mi się w życiu nie udało dokonać - zostałam sama na noc w domu - to był mój największy problem. A wczoraj skończyłam 30 lat i mam nadzieję, że to przełom.
  19. a nie myślicie, że to kwestia nastawienia. teraz sobie myśle, że te dolegliwości na początku to pryszcz - co tam, noc nie spałam, pól dnia miałam skoki ciśnienia. trzy dni nie mogłam sikać, trochę kręciło się w głowie - no i co? i co z tego, przecież nic takiego się nie działo :) a wtedy to był największy dramat życia. To może jak sobie wmówię, że przy odstawianiu będzie git to może będzie, nie?
  20. Oj sny mam mega odjechanie. Niby realistyczne ale z kosmosu zupełnie:) Nie wiem jak to z tym odstawianiem, mnie lekarz mówił, że po odstawieniu do dwóch tygodni mogę się gorzej czuć a potem już luz. Że mogę mieć zawroty głowy i chwilową bezsenność.
  21. U mnie z libido nie najgorzej:) Zmęczona nie jestem, energię nawet mam, choć bardzo jestem wyciszona. Lubię sobie posiedzieć w domu z książeczką, ale może to dlatego, że wcześniej nie mogłam bo ile razy zatrzymałam sie dopadały mnie lęki. Więc teraz nadrabiam. Z tym tumiwisizmem trochę tak jest ale odkryłam też, że mogę też się bać tak samo jak wcześniej - i nawet się z tego ucieszyłam. Chodzę na terapię, dużo czytam, piszę, analizuję, ale boję się odstawiania - nie mogę się oprzeć wrażeniu, że działają leki a nie ja. A to nie prawda - odwaliłam kawał dobrej roboty ze sobą :)
  22. mój lekarz wyznaje zasadę, że od momentu trwałej poprawy samopoczucia effectin powinno się brać pół roku. chyba po 1 1/2 miesiąca zaznaczył sobie w swoich notatkach na mój temat wielką kropę i od tego czasu liczy te pól roku. Niebawem będę więc odstawiać. Stopniowo i powoli.
×