Ughhh....nigdy nie zapomnę tego jak wsiadałam do metro i przede mną dosłownie dziewczyna zwymiotowała do siatki. Nie muszę chyba mówić jak osłupiałam...przez cały wyjazd było mi tak niedobrze, że aż mi się wszystko cofało i się telepałam jak galareta.... Nie lubię sytuacji w autobusach, jak widzę, że siedzi jakiś dzieciak albo ktoś kaszlnie to od razu zaczynają mi się ręce pocić, serce walić jak oszalałe...Kiedyś jakiś dzieciak wymiotował w autobusie to miałam schizy, że to doleci aż do mnie pod siedzenie...przepraszam za dosłowność. Siedziałam ze słuchawkami i muzyką na maxa, zatykałam sobie uszy dodatkowo jeszcze rękoma i nos..masakra ;/
A wy nawet jak " wymiotujecie " to później obezwładnia was znów strach przed tym samym? Bo ja wymiotowalam może dwa razy w swoim życiu i to kiedy byłam bardzo mała i zastanawia mnie to czy gdybym faktycznie to zrobiła to czy dalej by mnie to przerażało.
Wgl zauważyliście, że zazwyczaj my z tym problemem nie wymiotujemy? Tak jakby nasz organizm sam się tego wypierał...ludzie przechodzą przez jakieś grypy żoładkowe a ja nie wiem nawet czym to jest ( na szczęście! )