Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dolores_Haze

Użytkownik
  • Postów

    16
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Dolores_Haze

  1. Ja od 5 tygodni biorę Alprox i Cital. Też na początku miałam mdłości, a do tej pory strasznie pocę się w nocy, budzę się cała mokra. Nie pozbyłam się lęków, co prawda łagodzi je Alprox, ale on działa tylko doraźnie. Bywają dni, że jestem bardzo śpiąca i otumaniona, mam kłopoty z pamięcią, zdarza się, że nie pamiętam co mówiłam, albo czego dotyczyła rozmowa minutę temu. Jedyne na plus - nie mam zapędów samobójczych, jestem spokojniejsza, chociaż uważam, że moje życie to nadal pusta wegetacja, bez motywacji i chęci zrobienia czegokolwiek sensownego.
  2. Dolores_Haze

    Witam wszystkich

    Skoro czujesz, że sobie nie poradzisz, a twój lekarz ogólny odsyła do psychiatry - to chyba nie ma rady, trzeba zwrócić się do specjalisty.
  3. Dziś w kółko tylko tego: [videoyoutube=] [/videoyoutube]
  4. Rozumiem, a próbowałeś pokazywać swoje wiersze komuś, kto się tym profesjonalnie zajmuje, kto zajmuje się poezją, literaturą, może na jakichś konkursach poetyckich? Taki ktoś potrafi coś fajnie doradzić. Masz rację. Znam to. I też jestem DDA, wiem jak trudno jest rozpoznawać i wyrażać emocje. Chciałabym przeczytać jakiś twój wiersz właśnie o tym, o stłamszonych emocjach, tym byciu w klatce. I bardzo dobrze. Rymy są ryzykowne, dziś chyba mało kto tak pisze. A kto Cię inspiruje? jakich poetów cenisz?
  5. Zapytałam, bo w twoich wierszach moim zdaniem nie ma Ciebie. Nie ma emocji, indywidualnego postrzegania świata. Nie wiem, czy w ogóle interesują Cię opinie na temat twojej twórczości, ale moim zdaniem nie piszesz od siebie, o sobie.
  6. Bo to chyba miało być w stylu tego pana z avatara co to właśnie takie "przegadane" wiersze pisał.
  7. dany, dlaczego piszesz poezję? Co chcesz dzięki temu powiedzieć?
  8. Hitman, Zgadzam się z tym, że myślenie tutaj, ogólnie rzecz biorąc, że "Bóg tak chce", albo w ogóle tłumaczenie tego "syfu" jakimiś religijnymi argumentami jest nie do przyjęcia (przynajmniej dla mnie i jak rozumiem dla Ciebie też.) Ale myślę, że po odrzuceniu Boga wchodzenie w drugą skrajność, zupełny nihilzm, też nie jest dobre. Jak powiedzieć np. ofiarom i wszelkiego rodzaju ciężko pokrzywdzonym, że ich cierpienie wynika z zupełnego bezsensu i że wobec tego ukaranie winnych też jest bezcelowe, bo przecież "tak już jest na świecie"? Jak wytłumaczyć matkom poległych żołnierzy, że ich dzieci umarły na darmo i bez sensu, jak odmówić biednym nadziei na poprawę ich losu itd, itd? Można odrzucać Boga, ale moralności, etyki, rozróżnienia dobra od zła - chyba nie. Na świat zawsze patrzy się przez jakiś "model" czy "soczewkę", nie ma bata. Z całą resztą się zgadzam :)
  9. Przeraża mnie możliwość, że zarówno cały ogrom nieszczęść i cierpień, jak i rzeczy wzniosłych jest wynikiem jedynie splotu przypadkowych okoliczności. Odechciewa mi się żyć na samą myśl. Wydaje mi się, że wiara w piekło i przekonanie, że nic nie ma "po drugiej stronie" to dwie strony tego samego medalu. To po prostu dwa różne sposoby na oddalenie tego samego - bezsensu, z którym zetknięcie się jest czymś ostatecznym i nie dającym się ująć w jakiekolwiek myślowe schematy. Bezsens to bezimienna otchłań, brak jakiejkolwiek logiki, czy tej religijnej czy pozbawionej Boga, brak dobra i zła, jakiegokolwiek wytłumaczenia jak tu się znaleźliśmy, po co tu jesteśmy etc.
  10. Amen. To przeraża mnie bardziej niż diabeł z widłami.
  11. Cześć wszystkim, jestem nowa na forum. Mam za sobą 10 miesięcy terapii pogłębionej. W przeszłości zdarzało się, że przechodziłam stany depresyjne (ale wtedy nie potrafiłam tego tak nazwać i w ogóle nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje). Po zakończeniu terapii w czerwcu zeszłego roku stany te zaczęły pojawiać się coraz częściej i z większą regularnością. Każdy kolejny dołek był gorszy, w grudniu zaczęły nachodzić mnie myśli samobójcze. Dwa tygodnie temu przyszedł najgorszy dół ze wszystkich. Prócz myśli samobójczych, psychicznego załamania i wyczerpania doszło wyczerpanie fizyczne - każdego ranka z trudem podnoszę się z łóżka, każda, najmniejsza czynność stanowi wyzwanie. Nie mam siły by czytać i tym bardziej, by pisać - co dla mnie jest szczególnie dotkliwe, ponieważ pisanie to moja pasja (a raczej jeszcze do niedawna nią była) i jedno ze źródeł zarobkowania. W każdym razie zorientowałam się, że coś jest nie tak i ponownie zgłosiłam się na terapię. Jestem na razie po dwóch spotkaniach. Terapeutka póki co odradza wizytę u psychiatry i przyjmowanie leków, ponieważ twierdzi, że skoro do tej pory wychodziłam z doła bez leków, to tym razem też jestem w stanie to zrobić. Ufam jej, ale mam wątpliwości, ponieważ czuję się coraz gorzej. O samobójstwie myślę jako o jedynej, racjonalnej opcji na rozwiązanie mojej sytuacji. Z drugiej jednak strony nigdy leków nie brałam i jestem pełna obaw. Czy mam prawo powiedzieć terapeutce o swoich obawach? Czy nie będzie to dowodem na brak zaufania jej terapii? Dodam, że na ostatnim spotkaniu ledwo mogłam zrozumieć, co do mnie mówi. Omawiamy bieżące sprawy i jej spostrzeżenia jeszcze bardziej mnie dołują i utrzymują w przekonaniu, że moje życie jest spaprane od a do z. Myślę, że nie skorzystam dobrze z terapii, będąc w takim stanie. Czy w ogóle jest możliwe wyjście z depresji bez leków? Z góry dziękuję za pomoc.
  12. Dziś w kłótni usłyszałam od swojego chłopaka taki milusi tekst: "Specjalnie wywołujesz kłótnie, żeby mieć powód do doła, upajasz się swoim dołem".
  13. Dolores_Haze

    Kumulacja

    Cześć, doskonale rozumiem jak się czujesz. Przeżywałam podobne stany od ponad pół roku ( od zakończenia terapii), ale ostatni epizod, w którym teraz jestem, jest najgorszy ze wszystkich. Dosłownie opadłam z sił, każda najmniejsza czynność urasta do rangi niemal nierozwiązywalnego problemu. Wściekam się o byle co i płaczę z bezsilności. Wróciłam na terapię, terapeutka stwierdziła klasyczny stan depresyjny, jestem teraz trochę spokojniejsza, bo wiem co mi jest i dostałam wsparcie. Dlatego myślę, że nie powinnaś bagatelizować problemu, poszukaj pomocy u kogoś innego, kto podejdzie do sprawy poważnie.
×