dzisiaj tata zawiozl dziecko do przedszkola, chociaz nie czulam się zle, myslę, ze moge zawiezc ja do przedszkola i pozniej w domu zazyc pol tabletki alproxu i po pol godzinie tabletke zotralu...
takie mam zalecenia lekarza..
czekam tylko na jakies pozytywne efekty leczenia, jakis kop do zycia, dzialania..
13 lutego mam wizyte, pogadam z psychiatrą o skutkach, poki co tych ubocznych nie widze, nie umiem powstrzymac tego strasznego ziewania. non stop..
po alproxie nie czuje zadnego otepienia, ani tez wiotczenia miesni... po zotralu mialam czuc drzenie, rozpieranie energii, oczekiwalam, ze bedzie mnie nosic, a nic takiego sie nie dzieje.. moze te leki nie dzialaja na mnie..
powiedzcie, czy wy jezdzicie po lekach?? mi auto jest niezbedne.. czy mozna odczekac czas dzialania i po prostu pod kontrola kogos jezdzci, zobaczyc jakie mam reakcje a aucie, nie chce zaszkodzic ludziom na drodze, ani sobie..
-- 21 sty 2015, 09:36 --
Jeszcze chciałam nakreslic Wam obraz mojej choroby..
nie wiem dokladnie kiedy to się zaczęlo. MIeszkałam w Uk 8 lat, 2 lata temu wrocilam do Polski. Pierwszy epizod lękowy mialam tam po roku, zwiazane to chyba bylo ze zmeczeniem, z zyciam na emigracji. Pewnego dnia w gronie ludzi, z ktorymi mieszkalam doznalam czegos dziwnego wzrok przeslonila mi jakby szyba, czy mgla, wystraszylam sie, w momencie poiczulam kolatanie serca, wielki niepokoj, slyszalam wszystkie glosy osob jakby przez blone jakas, albo docieraly domnie z opznieniem, w zwolnionym tempie, pozniej dziwne uczucie w glowie, z tylu nie bol, tylko lekki taki ucisk napiecie, zeswirowalam, ze mam moze guza, polozylam sie na lozku, moj chlopak troche to zbagatelizowal,.... przeszlo po tygodniu.. pozniej w samolocie mialam napady lęku, Zimne ręce, kolatanie serca, drzenie wszystkich miesni i mdlosci bez wymiotow... straszne.. lagodzilam to wszystko alkoholem, zawwsze poilam lampke wina, zeby sie nie bac..
w nocy mialam tak czesto, ze budzilo mnie kolatanie serca, panika..
w Polsce po powrocie znalazlam pracę, która mnie wykonczyla, za duza odpowiedzialnosc, za mala kasa, ciagly chroniczny stres, niedocenienie.. znowu się zaczelo. Robilam studia, mialam ataki lęku na sali wykladowej, chcialam wyjsc, panikowalam, to samo w autobusie, pociagu, chcialam z tym wlaczyc, musialam zdjac np kurtke, wydmuchac nos, choc byl suchy, balam sie napic wody, zjesc cokolwiek, zeby sie nie udlawic, mialam straszny opor, do kina nie chodze, unikam wszystkich zaproszen na koncerty, kabarety, bo to jest dla mnei koszmar, najgorzej w kinie w srodku rzedu, gdy nie ma ucieczi, gdy sa obok inni ludzie.. w ostatnich czasach to co stalo sie w pracy, zmiana zarządu, polityczne walki po wyborach doprowadzily do mobbingowania parcownikow.. nie poradzilam sobie ze stresem, kazda wyprawa do pracy zaczynala sie od napadu lęku, plączu, wymiotów ze strachu... pralizu, nie bylam wsanie wstac z lozka, az w koncu szwagierka namowila mnie na wizyte, nie chcialam isc bo sie wstydzilam.. lekarz stwierdzil nerwicę lękową i depresję, dlatego dal mi te leki i zwolnienie na miesiac, nie chcialam lekow, bo boję się skutków ubocznych,ale się przemogłam, bo już gorzej być nie może.. jutro zaczynam terapię, bo mnie też na nią skierował, żeby dowiedzieć się, gdzie tkwi źrodło tego wszystkiego...
-- 21 sty 2015, 09:37 --
mam tez kancerofobię, na którą te leki mają też zadziałac... oby w końcu zadziałały..