Skocz do zawartości
Nerwica.com

nerwica-zok

Użytkownik
  • Postów

    14
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez nerwica-zok

  1. Zbychu 1977, hej, korzystasz z pw, odezwij się, chętnie pogadam. Masz bardzo ciekawy pogląd na temat nn
  2. nerwica-zok

    Czesc :)

    Witam Wszystkich, poszukuję ludzi z nn, najlepiej po 30-stce do pogadania :) jeśli ktoś taki jest proszę pisać na pw
  3. Agni82, napisałam do Ciebie na pw :) -- 10 lut 2015, 15:58 -- Alexandra, do Ciebie też :) -- 10 lut 2015, 15:58 -- tomasz_xyz, no i do Ciebie :) -- 10 lut 2015, 15:59 -- jak macie ochotę pogadać na pw to ja bardzo chętnie, mam wrażenie że dzielenie się tym wszystkim przynosi ulgę, choć odrobinę i na chwilę, ale to zawsze coś :)
  4. mousike, nie jestem znawcą tematu, ale wyrażę swoje skromne zdanie. Pisałaś coś o tym że udzielałaś się na wątkach dotyczących nerwicy i depresji. Jeżeli nadal cierpisz z powodu tych chorób to brak zainteresowania seksem może własnie z tego wynikać. Ja mam nerwicę natręctw i niestety od kilku lat prawie zerowe zapotrzebowanie na seks, co oczywiście negatywnie wpływa na relacje małżeńskie
  5. tomasz_xyz, wiesz, na początku jako dziecko czy nastolatka nie miałam pojęcia że to nn, na pewno myślałam że to nie do końca normalne, ale to były typowe początki, sprawdzanie kurków od gazu, liczenie, nie stawanie na łączenia płytek chodnikowych, potem jakoś chyba zelżało, nasiliło sie jakieś 6 lat temu gdy byłam w ciąży, wtedy trafiłam do psychologa, kilka miesięcy chodziłam na terapię, potem urodziła się moja córka, zajęłam się nią, jakoś sobie radziłam, ale ok. 1,5 roku temu walnęło z grubej rury i tak jest do dzisiaj, mam wrażenie że psychoterapia niewiele mi pomaga, ale nie zamierzam rezygnować. Większość twierdzi że na nn najlepsza jest terapia behawioralno-poznawcza, moja psychoterapeutka stosuje psychoanalizę, twierdzi, że przy takim zaawansowaniu i tak długo trwającej nn terapia beh-poz nie zda egzaminu. Sama już nie wiem... -- 10 lut 2015, 15:06 -- Agni82, miło że jest więcej ludzi w podobnym wieku. Widzę, że sytuację masz troszkę podobną do mojej, z tym że u mnie początki nn sięgają okresu dzieciństwa niemalże - na pewno szkoły podstawowej, wczesniej to sama nie wiem
  6. Alexandra, bardzo Ci dziękuję za odpowiedź. Tak mi się wydawało po Twoich postach, że jesteś nieco starsza :) od większości użytkowników forum. I właśnie takich ludzi szukam, sama mam 34 lata, nn mam od bardzo dawna, sama dokładnie nie wiem od kiedy, nie potrafię sięgnąć pamięcią do momentu kiedy to się zaczęło, ale na pewno kiedy byłam w szkole podstawowej. Czyli większość życia choruję na to cholerstwo, niestety leczenie podjęłam całkiem niedawno, jakieś 1,5 roku temu. Szukam osób podobnych do siebie wiekowo, bo wiem że na pewno inaczej przeżywają i pojmują nn. Masz może ochotę pogadać poza forum ?? -- 10 lut 2015, 14:13 -- Agni82, moja psychoterapeutka mówi dokładnie to samo, że mówienie o natręctwach nic nie daje, że stoi się w miejscu zamiast iść do przodu z terapią. Twierdzi, że mówienie o natręctwach jest tak naprawdę ucieczką od istoty problemu, że natręctwa to czubek góry lodowej pod którym leży cała masa trudnych emocji i relacji z którymi trzeba się zmierzyć. -- 10 lut 2015, 14:16 -- tomasz_xyz, nie wiem czy zdjęcie obok Twojej nazwy użytkownika to Twoje zdjęcia, ale jeśli tak to chyba także nie należysz do grupy do grupy najmłodszych na tym forum :) miło jest spotkać tu takie osoby, zapraszam do pogadania poza forum jeśli masz ochotę
  7. Mnie ostatnio w ogóle - stan ciągły, i jak większość nie potrafię dostrzec niczego pozytywnego w nerwicy.
  8. maradona, wiem jakie to męczące dla Ciebie, miałam dokładnie to samo. W zasadzie natręctwo że kogoś potrąciłam jadąc samochodem towarzyszy mi do dziś, reszta przerodziła się w inne, niestety jeszcze gorsze, trudniejsze do zniesienia, wyniszczające natrętne myśli. Więc jeśli jeszcze nie trafiłeś do psychoterapeuty i nie chodzisz regularnie na psychoterapię to zrób to jak najszybciej, im później tym trudniej się z tym uporać, wiem o tym doskonale. -- 13 lut 2015, 09:51 -- maradona, odbierasz czasem wiadomości na pw, wysłałam Ci kiedyś
  9. Alexandra, bardzo podobają mi się Twoje posty, uważam, że przemyślenia masz rozsądne i wyważone. Mogę wiedzieć w jakim jesteś wieku ?
  10. Tojaaa, jak sobie z tym poradzilas ? Bo mnie to już wykancza :-(
  11. Alexandra, tak, masz w zupełności rację, powinnam wyciszyć natrectwa przed ciążą. Tylko jak to zrobić. Jak już pisałam chodzę na psychoterapie, leki wydaje mi sie ze mogą wyciszac objawy, a co po ich odstawieniu ? Chciałabym to dziadostwo wyleczyć, tak konkretnie, a nie tylko zagłuszyć lekami. Próbuje różnych sposobów, ale to mega trudne. Ty brzoza fluoksetyne ,? na natretne czynności czy myśli ? Jak sobie radzisz? -- 22 sty 2015, 17:59 -- lena.lena, myśli, ze coś sie stało mojemu dziecku, ze jej coś zrobiłam w złości albo ze mogłabym jej coś zrobić. Masakra generalnie. Nijak nie umiem sobie tego racjonalnie wybić z głowy :-(
  12. kotek em, oczywiście że nie liczę na cudowne uzdrowienie. Jak pisałam chodzę do psychologa na psychoterapie, z tym ze nie czuję póki co żadnej poprawy. Nie wiem, może za mało sie staram :-( przeczytałam poradnik dr żerdzińskiego jak sobie radzić z natrectwami, ale w moim przypadku trudno odnieść te porady do siebie, bo ja nie mam kompulsji, tj. Czynności natretnych tylko myśli, takie nie dające sie uciszyć. Naprawdę trudno mi z nimi walczyć, tym bardziej ze dotyczą one mojego dziecka, czyli osoby dla mnie najważniejszej na świecie. Może ktoś miał podobnie i ma jakieś skuteczne metody na ignorowanie tych myśli ? Pewnie nie, ale zawsze można spytać.
  13. Witam! Doskonale Was wszystkich rozumiem. Mam nn, chodzę od ponad roku na psychoterapię, ale bez efektu. Przez większość tego czasu stosowałam leki, najpierw Asentra, Anafranil, Elicea - wszystkie bez większego efektu terapeutycznego, więc odstawiłam i obecnie nie biorę w ogóle. Wyszłam z założenia że skoro nie działają to po co je brać. Ale czuję się źle, ten ciągły niepokój, lęk, gonitwa myśli, oczywiście tych natrętnych, nie dających się wyciszyć. Mam dziecko, 5-letnią córcię, bardzo chciałabym mieć drugie, a czas ucieka - mam prawie 35 lat. Nie chcę żeby była jedynaczką. Ale strasznie się boję, że w ciąży będę cały czas taka zestresowana, że to będzie miało zły wpływ na rozwój płodu, a po porodzie, że sobie nie dam rady z opieką nad dzieckiem, bo moje natręctwa dotyczą obecnie własnie dziecka, strachu o nie, że jej coś zrobię albo zrobiłam, boję się nawet z nią zostawać sama. Boję się także, że nn jest dziedziczne albo że moje zachowanie będzie miało wpływ na jej psychikę i odbije sie w dorosłym życiu, że będzie przechodziła przez to samo piekło co ja teraz. To okropne. W życiu nie myślałam, że coś takiego przyjdzie mi przeżywać. Nie wiem czym sobie na to zasłużyłam (wiem, głupie pytanie). W zasadzie nie oczekuję po tym forum żadnej pomocy czy porady, bo nie tędy droga, raczej chcę się podzielić swoją historią i trochę oczyścić wywalając to wszystko z siebie poprzez pisanie o tym. To chociaż jakaś chwilowa ulga. Pozdrawiam wszystkich cierpiących na to gówno, życzę siły i wytrwałości w walce, miejmy nadzieję że kiedyś jeszcze życie będzie łatwe, tak po prostu.
  14. nerwica-zok

    Psychotropy a ciąża

    taliju, wiem że wpisywałaś się na forum już dawno temu, ale jeżeli tu jeszcze czasem zaglądasz to napisz proszę jak rozwiązałaś swój ówczesny problem. Jestem obecnie w podobnej sytuacji, a zegar biologiczny tyka... -- 21 sty 2015, 17:18 -- Hej dziewczyny ! Doskonale Was rozumiem. Mam nn, chodzę od ponad roku na psychoterapię, ale bez efektu. Przez większość tego czasu stosowałam leki, najpierw Asentra, Anafranil, Elicea - wszystkie bez większego efektu terapeutycznego, więc odstawiłam i obecnie nie biorę w ogóle. Wyszłam z założenia że skoro nie działają to po co je brać. Ale czuję się źle, ten ciągły niepokój, lęk, gonitwa myśli, oczywiście tych natrętnych, nie dających się wyciszyć. Mam dziecko, 5-letnią córcię, bardzo chciałabym mieć drugie, a czas ucieka - mam prawie 35 lat. Nie chcę żeby była jedynaczką. Ale strasznie się boję, że w ciąży będę cały czas taka zestresowana, że to będzie miało zły wpływ na rozwój płodu, a po porodzie, że sobie nie dam rady z opieką nad dzieckiem, bo moje natręctwa dotyczą obecnie własnie dziecka, strachu o nie, że jej coś zrobię albo zrobiłam. To okropne. W życiu nie myślałam, że coś takiego przyjdzie mi przeżywać. Nie wiem czym sobie na to zasłużyłam (wiem, głupie pytanie). W zasadzie nie oczekuję po tym forum żadnej pomocy czy porady, bo nie tędy droga, raczej chcę się podzielić swoją historią i trochę oczyścić wywalając to wszystko z siebie na poprzez pisanie o tym. Pozdrawiam wszystkich cierpiących na to gówno, życzę siły i wytrwałości w walce, miejmy nadzieję że kiedyś jeszcze życie będzie łatwe, tak po prostu.
×