Skocz do zawartości
Nerwica.com

keijiro

Użytkownik
  • Postów

    54
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez keijiro

  1. U mnie jest odwrotnie. Prawie 20 lat spędziłem i wychowywałem się na takiej wiosce jak twoja (wieś gminna ok 3 tyś mieszkańców z tym że do najbliższego powiatowego miasta 30 km). Od czasu studiów (a więc ok 10 lat) mieszkam już w wielkim mieście i do dziś nie mogę się przyzwyczaić. Najgorsze są ciepłe pory roku, kiedy po prostu w tym mieście się duszę, a zbyt często (ponad 80 km pociągiem) nie mogę się wyrwać do swojej rodzinnej wioski Ponadto ta wolność i swoboda wokół własnego domku, bliskość przyrody, cisza i spokój są po prostu nieporównywalne z hałasem wielkiego miasta. Najchętniej wróciłbym z powrotem na wieś, ale niestety tam nie ma żadnych perspektyw w związku z pracą (choć i w mieście jest z tym ciężko), bo jak dla mnie duże miasto nie ma nic ciekawego do zaoferowania. Nie kręcą mnie markety, kina ani teatry, ani inne temu podobne rozrywki. W przyszłości chciałbym się wynieść z miasta, ale do jakiejś pobliskiej wsi (tak do 20 km od miasta), bo jednak jakiś związek z miastem, czy to ze względów zarobkowych, czy później ewentualnie medycznych trzeba będzie utrzymać.
  2. Trudno o powody do radości w kraju bez perspektyw z wysokim bezrobociem, patologią na rynku pracy, wszechobecną korupcją i kumoterstwem, debilnymi politykami i beznadziejną służbą zdrowia. A mógłbym wymieniać jeszcze więcej. Oczywiście wiele też zależy od postrzegania rzeczywistości przez nas samych, niemniej wymienione przeze mnie czynniki znacznie utrudniają patrzenie z optymizmem w przyszłość
  3. Witam wszystkich!!! Także jestem z Bydgoszczy i jak ktoś chciałby kiedyś pogadać czy się spotkać, to jestem otwarty.
  4. keijiro

    Niechęc do pracy

    I to mnie właśnie powstrzymuje przed emigracją, czyli wyjazd przez agencję, bo na pomoc rodziny czy jakichś znajomych za granicą nie mam co liczyć, a bez tego jest strasznie trudno, tym bardziej jak się nie ma jakichś specjalnych kwalifikacji zawodowych. -- 21 sty 2015, 21:28 -- Witaj LaGG91!!!! Tak to jest jak się pracuje przez wszelkiego rodzaju agencje czy podmioty zewnętrzne. Raz praca jest, raz jej nie ma. Swoją drogą podziwiam, że ci się podoba praca na produkcji czy magazynie, bo ja bym tam za długo nie pociągnął (przynajmniej nie za polskie stawki). W każdym razie nie załamuj się i poszukaj nowego zajęcia. Powodzenia
  5. keijiro

    Niechęc do pracy

    To by była też dobra opcja dla mnie po to, aby ta druga osoba zajęła się kontaktami z klientami, urzędami, księgowymi itp, bo sama niestety tego całego syfu nienawidzę. Wszyscy których znam, którzy mają małe, jednoosobowe działalności mają zawsze jakieś przeboje z klientami i urzędami, niestety jest to nie do pominięcia. No chyba, że nie ma się klientów. Ale wtedy po co mieć działalność... Pewnie jakiś doradca zawodowy powiedziałby mi, że nadaję się na typowego wyrobnika, jeśli nie mam umiejętności socjalnych. Tyle, że ja tym wyrobnikiem nie chcę być. Inna opcja, to zostać artystą, tworzyć jakąś oryginalną sztukę, zostać odkrytym przez przez świat, zasypanym kontraktami i do końca życia mieć kasy po czubek głowy. Lub też próbować stać się z czegoś znanym, jak teraz robi to mnóstwo osób choćby na youtubie. Zrobić z siebie idiotę i mieć nadzieję, że da się na tym zarobić. Lecz to też nie dla mnie, nie jestem pajacem lubiącym palić głupa przed publiką. Generalnie trzeba być pomysłowym, zaskoczyć czymś. Może wymyślić jakiś patent. Nie próbować tyrać jak miliony ludzi na tym świecie, wybierają ciężką drogę mozolnej pracy na swój i tak potem niewielki dorobek. W szkołach kształci się wyrobników, żeby PKB rosło. Nie kształci się samodzielnie myślących ludzi kreatywnych. Ludzie muszą się w tym celu sami wewnętrznie przekwalifikować. Żeby myśleć na szerszą skalę. Nie zawężać się do jakiejś tam pracy u lokalnego pracodawcy, na wyrobniczym stanowisku. To na co się nastawimy, będzie naszym celem... Ja zostałam wychowana w raczej biednej rodzinie, gdzie praca była traktowana niczym świętość. Bez pracy nie ma kołaczy, tylko dzięki ciężkiej pracy można coś osiągnąć i takie tam bezsensowne frazesy. A bogaci byli zawsze postrzegani jako zło tego świata w moim domu. Jak stać się kimś, do kogo przez całe dzieciństwo było się negatywnie nastawianym przez harujących rodziców aż do usranej emerytury? Muszę sporo sobie poprzestawiać w głowie i pewnie nie tylko ja miałam taki beznadziejny start jeśli chodzi o naukę radzenia sobie w życiu. Patrzę czasem na te programy You Can Dance, Mam Talent czy X-Factor (ogólnie wiem że to chłam) i widzę ludzi, którzy coś potrafią, są w tym dobrzy, a wręcz niesamowici i oni później mogą na tym zarabiać. A ja niestety nie mam talentu ani do rysowania, ani do śpiewu, ani do gimnastyki i generalnie do niczego, poza prostymi, powtarzalnymi czynnościami, które zarazem mnie dobijają. Masz rację, że nasza edukacja wypuszcza właśnie takich prostych, niewykwalifikowanych wyrobników, wyrosłych na bzdurnych testach i pamięciówkach, a nie potrafiących samemu kreować czy odkrywać (pewnie o to chodzi, żeby takim bydłem było łatwiej rządzić). Coś trzeba postanowić i zrobić ze sobą, bo nie chcę zostać takim chodzącym zaprogramowanym zombie do usranej śmierci. -- 12 sty 2015, 22:18 -- Carlos przecież masz brata, to nie możesz coś z nim rozkręcić?
  6. keijiro

    Niechęc do pracy

    Mnie to też najbardziej przeraża. Że stracę siły, młodość na pracę, a na starość będę wrakiem pracującego całe życie robota... 40 lat pracy - kompletna abstrakcja jak dla mnie. 20 dni urlopu na rok to też jest totalna abstrakcja, prawie nic nie da się z tym zrobić. Przekwalifikowanie się nie jest takie proste, zanim zacznie się zarabiać w danej branży coś więcej, trzeba niestety mieć co najmniej paroletnie doświadczenie... Harowanie na emigracji po to, żeby uzbierać na mieszkanie w Polsce też wieje przeciekaniem życia przez palce... Ja miałam już różne pomysły na działalność, ale zawsze czynnikiem, który hamował realizację tego była moja osobowość - nie jestem otwarta, społeczna, komunikatywna, a wręcz przeciwnie. Do tego nie lubię ludzi, nienawidzę wręcz pracy z klientami (raz próbowałam, kompletna porażka). Gdybym miała ekstrawertyczną osobowość byłoby nieporównywalnie lepiej. A będąc taką introwertyczką stroniącą od nadmiernych bezpośrednich kontaktów ze społeczeństwem, nie wiem jaką działalność mogłabym prowadzić... Chyba najlepiej byłoby zostać nauczycielem, bo tyle co oni mają wolnego, to naprawdę pozazdrościć . Też mnie przeraża perspektywa zgrzybiałego staruszka, ledwo poruszającego się o lasce czy kulach, a dzielnie spieszącego do pracy. Dużo już takich osób widziałem, twarz rozorana, ewidentne zmęczenie życiem w oczach, zdrowie już nie te, ale musi przyjść do pracy, bo nie osiągnął jeszcze wieku (osobna kwestia to pracujący emeryci - dla mnie w ogóle jakaś patologia). Z tym przekwalifikowaniem to masz rację, bo coraz bardziej widzę, że chyba mi się nie uda, ale skoro zacząłem podyplomówkę w tej dziedzinie, to postaram się ją skończyć. Jestem chyba skazany na odmóżdżającą, powtarzalną, nisko płatną robotę biurową, którą mam tej w chwili (tylko nie wiem jak długo w niej pociągnę). Z tą emigracją, to chciałbym chociaż spróbować (choć się boję), bo w tym kraju to się niczego nie dorobię, co najwyżej garba na plecach, albo wrzodów żołądka Co do działalności, to mógłbym też spróbować, ale tylko z kimś zaufanym na spółkę, kto by mnie nieco podszkolił, bo sam nie uciągnął bym tego użerania się z urzędasami, dostawcami etc. -- 10 sty 2015, 23:48 -- ol Witaj Carlos!!!. Dla mnie powiem szczerze jesteś idolem, bo od początku czytania tego i nie tylko tego wątku, to właśnie Twoje wypowiedzi zawsze najbardziej mi się podobały. Podziwiam Ciebie, że miałeś odwagę wyjechać na zachód i żyć tam (jak opisywałeś) z nieciekawym towarzystwem. I teraz z tego co czytałem pracujesz u jakiegoś cwaniaczka-wyzyskiwacza po kilkanaście godzin dziennie za jakieś grosze, nie wiem jak ty to psychicznie wytrzymujesz. Ja już dawno rzuciłbym to w cholerę. Nie będę oryginalny od innych, którzy zapewne ci tu sugerowali, ale uważam że stać Ciebie na coś więcej. Czytałem Twoje wypowiedzi o Islamie, różne analizy socjologiczne i naprawdę mądrze prawisz, szkoda Ciebie na jakieś dziadostwo. Tak samo też z kobietami powinieneś coś więcej podziałać (choć sam nie mam w tej dziedzinie lepszych osiągnięć), bo też czytałem, że masz z tym problemy. -- 10 sty 2015, 23:52 -- No to będzie ciężko, bo wszędzie, gdzieś chociaż jakiś minimalny kontakt z ludźmi jest wymagany. Ja też tego generalnie nie lubię, ale tak to zostało skonstruowane.
  7. keijiro

    Niechęc do pracy

    Z jednej strony tak, z drugiej to znowu nie dla każdego. Ja nie cierpię wszelkich społecznościówek, nie jestem typem ekshibicjonistki i nie lubię się chwalić. Ludzie antyspołeczni mają znacznie trudniej w życiu... Co do braku czasu w życiu - mnie martwi głównie to, że nie zdążę zobaczyć tych wszystkich wspaniałych i przepięknych miejsc na całym świecie, nie zdążę spróbować tych wszystkich genialnych sportów ekstremalnych, przeżyć tylu świetnych rzeczy, które można przeżyć, itp... keijiro, witaj w klubie, czy masz już jakiś plan, co zamierzasz począć dalej? Niestety praca zabiera najlepsze momenty z życia człowieka i co by nie powiedzieć wysysa z niego prawie wszystkie żywotne siły, które mógłby przeznaczyć na co innego. Powiem szczerze nie wyobrażam sobie (teoretycznie) 40-kilku kolejnych lat swojego życia zasuwającego potulnie jak baranek do roboty, tym bardziej że o emeryturze w tym śmiesznym kraju to mogę zapomnieć. Co do mojego planu, to na razie jakiś czas posiedzę w tej swojej robocie (próbuje się też przekwalifikować na branże IT, ale na razie średnio to mi idzie), potem jak nie uda się przekwalifikować to raczej emigracja i spróbować coś zaoszczędzić na kupno jakiegoś mieszkania tu w Polsce, żeby mieć rezerwowy kapitał. Innego pomysłu na razie nie mam, bo na otworzenie jakiejś własnej działalności gospodarczej jestem za głupi.
  8. To jest właśnie efekt nabijania głów kobietom przez durne amerykańskie (także i polskie) seriale oraz różne szmatławe pisemka, gdzie każdy jest piękny, młody i bogaty. Swoje grosze dodają również różnego rodzaju aktywistki feministyczne pokroju Gretkowskiej czy Szczuki, które otwarcie twierdzą, że mężczyzna kobiecie jest niepotrzebny (chyba tylko jedynie do reprodukcji), a jeżeli już ma on być, to ma pod każdym względem dorównywać (i usługiwać) ambitnej, wyzwolonej kobiecie, a nawet być od niej lepszy. I potem mamy, to co mamy, czyli wysyp zmanierowanych księżniczek, szukających przysłowiowego księcia bajki (czytaj przystojniaka z wypasionym kabrioletem, grubszą kasą na koncie i najlepiej villą z basenem). A później wielkie zdziwienie, że nie mogą takiego znaleźć i płacz na forach, jacy to faceci są beznadziejni. Oczywiście są jakieś normalne, skromne i niezblazowane kobiety, ale one giną w natłoku tych zmanierowanych księżniczek, a z czasem też się w nie przekształcają.
  9. keijiro

    Niechęc do pracy

    Witam wszystkich. Od dłuższego czasu przeglądam ten wątek jak i całe forum. Podobnie jak wiele wypowiadających się tu użytkowników mam problem z motywacją do pracy i generalnie nie widzę zbytniego sensu w chodzeniu do niej (poza potrzebą kasy na życie). Od niedawna dopiero rozpocząłem pracę (po prawie 2 letnim bezrobociu) i na razie strasznie ciężko mi się przyzwyczaić do codziennej rutyny (zwłaszcza sztywnego siedzenia od do do). Tak jak tu napisała ostatnio użytkowniczka Black Swan też się zastanawiam, co napędza większość ludzi do funkcjonowania w tym kieracie dom-praca-dom i tak do usranej śmierci (w najlepszym przypadku nędznej emerytury)? Mi też by marzyłoby się jakieś zajęcie zgodne z zainteresowaniami i takie, żeby nie spędzać całych dni w robocie, bo generalnie szkoda życia na siedzenie (lub stanie) z denerwującymi współpracownikami, gburowatym przełożonym i wykonywanie jakichś durnych poleceń.
×